Jak wrócę to zobaczę czy lampka przeżyła noc. Może być nieszczelność a wtedy nic nie wyjdzie .
Dopisek późniejszy: lampka okazała się nieszczelna i jak ustaliliśmy z Krzkomarem, który u mnie gości jest to prawdopodobnie nieszczelność przy odpompowej rurce. Potem spróbuję wtopić jeszcze raz, może da się uratować
Prąd wtedy jest tak duży, że wskazówka ucieka poza skalę.
Moje eksperymenty ze spawaniem elektrod na razie nie powiodły się.
Zrekompensowałem to sobie jednak sporządzając czteroelektrodową jarzeniową lampę wodorową z dwuwłóknowej żarówki samochodowej.
Możliwe, że zastosuję ją jako stereofoniczny wskaźnik wysterowania
Rozważam także, czy nie dałoby się zrobić na nim przerzutnika.
Alku, obserwując twoje poczynania w budowaniu lamp. a szczególnie kiedy zobaczyłem twoją diodę lampową zbudowaną z żarówki wpadłem na pomysł jak możnaby zbudować z takiej żarówki prostą triodę. Otóż stosunkowo blisko żarnika należy by współosiowo umocować sprężynkę - najlepiej z molibdenu - bo z tego zdaje się robione są siatki w lampach, odizolowaną od reszty i wyprowadzić od niej elektrodę na zewnątrz. Następnie należałoby wykonać walec z żelaza o takiej średnicy aby był nieco oddalony od sprężynki (siatki) i również umocować go współosiowo, również odizolowany i wyprowadzić od niego elektrodę na zewnątrz. Myślę, że przy odrobinie samozaparcia - jaką jesteś obdarzony może się to udać a taka trioda może zadziałać. Nie możemy się tu spodziewać parametrów hi-end, prąd anodowy zapewne w granicach kilkudziesięciu, do 100-200 uA, wzmocnienie kilka V/V, ale to już by było coś. Co ty na to Alku?
W teorii wygląda pięknie.Praktyka wygląda nieco gorzej-tłumaczę już dlaczego. Sprawa pierwsza- zmian w żarówce mogę dokonywać jedynie poprzez wypalaną na bańce dziurę. Utrudnia to znacznie manipulacje. Wypalanie 2 dziur i wklejanie tam rurek z elektrodami kończyło się do tej pory niepowodzeniem. Z tego względu wydaje się, że próby warto robić z żarówkami dwuwłóknowymi. Polegałoby to na tym, że wyrzucałoby się jeden żarnik (cieńszy) i na tak uzyskanych 2 wspornikach rozpinać siatkę, choćby na razie była ona miedziana. Proby spawania jej nie dały na razie dobrego rezultatu a szkoda, bo wówczas wszystkie elektrody, łącznie z anodą mielibyśmy wyprowadzone na cokole żarówki. Wystarczyłoby u góry wtopić jedynie rurkę pompową. Wydaje się, że tędy droga. Z drugiej jednak strony przy obecnej próżni odległości między elektrodami musiałyby być bardzo małe. W praktyce czyni to całą rzecz prawie niemożliwą do wykonania.
Alek pisze:W teorii wygląda pięknie.Praktyka wygląda nieco gorzej-tłumaczę już dlaczego. Sprawa pierwsza- zmian w żarówce mogę dokonywać jedynie poprzez wypalaną na bańce dziurę. Utrudnia to znacznie manipulacje. Wypalanie 2 dziur i wklejanie tam rurek z elektrodami kończyło się do tej pory niepowodzeniem. .
Alku!
a małe pytanie ze strony człowieka który o palniku wie,że jest.
Czy nie rozważałeś możliwości odcięcia całej bańki w okolicach trzonka
i roznegliżowania całości???
pźniej przyspawanie przy normalnym ciśnieniu i dopiero rurka do odpompowania.
wiem,ze operacja napewno trudna i wymagająca trzech albo wiecej rąk ale.......
Praktycznie taka operacja w tej chwili nie jest możliwa. Rozchodzi się o to, że taka żarówka musiałaby się kręciś i być raczej grzana przez 2 palniki, bo jeden to tu byłoby mało.
Budowa lampy to jak budowa statku w butelce Tylko że tutaj statek płonie
Swoją drogą, Alku, mam taki pomysł choć nie wiem czy mądry. Anodą w Twoich lampach jest kawałek drutu, tak? Może lepiej byłoby rozpylić na wewnętrznej powierzchni bańki jakąś warstwe metalową i połaczyć druten na zewnątrz? To wszystko stanowiłaby anodę. Co prawda odległość od katody byłaby duża, ale za to powierzchnia znacznie większa
Ósmego dnia Bóg stworzył lampy i lampomaniaków
Moja strona z opowiadaniami http://narrator.up.pl