na wstępie zaznaczę że jestem gitarzystą który opanował podstawową wiedzę potrzebną do wymiany lamp, ustawienia biasu i ewentualnie naprawienia drobnych usterek w piecu - i to w mi w zupełności do szczęścia wystarczy. Natrafiłem jednak na problem który mnie przerósł, ale zanim oddam piec do jakiegoś magika chciałbym sam zdiagnozować (z Wasza pomocą) i jeżeli to możliwe dokonać naprawy.
Posiadam gitarowy wzmacniacz Crate Vintage Club 50, który na końcówce posiada 4x 6P14P.
Mój problem z tym wzmacniaczem jest taki, że co jakiś czas pada mi ta sama lampa (a dokładniej lampa w tym samym cokole).
Już trzecia taka awaria.
Za pierwszym razem wymieniłem całą kwadrę i było ok.
Po pół roku znów padła lampa w skrajnym cokole - owe 'padnięcie' to zwarcie między s1 a s2 (2 a 9) co spowodowało mały pożar (bezpiecznik włożyłem ciut za mocny).
Po tej awarii wymieniłem usmażone elementy ( 2 oporniki ), wstawiłem komplet nowych sparowanych lamp i wzmacniacz znów grał przez jakieś 5 miesięcy.
Ostatnio zauważyłem, że lampa na feralnym miejscu dużo dużo jaśniej świeci niż pozostałe - przewidziałem zbliżającą się katastrofę - po paru tygodniach wzmacniacz padł - a dokładnie znów lampa w tym samym miejscu (ta co się mocniej świeciła podczas grania) - znów po wyjęciu lampy miernik wykazał zwarcie miedzy s1 a s2.
Czy Szanowni Koledzy mają jakiś pomysł co mogło by doprowadzić do takiej powtarzającej się awarii? Wstawiłem tymczasowo w miejsce zepsutej lampy jedną z poprzedniego kompletu - combo normalnie gra, napięcia w porządku..
