Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
OTL Nigdzie nie napisałem że grzeję 30 godzin.
Co najwyżej do 3 godziny max .(ale to ma sens tylko przy dużych lampach)
Wiele razy wystarczy dużo krócej.(nawet 20 minut)
Chciałem Tobie napisać że sprawa wygląda podobnie jak z kondensatorami , czyli droga taka sama a jednak się nie zrozumieliśmy.
W ten sam sposób się to odbywa.
Myślę że dalej to zbędna rozmowa .
Masz rację .
Tylko że wszystkie nasze doświadczenia sprowadzają się jednak do jednego , grzać trzeba .
Krócej albo dłużej ale trzeba .
I nie sugeruj komuś co musi nikt nic nie musi jest demokracja ....
Nie będę pisał o nastawach jak sprawa jest dla mnie jasna.
To nie był wielki eksperyment tylko normalne spostrzeżenie wynikające z tego co się udało zauważyć.
Możesz napisać co chcesz , i tak nie zmieni to mojego poglądu na tą sprawę.
Bez odbioru.
Co najwyżej do 3 godziny max .(ale to ma sens tylko przy dużych lampach)
Wiele razy wystarczy dużo krócej.(nawet 20 minut)
Chciałem Tobie napisać że sprawa wygląda podobnie jak z kondensatorami , czyli droga taka sama a jednak się nie zrozumieliśmy.
W ten sam sposób się to odbywa.
Myślę że dalej to zbędna rozmowa .
Masz rację .
Tylko że wszystkie nasze doświadczenia sprowadzają się jednak do jednego , grzać trzeba .
Krócej albo dłużej ale trzeba .
I nie sugeruj komuś co musi nikt nic nie musi jest demokracja ....
Nie będę pisał o nastawach jak sprawa jest dla mnie jasna.
To nie był wielki eksperyment tylko normalne spostrzeżenie wynikające z tego co się udało zauważyć.
Możesz napisać co chcesz , i tak nie zmieni to mojego poglądu na tą sprawę.
Bez odbioru.
Porównanie SE I PP - Jeśli jednoręki rzemieślnik mógłby być mistrzem, wyobraź sobie co mógłby dwuręki ?
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Na jakiej podstawie to swierdzasz? Wtykasz lampę do wzmacniacza co minutę i sprawdzasz czy już, czy jeszcze nie?djivo pisze: Wiele razy wystarczy dużo krócej.(nawet 20 minut)
Tu się właśnie mylisz. Paradoksalnie to właśnie pierwsze grzanie katody (po długim czasie nieużywania) jest najprawdopodobniej przyczyną tych zjawisk, które obserwowałeś. Pisał już o tym Alek, że włączenie żarzenia pogarsza próżnię. Widać to wyraźnie gdy kontroluje się w chwili włączenia prąd siatki (wspominałem o tym wcześniej). Wydzielone gazy są wtedy wiązane przez getter i wcale nie musi być do tego potrzebne dalsze grzanie katody. Getter może je związać po wyłączeniu żarzenia. Natomiast w tym co ja polecam, grzanie katody wynika z fundamentalnej konstrukcji lampy elektronowej, do jej pracy potrzebna jest emisja elektronów, a tę zapewnia podgrzewana katoda. Nie jest więc to jałowe grzanie katody, podgrzana katoda jest potrzebna do tego, by przy załączonych napięciach na pozostałe elektrody zaszło np. pompowanie elektryczne.djivo pisze: Tylko że wszystkie nasze doświadczenia sprowadzają się jednak do jednego , grzać trzeba .
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Czołem.
W danych katalogowych niektórych lamp (komputerowych) zaznacza się, że nie szkodzi im dłuższa praca bez prądu anodowego - wniosek, że innym może zaszkodzić. Jasne wydaje się dlaczego - wydzielone z rozgrzanych elektrod gazy mogą podtruć katodę, a prąd elektronowy temu trochę przeciwdziała. Nie zaznacza się tego w katalogach, ale nie dziwota - praca bez prądu nie jest normalnym trybem pracy lamp.
BTW: djivo, OTLamp po prostu i zwyczajnie ma rację. Jeżeli już wygrzewać, to w konkretnym celu i pod kontrolą. Inaczej jest to szamaństwo w czystej postaci klinicznej.
Pozdrawiam,
Jasiu.
W danych katalogowych niektórych lamp (komputerowych) zaznacza się, że nie szkodzi im dłuższa praca bez prądu anodowego - wniosek, że innym może zaszkodzić. Jasne wydaje się dlaczego - wydzielone z rozgrzanych elektrod gazy mogą podtruć katodę, a prąd elektronowy temu trochę przeciwdziała. Nie zaznacza się tego w katalogach, ale nie dziwota - praca bez prądu nie jest normalnym trybem pracy lamp.
BTW: djivo, OTLamp po prostu i zwyczajnie ma rację. Jeżeli już wygrzewać, to w konkretnym celu i pod kontrolą. Inaczej jest to szamaństwo w czystej postaci klinicznej.
Pozdrawiam,
Jasiu.
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Dobrze przyjąłem do wiadomości.
Mam jeszcze w związku z tym pytanie jeśli jedna lampa do podanych przez producenta danych katalogowych dochodzi w 2 minuty a inna w 15 minut .
(ktoś mówił mi że jak kineskop w TV nagrzewa się długo to jest już po nim)
Czy to nie tak samo jest z lampami ?
Co się dzieje z tą drugą że prąd w anodzie stabilizuje się po około 10 minut lub czasem dłużej.
Lub jeszcze coś bardziej dziwnego .
Mierzyłem ostatnio 6N13S i czasem po przełączeniu na drugą triodę również muszę czekać około 10 minut aż się unormuje miernik i zatrzyma na ostatecznej wartości prądu.
Czy faktycznie lampy tak działają ?
Najzwyczajniej trioda która akurat działa bez obciążenia po przełączeniu (pomiaru na właśnie tą połowę )
zaczyna przybierać na emisji.
Rozumiem że to normalne bo dzieje się tak przy większości lamp a wyglądają na nowe .
Mam jeszcze w związku z tym pytanie jeśli jedna lampa do podanych przez producenta danych katalogowych dochodzi w 2 minuty a inna w 15 minut .
(ktoś mówił mi że jak kineskop w TV nagrzewa się długo to jest już po nim)
Czy to nie tak samo jest z lampami ?
Co się dzieje z tą drugą że prąd w anodzie stabilizuje się po około 10 minut lub czasem dłużej.
Lub jeszcze coś bardziej dziwnego .
Mierzyłem ostatnio 6N13S i czasem po przełączeniu na drugą triodę również muszę czekać około 10 minut aż się unormuje miernik i zatrzyma na ostatecznej wartości prądu.
Czy faktycznie lampy tak działają ?
Najzwyczajniej trioda która akurat działa bez obciążenia po przełączeniu (pomiaru na właśnie tą połowę )
zaczyna przybierać na emisji.
Rozumiem że to normalne bo dzieje się tak przy większości lamp a wyglądają na nowe .
Porównanie SE I PP - Jeśli jednoręki rzemieślnik mógłby być mistrzem, wyobraź sobie co mógłby dwuręki ?
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
- Michał_B
- 1875...2499 postów
- Posty: 2308
- Rejestracja: ndz, 23 grudnia 2007, 20:35
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Jak to już Alek wspomniał przydałyby się badania. Można stworzyć lampy testowe i je przetestować, ale to wymaga od Alka dużej ilości czasu..
