Co w lampie piszczy ? ( EL 34)
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Co w lampie piszczy ? ( EL 34)
Od pewnego czasu - okresowo - zaczyna coś ,, piszczeć - chrypieć,, w jednym kanale. Nie jest to ciąły ton , brzmi to jak dźwięk roztrojonego radia. Wymieniłem wszystkie ,,małe,, lampy na nowe , bez rezultatu .
Po kilkudziesięciu minutach czystego dżwięku coś się nakłada , by za chwilę zamilknąć . Pokusiłem się pomierzyć prądzy anodowe lamp mocy i
w jednej z równoległych gałęzi lamp ,,pusz pula ,, prady mają jakieś
dziwne wartości . Nie wynika to z niesparowania lamp , bo były dobrane
prawidłowo i nie było znacznych niesymetryczności w stopniu mocy. Po załączeniu prąd jest niższy o ok 10% , potem wartością ,,dobija, do pozostałych prądów , by za chwilę wzrosnąć o 5 % od pierwotnego nastawienia i tak się to w jednej gałęzi chybocze . Potem jest jakiś czas dobrze .
Zastanawiam się , czy nie jest to wynikiem zużycia lamp mocy , bo po
wymianie feralnych lampy na inne wzmacniacz działa dobrze .
Zaznaczam , że lampy są właściwie dobrane do pracy w ,,pusz pulu równoległym ,, i do tej pory działało wszystko wzorowo ( prady były symetryczne ).
Może ktoś coś podpowie ?
Dociekliwym za odpowiedż z góry dziękuję .
Pozdrawiam-Lisor(Irek).
Po kilkudziesięciu minutach czystego dżwięku coś się nakłada , by za chwilę zamilknąć . Pokusiłem się pomierzyć prądzy anodowe lamp mocy i
w jednej z równoległych gałęzi lamp ,,pusz pula ,, prady mają jakieś
dziwne wartości . Nie wynika to z niesparowania lamp , bo były dobrane
prawidłowo i nie było znacznych niesymetryczności w stopniu mocy. Po załączeniu prąd jest niższy o ok 10% , potem wartością ,,dobija, do pozostałych prądów , by za chwilę wzrosnąć o 5 % od pierwotnego nastawienia i tak się to w jednej gałęzi chybocze . Potem jest jakiś czas dobrze .
Zastanawiam się , czy nie jest to wynikiem zużycia lamp mocy , bo po
wymianie feralnych lampy na inne wzmacniacz działa dobrze .
Zaznaczam , że lampy są właściwie dobrane do pracy w ,,pusz pulu równoległym ,, i do tej pory działało wszystko wzorowo ( prady były symetryczne ).
Może ktoś coś podpowie ?
Dociekliwym za odpowiedż z góry dziękuję .
Pozdrawiam-Lisor(Irek).
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11227
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Re: Co w lampie piszczy ? ( EL 34)
Wygląda na jakiś niekontakt, albo odwrotnie - zwarcie. Niekontraktować może jakiś rezystor, potencjometr lub podobne, ale również lampa w cokole. Spróbuj przelutować każdą nóżkę w cokole, czasami czyni to cuda, co prawda głównie w przypadku starych lamp, typu 'nóżkowego'.Lisor pisze:Od pewnego czasu - okresowo - zaczyna coś ,, piszczeć - chrypieć,, w jednym kanale. Nie jest to ciąły ton , brzmi to jak dźwięk roztrojonego radia. Wymieniłem wszystkie ,,małe,, lampy na nowe , bez rezultatu .
[...]
Dociekliwym za odpowiedż z góry dziękuję .
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3908
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
piszcząca lampa
Prosiłbym o dokładniejszy opis. Rozumiem, że masz układ push-pull, w którym w każdej gałęzi pracują po dwie lampy połączone równolegle, czyli w jadnym kanale masz cztery lampy. Czy efekt pływania prądów mierzyłeś jako sumaryczny prąd płynący przez obydwie równolegle połączone lampy w jednej z gałęzi, czy też pływa prąd tylko w jednej z połączonych równolegle lamp. W związku z tym, czy mówiąc, że wymieniałeś lampy miałeś na myśli wymianę równocześnie dwóch lamp w jednej gałęzi push-pula?
