Strona 1 z 2

Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: śr, 27 kwietnia 2011, 21:46
autor: Atlantis
W lecie 1927 roku prasa codzienna rozpisywała się na temat klęsk żywiołowych - ulewnych deszczy, burz, powodzi, gradobić itp. jakie nawiedzały różne miejsca w naszym kraju i za granicą. Pojawiła się także plotka, iż sprawcą tych anomalii pogodowych jest... Radio! Prasa (zarówno ta radiowa jak i zwykła) donosiła o przypadkach niszczenia instalacji antenowych przez agresywnych chłopów. Do sprawy wracano jeszcze w drugiej połowie lat trzydziestych. "Radio na wsi" wspominało np., że co prawda już nie dochodzi do takich incydentów, ale plotka wciąż jest jeszcze spotykana.

Mam pytanie o rzekomy epizod związany z tą sprawą. Kiedyś obiło mi się o uszy coś takiego, ale <b>nigdy</b> nie natknąłem się na jakiś ślad tej historii w źródłach albo jakichś opracowaniach traktujących o historii radia w Polsce. O ile dobrze pamiętam chodziło o jakiegoś urzędnika państwowego (starostę?), który uwierzył w tę całą historię o winie radia. Ktoś z was natknął się może na jakiś ślad tej sprawy czy jest to zwykła legenda?

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: śr, 27 kwietnia 2011, 23:15
autor: Furman Zenobiusz
Przejrzałem kiedyś roczniki jakiegoś Kurjera z lat 1923-1933, mimo że sporo tam było artykułów-ciekawostek nie napotkałem na opis takich wydarzeń; w ogóle strasznie mało informacji o radiu/radiotechnice się pojawiało.

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 07:45
autor: Marcin K.
Był okres że ludzie bali się radia, uważali to za szatański wynalazek a był też okres kiedy radio wykorzystywano do leczenia. Oczywiście nic to nie pomagało ale wierzono w to co chciano. Podobnie z pierwiastkiem o nazwie rad. Skłodowska trzymała go w szafce nocnej, nosiła po kieszeniach, sprzedawano świecidełka z radem... A teraz jest trochę inne podejście do tego pierwiastka :lol:
Pozdrawiam!

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 08:16
autor: Atlantis
Furman Zenobiusz pisze:Przejrzałem kiedyś roczniki jakiegoś Kurjera z lat 1923-1933, mimo że sporo tam było artykułów-ciekawostek nie napotkałem na opis takich wydarzeń; w ogóle strasznie mało informacji o radiu/radiotechnice się pojawiało.
Mam bardzo podobne odczucia. Generalnie z moich obserwacji wynika, że prasa codzienna dość mocno interesowała się radiem w okresie bezpośrednio przed i po otwarciu lokalnej rozgłośni, tudzież podczas organizacji wystawy radiowej. Wówczas newsy pojawiały się praktycznie codziennie, choćby nawet miały niczego nowego nie wnosić i stanowić powtórzenie wiadomości z dnia poprzedniego. Potem sytuacja dość szybko się stabilizuje i zdecydowana większość o wiele rzadszych wzmianek na temat radia, jakie można było spotkać dotyczyła przeważnie propozycji programowych.
Marcin K. pisze:Był okres że ludzie bali się radia, uważali to za szatański wynalazek
To oczywiście nic nowego. Podobne podejście dotyczyło wielu innych wynalazków, można się z nim zetknąć współcześnie. Kilka lat temu krążyła pogłoska o iPodach ściągających pioruny, a w latach dziewięćdziesiątych rodzice przestrzegali się wzajemnie przed Internetem będącym "narzędziem w ręku sekt" oraz "wynalazkiem szatana". :) Rodzice opowiadali mi też o pewnym staruszku, który gdzieś w latach sześćdziesiątych albo siedemdziesiątych długo odmawiał oglądania telewizji - diabelskiego wynalazku. :)

Te irracjonalne obawy na temat radia były opisywane w prasie. Znalazłem wzmianki nie tylko w czasopismach radiotechnicznych ale również w prasie codziennej albo "Wiedzy i Życiu".

Istnieje jednak znaczna różnica pomiędzy niewykształconymi chłopami bojącymi się czegoś, odnośnie czego nie mają pojęcia, a urzędnikiem państwowym przejawiającym podobne obawy. Dlatego byłbym skłony uznać tę zasłyszaną historyjkę za plotkę. Chyba, że faktycznie znalazłoby się jakieś wiarygodne źródło z epoki. Na razie nie mogę na takie trafić...
a był też okres kiedy radio wykorzystywano do leczenia.
Hmm... Możesz napisać co bliżej miałeś na myśli?
Bo przedwojenne pisma radiotechniczne i radioamatorskie dość dużo pisały o medycznych zastosowaniach prądów szybkozmiennych (diatermia) ale chyba nie o tym mowa...