Można także wziąć jakąś serię lamp(co najmniej 10szt.)- najlepiej ruskie lampy mocy i zrobić ich pomiar. Najlepiej jakby przeprowadzić stały pomiar emisji/nachylenia/próżni i notować co jakiś czas. Lampy wygrzewać np 30 godz.
W wyniku takiego pomiaru dostalibyśmy jasne informacje na temat grzania lamp. Czy pomaga, do jakiego czasu, czy po długim grzaniu próżnia się pogarsza itp.
Bez tego Wasze gdybanie jest bez sensu. Jednakże zgadzam się z Wami, że faktycznie wygrzewanie pomaga.
Czytałem ten wątek od początku i wychodzi na to, że wszyscy twierdzicie to samo(z małymi szczegółami) i się niepotrzebnie kłócicie.
Ostatnio tak się dzieje na forum, że aż strach komukolwiek odpowiedzieć, bo albo pomyśli że chce go obrażać, albo zacznie wytykać błędy.
Pozdrawiam
Można także wziąć jakąś serię lamp(co najmniej 10szt.)- najlepiej ruskie lampy mocy i zrobić ich pomiar. Najlepiej jakby przeprowadzić stały pomiar emisji/nachylenia/próżni i notować co jakiś czas. Lampy wygrzewać np 30 godz.
W wyniku takiego pomiaru dostalibyśmy jasne informacje na temat grzania lamp. Czy pomaga, do jakiego czasu, czy po długim grzaniu próżnia się pogarsza itp.
Bez tego Wasze gdybanie jest bez sensu. Jednakże zgadzam się z Wami, że faktycznie wygrzewanie pomaga.
Czytałem ten wątek od początku i wychodzi na to, że wszyscy twierdzicie to samo(z małymi szczegółami) i się niepotrzebnie kłócicie.
Ostatnio tak się dzieje na forum, że aż strach komukolwiek odpowiedzieć, bo albo pomyśli że chce go obrażać, albo zacznie wytykać błędy.
Pozdrawiam
Serdecznie zapraszam na moją stronę dotyczącą powojennych Polskich telefonów: http://telefony.elektroda.eu
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Tyle, że tak naprawdę nie ma na to dowodu. Załóżmy, że przyczyną początkowej niestabilności zachowania się lampy jest pogorszenie się próżni w wyniku włączenia żarzenia. Nie ma dowodu, że dalsze grzanie bez napięcia tę próżnię polepsza. Żeby to sprawdzić, trzeba by tej grzanej lampie w pewnych odstępach czasu załączać na chwilę napięcia na elektrody i mierzyć prąd jonowy siatki. Jednocześnie drugi egzemplarz takiej lampy po pierwszym uruchomieniu żarzenia wyłączyć, po czym po pewnym czasie włączyć ponownie, by sprawdzić, czy próżnia się poprawia bez włączonego żarzenia.Michał_B pisze: Jednakże zgadzam się z Wami, że faktycznie wygrzewanie pomaga.
Istnieją natomiast niezbite dowody, że próżnia się poprawia przy załączonych napięciach na pozostałych elektrodach. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach napięcia na pozostałych elektrodach mogą mieć w tym udział, po prostu getter sobie wiąże gazy a my rejestrujemy spadający prąd jonowy siatki, ale przynajmniej wiemy, co się dzieje na bieżąco. Istnieją jednak przypadki ewidentne, w których zachodzi pompowanie elektryczne. Najbardziej spektakularny przypadek miałem z jedną lampą AL4 firmy Telefunken. Po włączeniu, przy Ua=Us2 w okolicach 60V następowała jonizacja gazu, by po kilkudziesięciu sekundach zgasnąć. Z minuty na minutę napięcie zapłonu rosło, w końcu przekroczyło 250V, a płynący prąd siatki nadal malał. Po kilkunastu minutach lampa była w pełni zdatna do pracy przy niemal katalogowych parametrach! Jakiś czas temu ktoś z allegro pisał do mnie w podobnej sprawie, również z lampą AL4 Telefunkena. Wsadził ją od razu do radia i początkowo przestraszył niebieskiej jonizacji. Po kilkunastu minutach jonizacja znikła a lampa zaczęła normalnie działać.
- Michał_B
- 1875...2499 postów
- Posty: 2308
- Rejestracja: ndz, 23 grudnia 2007, 20:35
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
OTLamp pisze:Tyle, że tak naprawdę nie ma na to dowodu.Michał_B pisze: Jednakże zgadzam się z Wami, że faktycznie wygrzewanie pomaga.
Michał_B pisze:Jak to już Alek wspomniał przydałyby się badania...
OTLampMichał_B pisze:Bez tego Wasze gdybanie jest bez sensu.

Jak możesz czytaj uważniej co inni piszą.
Więcej w tym temacie nie napiszę- aż nie pojawią się wyniki bezstronnych pomiarów.
Serdecznie zapraszam na moją stronę dotyczącą powojennych Polskich telefonów: http://telefony.elektroda.eu
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
No właśnie czytam uważnie i widzę sprzeczność. Chcesz rzetelnych badań, które mają rozstrzygnąć, czy grzanie pomaga czy nie, a wcześniej dogmatycznie stwierdzasz, że grzanie pomaga.
Osobiście twierdzę, że samo grzanie nie pomaga, próżnia poprawia się w tych przypadkach bez względu na to czy jest włączone żarzenie, czy też nie. I to trzeba by eksperymentalnie potwierdzić lub obalić.
Samo grzanie może natomiast częściowo odtruwać katodę, ale jest to raczej niejako uboczny efekt tego grzania. Normalnie proces ten przeprowadza się przez podanie zwiększonego napięcia żarzenia w odpowiednio niedługim czasie (np. kilku minut).
Osobiście twierdzę, że samo grzanie nie pomaga, próżnia poprawia się w tych przypadkach bez względu na to czy jest włączone żarzenie, czy też nie. I to trzeba by eksperymentalnie potwierdzić lub obalić.
Samo grzanie może natomiast częściowo odtruwać katodę, ale jest to raczej niejako uboczny efekt tego grzania. Normalnie proces ten przeprowadza się przez podanie zwiększonego napięcia żarzenia w odpowiednio niedługim czasie (np. kilku minut).
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Nie chciałbym abyśmy się kłócili bo to nie ma sensu. OTL ma na pewno rację że bez eksperymentu ciężko jest to udowodnić.
Drugie moje pytanie zadałem zupełnie odrębnie .
Zauważyłem takie spostrzeżenie że nie zawsze emisja lamp tego samego typu następuje w takim samym czasie .
Nie wiem czym to jest podyktowane (tym że jedna jest używana a inna nie lub z innej serii ) chciałbym się dowiedzieć (nie mam na tyle wiedzy co wy , więc zadaję dużo być może głupich pytań)
Tzn.
Jedna sztuka osiąga swoją pełną moc na przykład po 3 minutach od podania napięć (mowa o normalnym pomiarze za pomocą P-508)
Pełną moc przyjąłem jako 50-70mA
A inna dużo wolniej na przykład po 10 minutach mowa tutaj o lampach 6N13S.
Bo akurat teraz usiadłem do pomiaru właśnie tych triod a że mam również na nich wzmacniacz mogę potem również sprawdzić je w układzie.
