Strona 1 z 6

Cynowanie

: sob, 15 września 2007, 22:35
autor: szalony
W pewnych układach dogodnie jest mi wykonać "szynę masy" z grubego, sztywnego drutu, który pozyskuję z przewodu typu DY 2,5mm^2 ;)

Ma taki przewód jedną wadę: czasem źle się lutuje (bo doskonale odprowadza ciepło). Wpadłem na pomysł, aby pocynować go bezprądowo w kąpieli zasadowej, może będzie się lepiej lutował, i nie będzie się "patynował "tak z czasem. Czy jest szansa na jakiś pozytywny efekt ?

Wiem, spróbować nie zaszkodzi :)

: sob, 15 września 2007, 23:03
autor: pierwszy
Jaka lutownice uzywasz do lutowania?
Moze byc tez pomocna w takich przypadkach pasta do lutowania uzywana przez hydraulikow zawierajaca kilka % kwasu mrowkowego.
Jest w kazdym markiecie budowlanym do kupienia.

: ndz, 16 września 2007, 00:23
autor: szalony
macska pisze:Jaka lutownice uzywasz do lutowania?
Moze byc tez pomocna w takich przypadkach pasta do lutowania uzywana przez hydraulikow zawierajaca kilka % kwasu mrowkowego.
Jest w kazdym markiecie budowlanym do kupienia.
40-stkę oporową za 17 złotych :D. Nie lubię past bardzo kwaśnych, pomagam sobie topnikiem delikatnym czasem :) Jakoś z lutowaniem daje sobie radę, choć czasem idzie opornie - chodziło mi bardziej o to ,czy ktoś wie, jakie efekty może dać cynowanie - po prostu mam sporą ilość SnCl2... Tak czy siak dzięki za radę ;)

: ndz, 16 września 2007, 00:38
autor: Boguś
Ja robie w ten sposób, że najpierw cynuję drut solidną lutownicą ( dobrze oczyszczony drut, cyna plus kalafonia, pobiela się błyskawicznie) a dopiero wtedy robię z niego szynę masy.

: ndz, 16 września 2007, 00:53
autor: Piotr
Drut miedziany podobnej średnicy lutuje się doskonale "na kwasie". Polecam wtedy pocynować całość, aby uniknąć sporego utlenienia nieosłoniętych powierzchni potraktowanych kwasem.

Mimo to ja preferuję drut srebrzony. Lutowałem kolbą dwunastką, póki się nie popsuła. Teraz mam osiemnastkę. Żadnych problemów :)

: ndz, 16 września 2007, 01:54
autor: szalony
Skąd wytrzasnąłeś taką "słabą" lutownicę ? ;)

Zawsze chciałem mieć 25-kę lub mniej, albo z regulacją, ale np. elwik to dla mnie marzenie (finanse). Lubię kameralne urządzenia, i czterdziestka mi czasem pali za mocno.


PS. Jak pocynuję to przedstawię efekty ;)

: ndz, 16 września 2007, 09:17
autor: pierwszy
:arrow: seventh
Pytalem o lutownice i teraz juz wszystko jasne.
Ja i w pracy i w domu uzywam Wellera.
Jezeli masz ochote wyprobowac moge wyslac Ci paste lutownicza, idealnie nadaje sie cynowania.
Ta pasta zawiera juz wszystko, cyne i topnik, nie sa potrzebne zadne sredniowieczne metody z kwasem :wink:

: ndz, 16 września 2007, 09:34
autor: Piotr
seventh pisze:Skąd wytrzasnąłeś taką "słabą" lutownicę ? ;)
Nowa osiemnastka to właśnie Elwik. Dwunastka była Wellera :(
Kwasik tej samej firmy.
Zdaję sobie sprawę, że to nie są tanie narzędzia, ale całe szczęście pracuję na sprzęcie firmowym 8)

Mam też "zestaw podróżny" zawierający czterdziestowatową kolbę za 8zł. Jest mała, nie trzeba na nią uważać, a w większości drobnych napraw daje radę :)

: ndz, 16 września 2007, 09:56
autor: painlust
a tak przy okazji... używa ktoś z was jeszcze "pistoletowych" transformatorówek? Czy tylko kolby? Ja mam dwie kolby 12-sto woltowe w tym jedna ELWIKA i czeską pistoletówkę 75W, którą ostatnio uruchomiłem i powiem, ze całkiem wygodnie niektóre rzeczy nią lutować. Nawet nie wiedziałem, że tak spodoba mi się lutowanie transformatorówką. Oczywiście nie wszędzie idzie nią podejść.

: ndz, 16 września 2007, 09:59
autor: Piotr
painlust pisze:a tak przy okazji... używa ktoś z was jeszcze "pistoletowych" transformatorówek? Czy tylko kolby?
Ja absolutnie tylko kolby. Transformatorową mogę się najwyżej poparzyć ;)

: ndz, 16 września 2007, 10:11
autor: eS
ja pruję od początku jakąś transformatorówką noname po dziadku. wg. napisów na obudowie ma 110W. :shock:

a schorzenie mam odwrotne jak Piotr - kolbą to jedynie mogę zimną podrapać się po głowie, a chwicić jej to już nie ma bata. :wink:

: ndz, 16 września 2007, 10:27
autor: KaKa
Na co dzień używam dwóch transformatorówek, pamiętających ciężki PRL. Mają ok 50W mocy i są nie zdarcia. Czasem mam tylko problem jak lutuję coś małego.
A w wakacje w pracy miałem stację lutowniczą Wellera. Jak mnie będzie stać to sobie kupię. Tak którą pracowałem to wydatek rzędu 1k8PLN, ale świetna maszyna. Regulacja temp. od 250 do 450C :)

: ndz, 16 września 2007, 11:31
autor: gachu13
Ja, szczerze mówiąc, jestem zaskoczony tym że wszyscy (prawie :) ) używacie kolb - ja sobie bez 100W transformatorówki życia nie wyobrażam :D. Raz pożyczyłem ją kumplowi (miało być 2 godziny a było 2 dni..) i chciał mnie szlag trafić gdy 40W kolbą za 10 zł próbowałem rozgrzać i przylutować co większe elementy w naprawianym radiu. Odlutowanie czegoś od chasis? - mordęga! Oporówkę włączam tylko gdy potrzebuje precyzji - np. lutowanie płytek drukowanych.
Być może to tylko siła przyzwyczajenia, ale zdecydowanie jestem zwolennikiem "pistoletów".
Pozdrawiam

: ndz, 16 września 2007, 11:35
autor: Thereminator
Ja także jestem zwolennikiem "pistoletów", używam 60W i 100W. Wbrew pozorom można nią lutować nawet bardzo drobne elementy, oczywiście po nabraniu lekkiej wprawy. Lutować kolbą miałem okazję tylko parę razy i zawsze było to dla mnie mordęgą.

: ndz, 16 września 2007, 11:40
autor: megabit
Ja używam tylko kolby. Miałem solomona 25W i kiepsko się spisywała w lampiakach. Teram mam "stację lutowniczą" 60W za 60zł z reg. temp i śmiga aż miło nawet duże luty bierze bardzo szybko.