Wow - stary ale makaron w tym wzmaku
chyba zanim tą obudowę zamkniesz to jakoś ładnie masę by wypadało poprowadzić, poukładać siano i żarzenie jakąś skrętką puścić
Zastanawiają mnie te tańczące żółte kondensatory...
A wzmacniacz pracuje w trybie ultralinearnym?
Taaa, wszystko będzie praktycznie od nowa kładzione po za żarzeniem, które też będzie tak biegło (jak by co to nawet w fazie testów było puszczone skrętką ) . Całość już rozłożyłem i kleję/skręcam obudowę, potem ją oszlifuje i obłożę fornirem. Dopiero potem wezmę się za układanie wszystkiego.
Pozdrawiam
Diablo62
PS: Siano niestety się skończyło - wszystko poszło na wzmacniacz i kolumny .
Po weekendzie jak mi się uda to i ja zdjęcia wrzucę, bo pracuje nad tym samym projektem
Troszkę inna koncepcja u mnie panuje... ale to jeszcze zobaczymy co z tego wyjdzie...
obudowa już wykończona. Teraz pora na umieszczenie wszystkiego w środku. Mam pytanie: jak to jest z polaryzacją wjśćia głośnikowego? Kolumny mają oznaczony + i -, a na transformatorze nie ma tego zaznaczonego? Tam gdzie sprężenie dajemy + ?
Przez głośnik płynie sygnał zmienny, więc + i - tutaj nie istnieją. Oznaczenia na głośniku służą by prawidłowo połączyć większą ich liczbę, tak by pracowały w zgodnych fazach.
Ale kolumny też powinny pracować w takich samych fazach, czyli jak lewe wyjście w lewym trafie dałem do plusa, to lewe wyjście również muszę dać do plusa w prawym transformatorze?
Kanały wewnątrz musisz połączyć identyczne - inaczej jeden się wzbudzi po zamknięciu pętli. Co do gniazd dobrym zwyczajem jest łączenie do czarnego zacisku masy (z sygnału sprzężenia zwrotnego), które to w twoim przypadku wyprowadzenie transformatora jest mniej istotne.
Jako, że rzeczy martwe są złośliwe, prawie zawsze wyprowadzenie oznaczone jako masa wyjścia jest na "gorącym" przewodzie - radą na to jest podłączenie uzwojenia wtórnego końcówką "masową" do masy, a w przypadku wzbudzenia zamiana przewodów do anod lamp (odczepów UL też o ile istnieją) czyli odwrócenie fazy po stronie pierwotnej transformatora.
podłączyłem sobie na próbę samo żarzenie w lampek w tym projekcie no i ... spaliło bezpiecznik...
Zmierzyłem miernikiem obwód żarzenia i okazało się, że gdzieś ma zwarcie. Powyjmowałem lampy i na każdej z osobna nie ma zwarcia i co dziwne po ich wyjęciu i w obwodzie żarzenia nie ma zwarcia... nic nie rozumiem jakaś zaćma
właśnie to badam ale zauważyłem śmieszne zjawisko:
Kiedy dotykam palcem przewód, który doprowadza żarzenie do lamp - te zaczynają cichutko brzęczeć. Tak jakby w nich coś drżało.
Zauważ że żarnik sam w sobie ma niską rezystancję. Jeśli połaczysz kilka żarników rezystancja może przestać być mierzalna przez twój miernik a byle buzerek zareaguje jak na zwarcie. Jeśli masz bezpiecznik w obwodzie żarzenia to po prostu może być za słaby.
W samym obwodzie żarzenia nie mam bezpiecznika ale wywaliło bezpiecznik 0,5A na wejściu zasilania. Dobra - jeszcze przejże cały układ i napiszę więcej, bo nie chce robić spamu
Ok - odpaliłem.
Chodziło o mój błąd o którym szkoda pisać
Włączyłem żarzenie, poczekałem, włączyłem napięcie anodowe.
Okazało się troszkę za małe. Powyłączałem wszystko, zmieniłem rezystor (R25).
Znowu włączyłem żarzenie i w tym momencie poszła iskra... okazało się, że spalił się rezystor R22.
Mogę go wymienić tylko czego to jest wina?
Wszystko jest podłączone prawidłowo i za pierwszy uruchomieniem działało
Rezystor 2W.
Zostaje wina tylko kondensatora, bo przełącznik "Standby", czyli W2 był rozłączony.
Czyli przez rezystor, który się spalił był ładowany tylko jeden kondensator.
Wymieniłem rezystor i to samo...