Czasem jak zostawię lampę na dłużej w mierniku tj 30 minut przychodzę a tutaj spotyka mnie miła niespodzianka z 35mA które były na początku po czasem 10 minutach ma 56mA czym dłużej tym bardziej stabilizuje się prąd płynący w anodzie .
OTL pisałeś coś jeszcze gdzieś w jakimś wątku o siatce (ale gdzie nie pamiętam możesz przytoczyć o co tam chodziło)
Nie chodzi mi teraz o grzanie bez podawania innych napięć .
Wkładam lampę na miernik i mierzę.I wychodzą takie bochomazy
A z 6S33S miałem naprawdę ciekawe przygody.Po co miałbym kłamać piszę to co udało mi się zauważyć.
I staram się dojść do jakiegoś wniosku . Ale nie ważny jest dla mnie temat 6S33S.
Nie wiem co akurat w niej działo się po wygrzaniu ale przed nim we wzmacniaczu leciały iskry.
Zarówno u mnie jak i u kumpla . Dzwoniłem do Studiego i powiedział abym tak zrobił.
Wsadziłem 1szt. w miernik i tak zrobiłem .
(wcześniej gość od którego nabyłem sporą ilość tych lamp zalecił mi dokładnie to samo).
Po wyjęciu grałem nią u siebie i u kumpla co najmniej 3 godziny o nic się z nią nie działo.
Ale to nie ważne . To tylko moje spostrzeżenie jeśli ktoś posiada inne nie mam nic przeciwko.
Piszę to co widzę . (powtarzam nie znam się tak jak inni użytkownicy tego forum do których mam wielki szacunek)
Chcę dowiedzieć się czy to normalne że lampy używane wolniej osiągają swoją pełną moc?
OTL nic nie stoi na przeszkodzie aby zrobić wspólnie takie doświadczenie
Można u was i tak tam nie długo się pojawię można się spotkać i wykonać eksperyment.
Może nas czegoś to nauczy a jak nie to będzie chociaż miło się poznać .
Jest to jedyne forum w którym liczy się wiedza poparta eksperymentami .
Czasem czytam owe i chylę czoła.
Nie jestem szamanem chciałbym jednak wiedzieć co się stało z lampami które zaczęły normalnie pracować.
Nie słucham kabli zasilających i mam nadzieję nigdy nie będę - co dzień się modlę aby nie zaczął słuchać , albo nie daj boże chusteczkować lampy
Pozdrawiam
Drugie moje pytanie zadałem zupełnie odrębnie .
Zauważyłem takie spostrzeżenie że nie zawsze emisja lamp tego samego typu następuje w takim samym czasie .
Nie wiem czym to jest podyktowane (tym że jedna jest używana a inna nie lub z innej serii ) chciałbym się dowiedzieć (nie mam na tyle wiedzy co wy , więc zadaję dużo być może głupich pytań)
Tzn.
Jedna sztuka osiąga swoją pełną moc na przykład po 3 minutach od podania napięć (mowa o normalnym pomiarze za pomocą P-508)
Pełną moc przyjąłem jako 50-70mA
A inna dużo wolniej na przykład po 10 minutach mowa tutaj o lampach 6N13S.
Bo akurat teraz usiadłem do pomiaru właśnie tych triod a że mam również na nich wzmacniacz mogę potem również sprawdzić je w układzie.
Czasem jak zostawię lampę na dłużej w mierniku tj 30 minut przychodzę a tutaj spotyka mnie miła niespodzianka z 35mA które były na początku po czasem 10 minutach ma 56mA czym dłużej tym bardziej stabilizuje się prąd płynący w anodzie .
OTL pisałeś coś jeszcze gdzieś w jakimś wątku o siatce (ale gdzie nie pamiętam możesz przytoczyć o co tam chodziło)
Nie chodzi mi teraz o grzanie bez podawania innych napięć .
Wkładam lampę na miernik i mierzę.I wychodzą takie bochomazy

A z 6S33S miałem naprawdę ciekawe przygody.Po co miałbym kłamać piszę to co udało mi się zauważyć.
I staram się dojść do jakiegoś wniosku . Ale nie ważny jest dla mnie temat 6S33S.
Nie wiem co akurat w niej działo się po wygrzaniu ale przed nim we wzmacniaczu leciały iskry.
Zarówno u mnie jak i u kumpla . Dzwoniłem do Studiego i powiedział abym tak zrobił.
Wsadziłem 1szt. w miernik i tak zrobiłem .
(wcześniej gość od którego nabyłem sporą ilość tych lamp zalecił mi dokładnie to samo).
Po wyjęciu grałem nią u siebie i u kumpla co najmniej 3 godziny o nic się z nią nie działo.
Ale to nie ważne . To tylko moje spostrzeżenie jeśli ktoś posiada inne nie mam nic przeciwko.
Piszę to co widzę . (powtarzam nie znam się tak jak inni użytkownicy tego forum do których mam wielki szacunek)
Chcę dowiedzieć się czy to normalne że lampy używane wolniej osiągają swoją pełną moc?
OTL nic nie stoi na przeszkodzie aby zrobić wspólnie takie doświadczenie

Można u was i tak tam nie długo się pojawię można się spotkać i wykonać eksperyment.
Może nas czegoś to nauczy a jak nie to będzie chociaż miło się poznać .

Jest to jedyne forum w którym liczy się wiedza poparta eksperymentami .
Czasem czytam owe i chylę czoła.
Nie jestem szamanem chciałbym jednak wiedzieć co się stało z lampami które zaczęły normalnie pracować.
Nie słucham kabli zasilających i mam nadzieję nigdy nie będę - co dzień się modlę aby nie zaczął słuchać , albo nie daj boże chusteczkować lampy

Pozdrawiam
Porównanie SE I PP - Jeśli jednoręki rzemieślnik mógłby być mistrzem, wyobraź sobie co mógłby dwuręki ?
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
OTLamp
Piszesz że muszą być przyłożone napięcie. Czyli kolejny fajny wniosek lampy pracujące grubo poniżej pełnej mocy admisyjnej powinny mieć niższą trwałość. No aby prąd elektronowy miałby coś hamować to chyba im mniejszy tym mniej oddziałuje.
W jednej z mądrych książek - Hennel - autor napisał że katody tlenkowe nie lubią bombardowania jonami dodatnimi. Tych rozpędzonych i celujących w katodę jest tym więcej mim wyższe napięcie podano na elektrody.
Jeśli imamy podejrzenie co do zagazowania to wg mnie na pierwszym etapie odgazowania lepiej nie dawać napięć na elektrody. Oczywiscie mówimy o procesie polepszania próżni a nie wywołania desorpcji gazów.
Wskazujesz że powinno się przyłożyć napięcie na elektrody tak aby wydzielane moce rozgrzały je. OK zgadzam się z tym tyle że najszybciej to można przez nieuwagę upalić siatkę/i. Anodę trudniej. Tym bardziej lepiej nie radzić nikomu katowania elektrod sporymi mocami admisyjnymi. Mówiłem że rozgrzanie katody to jedno ale innym elektrodom może być potrzebne rozgrzanie by zaszła desorpcja zawartych w nich gazów.
Na tym forum można znaleźć wypowiedzi Alka jak to pompował swoje lampy. Jakoś tam nie ma słowa o kilku minutach. Nawet jak jakaś cząsteczka opuści metal, mikę to aby getter ja pochłoną musi do tegoż getteru dolecieć. Po drodze ma często znacznie więcej szans na adsorpcję na elektrodach, mice, szkle. Trochę to się kłóci z tym że poprawę uzyska się po kilku minutach. Bo co jak pogrzejemy anodę na której zaadsorbowały się gazy?