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Jest to klasyczny układ pusch-pulla z lampami pracującymi równolegle .
A obrazowo to w kanale są cztery EL 34 . Rozpływ prądów i symetria jest
prawidłowa , tylko czegoś coś czasem piszczy. Żeby było ciekawie w momencie generowania zakłóceń prąd anodowy nie zmienia się . Prądy
są te same. Po wymianie lamp jest dobrze. Chyba nie jest to zwarcie lub
przerwa w układzie .
Popatrzę dziś w układ i ewentualnie napiszę.
Lisor.
A obrazowo to w kanale są cztery EL 34 . Rozpływ prądów i symetria jest
prawidłowa , tylko czegoś coś czasem piszczy. Żeby było ciekawie w momencie generowania zakłóceń prąd anodowy nie zmienia się . Prądy
są te same. Po wymianie lamp jest dobrze. Chyba nie jest to zwarcie lub
przerwa w układzie .
Popatrzę dziś w układ i ewentualnie napiszę.
Lisor.
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3908
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
piszcząca lampa
Dopytywałem się szczegółowo bo mam od pewnego czasu podobny, upierdliwy problem z lampą końcową. Ale o tym za chwilę.
Ponieważ po wymianie lamp jest wszystko OK, to problem według mnie dotyczy bardziej lampy/lamp a nie samego układu, czy też styków jak sugeruje Tszczesn. Tak przy okazji, czy próbowałeś zamienić lampy między kanałami i czy wtedy problem przenosi się na drugi kanał. Jesli tak to ewidentnie to jakaś cecha lamp. Jesli się jednak nie przenosi do drugiego kanału to nie znaczy, że nie jest związany z lampami, bo te mogą się inaczej zachowywać w tym drugim kanale i wtedy mamy problem z lokalizacją usterki. Tutaj czas na mój problem.
Mam stereofoniczny wzmacniacz SE na pojedynczych EL34. Od pewnego czasu obserwowałem efekt polegający na tym, że w jednym kanale po około 2-3 godzinach pojawiał się cichy pisk na granicy słyszalnych częstotliwości. Na oscyloskopie jest to piękna mała sinusoida o częstotliwości około 15kHz i małej amplitudzie (ten pisk jest cichutki i słychać go tylko wtedy, gdy nic innego nie idzie na kolumnę głośnikową). Oczywiście wstawiłem inną lampę i efekt ten nie występuje. Diagnoza: coś jest nie tak z lampą końcową. Ale postanowiłem sprawdzić co się dzieje, gdy tą "piszczącą" lampę wsadzę do drugiego kanału. I okazuje się, że nic. Wszystko działa ok. Zamieniłem więc lampy ze sobą i wzmacniacz pracuje jak należy. Pozostał jednak nie rozwiązany problem. Zastanawiałem się, czy "usterka" lampy nie jest taka maciupcia, że dopiero na styku lampy z układem jednego kanału wzmacniacza pojawia się ten sinusik. To musi być jakiś pech, zdarzenie na poziomie wygrania 6-stki w Lotto. Gdyby jakaś impedancja "widziana" przez lampę była troszkę inna to pewnie efekt ten nie wystąpiłby. Może coś podobnego jest u Ciebie. Np. na skutek jakiegoś niefartownego umocowania elektrod pod wpływem temperatury następuje np. jakieś przesunięcie katody względem żarnika i to powoduje inne jego podgrzewanie i zmianę pradu. Na szczęście lampa działa jak samoregulator i wzrost prądu i tym samym temperatury powoduje takie "manewry", że prąd zaczyna maleć, a jak maleje to znowu maleje temperatura i wszystko zaczyna się od początku. Taki dwustanowy regulator.
