Ola Boga pisze: ↑ndz, 26 lutego 2023, 23:07
Właściciel głośników przywiózł je do mnie na wymianę kondensatorów twierdząc, że coś jest nie tak w wysokich tonach, jakby pasmo któregoś głośnika zaczynało się wyżej, niż spadek poprzedniego, tworząc dołek w charakterystyce.
Stare kondensatory były bardzo równe parami, a zmierzone pojemności były następujące: 15uf miały niecałe 14uF; 4,7uF miały okrągłe 5uF; natomiast 2,2uF miały poniżej 1,5uF, więc z tymi wysokimi tonami mógł mieć rację.
Bardzo słusznie postąpiłaś wymieniając wszystkie elektrolity, a nie tylko te które straciły pojemność (najpewniej wyschły, pozostałe natomiast cokolwiek się rozformowały co mogło z lekką nawiązką skompensować ewentualną utratę pojemności wywołaną wyschnięciem).
Ale nawet najlepsze elektrolity bipolarne, nie wykazujące ani rozformowania ani wyschnięcia po wielu latach mają wadę IMHO zupełnie dyskwalifikującą je do stosowania w zwrotnicach. Są to zniekształcenia nieliniowe, bardzo specyficzne bo niemożliwe do wykrycia gdy mierzy się je tak jak to zwykło było się robić, tj przy ustalonej amplitudzie sygnału. Ujawniają się one natomiast w stanach przejściowych.
Ich źródłem są nieliniowe właściwości układu aluminium - izolacyjna warstwa uwodnionych tlenków - elektrolit. Wykorzystujące te zjawisko tzw.
prostowniki elektrolityczne stosowano nawet do prostowania prądu (np na potrzeby galwanizerskie) w czasach gdy prostowniki germanowe czy krzemowe dużej mocy były drogie. Można powiedzieć że zwykły kondensator elektrolityczny zachowuje się tak jakby równolegle do niego była dołączona dioda: katodą do elektrody dodatniej. Dlatego nie przeszkadza ona gdy na aluminiowej elektrodzie występuje potencjał dodatni względem elektrolitu (i elektrody ujemnej, która zwykle wykonywana jest także z aluminium, ale pokrytego jedynie cienką warstewką samoistnie powstających tlenków, tak cienką że praktycznie nie stanowiącą izolatora). Kondensator bipolarny natomiast posiada dwie jednakowe, pokryte grubą warstwą tlenków aluminiowe elektrody, i można go uważać za szeregowe połączenie zwykłych kondensatorów elektrolitycznych, z nieodłącznymi diodami, przy czym anody tych ostatnich połączone są z sobą i zarazem z elektrolitem. Diody w schemacie zastępczym zostały pokazane jako diody Zenera, ponieważ napięcie przebicia kondensatora jest ograniczone. Przy normalnym użytkowaniu nigdy jednak do tego nie dochodzi.

Gdy do takiego układu doprowadzi się napięcie przemienne - w pierwszej chwili przewodzą naprzemiennie obie diody, póki elektrolit nie spolaryzuje się ujemnie względem obu elektrod. Wówczas przepływ prądu przez diody niemal ustaje (niemal ponieważ występuje niewielka upływność i utrata ładunku musi być w szczycie każdego z półokresów skompensowana). Oznacza to że pierwsze półokresy sygnału będą odkształcone, inaczej niż w filtrze zawierającym zwykły kondensator, w którego schemacie zastępczym żadne diody nie występują. Przykładowo może wyglądać to tak:

Takie przebiegi uzyskałem w symulacji na wyjściu elementarnie prostych filtrów górnoprzepustowych 6db/okt zawierających kondensatory 50uF obciążone rezystorami 8 omów. Zastępczy układ kondensatora bipolarnego zawierał 2 kondensatory po 100uF, diody 1N4148 oraz bocznikujące je rezystory po 10k reprezentujące upływność. Górny przebieg (na osi 6V) jest przebiegiem wejściowym, faktyczna jego amplituda wynosi 10V. Czerwony wykres występuje na wyjściu filtru zawierającym kondensator bipolarny, niebieski - na wyjściu wzorcowego filtru z normalnym kondensatorem. Jak widać - początek pierwszej paczki sygnału jest inny w filtrze z kondensatorem bipolarnym niż w filtrze wzorcowym. W przypadku drugiej paczki różnice są znikome, ponieważ w krótkim czasie dzielącym obie paczki potencjał elektrolitu nie zdążył się jeszcze wyrównać. Gdyby odstęp między paczkami był dużo większy - różnice znów by się ujawniły.
W praktyce różnice takie zależeć będą od takich czynników jak faktyczne parametry zastępczych diod (napięcie przewodzenia, prąd wsteczny, rezystancja szeregowa). Jednak samo wystąpienie omówionego zjawiska stanowi argument aby kondensatorów bipolarnych w zwrotnicach nie stosować. Chyba żeby... spolaryzować elektrolit stałym napięciem ujemnym względem obu elektrod, co najmniej równej wartości szczytowej napięcia na kondensatorze, co zapobiegłoby przewodzeniu diod i wyeliminowało wprowadzane przez nie zniekształcenia.

Ale po pierwsze nie zawsze jest to fizycznie możliwe (w kondensatorach osiowych gdzie jedna z końcówek połączona jest z obudową ta ostatnia musi być izolowana od elektrolitu, np. grubą warstwą tlenków, jedynie w kondensatorach bipolarnych mających obie końcówki wyprowadzone przez gumowy korek obudowa nie musi być izolowana od elektrolitu i można nawet wykryć powstawanie na niej napięcia ujemnego gdy do kondensatora doprowadzany jest sygnał), po drugie zaś - z oczywistych względów niepraktyczne. Aczkolwiek pokazywano tu kiedyś pomysł wyjątkowo
zakręconych audiofilów którzy polaryzowali kondensatory w zwrotnicy z kilkudziesięciu bateryjek 9V

Tyle tylko że były to kondensatory... foliowe, którym polaryzacja potrzebna jest
psu na budę. Być może
słyszeli że coś dzwoni tylko nie wiedzieli w którym kościele...
Co do stanu głośników, to wydają się być jak nowe. Zawieszenia są tekstyln[e, bardzo twarde, bez śladu zużycia. Membrany również są sztywne, bez żadnych zagnieceń. Niestety nie mam warunków, żeby ich porządnie posłuchać, mogę jedynie stwierdzić, że grają.
Jednak cudów bym się nie spodziewał. Twarde zawieszenia głośników podstawowych wskazywałby raczej na
estradówki, mające za główne zadanie narobić hałasu na imprezie. Wszak stare, trwałe wykonania takich krajowych głośników przeznaczonych do użytku domowego jak GD12/8, GDN16/15, GDS16/15, GDN25/40 także miały
szmaciane zawieszenia, ale nie sposób powiedzieć aby były one twarde. Klasę tematycznych zespołów determinują także (oprócz wyrugowanych już bipolarnych elektrolitów) także dławiki na rdzeniach żelaznych (nawet nie ferrytowych!). To po kiego taki Tonsil mozolnie nawijał dziesiątki a nawet setki zwojów cewek powietrznych? Widać w tamtych czasach szanowano klienta, szczególnie jeśli musiał się wykosztować na sprzęt. Wobec zastosowania dławików na żelazie nie byłoby wielkiej szkody gdyby elektrolity w zwrotnicach zastąpić kondensatorami poliestrowymi MKT lub MKSE, wyszłoby wyraźnie taniej niż z kondensatorami MKP. Byle ich wytrzymałość prądowa okazała się dostateczna (patrz poprzedni post). No ale stało się.