Zakładasz że tylko próżnia i co najwyżej emisja z katody wpływają na niestabilność prądu anodowego. Materiały elektrod to najczęściej stopy, nie sądzę że wszystkie będą roztworami ciągłymi jak mosiądz. Będą zachodzić przemiany fazowe w tych materiałach zależnie od temperatury. wykluczysz że zmiana struktury krystalicznej nie powoduje różnych efektów ubocznych? Hartuje się np. stal a potem co robi podgrzanie zahartowanej stali? Wykluczysz podobne zjawiska w metalach użytych na elektrody? A inne użyte materiały np. mika?
Producenci wygrzewali lampy. (Dziwne co? oni mogli nam nie wolno bo to już szamaństwo). To że robili to możliwie krótko to głównie z powodu kasy czyli kosztów wpływających na cenę lampy. Oni chcieli zarobić na tych lampach jak najwięcej - nie podejrzewałby ich o działalność charytatywną. Blachy i metale używane do budowy elektrod i połączeń powinny być wcześniej wyżarzone. To kosztowny proces. Zakładasz że zawsze to było zrobione właściwie albo jak zrobiono zgodnie z normą zakładową to czy przyjęty czas gwarantował np. zawsze takie samo odgazowanie elektrod? Materiały dostarczane zawsze miały identyczne parametry, skład itd?
W wielu notach lamp o podwyższonej jakości podaje się maksymalny okres przechowywania. Zastanowił się ktoś czemu? Bo lampa będzie się zagazowywać w trakcie przechowywania. Przecież sublimacja z materiałów użytych w lampie zachodzi, do tego dyfuzja przez szkło. Czyli pogarsza się próżnai na tyle że dla zastosować profesjonalnych jej pogorszenie może być niedopuszczalne. Lampę wyrzucić - wtedy gdy były produkowane - bo jakaś regeneracja wymagałaby od końcowego użytkownika dodatkowych procesów co nie zawsze jest akceptowalne. Ten okres to OIDP około 10 - 20 lat. Czyli dla większości kupowanych NOS'ów dawno przekroczony.
Arbitralnie odrzucasz obserwację. Dziwi mnie to. Bierzemy lampą widać że jest zagazowana na tyle że prąd szybko startuje w górę - nieważne w układzie docelowym czy na mierniku. No na mierniku możemy zdążyć odłączyć napięcia przed pojawieniem, się iskier. Próbujemy coś zrobić - podam - 40 la temu by wyrzucono lampę bo tania - teraz nie jest prawdą - zaczynamy wygrzewanie - np. na mierniku lamp. Dajemy wyższe napięcie żarzenia, bez innych napięć, po jakimś czasie obniżamy do nominalnego, czekamy aż spadnie temperatura katody, mierzymy lampę - możemy pomierzyć prąd siatki, ale zostawiamy tak i obserwowany efekt to to że brak niekontrolowanego wzrostu po kilku minutach. Jeśli jest tak jak mówisz to to co pisałem nie prawa zaistnieć czyż nie?
Zakładasz że każda z lamp były idealnie wykonana w fabryce. Co jeśli nie wykonano poprawie wygrzewania w fabryce? W erze masowej ich produkcji - zgodzę się do kosza. Ale dziś nie produkuje się ich masowo. To co do kosza i spróbować ja "uratować"? Mam przytaczać ceny np. EM71 - 4 lata temu ile chcesz po 14 - 16 EUR. Jeden kwartał i cena 34 - 38 EUR. Kolejny kwartał i brak. Ta tendencja się nie zmieni.
Oczywiście że wtedy nie próbowano badać możliwości regeneracji lamp. W latach 80-tych opisywano różne sposoby regeneracji kineskopów. Coś tam się poprawiało ale zawsze była adnotacja że nie jest znany mechanizm zjawisk odpowiedzialnych za poprawę stanu kineskopu. Tak samo nie znamy do końca wszystkich procesów które mogą zregenerować lampę, bo w czasach ich panowanie nikt tym sobie nie zaprzątał głowy. Dziś być może warto się tym zająć.
Wg Twojego podejścia negującego wszelką obserwację niezgodną w przyjętym poglądem nie byłoby szans na odkrycie i opisanie wielu zjawisk.
Nadal nie ma np. wyjaśnienia co to jest piorun kulisty. Są jakieś teorie podobne do tego co Ty nazywasz szamaństwem.
Czy ten stan wyklucza absolutnie pioruny kuliste? No bo takie podejście prezentujesz.
Na koniec coś do czasu wygrzewania. Jest takie zjawisko jak absorpcja dielektryczna. Zetknięto się z nim gdy zaczęto stosować układy pamiętająco-próbkujące. Jak się objawia? Ano przykładamy napięcie do kondesatora, czekamy aż się naładuje. Odłączamy napięcie i woltomierz (o wysokiej rezystancji), zwieramy aż się rozładuje (napięcie spadnie do 0V), rozwieramy kondesator i po pewnym czasie napięcie na kondesatorze narasta. Ktoś kto zaobserował to zjawisko też był przez wielu wyśmiewany. Tez uważano to za szamaństwo, ale dziwne błędy układów PP w końcu zmusiły do przyjęcia do wiadomości że takie zjawisko ma miejsce. Stworzono zastępczy model elektryczny kondesatora (siatka elementów RC) ale przynajmniej w czasach gdy pisano kilka książek gdzie zwrócono uwagę na to zjawisko dopisywano że nie jest znany mechanizm tego zjawiska (Może dziś już tak ale to prędzej może widzieć Jasiu). Zaczęto produkować kondesatory dla precyzyjnych układów pamietająco-próbkujacych o małej absorpcji dielektrycznej. Zaczęto próbować kompensować to zjawisko.
Analogia do odgazowania - blachy. OK, szybko nagrzejesz anodę. W 6S333S jest ona gruba i masywna. Zmieni się profil stężenie gazów w przekroju poprzecznym anody. Po krótkim czasie odgazowywania uzyskasz spadek szybkości desorpcji. Ale co potem? Bo dyfuzja powoli wyrówna ten profil stężenia gazów.
Jasiu ->
OK z tym c piszesz ale co jak przy okazji pracy z napięciami prądy zaczynają podgrzewać elektrody?
Jeśli żarzenie bez napięć na innych elektrodach szkodzi lampę to co z tym opóźnionym załączaniem napięcia anodowego? Jakoś gdy stosowano lampy prostownicze też nie widziano w tym problemu.
Lampy komputerowe to jeszcze inny kłopot - dużo ich w urządzeniu i wymiana ich to był spory problem. Raczej mi tu pachnie innym wykonaniem katody ze znacznym zapasem emisji. W sumie to w okresie stand-by liczenie tegoż czasu do czasu życia katody było niekorzystne.
Piszesz że muszą być przyłożone napięcie. Czyli kolejny fajny wniosek lampy pracujące grubo poniżej pełnej mocy admisyjnej powinny mieć niższą trwałość. No aby prąd elektronowy miałby coś hamować to chyba im mniejszy tym mniej oddziałuje.
W jednej z mądrych książek - Hennel - autor napisał że katody tlenkowe nie lubią bombardowania jonami dodatnimi. Tych rozpędzonych i celujących w katodę jest tym więcej mim wyższe napięcie podano na elektrody.
