Pisze aby podzielić się z wami wrażeniami z dzisiejszych dokonań Kiedyś obił mi się o oczy temat o przydużych rdzeniach w transformatorach produkowanych seryjnie. Cały czas siedzę nad projektem hybrydy i wyliczyłem że przy maksymalnym wysterowaniu potrzebowałbym jakieś 130-140W z pewnym zapasem. Końcówka 2x25W RMS - oczywiście pewnie poza ewentualną próba samobójcza w moim małym pokoiku słuchać na pełną gałę nie będę, ale jak robić to porządnie więc trafo nie może spuchnąć. Leżu u mnie bezczynnie od pewnego czasu (raz nawet oferowałem je kolegom z forum) TS90/16. Jako że nawijanie trafa to dzieło mozolne, a czeka mnie nawijania a nawijania w związku z projektem 6C33C-B SE postanowiłem zaryzykować bezpieczniki i ewentualny opier..l od pozostałych domowników i sprawdzić ile można z tej TS-ki wycisnąć - może akurat się nada. Podłączyłem je plecami do innego trafa o mocy bodajże 400VA (płaszczowiec na kształtkach RZC-32/86/50) a do pierwotnego TS90 podpiąłem dwie żarówki 60W równolegle. Koniec końców przy 610mA i 295V trafo nie skakało, warczało czy też dymiło a to przecież 180VA Dalej nie sprawdzałem Rdzeń to LL60. Sprawdzałem oszczylem i żadnych zniekształceń sinusoidy nie było więc rdzeń się nie nasycił a to już było prawie 18000 Gausów.
Mają takie same. Już kiedyś ktoś na forum wspomniał, że bardziej opłacało się nawijać na jednym typie kształtki trafa o różnej mocy, niż zamawiać 2 typy.
Jak już wcześniej zauważył kolega AnTech TS 90/xx wykonany był z kształtek LL, a TS 120 na rdzeniu CP ( zwijanym) który miał większą indukcję...
Nie zmienia to faktu, że rdzeń w TS 90 był "lekko " przewymiarowany...
W czasach kiedy jeszcze istniała ZATRA, w moich Brzezinach, chłopcy nawinęli mi na rdzeniu TS 90 trafo które oddawało moc 120 W....Wygrzewane pod maksymalnym obciążeniem nie wykazywało tendencji do nadmiernego grzania ( 50-55 st. C.) po ok 7 godzinach pracy....