Ponieważ po wymianie lamp jest wszystko OK, to problem według mnie dotyczy bardziej lampy/lamp a nie samego układu, czy też styków jak sugeruje Tszczesn. Tak przy okazji, czy próbowałeś zamienić lampy między kanałami i czy wtedy problem przenosi się na drugi kanał. Jesli tak to ewidentnie to jakaś cecha lamp. Jesli się jednak nie przenosi do drugiego kanału to nie znaczy, że nie jest związany z lampami, bo te mogą się inaczej zachowywać w tym drugim kanale i wtedy mamy problem z lokalizacją usterki. Tutaj czas na mój problem.
Mam stereofoniczny wzmacniacz SE na pojedynczych EL34. Od pewnego czasu obserwowałem efekt polegający na tym, że w jednym kanale po około 2-3 godzinach pojawiał się cichy pisk na granicy słyszalnych częstotliwości. Na oscyloskopie jest to piękna mała sinusoida o częstotliwości około 15kHz i małej amplitudzie (ten pisk jest cichutki i słychać go tylko wtedy, gdy nic innego nie idzie na kolumnę głośnikową). Oczywiście wstawiłem inną lampę i efekt ten nie występuje. Diagnoza: coś jest nie tak z lampą końcową. Ale postanowiłem sprawdzić co się dzieje, gdy tą "piszczącą" lampę wsadzę do drugiego kanału. I okazuje się, że nic. Wszystko działa ok. Zamieniłem więc lampy ze sobą i wzmacniacz pracuje jak należy. Pozostał jednak nie rozwiązany problem. Zastanawiałem się, czy "usterka" lampy nie jest taka maciupcia, że dopiero na styku lampy z układem jednego kanału wzmacniacza pojawia się ten sinusik. To musi być jakiś pech, zdarzenie na poziomie wygrania 6-stki w Lotto. Gdyby jakaś impedancja "widziana" przez lampę była troszkę inna to pewnie efekt ten nie wystąpiłby. Może coś podobnego jest u Ciebie. Np. na skutek jakiegoś niefartownego umocowania elektrod pod wpływem temperatury następuje np. jakieś przesunięcie katody względem żarnika i to powoduje inne jego podgrzewanie i zmianę pradu. Na szczęście lampa działa jak samoregulator i wzrost prądu i tym samym temperatury powoduje takie "manewry", że prąd zaczyna maleć, a jak maleje to znowu maleje temperatura i wszystko zaczyna się od początku. Taki dwustanowy regulator.
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11227
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Re: piszcząca lampa
Ale niekontakt m,oże być w samej lampie lub cokole, często kontakt zanika w miejscu gdzie drucik wychodzący z bańki przylutowany jest nóżki cokołu. Często druciki są lutowane tylko 'od czoła', więc powierzchnia styku jest bardzo mała i może uledz utlenieniu. Wiele razy się spotkałem z taką sytuacją.gsmok pisze:Dopytywałem się szczegółowo bo mam od pewnego czasu podobny, upierdliwy problem z lampą końcową. Ale o tym za chwilę.
Ponieważ po wymianie lamp jest wszystko OK, to problem według mnie dotyczy bardziej lampy/lamp a nie samego układu, czy też styków jak sugeruje Tszczesn.
Spróbuj inaczej poprowadzić przewody związane z obwodem siatkowym i anodowym lampy. Co prawda częstotliwość wzbudzenia jest strasznie niska (jak się lampa wzbudza to często są to megaherce), ale może pomóc. Po prostu lampy typu EL34 mają duże nachylenie, w powiązaniu z dużą impedancją obciążenia oznacza to duże wzmocnienie i łatwość wzbudzenia nawet przy niewielkim sprzężeniu. Spróbuj dać w szereg z siatką pierwszą lampy opornik około 100kΩ może to pomóc. Zresztą często w starych radiach takie elementy były montowane fabrycznie. Nawet jedna lampa (AFAIR jest to ECL11) ma taki oporek od razu wewnątrz bańki.gsmok pisze:Mam stereofoniczny wzmacniacz SE na pojedynczych EL34. Od pewnego czasu obserwowałem efekt polegający na tym, że w jednym kanale po około 2-3 godzinach pojawiał się cichy pisk na granicy słyszalnych częstotliwości. Na oscyloskopie jest to piękna mała sinusoida o częstotliwości około 15kHz i małej amplitudzie (ten pisk jest cichutki i słychać go tylko wtedy, gdy nic innego nie idzie na kolumnę głośnikową). Oczywiście wstawiłem inną lampę i efekt ten nie występuje. Diagnoza: coś jest nie tak z lampą końcową. Ale postanowiłem sprawdzić co się dzieje, gdy tą "piszczącą" lampę
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3908
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
piszcząca lampa
Dzięki za poradę. Na razie zostawię wzmacniacz w stanie z zamienionymi lampami, ale nie daruję i prędzej czy później zastosuję podane przez Ciebie rozwiązanie.