Jeśli imamy podejrzenie co do zagazowania to wg mnie na pierwszym etapie odgazowania lepiej nie dawać napięć na elektrody. Oczywiscie mówimy o procesie polepszania próżni a nie wywołania desorpcji gazów.
Wskazujesz że powinno się przyłożyć napięcie na elektrody tak aby wydzielane moce rozgrzały je. OK zgadzam się z tym tyle że najszybciej to można przez nieuwagę upalić siatkę/i. Anodę trudniej. Tym bardziej lepiej nie radzić nikomu katowania elektrod sporymi mocami admisyjnymi. Mówiłem że rozgrzanie katody to jedno ale innym elektrodom może być potrzebne rozgrzanie by zaszła desorpcja zawartych w nich gazów.
Na tym forum można znaleźć wypowiedzi Alka jak to pompował swoje lampy. Jakoś tam nie ma słowa o kilku minutach. Nawet jak jakaś cząsteczka opuści metal, mikę to aby getter ja pochłoną musi do tegoż getteru dolecieć. Po drodze ma często znacznie więcej szans na adsorpcję na elektrodach, mice, szkle. Trochę to się kłóci z tym że poprawę uzyska się po kilku minutach. Bo co jak pogrzejemy anodę na której zaadsorbowały się gazy?
Zakładasz że tylko próżnia i co najwyżej emisja z katody wpływają na niestabilność prądu anodowego. Materiały elektrod to najczęściej stopy, nie sądzę że wszystkie będą roztworami ciągłymi jak mosiądz. Będą zachodzić przemiany fazowe w tych materiałach zależnie od temperatury. wykluczysz że zmiana struktury krystalicznej nie powoduje różnych efektów ubocznych? Hartuje się np. stal a potem co robi podgrzanie zahartowanej stali? Wykluczysz podobne zjawiska w metalach użytych na elektrody? A inne użyte materiały np. mika?
Producenci wygrzewali lampy. (Dziwne co? oni mogli nam nie wolno bo to już szamaństwo). To że robili to możliwie krótko to głównie z powodu kasy czyli kosztów wpływających na cenę lampy. Oni chcieli zarobić na tych lampach jak najwięcej - nie podejrzewałby ich o działalność charytatywną. Blachy i metale używane do budowy elektrod i połączeń powinny być wcześniej wyżarzone. To kosztowny proces. Zakładasz że zawsze to było zrobione właściwie albo jak zrobiono zgodnie z normą zakładową to czy przyjęty czas gwarantował np. zawsze takie samo odgazowanie elektrod? Materiały dostarczane zawsze miały identyczne parametry, skład itd?
W wielu notach lamp o podwyższonej jakości podaje się maksymalny okres przechowywania. Zastanowił się ktoś czemu? Bo lampa będzie się zagazowywać w trakcie przechowywania. Przecież sublimacja z materiałów użytych w lampie zachodzi, do tego dyfuzja przez szkło. Czyli pogarsza się próżnai na tyle że dla zastosować profesjonalnych jej pogorszenie może być niedopuszczalne. Lampę wyrzucić - wtedy gdy były produkowane - bo jakaś regeneracja wymagałaby od końcowego użytkownika dodatkowych procesów co nie zawsze jest akceptowalne. Ten okres to OIDP około 10 - 20 lat. Czyli dla większości kupowanych NOS'ów dawno przekroczony.
Arbitralnie odrzucasz obserwację. Dziwi mnie to. Bierzemy lampą widać że jest zagazowana na tyle że prąd szybko startuje w górę - nieważne w układzie docelowym czy na mierniku. No na mierniku możemy zdążyć odłączyć napięcia przed pojawieniem, się iskier. Próbujemy coś zrobić - podam - 40 la temu by wyrzucono lampę bo tania - teraz nie jest prawdą - zaczynamy wygrzewanie - np. na mierniku lamp. Dajemy wyższe napięcie żarzenia, bez innych napięć, po jakimś czasie obniżamy do nominalnego, czekamy aż spadnie temperatura katody, mierzymy lampę - możemy pomierzyć prąd siatki, ale zostawiamy tak i obserwowany efekt to to że brak niekontrolowanego wzrostu po kilku minutach. Jeśli jest tak jak mówisz to to co pisałem nie prawa zaistnieć czyż nie?
Zakładasz że każda z lamp były idealnie wykonana w fabryce. Co jeśli nie wykonano poprawie wygrzewania w fabryce? W erze masowej ich produkcji - zgodzę się do kosza. Ale dziś nie produkuje się ich masowo. To co do kosza i spróbować ja "uratować"? Mam przytaczać ceny np. EM71 - 4 lata temu ile chcesz po 14 - 16 EUR. Jeden kwartał i cena 34 - 38 EUR. Kolejny kwartał i brak. Ta tendencja się nie zmieni.
Oczywiście że wtedy nie próbowano badać możliwości regeneracji lamp. W latach 80-tych opisywano różne sposoby regeneracji kineskopów. Coś tam się poprawiało ale zawsze była adnotacja że nie jest znany mechanizm zjawisk odpowiedzialnych za poprawę stanu kineskopu. Tak samo nie znamy do końca wszystkich procesów które mogą zregenerować lampę, bo w czasach ich panowanie nikt tym sobie nie zaprzątał głowy. Dziś być może warto się tym zająć.
Wg Twojego podejścia negującego wszelką obserwację niezgodną w przyjętym poglądem nie byłoby szans na odkrycie i opisanie wielu zjawisk.
Nadal nie ma np. wyjaśnienia co to jest piorun kulisty. Są jakieś teorie podobne do tego co Ty nazywasz szamaństwem.
Czy ten stan wyklucza absolutnie pioruny kuliste? No bo takie podejście prezentujesz.
Na koniec coś do czasu wygrzewania. Jest takie zjawisko jak absorpcja dielektryczna. Zetknięto się z nim gdy zaczęto stosować układy pamiętająco-próbkujące. Jak się objawia? Ano przykładamy napięcie do kondesatora, czekamy aż się naładuje. Odłączamy napięcie i woltomierz (o wysokiej rezystancji), zwieramy aż się rozładuje (napięcie spadnie do 0V), rozwieramy kondesator i po pewnym czasie napięcie na kondesatorze narasta. Ktoś kto zaobserował to zjawisko też był przez wielu wyśmiewany. Tez uważano to za szamaństwo, ale dziwne błędy układów PP w końcu zmusiły do przyjęcia do wiadomości że takie zjawisko ma miejsce. Stworzono zastępczy model elektryczny kondesatora (siatka elementów RC) ale przynajmniej w czasach gdy pisano kilka książek gdzie zwrócono uwagę na to zjawisko dopisywano że nie jest znany mechanizm tego zjawiska (Może dziś już tak ale to prędzej może widzieć Jasiu). Zaczęto produkować kondesatory dla precyzyjnych układów pamietająco-próbkujacych o małej absorpcji dielektrycznej. Zaczęto próbować kompensować to zjawisko.
Analogia do odgazowania - blachy. OK, szybko nagrzejesz anodę. W 6S333S jest ona gruba i masywna. Zmieni się profil stężenie gazów w przekroju poprzecznym anody. Po krótkim czasie odgazowywania uzyskasz spadek szybkości desorpcji. Ale co potem? Bo dyfuzja powoli wyrówna ten profil stężenia gazów.
