Witam,
oto co mi ostatnio chodzi po głowie. Będzie to mój następny projekt, jak już wszystkie dotychczasowe dopnę. Oprócz tego co widać na schemacie będzie: Zasilanie z TS40/29 - policzyłem że cały układ pobierze jakieś 35W, więc transformator się wyrobi sztuczne obciążenie w postaci 20W rezystora przykręconego do chassis przełącznik impedancji głośników 8-16R wyjście liniowe o poziomie regulowanym potencjometrem zrealizowane na uzwojeniu słuchawkowym TG2.5-1
Transformator wyjściowy złożę bez szczeliny.
EDIT: na schemacie braknie rezystora upływowego pierwszej lampy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obsadzona płytka. Okazała się dośc ciasna, ale w końcu wszystko dobrze weszło. Niektóre elementy różnią się nieco wartościami od tych na schemacie. Płytka jak widać "dwustronna", plus zasilania na rewersie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Wszystko poza transformatorem wskazywałoby na to, że przeznaczeniem tego maleństwa jest bas. Mam coś podobnego, za 6P1P stoi TG6, jednak nawet jak na domowe granie za mało jest niezniekształconego basu. Po obniżeniu wartości kondensatorów sprzęgających świetnie sobie za to radzi ten układ z elektrykiem. Muszę tylko obniżyć prąd spoczynkowy, bo obecnie wynosi około 42 mA na lampę przy napięciu około 270V i przez to trafo się trochę grzeje.
To jest właściwie typowy Fender, klasyka gitary, tylko na nietypowych lampach. Do basu za mały i za słaby raczej. Korektor rodem z któegoś Princetona chyba, czyli jak najbardziej gitarowego wzmacniacza. Wybrałem go ze względu na małe tłumienie.
Wicker ani trochę mi się nie chciało (ja leniwy jestem na potęgę), ale postanowiłem zaoszczędzić te półtora wata, które by się na Rk lamp mocy wydzieliło. Trafo sieciowe i bez tego będzie miało sporo roboty.
Zastanawiam się czy ze względu na to, że przed inwerterem nie ma mastera, a sygnał idzie do niego z 0,022u (co jest dosyć dużą wartością w tej sytuacji) wzmacniacz nie będzie się "zatykał". Przerabiałem już różne topologie korektorów i nie odstępuje mnie przekonanie, że jeśli chodzi o gitarę, to przy wartościach 0,022u w torze (zwłaszcza w przedwzmacniaczu) zakres użyteczności potencjometru bas jest nieznaczny. Po prostu jak dla mnie gitara brzmi wtedy za ciemno i mocno, basy dominują przez co dźwięk jak dla mnie jest bardziej nieczytelny.
Racja, ale nie przy tym gainie. Zresztą ostatecznie za pierwszym stopniem dałem 10n zamiast 22n. To przy obciążeniu stopnia potencjometrami o wypadkowej wartości 235k jest całkiem małą wartością. W master volume jakoś nie wierzę, zazwyczaj nie daję, chyba że do wzmacniaczy większej mocy, ale raczej z przyczyn praktycznych niż brzmieniowych.
Ja daję mastera, bo przy większym wzmocnieniu w części przedwzmacniacza można regulować siłę głosu już przesterowanego. Na tym schemacie nie zauważyłem potencjometru gain !!??!!
polimind pisze:Ja daję mastera, bo przy większym wzmocnieniu w części przedwzmacniacza można regulować siłę głosu już przesterowanego.
Taki przester z samego rpeampu to można moim zdaniem o kant d... rozbić. Porządny przester idzie dopiero z końcówki, więc master tylko degraduje dźwięk.
Na tym schemacie nie zauważyłem potencjometru gain !!??!!
Ten po lewej w takim razie pełni zarazem funkcję potka od basu i gainu. Przy niewydolnym transformatorze głośnikowym przester generowany na końcówce mocy nie odpowiada mi za bardzo, jedynie włączenie obcinacza diodowego do siatek lamp mocy jak dla mnie jest jakimś ratunkiem tego układu.