Z tego wszystkiego zapomniałem podkreślić, że przedstawiając problem ze wzmacnaiczem chciałem równocześnie zasygnalizować fakt istnienia problemów z układami, które występują sporadycznie lub np. po jakimś czasie od włączenia urządzenia. To chyba najbardziej niewdzięczne usterki do lokalizacji i usunięcia
.
Z tego wszystkiego zapomniałem podkreślić, że przedstawiając problem ze wzmacnaiczem chciałem równocześnie zasygnalizować fakt istnienia problemów z układami, które występują sporadycznie lub np. po jakimś czasie od włączenia urządzenia. To chyba najbardziej niewdzięczne usterki do lokalizacji i usunięcia

Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Pomysł z rezystorami jest dobry, bo lampy, które mają zbliżone parametry i charakterystyki mogą nieznacznie różnic się wartością pojemności międzyelektrodowych (a więc i pasmem przenoszenia) i to właśnie może powodować, że w pewnych warunkach np. w jednym z kanałów bardziej podatnym na wzbudzenie lampa generuje jakieś częstotliwości, a w drugim pracuje całkiem poprawnie. Miałem podobny problem i pomógł rezystor 1k szeregowo z siatką pierwszą założony bezpośrednio przy podstawce lampy.
Zacząłbym właśnie od rezystora o tej wartości, a w razie niepowodzenia stopniowo zwiększał jego wartość. Na pewno układowi to nie zaszkodzi, a może zapewni bezwarunkową stabilność jego pracy.
Zacząłbym właśnie od rezystora o tej wartości, a w razie niepowodzenia stopniowo zwiększał jego wartość. Na pewno układowi to nie zaszkodzi, a może zapewni bezwarunkową stabilność jego pracy.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3908
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
piszczące lampy
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za porady. Ale co z problemem sygnalizowanym przez Lisora. Macie jakieś sugestie?
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
No i narobiło się . Pisałem wczoraj , że po wymianie lamp mocy naprawiło się . Dalej to samo . Prąd spoczynkowy po włączeniu mniejszy o ok.20 %.
Potem - w ciągu kilkunastu minut uzyskuje nominalną wartość . Piski też giną , by czasem po godzinie grania pojawić się na nowo . Wymieniłem też
kondensatory sprzęgające , srawdziłem luty. Ok. Zastanawiam się nad przełożeniem uzwojeń transformatora z połowy pusch-pulla felernie działąjcego na ten drugi sprawny . Przy okazji zastanawiam się nad napięciem siatki drugiej w momencie po rozruchu anodowego , bo jeśli jest za małe , to zaskutkuje mniejszym Ia .
Ktoś zasugerował zwarcie międzyzwojowe na uzwojeniach od zasilania siatki drugiej ? Ale to zwarcie ? i piski póżniej giną . Pozostało jeszcze sprawdzić napięcie biasu ,może pływa . Tak więc na razie jestem w przysłowiowej kropce . Jak sam nic nie poradzę to pozostanie wezwać na odsiecz kogoś z oscyloskopem i większym doświadczeniem.
Dzisiejsze popołudnie pewnie spędzę na pomiarach . Sprawdzę jeszcze raz napięcia siatki drugiej po rozruchu i bias , a potem przełączę uzwojenia pierwotnego na aktualnie sprawną połówkę i szydło wyjdzie z worka .
Mam cichą nadzieję , że trafo jednak jest sprawne ?
Pozdrawiam - Lisor.