Jasiu ->
OK z tym c piszesz ale co jak przy okazji pracy z napięciami prądy zaczynają podgrzewać elektrody?
Jeśli żarzenie bez napięć na innych elektrodach szkodzi lampę to co z tym opóźnionym załączaniem napięcia anodowego? Jakoś gdy stosowano lampy prostownicze też nie widziano w tym problemu.
Lampy komputerowe to jeszcze inny kłopot - dużo ich w urządzeniu i wymiana ich to był spory problem. Raczej mi tu pachnie innym wykonaniem katody ze znacznym zapasem emisji. W sumie to w okresie stand-by liczenie tegoż czasu do czasu życia katody było niekorzystne.
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Studi przy grzaniu 6N13S nic specjalnie się nie dzieje na kilku sztukach widać jednak że emisja osiąga maksymalny poziom dłużej niż powinna (nie sprawdzałem po pomiarach na mierniku na wzmacniaczu akurat mam go odpiętego)
Ale lampy na których widać że dawno nie działały , stopniowo i powoli dochodzą do pełnej mocy.
Ale powiem tak jak 6N13S nie ma emisji to mieć jej nie będzie.
Grzałem taką która wygląda jak nowa całą noc czyli około 7 godzin ma 8mA na jednej 6mA na drugiej normalnie mają 70mA a takie lepsze muszę zejść z napięciem do 50V bo wyłącza mi miernik ale takich na 100szt jest tylko jedna.
W całym tym eksperymencie nie chodzi mi o to aby lampy nabywały emisji bo to nie możliwe .
Ale o to aby jak najbardziej dokładnie dokonywać ich pomiaru .
Bo wiem że czasem 10 minut niestety nie wystarczy.
W niektórych 6S33S zauważyłem coś takiego nagły wzrost emisji do ponad 100% (czyli na przykład 70mA)
Po czym spadek do 25mA.
Po wygrzaniu samym żarzeniem działa normalnie i trzyma emisję na poziomie 60mA.
Czy wiecie jakie materiały są użyte w tych dwóch typach lamp?
Nie zauważyłem aby grzanie miało wpływ na lampy malutkie typu ECL82 , 6P14P , jeśli zauważę coś dziwnego napiszę wam w tym wątku.
Kosztuje mnie to strasznie dużo czasu . Ale może kiedyś komuś się to przyda .
Wydaje mi się że ogromne znaczenie ma z czego lampa jest wykonana.
Ale lampy na których widać że dawno nie działały , stopniowo i powoli dochodzą do pełnej mocy.
Ale powiem tak jak 6N13S nie ma emisji to mieć jej nie będzie.
Grzałem taką która wygląda jak nowa całą noc czyli około 7 godzin ma 8mA na jednej 6mA na drugiej normalnie mają 70mA a takie lepsze muszę zejść z napięciem do 50V bo wyłącza mi miernik ale takich na 100szt jest tylko jedna.
W całym tym eksperymencie nie chodzi mi o to aby lampy nabywały emisji bo to nie możliwe .
Ale o to aby jak najbardziej dokładnie dokonywać ich pomiaru .
Bo wiem że czasem 10 minut niestety nie wystarczy.
W niektórych 6S33S zauważyłem coś takiego nagły wzrost emisji do ponad 100% (czyli na przykład 70mA)
Po czym spadek do 25mA.
Po wygrzaniu samym żarzeniem działa normalnie i trzyma emisję na poziomie 60mA.
Czy wiecie jakie materiały są użyte w tych dwóch typach lamp?
Nie zauważyłem aby grzanie miało wpływ na lampy malutkie typu ECL82 , 6P14P , jeśli zauważę coś dziwnego napiszę wam w tym wątku.
Kosztuje mnie to strasznie dużo czasu . Ale może kiedyś komuś się to przyda .
Wydaje mi się że ogromne znaczenie ma z czego lampa jest wykonana.
Porównanie SE I PP - Jeśli jednoręki rzemieślnik mógłby być mistrzem, wyobraź sobie co mógłby dwuręki ?
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Owszem, bo tylko tym sposobem można na bieżąco kontrolować, czy coś się poprawia. Obecność napięć anodowych może się przyczyniać do poprawy, choć nie zawsze musi.STUDI pisze:Piszesz że muszą być przyłożone napięcie.
Hennel podaje wiele ogólników, często nie precyzując. W gazotronach i tyratronach też są katody tlenkowe i co? Działają?STUDI pisze: W jednej z mądrych książek - Hennel - autor napisał że katody tlenkowe nie lubią bombardowania jonami dodatnimi.
Co ty ciagle z tą siatką? Nie widzę możliwości jej upalenia. Wspominałem wcześniej, że lampę bada się w kontrolowanych warunkach, stosując np. ograniczenie prądu anodowego oraz nie stosując dużych wartości oporności w obwodzie siatki sterującej.STUDI pisze: Wskazujesz że powinno się przyłożyć napięcie na elektrody tak aby wydzielane moce rozgrzały je. OK zgadzam się z tym tyle że najszybciej to można przez nieuwagę upalić siatkę/i.
A ty też masz zamiar pompować na stanowisku pompowym? O czym ty piszesz w ogóle? Alek niektóre lampy celowo pompuje dłużej, wcześniej nie rozpylał w nich nawet getterów. To zupełnie inna sytuacja. To wszystko dzieje się w fabryce.STUDI pisze: Na tym forum można znaleźć wypowiedzi Alka jak to pompował swoje lampy. Jakoś tam nie ma słowa o kilku minutach.
Samym żarzeniem, tak? Możesz podać źródło, które tak podaje? W Barwiczu, Niemyskim nie ma, za to kilkakrotnie wspomina się o podaniu napięć na elektrody, a w jednym z zeszytów ZWLE piszą nawet o odtruwaniu katody przy załączonych napięciach na pozostałe elektrody.STUDI pisze: Producenci wygrzewali lampy. (Dziwne co? oni mogli nam nie wolno bo to już szamaństwo).
Zaprzeczasz sam sobie. Kosztowne metale, kosztowny proces, a na końcu olewali kontrolę, licząc się z tym, że część tych lamp wróci i od razu pójdzie na złom, bo w postaci zmontowanej detale nie nadają się już do powtórnego użycia. I na tym chcieli zarobić?STUDI pisze:
To że robili to możliwie krótko to głównie z powodu kasy czyli kosztów wpływających na cenę lampy. Oni chcieli zarobić na tych lampach jak najwięcej - nie podejrzewałby ich o działalność charytatywną. Blachy i metale używane do budowy elektrod i połączeń powinny być wcześniej wyżarzone. To kosztowny proces. Zakładasz że zawsze to było zrobione właściwie albo jak zrobiono zgodnie z normą zakładową to czy przyjęty czas gwarantował np. zawsze takie samo odgazowanie elektrod?
Nie wiem który raz już to piszę. Próżnia w takich lampach (leżakowanych, takich które opuściły fabryke x lat temu, w przeciwieństwie do tych, które są na etapie produkcji - to duża różnica) poprawia się w czasie od kilkudziesięciu sekund do kilkunastu minut.STUDI pisze:
W wielu notach lamp o podwyższonej jakości podaje się maksymalny okres przechowywania. Zastanowił się ktoś czemu? Bo lampa będzie się zagazowywać w trakcie przechowywania. Przecież sublimacja z materiałów użytych w lampie zachodzi, do tego dyfuzja przez szkło. Czyli pogarsza się próżnai na tyle że dla zastosować profesjonalnych jej pogorszenie może być niedopuszczalne. Lampę wyrzucić - wtedy gdy były produkowane - bo jakaś regeneracja wymagałaby od końcowego użytkownika dodatkowych procesów co nie zawsze jest akceptowalne. Ten okres to OIDP około 10 - 20 lat. Czyli dla większości kupowanych NOS'ów dawno przekroczony.
