O dobieraniu lamp w pary
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 125...249 postów
- Posty: 246
- Rejestracja: wt, 29 marca 2005, 15:40
- Lokalizacja: warszawa
- Kontakt:
O dobieraniu lamp w pary
Kupujesz patrowane lampy za kupe pieniedzy.
Oczywiscie masz pare lamp czyli dwie. Ale parowanie nie polega na tym, ze sprzedadza ci dwie lampy. One musza miec bardzo podobne charakterystyki. Normalny czlowiek bez dostepu do charakterografu nie poradzi sobie z tym problemem. Oczywiscie mozna zrobic uklad i krok po kroku zmieniajac napiecie na siatkach zmierzyc te lampy. Jest prosty i szybki sposob na sprawdzenie czy sprzedano pare czy do pary.
Wystarczy podlaczyc anody lamp do trafa pp lub do dwoch dlawikow lub ostatecznie rezystorow imitujacych obciazenie anodowe. Reszte elektrod spolaryzowac tak jak w ukladzie ostatecznym. Nastepnie podajemy ten sam sygnal w amlitudzie i fazie na obie siatki sterujace a woltomierz podlaczamy do anod lamp. Jesli przy wysterowaniu sygnalem zmiennym woltomierz pokazuje roznice czyli napiecie to oznacza , ze lampy nie sa parowane. Mozna tez zmieniac napiecie polaryzujace s1 obu lamp i mierzyc roznice napiecia stalego ale to trwa dluzej i pomiar zmiennym sygnalem jest lepszy bo szybszy. Ostatecznie moze to byc muzyka -sygnal z drivera sterujacego.
Mozna taki ukladzik zrobic specjalnie do badania lamp - czy w parach? i zaniesc do sprzedawcy. Szybko i dokladnie mozna uzyskac informacje o tym czy chca was oszukac czy nie.
Milego parowania zyczy Wlodek
Oczywiscie masz pare lamp czyli dwie. Ale parowanie nie polega na tym, ze sprzedadza ci dwie lampy. One musza miec bardzo podobne charakterystyki. Normalny czlowiek bez dostepu do charakterografu nie poradzi sobie z tym problemem. Oczywiscie mozna zrobic uklad i krok po kroku zmieniajac napiecie na siatkach zmierzyc te lampy. Jest prosty i szybki sposob na sprawdzenie czy sprzedano pare czy do pary.
Wystarczy podlaczyc anody lamp do trafa pp lub do dwoch dlawikow lub ostatecznie rezystorow imitujacych obciazenie anodowe. Reszte elektrod spolaryzowac tak jak w ukladzie ostatecznym. Nastepnie podajemy ten sam sygnal w amlitudzie i fazie na obie siatki sterujace a woltomierz podlaczamy do anod lamp. Jesli przy wysterowaniu sygnalem zmiennym woltomierz pokazuje roznice czyli napiecie to oznacza , ze lampy nie sa parowane. Mozna tez zmieniac napiecie polaryzujace s1 obu lamp i mierzyc roznice napiecia stalego ale to trwa dluzej i pomiar zmiennym sygnalem jest lepszy bo szybszy. Ostatecznie moze to byc muzyka -sygnal z drivera sterujacego.
Mozna taki ukladzik zrobic specjalnie do badania lamp - czy w parach? i zaniesc do sprzedawcy. Szybko i dokladnie mozna uzyskac informacje o tym czy chca was oszukac czy nie.
Milego parowania zyczy Wlodek
http://www.motionalfeedback.com
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
-
- 125...249 postów
- Posty: 246
- Rejestracja: wt, 29 marca 2005, 15:40
- Lokalizacja: warszawa
- Kontakt:
I wydaje sie ze lampy mozna parowac juz we wzmakach. I tak wystarczy puscic ten sam sygnal na obie siatki lamp koncowych jesli to jest np. se i woltomierzem podpinamy sie do anod. Jak woltomierz pokazuje cos to jest zle. Jak duze cos to jest bardzo zle. Oczywiscie musimy rozpiac sprzezenie zwrotne bo sygnaly moga byc falszowane.