Potem - w ciągu kilkunastu minut uzyskuje nominalną wartość . Piski też giną , by czasem po godzinie grania pojawić się na nowo . Wymieniłem też
kondensatory sprzęgające , srawdziłem luty. Ok. Zastanawiam się nad przełożeniem uzwojeń transformatora z połowy pusch-pulla felernie działąjcego na ten drugi sprawny . Przy okazji zastanawiam się nad napięciem siatki drugiej w momencie po rozruchu anodowego , bo jeśli jest za małe , to zaskutkuje mniejszym Ia .
Ktoś zasugerował zwarcie międzyzwojowe na uzwojeniach od zasilania siatki drugiej ? Ale to zwarcie ? i piski póżniej giną . Pozostało jeszcze sprawdzić napięcie biasu ,może pływa . Tak więc na razie jestem w przysłowiowej kropce . Jak sam nic nie poradzę to pozostanie wezwać na odsiecz kogoś z oscyloskopem i większym doświadczeniem.
Dzisiejsze popołudnie pewnie spędzę na pomiarach . Sprawdzę jeszcze raz napięcia siatki drugiej po rozruchu i bias , a potem przełączę uzwojenia pierwotnego na aktualnie sprawną połówkę i szydło wyjdzie z worka .
Mam cichą nadzieję , że trafo jednak jest sprawne ?
Pozdrawiam - Lisor.
Proponuje zacząć naprawę poprzez eliminacje ewentualnych przyczyn. Na początek można by odłączyć od lamp końcowych kondensatory sprzęgające. Zabieg taki pozwoliłby wyeliminować przyczynę w odwracaczu fazy oraz wcześniejszych stopniach(o ile zjawisko po takim odłączeniu będzie się dalej utrzymywać). Jeżeli okaże się, że trzaski i świsty nie zanikną, a prąd spoczynkowy lamp dalej będzie niestabilny w jednej z gałęzi, to można sprawdzić rezystory i podstawki lamp EL34. Bo jeśli są ebonitowe to często takie podstawki „łapały” jakąś upływność lub dostawały lekkiego zwarcia szczególnie, gdy komuś zdarzało się włączyć wzmacniacz bez obciążenia zestawami głośnikowymi i doprowadzał w ten sposób do wystąpienia dużych przepięć na anodach i drugich siatkach lamp.
Jeżeli po odpięciu sterowania od lamp końcowych zjawisko ustąpi to można je podłączyć a odciąć drogę sygnału gdzieś wcześniej i zobaczyć, jaki da to efekt.
Życzę powodzenia w naprawie i proszę się pochwalić jak przebiegają postępy.
Pozdrawiam serdecznie
Romek
Jeżeli po odpięciu sterowania od lamp końcowych zjawisko ustąpi to można je podłączyć a odciąć drogę sygnału gdzieś wcześniej i zobaczyć, jaki da to efekt.
Życzę powodzenia w naprawie i proszę się pochwalić jak przebiegają postępy.
Pozdrawiam serdecznie
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Przyszło mi jeszcze coś do głowy. Można by zamienić końcówki transformatora głośnikowego na parach lamp EL34(tak jak pisałeś), ale przy odłączonych kondensatorach sprzęgających od siatek pierwszych. Odłączenie tych sygnałów pozwoli uniknąć zamiany sprzężenia zwrotnego z ujemnego na dodatnie, przez co po włączeniu wzmacniacz nam się nie wzbudzi, a to pozwoli zmierzyć prądy i ocenić w ten sposób sprawność transformatora wyjściowego.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Mierzyłem , robiłem i wreszcie gra. Przyczyna prozaiczna . Brak styku w
cokole lampy lub gnieździe lampy.
Oczywiście niektórych rzeczy nie mogę zrozumieć .
Pokrótce przypomnę problem . W jednej gałęzi brak było stabilności prądów spoczynkowych ( dziwne wahania ) , co objawiało się wcześniej
rzeczonym piszczeniem . W drugiej gałęzi prądy o nominałach wzorowych.