Teraz to już w ogóle odleciałeś. Ja odrzucam obserwację? Ja się jej cały czas domagam, OBSERWACJI prądu anodowego i siatkowego, a do tego potrzebne są napięcia na pozostałych elektrodach. Ty lansujesz grzanie w ciemno przez 30 godzin. Więc kto odrzuca obserwację?STUDI pisze:
Arbitralnie odrzucasz obserwację. Dziwi mnie to.
Wtedy możesz to zrobić tak jak w fabryce. Chcesz załącznik z Barwicza, opisujacy m.in jak grzać siatkę sterującą prądem emisyjnym? Niestety o grzaniu samym żarzeniem nic nie ma.STUDI pisze: Co jeśli nie wykonano poprawie wygrzewania w fabryce?
Mogą wydzielić się gazy, które nastepnie ma wiązać getter, od tego jest. Chyba kiedyś w końcu i tak na elektrody podaje sie napięcia, nawet po grzaniu przez 30 godzin samym zarzeniem? Wtedy to się niby gazy nie wydzielą?STUDI pisze: OK z tym c piszesz ale co jak przy okazji pracy z napięciami prądy zaczynają podgrzewać elektrody?
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Te wyniki "pomiarów" są nic nie warte i nic o niczym nie mówią. Należy podać co najmniej 4 parametry: Ia, Ua, Us, S. Jeśli ominiesz jeden z nich, twoje wyniki pomiarów są już nic nie warte. Najpierw więc naucz się poprawnie mierzyć i przedstawiać wyniki pomiarów lamp, bo inaczej nie da się tych wyników przedyskutować. Lampy 6N13S, 6S33S i im podobne mają duże rozrzuty parametrów, więc do oceny ich sprawności stosuje się warunki pomiaru podane w oryginalnych kartach katalogowych (najczęściej z polaryzacją automatyczną z opornikiem katodowym o podanej w karcie wartości). Ponadto ze względu na niewielkie odległości międzyelektrodowe wykazują dryf parametrów w czasie rozgrzewania się systemu elektrod, trwający co najmniej kilkanaście minut.djivo pisze:Ale lampy na których widać że dawno nie działały , stopniowo i powoli dochodzą do pełnej mocy.
Ale powiem tak jak 6N13S nie ma emisji to mieć jej nie będzie.
Grzałem taką która wygląda jak nowa całą noc czyli około 7 godzin ma 8mA na jednej 6mA na drugiej normalnie mają 70mA a takie lepsze muszę zejść z napięciem do 50V bo wyłącza mi miernik ale takich na 100szt jest tylko jedna.
W całym tym eksperymencie nie chodzi mi o to aby lampy nabywały emisji bo to nie możliwe .
Ale o to aby jak najbardziej dokładnie dokonywać ich pomiaru .
Bo wiem że czasem 10 minut niestety nie wystarczy.
W niektórych 6S33S zauważyłem coś takiego nagły wzrost emisji do ponad 100% (czyli na przykład 70mA)
Po czym spadek do 25mA.
Po wygrzaniu samym żarzeniem działa normalnie i trzyma emisję na poziomie 60mA.
Czy wiecie jakie materiały są użyte w tych dwóch typach lamp?
Nie zauważyłem aby grzanie miało wpływ na lampy malutkie typu ECL82 , 6P14P , jeśli zauważę coś dziwnego napiszę wam w tym wątku.
Kosztuje mnie to strasznie dużo czasu . Ale może kiedyś komuś się to przyda .
Wydaje mi się że ogromne znaczenie ma z czego lampa jest wykonana.
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
A czy wielką różnicą będzie zamiast na bieżąco przełączenie na pomiar?OTLamp pisze: Owszem, bo tylko tym sposobem można na bieżąco kontrolować, czy coś się poprawia. Obecność napięć anodowych może się przyczyniać do poprawy, choć nie zawsze musi.
Ktoś będzie tak ślepił non-stop przez 20 minut w miernik, czy raczej zajrzy po 5-10 minutach, zmierzy i podejmie decyzję co dalej?
Nie wiem jak Ty ale zawsze znajdę inne zaległe zajęcie w międzyczasie.
Na siłę próbujesz wmówić że kontroli nie ma.
Nadawcze pracujące przy dużych Ua to jakoś tlenkowych nie mają.OTLamp pisze: Hennel podaje wiele ogólników, często nie precyzując. W gazotronach i tyratronach też są katody tlenkowe i co? Działają?
Co łatwiej upalić niechcąco? Siatkę z cienkiego drutu czy grubą anodę. Widziałem na żywo ile czasu potrzeba na upalnie siatki w EL84 - 1/3 sekundy albo mniej.OTLamp pisze: Co ty ciagle z tą siatką? Nie widzę możliwości jej upalenia. Wspominałem wcześniej, że lampę bada się w kontrolowanych warunkach, stosując np. ograniczenie prądu anodowego oraz nie stosując dużych wartości oporności w obwodzie siatki sterującej.
Nie dorabiaj dodatkowej ideologii do prostego faktu. Jak ktoś popełni prosty błąd przy podłączeniu napięcia do siatki to co weźmiesz to na siebie?
Bo jak na razie skutki chwilowego przęciążenia (iskry) daje się cofnąć (nie w 100%). Ryzykuje się tylko że zamiast wyrzucenia lampy może się ją da eksploatować.
Znowu próbujesz coś odwrócić. Czym się różni odprowadzanie gazów odpompowywanie przez pompę molekularną od pochłaniania przez getter? Tak od strony adsorpcji gazu na getterze czy palladzie...OTLamp pisze:A ty też masz zamiar pompować na stanowisku pompowym? O czym ty piszesz w ogóle? Alek niektóre lampy celowo pompuje dłużej, wcześniej nie rozpylał w nich nawet getterów. To zupełnie inna sytuacja. To wszystko dzieje się w fabryce.STUDI pisze: Na tym forum można znaleźć wypowiedzi Alka jak to pompował swoje lampy. Jakoś tam nie ma słowa o kilku minutach.
I co zaproponujesz komuś taki proces? Dasz mu konkrety tak aby nie uszkodził lampy? Jeśli widać poprawę (jakąkolwiek) w bardzo uproszczonej wersji - tylko żarzenie - to co zakazać bo nie tak jak w fabryce?OTLamp pisze:Samym żarzeniem, tak? Możesz podać źródło, które tak podaje? W Barwiczu, Niemyskim nie ma, za to kilkakrotnie wspomina się o podaniu napięć na elektrody, a w jednym z zeszytów ZWLE piszą nawet o odtruwaniu katody przy załączonych napięciach na pozostałe elektrody.STUDI pisze: Producenci wygrzewali lampy. (Dziwne co? oni mogli nam nie wolno bo to już szamaństwo).
Nie twierdzę że to najlepszy możliwy sposób.
