Potrzebne: kwas solny (HCL) techniczny lub czysty 27%, cynk (Zn), wysoka szklanka, zlewka lub słoik albo kolba.
Do kwasu wrzucić pocięty cynk (raczej w nadmiarze) i rozpuścić go aż do ustania wydzielania się baniek gazu (wodoru).
UWAGA: jest to reakcja bardzo EGZOTERMICZNA z silnymi rozpryskami cieczy!!!
Całkowicie zimny płyn zlać znad resztek cynku i zamknąć w szczelnej buteleczce.
Przed cynowaniem nanieść na element śladową ilość "lutwaseru" (dosłowie zwilżyć zamoczoną uprzednio w cieczy zapałką) i przesunąć po nim dobrze rzozgrzanym grotem mocnej lutownicy z minimalną ilością lutowia (bez jakiegokolwiek dodatku kalafonii!!!).
Pobielenie następuje prawie NATYCHMIAST - bez przegrzania czy uszkodzenia elementu - zwłaszcza plastykowych korpusów z łatwotopliwych tworzyw.
Po wystygnięciu elementu spłukać go w dużej ilości gorącej wody i osuszyć w izopropanolu lub inaczej.
Następnie lutować w normalny, przyjęty w elektronice, sposób: drutem rdzeniowym LC63 lub lutowiem z użyciem topnika czy kalafonii.
Jest to praktycznie JEDYNY sposób przygotowania do lutowania wszelakiej "chińszczyzny", - zwłaszcza tej dziadowskiej, w której końcówki lutownicze (zamiast srebrem) pokryte są beznadziejnej jakości powłokami niklowymi i które prędzej się wytopią z plastykowych korpusów niż dadzą przyzwoicie polutować z użyciem łagodnej kalafonii .
Dotyczy to zwłaszcza azjatyckich niklowanych gniazd oraz wtyków jack i cinch wymagajacych długiego podgrzewania i bardzo mocnej lutownicy.
Sposób idealnie sprawdza się też przy lutowaniu końców szyn uziemiąjacych do stalowych chassis - zamiast przykręcania śrubami łączówek zaopatrzonych w podkładki zębate.
Nie rwijcie włosów z głów i nie rzucajcie na mnie gromów za "kowalskie metody stosowane w złotnictwie":


Często jedyny w przypadku lutowania urwanych kołpaków anod przy lampach lub ekstremalnie krótkich wyprowadzeń elementów - gdzie lutowanie musi być szybkie, pewne i garantujace nieuszkodzenie elementu.
Powodzenia. ZoltAn