Identycznie postepujemy z pp. Ten sam sygnal na obie siatki i miernik na anodach. Dobrze mowie?
Identycznie postepujemy z pp. Ten sam sygnal na obie siatki i miernik na anodach. Dobrze mowie?
http://www.motionalfeedback.com
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
I tak i nie. Parujemy lampy dla wzmacniacza. W zasadzi epowinniśmy zrównoważyc stopień mocy!!! To ciut więcej niż tlyko dovbranie identycznych lamp. Rozwiązanie jest bardzo proste. Trzeba tylko w Twojej porpozycji zrobić niewielki krok dalej....
Wstawiamy lampy do układu PP. Obydwie połowki wzmacniacza sterejemy tym samym sygnałem. I bliżej będzie ciszy tym lepiej będzie zównoważony stopień mocy. Uwzględnisz nie tylko różnicę lamp ale i uzwojeń traf, pojemności itd. Ba i nie potrzebujesz żadnego miernika. Ustawiasz minimum na słuch ot tyle. Taka dokładnosć będzie w pełni wystarczająca bowiem za kilkaset godzin pracy, lampy i tak się "rozjadą".
Wystarczy we wzmiacniaczu przewidzieć prosty przełacznik. Tak jak we wzmacniaczach kinowych wyprowadzano na zewnątrz gniazda pomiarowe prądu katodowego lamp mocy (często był podłączany zamontowany na przednim panelu woltomierz przęłacznikiem - pełnił on jednocześnie rolę wskaźnika wysterowania). Można było łatwo ocenić stan lamp.
Twoja metoda ma pewien błąd. Otóż w układzie rzeczywistym odkładane napięcie na uzwojeniach trafa nie będzie jednakowe dla jednakowych lamp. Jak już mierzysz róznicę syngałow pomiedzy anodami to jest już krok od tego aby uwzględnić cały transformator w badanym układzie.
Spadki napiecia moga być jednokowe ale nie musza dac np. jednakowych natężeń strumienia magnetycznego w rdzeniu. Zapomniałeś o tym małym fakcie. Ząłożyłęś że masz idealny transformator. To podstawowy błąd.
Dla pradu stałego rezystancje połówek uzwojeń będa różne! A mimo to dadzą identyczne strumienie pola magnetycznego w rdzeniu dla sygnałow m.cz.
Jeśli chcesz mieć parę lamp to powinieneś je parowac w stopniach oporowych gdzie oporniki mają tolerancję 1%. Wtedy OK. Taki tester jest łatwo zrobić. Można dać różne podstawki i testowac jednym testerk kilka typów lamp.
Pomysł OK, ale można było pojść krok dalej. Samo się narzucało. Ba nawet sam wszmiacniacz możn wyposażyć w taki "feature" (swoją droga można zagrać marketingowo tyle że oferujemy coś przydatnego i konkretnego - ale niestety marketing ostatnio skupia się jedynie na oszukiwaniu klienta). Ciekawe czemu taki spec ja Ty tego nie zauważył????
Wstawiamy lampy do układu PP. Obydwie połowki wzmacniacza sterejemy tym samym sygnałem. I bliżej będzie ciszy tym lepiej będzie zównoważony stopień mocy. Uwzględnisz nie tylko różnicę lamp ale i uzwojeń traf, pojemności itd. Ba i nie potrzebujesz żadnego miernika. Ustawiasz minimum na słuch ot tyle. Taka dokładnosć będzie w pełni wystarczająca bowiem za kilkaset godzin pracy, lampy i tak się "rozjadą".
Wystarczy we wzmiacniaczu przewidzieć prosty przełacznik. Tak jak we wzmacniaczach kinowych wyprowadzano na zewnątrz gniazda pomiarowe prądu katodowego lamp mocy (często był podłączany zamontowany na przednim panelu woltomierz przęłacznikiem - pełnił on jednocześnie rolę wskaźnika wysterowania). Można było łatwo ocenić stan lamp.
