Czołem.
Lech Sołtysik pisze:
Natomiast byc melomanem jakiegoś gatunku muzycznego np.jazzu, co akurat mnie się to przytrafiło, to oznacza bycie na koncertach na żywo, w filharmonii itp., a jezeli słuchać tej muzyki w domu, to tylko na sprzęcie pozwalającym na odbiór w sposób najbardziej zbliżony do tego co nam towarzyszy na koncercie na zywo. Tak i właśnie niechcacy wdepnąłem w audiofilskie rozważania od których niektórzy Panowie dostaja wysypki .Czy słuchanie dobrej muzyki w swietnym towarzystwie i tu mam na mysli np.filharmonie, a jeżeli w domu to na sprzęcie o dobrych brzmieniowo parametrach jest powodem do siania niezgody i potępienia ?
Właśnie to "dobre bezmieniowo parametry" to jest coś, co wymaga wyjaśnienia i wcale nie sprowadzi na Ciebie anatemy inżyniera.
W latach 50-70 przeprowadzone bardzo szerokie i kompleksowe badania właściwości słuchu człowieka. Ich wyniki to podstawa wiedzy akustyków, elektroników, audiologów (to taka dziedzina medycyny) a nawet teoretyków muzyki. Zbadano jakie są graniczne możliwości słuchu i jakie parametry odpowiadają jakim subiektywnym wrażeniom.
Załóżmy, że ktoś posiadł tą wiedzę, i wie, że w bardzo sprzyjających warunkach naprawdę dobrze słyszący człowiek potrafi zidentyfikować jakiś parametr o wielkości na przykład H=0.1. Wczystko co mniej, nie jest identyfikowane. Teraz budując wzmacniacz nie wprowadzających własnych słyszalnych cech starasz się trzymać ten (i wszystkie wykrywane przez ludzi) parametry poniżej krytycznej wartości. Ot i całe podejście inżyniera. Może się oczywiście zdarzyć, że te "podstawy wiedzy" inżyniera nie są pełne, albo zwyczajnie się pomylił. By jednak to stwierdzić trzeba wyeliminować wszystkie elementy, które nie mają nic współnego ze sprzętem, między innymi doznania psychiczne. Dlaczego się przed tym bronisz?
Lech Sołtysik pisze:
Czy Ci co robią wzmacniacze własnoręcznie , robia je tylko po to, aby zmierzyć jego parametry bo własnie kupili sobie oscyloskop cyfrowy, a na pytanie jak brzmi wzmacniacz, odpowiadają , że przenosi od ..Hz do ..kHz ze spadkiem przeważnie 3 dB na krańcach pasma?
Bo "brzmienie" jest obcciążone licznymi czynnikami nie nającymi nic wspólnego ze wzmacniaczem. Natomiast współczesna elektronika doszła do takiego poziomu, że stosunkowo łatwo potrafi wyprodukować wzmacniacz nie wprowadzający
żadnych słyszalnych cech dźwięku.
Lech Sołtysik pisze:
Będą z uporem maniaka przypominać , ze wszędzie elektrony biegna tak samo itp.Tak na marginesie, czy ktoś widział te elektrony na własne oczy jak biegna w przewodniku, a moze w półprzewodniku.Wcale nie trywializuję.Sam obejrzałbym to widowisko.
Elektronów nie, ale całe atomy to "oglądam" na codzień... Napisałem w cudzysłowie, bo tak naprawdę, to człowiek "ogląda" tylko fotony. Reszta to czynność mózgu. Tak samo przy muzyczce - to co dociera do ucha to w sumie prosta (prawie jak konstrukcja cepa) fala akustyczna - reszta to czynność mózgu. Przemyśl to.
Zresztą podobnie nikt nie widział tlenu, witamin, oddychania, pary wodnej itp, itd... Niemiej jednak poszczególe dyscypliny, nie tylko techniczne i przyrodnicze, wykształciły sobie proste metody stwierdzania istnienia zjawisk i tylko o porządne i rzetelne stosowanie takich metod walczę.
Pozdrawiam,
Jasiu