Mało to było niechlujnie wykonanych? Brak zgrzewów, inna moc włókna żarzenia, źle włożone. Nie są to rzadkie przypadki.OTLamp pisze: Zaprzeczasz sam sobie. Kosztowne metale, kosztowny proces, a na końcu olewali kontrolę, licząc się z tym, że część tych lamp wróci i od razu pójdzie na złom, bo w postaci zmontowanej detale nie nadają się już do powtórnego użycia. I na tym chcieli zarobić?
W każdej produkcji - pomiar, strojenie, kontrola jest b. kosztowna,. Kontroluje się wyrywkowo próbkę z partii produkcyjnej.
Chyba że ktoś płaci za koszty kontroli.
I ten wynik będzie stały niezależnie od objętości wewnątrz bańki, powierzchni na których może zajść adsorpcja itd.OTLamp pisze: Nie wiem który raz już to piszę. Próżnia w takich lampach (leżakowanych, takich które opuściły fabryke x lat temu, w przeciwieństwie do tych, które są na etapie produkcji - to duża różnica) poprawia się w czasie od kilkudziesięciu sekund do kilkunastu minut.
A jeśli już niby po kilku minutach długo przechowywana lampa jest lepsza niż przywieziona świeżo z produkcji to czemu podają maksymalny okres przechowywania?
A gdzie napisałem ze musi to być 30 godzin? Zawsze komuś mówiłem żeby po pewnym czasie skontrolował efekt.OTLamp pisze: Teraz to już w ogóle odleciałeś. Ja odrzucam obserwację? Ja się jej cały czas domagam, OBSERWACJI prądu anodowego i siatkowego, a do tego potrzebne są napięcia na pozostałych elektrodach. Ty lansujesz grzanie w ciemno przez 30 godzin. Więc kto odrzuca obserwację?
Wrócę czym się różni podłączenie online mierników na które nie masz czasu ślipieć non-stop od pomiaru co kilka - kilkanaście minut?
Podasz na podstawie tego załącznika konkretne dane dla 6S33S - tj napięcia prądy itd?OTLamp pisze: Wtedy możesz to zrobić tak jak w fabryce. Chcesz załącznik z Barwicza, opisujacy m.in jak grzać siatkę sterującą prądem emisyjnym? Niestety o grzaniu samym żarzeniem nic nie ma.
Czy trzeba kilka sztuk uwalić aby się przekonać ile można czy ile trzeba?
Samo przeżarzenie przez krótki czas na pewno zredukuje tę warstwę szkodliwą zwiększająca opór skrośny.
Przesadzenie z mocami wydzielanymi na siatkach i lampa do definitywnie do kosza.
Znowu te 30 godzin.OTLamp pisze: Mogą wydzielić się gazy, które nastepnie ma wiązać getter, od tego jest. Chyba kiedyś w końcu i tak na elektrody podaje sie napięcia, nawet po grzaniu przez 30 godzin samym zarzeniem? Wtedy to się niby gazy nie wydzielą?
Zamiast się czepiać głównie tych 30 godzin (bo jak widzę to to jest głównym problemem) to może lepiej sprawdzić co może zaoferowąć każdy wariant wygrzewania - ż prądem elektrod, bez, przeżarzenie itd.
Alek podał metodę porównania. Porównać - koszty wyposażenia do zysku z uratowanych lamp". Wtedy będzie można gdybać. Trwałości nie określimy wiarygodnie bo raczej trudno będzie o 1000 lamp po procesie używanych przez 2000 godzin z pełną mocą admisyjną i maksymalnym dopuszczalnym prądem katody. A to dla jednego rodzaju konstrukcji - chodzi o stosowane materiały, inne materiały to inny test czyż nie?
To ze czas to pikuś policzmy ilość zużytej energii.
Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw
Które będziesz przerywał co np. 5 minut żeby dokonać pomiaru? Ja wolę mieć cały czas przyłączone mierniki, na które mogę po prostu zerknąć zamiast za każdym razem podchodzić i dokonywać przełączeń. Kondensatory elektrolityczne też tak formujesz? Ale to tylko kwestia wygody. Sęk w tym, że dopiero teraz piszesz o kontroli, wcześniej uparcie lansowałeś grzanie samym żarzeniem.STUDI pisze:Nie wiem jak Ty ale zawsze znajdę inne zaległe zajęcie w międzyczasie.
Nadawcze leżaki z tantalową anodą też będziesz grzał samym żarzeniem? Powodzenia.STUDI pisze:Nadawcze pracujące przy dużych Ua to jakoś tlenkowych nie mają.
Niechcąco to można nawet lampę stłuc, więc nie mieszaj do tego czynników typu "niechcąco". Poza tym siatka ma normalnie ujemny potencjał, więc nie wiem jakim sposobem chcesz ją upalić, nawet niechcąco.STUDI pisze:Co łatwiej upalić niechcąco? Siatkę z cienkiego drutu czy grubą anodę. Widziałem na żywo ile czasu potrzeba na upalnie siatki w EL84 - 1/3 sekundy albo mniej.
Tym, że lampa pompowana w fabryce nie ma jeszcze gettera, a próżnia jest kiepska. Lampy typu "leżaki", w których da się coś poprawić mają co najmniej o rząd lepszą próżnię.STUDI pisze:Znowu próbujesz coś odwrócić. Czym się różni odprowadzanie gazów odpompowywanie przez pompę molekularną od pochłaniania przez getter?
To co proponuję napisałem już kilka razy, nie będę się powtarzał.STUDI pisze:I co zaproponujesz komuś taki proces?
I na to ma pomagać grzanie samym żarzeniem? Mówimy o parametrach, a te mogą być lepsze w lampie z krzywym systemem elektrod od niejednej pięknie zatopionej z idealnym systemem.STUDI pisze:Mało to było niechlujnie wykonanych? Brak zgrzewów, inna moc włókna żarzenia, źle włożone. Nie są to rzadkie przypadki.
Nie niby, tylko na pewno. Piszę to na podstawie pomiaru co najmniej kilkuset starych lamp. Nie biorę tego z sufitu.STUDI pisze:A jeśli już niby po kilku minutach
Nawet sama aktywacja katody w fabryce trwała maksymalnie kilkadziesiąt minut, a nie 30 godzin.
Może po to, by wiedzieć, w ciągu jakiego okresu od wyprodukowania można lampę bezpiecznie od razu wsadzić do urządzenia.STUDI pisze: długo przechowywana lampa jest lepsza niż przywieziona świeżo z produkcji to czemu podają maksymalny okres przechowywania?
Podam to, co proponowałem wcześniej kilka razy. Sprawdza się z każdą lampą, nawet nadawczymi.STUDI pisze:Podasz na podstawie tego załącznika konkretne dane dla 6S33S - tj napięcia prądy itd?
Czy trzeba kilka sztuk uwalić aby się przekonać ile można czy ile trzeba?
Przecież własnie tym zainicjowałeś tę dyskusję.STUDI pisze:
A gdzie napisałem ze musi to być 30 godzin?
STUDI pisze:Wiesz jak te lampy wariują? Trzeba nawet niekiedy więcej niż 30 godzin aby się "uspokoiły".Ukaniu pisze:A nie lepiej sobie przez te 30 godz. czegoś posłuchać z tych lamp? No chyba, że zimno i trzeba opalaćmarcin-86 pisze:Witam. Powiedzcie mi panowie czy jest to dobrym pomysłem, wygrzanie lamp samym zażeniem przez powiedzmy 30godz.