Witam, kiedyś jak miałem 5-15 lat to moi rodzice dostali od sąsiadów Leningranda T2 .
Były to lata 60-70 XX wieku.
Sąsiedzi oddali go nam z tego powodu że kupili nowy telewizor.
Pamiętam że przez rok stał u mnie w pokoju.
Jak miałem 10 lat (wtedy zaczęła się moja przygoda z elektroniką) postanowiłem go uruchomić
I tak: nie umiałem go sam podnieść ale miałem kolege (Stefan miał na imię )razem postawiliśmy Leningranda na pożądny drewniany stół i zaczeliśmy go oglądać.
Kiedy już "obczailiśmy"o co chodzi podłączyliśmy go do prądu i cisza... więc odłączyliśmy go wzięliśmy kartke i długopis i zaczęliśmy robić schemat rozmieszczenia lamp na chassis później wzięliśmy wszystkie lampy i oczyszczyliśmy wszystkie nóżki scyzorykiem (wszystko było elegancko

) i powkładaliśmy wszysykie lampy po kolei z powrotem według schematu .
Podłączyliśmy Leningranda jeszcze raz do prądu i cud świata !!!!!! Lampy zaczęły się rozgrzewać i "pykać"

po trzydziestu sekundach jak nie strzeli !!!!!!!!!!
Wtedy stefan odłączył go od prądu zdjęliśmy go ze stołu i się rozeszliśmy.
Dopiero za 2 lata jak już się troche poduczyłem na gramofonach któregoś dnia przyszedł do mnie stefan ,nudziliśmy się to zabraliśmy się za drugie podejście: no i tak samo Leningrad na stół , wyjęcie i włożenie lamp według schematu i rozglądanie się......
Po kilku dniach rozglądania się Stefan powiedział żeby wyjąć chassis więc przewróciliśmy dziada na bok i odkryliśmy że pod spodem jest deska!!!! Taka sama jak z tyłu więc zdjęliśmy ją i zobaczyliśmy części i słowo jakie powiedzieliśmy to "o ku....a !!!!!" .
Więc zaczęliśmy to oglądać .
Po kilku godzinach Stefan znalazł spalony opornik więc jakimś rozgrzanym drutem (lutownicy nie było ) go wylutowaliśmy i podmieniliśmy go z jakimś innym
Po tej podmianie poztawiliśmy telewizor normalnie i włączyliśmy do prądu no i znowu cud !!!!!!
Lampy się rozżarzyły odziwo wszystkie
Obrazu brak ... więc Stefan zaczął kręcić gałkami i nagle ekran się rozświelił !!! Ale strasznie jasno i nie dało się w żaden sposób złapać żadnej sieczki tylko taka pusta kartka papieru...
Więc zrobiliśmy najgłupszą rzecz jaką można : przez szmate zacząłek ruszać wszystkimi lampami po kolei ... (młody byłem i głupi).
I tak jak samobujca ruszamy tymi lampami po kolei aż w końcu lacząłem ruszać jakimiś obejmami koło kineskopu ... Stefan zobaczył że coś się dzieje na ekranie gdy to robie więc Stefan zaczął też to robić a ja niechcąco dotknąłem cewki WN i zaczął trzepać mną prąd i poleciałem na stefana on jakoś bujnął ręką i był huk.
Obudziłem się następnego dnia w szpitalu i pierwsze co matka zrobiła to zawołała ojca a on powiedział "Stefam nie żyje"
Ten telewizor po tym wszystkim miał rozwalony kineskop, połowe lamp i wszystko zalane krwią.
Po pogrzebie Stefana rozmontowałem telewizor na części .
To co z niego zostało do dziś to mam w pudełku w piwnicy ,w wolnej chwili pujde do piwnicy i napisze co tam jest.
Pozdrawiam