Twoja metoda ma pewien błąd. Otóż w układzie rzeczywistym odkładane napięcie na uzwojeniach trafa nie będzie jednakowe dla jednakowych lamp. Jak już mierzysz róznicę syngałow pomiedzy anodami to jest już krok od tego aby uwzględnić cały transformator w badanym układzie.
Spadki napiecia moga być jednokowe ale nie musza dac np. jednakowych natężeń strumienia magnetycznego w rdzeniu. Zapomniałeś o tym małym fakcie. Ząłożyłęś że masz idealny transformator. To podstawowy błąd.
Dla pradu stałego rezystancje połówek uzwojeń będa różne! A mimo to dadzą identyczne strumienie pola magnetycznego w rdzeniu dla sygnałow m.cz.
Jeśli chcesz mieć parę lamp to powinieneś je parowac w stopniach oporowych gdzie oporniki mają tolerancję 1%. Wtedy OK. Taki tester jest łatwo zrobić. Można dać różne podstawki i testowac jednym testerk kilka typów lamp.
Pomysł OK, ale można było pojść krok dalej. Samo się narzucało. Ba nawet sam wszmiacniacz możn wyposażyć w taki "feature" (swoją droga można zagrać marketingowo tyle że oferujemy coś przydatnego i konkretnego - ale niestety marketing ostatnio skupia się jedynie na oszukiwaniu klienta). Ciekawe czemu taki spec ja Ty tego nie zauważył????
Kawartet lamp to dwa zagadnenia.
Zrównoważenie całego układu PP i zapewnenia identycznego natężenia prądu płynącego przez lampy w każdej gałęzi.
Czyli na cisze w głośniku równoważysz amplitudy dostaczane do trafa. Natomiast dodatkowo musisz zapewnić identyczność prądów w lampach taj samej gałęzi wzmiacniacza. Dwóoch warunków nie uda sie Tobie w praktyce uzyskać.
W sumie to tak jakbyś miał dwa balanse (dla napięć siatek sterujących).
Jeden to napięcia dla siatek lamp w tej samej gałęzi. Drugi to balans pomiędzy gałęziami w stopniu mocy.
Dla pierwszego o przypakdu starasz się o identyczność prądów lamp w drumi o ciszę w głośniku. W kilku krokach osiągasz jakiś kompromis który Ciebie zadowoli.
Zrównoważenie całego układu PP i zapewnenia identycznego natężenia prądu płynącego przez lampy w każdej gałęzi.
Czyli na cisze w głośniku równoważysz amplitudy dostaczane do trafa. Natomiast dodatkowo musisz zapewnić identyczność prądów w lampach taj samej gałęzi wzmiacniacza. Dwóoch warunków nie uda sie Tobie w praktyce uzyskać.
W sumie to tak jakbyś miał dwa balanse (dla napięć siatek sterujących).
Jeden to napięcia dla siatek lamp w tej samej gałęzi. Drugi to balans pomiędzy gałęziami w stopniu mocy.
Dla pierwszego o przypakdu starasz się o identyczność prądów lamp w drumi o ciszę w głośniku. W kilku krokach osiągasz jakiś kompromis który Ciebie zadowoli.
-
- 125...249 postów
- Posty: 246
- Rejestracja: wt, 29 marca 2005, 15:40
- Lokalizacja: warszawa
- Kontakt:
Fajnie sie z wami rozmawia ale musze zrobic pare klockow wiec cisza w eterze.
http://www.motionalfeedback.com
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
sluchaj duzo muzyki sluch tak szybko sie psuje
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 3049
- Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
- Lokalizacja: Zawiercie
acha dzięki za podpowiedzi, teraz juz rozumiem (prawie) wszystko, a pytam bo muszę rozpracować położenie wszystkich elementów regulacyjnych, a widać ze bedzie ich troszke. I jeszcze jedno pytanie: Pomiar pradu katodowego chce zrobić na rezystorach w granicach 10Ω. Czy wartośc ta bedzie miała jakiś ujemny wpływ zważając ze lampa jest polaryzowana ujemnym napieciem?