Einherjer pisze: ↑ndz, 19 marca 2023, 17:00
Nieśmiało przypominam jakich tranzystorów dotyczy wątek.

cirrostrato, motać transformatory dla TG70 to już masochizm dla mnie
I słusznie prawisz. Przyjrzyj się no tylko do jakich to
sztuczek uciekł się konstruktor tamtego wzmacniacza aby wycisnąć jakie takie parametry z part
Tegessiedemdziesiątek o częstotliwości granicznej (fT) zaledwie 100 kHz.
Użył ich w koniguracji WB! W konsekwencji - w stopniu sterującym potrzeba było trzeciej Tegessiedemdziesiątki (co prawda tym razem w konfiguracji WE, ale w jej wypadku jakoś to jeszcze ujdzie z uwagi na pracę w klasie A), zaś transformator sterujacy
zmotano na rdzeniu równie wielkim jak głośnikowy (trzeba było przecież uwzględnić nasycanie rdzenia prądem roboczym stopnia sterującego). Może niepotrzebnie aż tak się
poświęcał, bowiem można było, wykorzystując symetrię uzwojenia wtórnego transormatora sterującego - zastosować konfigurację o podstawie pośredniej, tak jak to się robiło na zakresie UKF z lampą ECC85

Wtedy wzmocnienie prądowe stopnia wynosiłoby 2, i o tyle też zmalałaby moc wymagana do wysterowania, przy czym częstotliwość graniczna (taka przy której wzmocnienie spada o 3dB) wyniosłaby nie 100 kHz jak w koniguracji WB, i nie pojedyncze kHz (w zależności od bety) jak w koniguracji WE, tylko 50 kHz co wydaje się w zupełności wystarczające. Dodatkowy koszt - to kilka rezystorów, bowiem baza każdej z
Tegessiedemdziesiątek musiałaby mieć osobny dzielnik polaryzujący.
Ciebie jednak ten problem zupełnie nie dotyczy. O ile dobrze wyczytałem - fT 2N1908 wynosi 20 MHz (> 10 MHz) toteż nawet w konfiguracji WE będą one pracowały grubo poniżej częstotliwości granicznej, zatem tego rodzaju kombinacje jak wyżej potrzebne nie będą. Właściwości posiadanych tranzystorów zostaną doskonale wykorzystane. Tylko po kiego pchać się w ciężki transormator głośnikowy? Czy wszyscy zabierający głos w tym temacie zapomnieli na śmierć o koniguracji koliberkowej, wymagającej tylko transformatora sterującego? Aby uczynić go jeszcze lżejszym - można w roli stopnia sterującego zastosować układ SRPP sprzężony z uzwojeniem pierwotnym przez kondensator. Wówczas zbędna okaże się szczelina, będzie można zastosować mniejszy rdzeń i mniej zwojów. Dla porównania: miniaturowy Td48 we wspomnianym
Koliberku sterował stopnień końcowy na dwóch
Tegesspięćdziesiątkach zasilany z 6 V i obciążony głośnikiem 40 omów, toteż moc wyjściowa w tych warunkach powinna wynieść ok. 200 mW. Za stopień sterujący służyła pojedyncza
Tegespiątka. Gdy jednak użyć dwóch takich
Tegespiątek w układzie SRPP - to Td-48 okazuje się zdolny wysterować stopień końcowy na dwóch
adeptkach ADP665 (AD365, TG60) zasilany z 12V przy obciążeniu 15 omów (moc ponad 1W) a gdy trafią się
adeptki z dostateczną betą - to nawet uda się w tych warunkach wycisnąć 2W na 8 omach.
W sowieckim Radio był kiedyś opisany schemat podobnego wzmacniacza. W stopniu końcowym użyto dwóch
kotów KT805 a może KT808, a w roli stopnia sterującego służył prosty wzmacniacz komplementarny na plastikowych tranzystorach małej mocy. Transformator OIDP był pętany równocześnie ośmioma (!) drutami o jednakowej średnicy. Dwa z nich posłużyły jako uzwojenia wtórne, pozostałe połączone w szereg - jako pierwotne, co zapewniło minimalizację pojemności rozproszonych a więc i dobre wykorzystanie właściwości częstotliwościowych tranzystorów mocy, pod tym względem niewiele różniących się od Twoich. Musisz uważać jedynie na bardzo niskie napięcie wsteczne złącz B-E (ZTCW zaledwie 1,5 V) aby ich nie przebić gdy tranzystor nie przewodzi. Trzeba zatem zapewnić małe rozproszenie pomiędzy uzwojeniami wtórnymi, oraz małe rezystancje widziane między bazami a emiterami. Ale prądu dzielnika polaryzującego bazy chyba żałować nie musisz?
Zaproponowana przez Ciebie koncepcja, mimo że technicznie uzasadniona (użycie do sterowania końcówki quasi-komplementarnej pary stopowych
acetek nie pozwoli wykorzystać w pełni walorów częstotliwościowych stopowo-dyfuzyjnych tranzystorów mocy) trąci jednak
mezaliansem.

Gdy były już do dyspozycji krzemowe pary komplementarne w rodzaju BC211/313 względnie BD354/355 - nikt poważny nie sięgał już po końcowe tranzystory germanowe tylko kultowe
dwuenki 2N3055. krajowe BDP620, względnie czechosłowackie
kadeki. Ekscesu PMT w postaci końcówki mocy do ZK240 nie liczę. Prawdopodobnie końcówki quasi-komplementarne na BD354 sterowanych przez BC211/313 okazały się zbyt awaryjne z powodu skłonności niestarannie zaprojektowanej końcówki do wzbudzeń (radiatory były zwarte z kolektorami!) i braku jakiegokolwiek sprzężenia termicznego między radiatorami a elementem stabilizacyjnym, więc na gwałt zastąpiono je topornymi ale nie do zdarcia
Tegesiedemdziesiątkami. Do BB354 powrócono później, ale już w konfiguracji
bida-komplementarnej pracującej ze znikomo małym prądem spoczynkowym i umasionymi radiatorami.
A jeśli chciało się w czasach BC211/313 mieć wzmacniacz dużej mocy o lepszych właściwościach częstotliwościowych niż zapewniały w/w tranzystory końcowe o fT rzędu 1 MHz - zawsze mógł sięgnąć po produkowane w CEMI BDY23-25, lub pamiętające jeszcze TEWĘ BUtY nr 52. Inna rzecz że para takich BUtów kosztowała naonczas połowę pensji.