To wszystko sugeruje , że przyczyna jest w gałęzi z pływajacymi prądami . Otóż nie. Po pierwszym włączeniu anodowego zmierzyłem jak zwykle prady spoczynkowe we wszystkich kanałach ( mam kontrolne gniazdo) i po raz pierwszy stwierdziłem bardzo niską emisję w gałęzi tej ,
która do tej pory pracowała wzorowo. Żeby się upewnić zamieniłem lampy
w tej gałęzi i znowu brak emisji.Wymieniłem felerną lampę na sprawną i
działa wszystko jak dawniej. Katowałem wzmacniacz cały wieczór , ustaicznie mierzyłem prądy . Było ok.
Nie mogę tylko jednego zrozumieć . W jaki sposób i dlaczego lampa uszkodzona w czasie pomiarów miała noninalne prądy ( chyba , że przerwy w jej emisji były bardzo krótkie ) odziaływała na przeciwną
gałąź ? Dochodzenie do nominalnych prądów trwało ( pierwotnie niesprawnej połówki ) trwało ok 10 min. Piszczenie kilka sekund , a stopień przeciwległy pracował cały czas stabilnie ?
Żeby było śmieszniej pewny awarii tej EL 34 wrzuciłem ją na miernik i dla upewnienia sie w diagnozie zmierzyłem jej emisję . Rezultat - lampa SPRAWNA .
Zainstalowałem ponownie lampę do wzmacniacza i gra jak dawniej .
Wnioskuję , że przyczyną był przytoczony wcześniej przez Kogoś niekontakt . Chwała Mu za to. Mam nadzieję , że jak włączę dziś znowu lampkę to zagra jak dawniej.
Może ktoś mi wyjaśni jak jedna gałąź teoretycznie sprawna oddziałuje na przeciwległą teoretycznie niesprawną . Transformator ? Sprzężenie zwrotne ?
Dociekliwym za odpowiedzi dziękuję.
Pozdrawiam - Lisor.
cokole lampy lub gnieździe lampy.
Oczywiście niektórych rzeczy nie mogę zrozumieć .
Pokrótce przypomnę problem . W jednej gałęzi brak było stabilności prądów spoczynkowych ( dziwne wahania ) , co objawiało się wcześniej
rzeczonym piszczeniem . W drugiej gałęzi prądy o nominałach wzorowych.
To wszystko sugeruje , że przyczyna jest w gałęzi z pływajacymi prądami . Otóż nie. Po pierwszym włączeniu anodowego zmierzyłem jak zwykle prady spoczynkowe we wszystkich kanałach ( mam kontrolne gniazdo) i po raz pierwszy stwierdziłem bardzo niską emisję w gałęzi tej ,
która do tej pory pracowała wzorowo. Żeby się upewnić zamieniłem lampy
w tej gałęzi i znowu brak emisji.Wymieniłem felerną lampę na sprawną i
działa wszystko jak dawniej. Katowałem wzmacniacz cały wieczór , ustaicznie mierzyłem prądy . Było ok.
Nie mogę tylko jednego zrozumieć . W jaki sposób i dlaczego lampa uszkodzona w czasie pomiarów miała noninalne prądy ( chyba , że przerwy w jej emisji były bardzo krótkie ) odziaływała na przeciwną
gałąź ? Dochodzenie do nominalnych prądów trwało ( pierwotnie niesprawnej połówki ) trwało ok 10 min. Piszczenie kilka sekund , a stopień przeciwległy pracował cały czas stabilnie ?
Żeby było śmieszniej pewny awarii tej EL 34 wrzuciłem ją na miernik i dla upewnienia sie w diagnozie zmierzyłem jej emisję . Rezultat - lampa SPRAWNA .
Zainstalowałem ponownie lampę do wzmacniacza i gra jak dawniej .
Wnioskuję , że przyczyną był przytoczony wcześniej przez Kogoś niekontakt . Chwała Mu za to. Mam nadzieję , że jak włączę dziś znowu lampkę to zagra jak dawniej.
Może ktoś mi wyjaśni jak jedna gałąź teoretycznie sprawna oddziałuje na przeciwległą teoretycznie niesprawną . Transformator ? Sprzężenie zwrotne ?
Dociekliwym za odpowiedzi dziękuję.
Pozdrawiam - Lisor.