Tak mnie naszło filozoficznie - gdzie jest granica restaurowania starych urządzeń, a zaczyna się ich dewastacja?
Weźmy np. radioodbiorniki. Czy przestrajanie ich mieści się w pojęciu przywracania "dawnej świetności"? Czy wymiana elektrolitów na nowe, współczesne jest w porządku?
Generalnie, chyba w restauracji powinno się dążyć do odnowienia sprzętu, a nie nadawania mu nowej funkcjonalności (i tu chyba wymiana elektrolitów jest w porządku?), ale czy przestrajanie radioodbiornika to nie swego rodzaju nowa funkcjonalność, kosztem starej?
Gdzie kończy się restauracja a zaczyna dewastacja?
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
- disaster
- 1250...1874 posty
- Posty: 1466
- Rejestracja: wt, 5 października 2010, 21:13
- Lokalizacja: Brzeziny k.Łodzi
Re: Gdzie kończy się restauracja a zaczyna dewastacja?
W przypadku zabytków architektury są generalnie dwie szkoły
Odnawianie tak żeby nie było śladu (bądź poprzez zastosowanie oryginalnych technik, postarzanie materiału etc, bądź poprzez imitację), oraz odnawianie w taki sposób, żeby było widać, co zostało zrobione współcześnie.
Drugi sposób z powodzeniem stosują Grecy na Akropolu i jakoś nikt ich o dewastację nie posądza....
Większość usterek radioodbiorników daje się usunąć poprzez "naprawę" uszkodzonych części i tego należałoby się trzymać. Formować kondensatory elektrolityczne, reanimować smołowce i tak dalej - zwłaszcza że nie jest to sprawa skomplikowana. W 99% da się to zrobić i nie ma co używać tutaj nówek, które i tak nie przeżyją 10% tego czasu co stare.
Pomijam oczywiście fakt, że współczesny elektrolit pasuje do przedwojennego radia jak alufelgi do Forda T.
Przestrajanie IMVHO nie ma najmniejszego sensu, gdyż i tak jest to rozwiązanie tylko na kilka najbliższych lat. Potem nieuchronnie DAB lub inna cyfra przejmie funkcje dzisiejszego UKFu i sobie będzie można przestrajać....
Jest to ingerencja w oryginalny projekt którą można swobodnie pominąć i użyć konwertera (dla ortodoksów lampowego).
Ogólna zasada przy obchodzeniu się z przedmiotami "zabytkowymi" brzmi - nigdy nie rób niczego, czego nie dałoby się odwrócić...
Odnawianie tak żeby nie było śladu (bądź poprzez zastosowanie oryginalnych technik, postarzanie materiału etc, bądź poprzez imitację), oraz odnawianie w taki sposób, żeby było widać, co zostało zrobione współcześnie.
Drugi sposób z powodzeniem stosują Grecy na Akropolu i jakoś nikt ich o dewastację nie posądza....
Większość usterek radioodbiorników daje się usunąć poprzez "naprawę" uszkodzonych części i tego należałoby się trzymać. Formować kondensatory elektrolityczne, reanimować smołowce i tak dalej - zwłaszcza że nie jest to sprawa skomplikowana. W 99% da się to zrobić i nie ma co używać tutaj nówek, które i tak nie przeżyją 10% tego czasu co stare.
Pomijam oczywiście fakt, że współczesny elektrolit pasuje do przedwojennego radia jak alufelgi do Forda T.
Przestrajanie IMVHO nie ma najmniejszego sensu, gdyż i tak jest to rozwiązanie tylko na kilka najbliższych lat. Potem nieuchronnie DAB lub inna cyfra przejmie funkcje dzisiejszego UKFu i sobie będzie można przestrajać....
Jest to ingerencja w oryginalny projekt którą można swobodnie pominąć i użyć konwertera (dla ortodoksów lampowego).
Ogólna zasada przy obchodzeniu się z przedmiotami "zabytkowymi" brzmi - nigdy nie rób niczego, czego nie dałoby się odwrócić...
Z przyczyn technicznych koniec świata odwołany.
Poszukuję viewtopic.php?p=304055#p304055
Poszukuję viewtopic.php?p=304055#p304055