Witam ponownie

Zapewne pamiętacie jeszcze mój head 50W, który w wakacje prezentowałem tutaj, przegrałem na nim już ładne godziny(myślę, że ze 200h będzie) i prawie wszystko spisuje się na medal, dźwięk jest super, a miałem porównanie do wielu innych wzmacniaczy Marshalla, Voxa, Peaveya i Buddy. Piszę prawie wszystko ponieważ mam problem z odwracaczem, a w zasadzie z pętlą sprzężenia

Zastosowałem rozwiązanie znane z mesy ninety, z tym, że dla lamp el34 i na 50W. Przez ten cały czas grałem z rezystorem 15k w katodach inwertera, ponieważ grałem w domu, a to przyczynia się do zmniejszenia głośności dosyć znacznego. Jednak switch SW2 po zwarciu pozwala na zastosowanie standardowego rezystora 470R w katodach, co skutkuje wzrostem poziomu głośności, no i niejako odmula brzmienie(staje się potężniejsze). To wszystko działa, tak jak trzeba, jednak problem rodzi się przy pętli sprzężenia:
Gdy w katodach siedzi 15k to Presence można rozkręcić na 8, dalej do 10-tki zaczyna się sprzęganie i piski bardzo nieprzyjemne dla uszu. Ale tutaj może to wynikać z tego, że mam potka 200k a nie 250k.
Natomiast gdy w katodach siedzi 470R, wtedy przy zerowym ustawieniu Presence czuć jakby było już nieźle wychylone i nie ma takiego smooth brzmienia typowego dla Presence na minimum. Zwiększanie, a zwłaszcza po 1/3 zakresu skutkuje potwornie głośnym i kującym w uszy piskiem(po niecałej sek uszy bolą ostro).
Co jest nie tak? Schemat kłamie?
Aha, u mnie Presence jest z tego co wiem odwrotnie do standardów - w pozycji minimalnej jest podcinanie i smooth a w pozycji maksymalnej jest ostra górka.