Bo na informacje o zastosowaniu radia w quasi-medycynie nie udało mi się trafić. Ciekawa była natomiast ironiczna relacja w krakowskim "Czasie" - odnosząca się do pogłosek dotyczących nawiązania kontaktu z Marsem za pośrednictwem medium oraz... Odbiornika radiowego. ;)

Oczywiście nic to nie pomagało ale wierzono w to co chciano. Podobnie z pierwiastkiem o nazwie rad. Skłodowska trzymała go w szafce nocnej, nosiła po kieszeniach, sprzedawano świecidełka z radem... A teraz jest trochę inne podejście do tego pierwiastka :lol:
Z drugiej strony podobieństwo nazw było źródłem obaw wśród niewtajemniczonych. W książeczce "Radjo a Życie" znajdujemy informację o niby wykształconych osobach, które mylą te dwie rzeczy. Autor wyraźnie zaznaczał, że w radiu nie ma ani ułamka grama radu. :)

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 10:42
autor: kaem
Atlantis pisze:Kilka lat temu krążyła pogłoska o iPodach ściągających pioruny
Wiadomość z przedwczoraj: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... caid=1c352

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 20:21
autor: Atlantis
kaem pisze:
Atlantis pisze:Kilka lat temu krążyła pogłoska o iPodach ściągających pioruny
Wiadomość z przedwczoraj: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... caid=1c352
Swoją drogą zastanawiam się w jaki sposób komórka miałaby w ogóle "ściągać" pioruny. Z jakiej logiki w ogóle można wyciągnąć takie podejrzenie? W jaki sposób obecność telefonu miałaby ułatwić wyrównanie potencjału, żeby prąd "zażyczył sobie" płynąć właśnie tą drogą? Jakieś pomysły? Bo mi nic do głowy nie przychodzi...

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 20:53
autor: kaem
Pewno na zasadzie "widno prund musieć przyciągać prund, tak ci ono jest, kumie".

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 22:01
autor: Atlantis
Hmm... Pamiętam, jak kilka lat temu jeden z operatorów telefonii komórkowej chciał uszczęśliwić moją okolicę zasięgiem 3G. Sprawa zapewne przeszłaby bez echa i mój netbook pewnie cieszyłby się szybkim dostępem do Internetu przez komórkę, gdyby ksiądz proboszcz na niedzielnej mszy nie ogłosił, że te wieże to ogólnie nie są zbyt zdrowe, mogą raka wywołać i inne nieprzyjemne choroby. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby miejscowa ludność w tak krótkim czasie tak szybko się zorganizowała pod jednym sztandarem. Zwołano zebranie i obradowano nad całą sprawą. Początkowo próbowałem tłumaczyć, wyjaśniać i przemawiać do rozsądku. Dość szybko zdałem sobie sprawę, że nie ma to sensu - ludzie zgromadzili się nie po o by debatować nad tym, czy wieża ma stanąć. Już postanowili, że nie. Oni zebrali się aby ustalić, jakimi środkami temu zapobiec. ;) Słowa takie jak "rakotwórczość", "radioaktywność" albo "promieniotwórczość" padały dosyć często.
Ktoś rzucił nawet hasłem, że na jednej wieży nie powinno się poprzestawać - miejscowa ludność powinna dążyć do rozmontowania tych, które już istnieją w okolicy. Jedna kobieta wyznała mi, że to z powodu pobliskiego BTS-a jej dzieci nie chcą się uczyć.
Wątek "ściągania" piorunów oczywiście też się nauczył. Ot - ludzie zauważyli, że pioruny dosyć często walą w tę metalową konstrukcję. Rzecz jasna nie brali w ogóle pod uwagę faktu, że znajduje się ona na najwyższym wzniesieniu w okolicy, a przy odpowiednio dużej różnicy potencjałów między chmurą a ziemią pioruny w coś musiałyby walić. Może byłaby to wysokie drzewo, a może kościelna dzwonnica...

Rzecz miała miejsce w pierwszej dekadzie XXI wieku, w samym centrum Europy.
A my śmiejemy się z naiwności przedwojennych chłopów, którzy wierzyli, iż radio sprowadza ulewne deszcze...

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 22:50
autor: gachu13
Podobną historię słyszałem od jednego z moich wykładowców, który swego czasu siedział w GSM-ie. Otóż żeby poprawić zasięg na jakiejś wsi zdecydowano się podnieść moc lokalnego przekaźnika. W każdym razie wieść rozeszła się po wsi i od razu były strajki że to niezdrowe itd. No więc zapowiedziano że moc zostanie zwiększona tymczasowo i jeśli nikt nie zaobserwuje żadnych niepożądanych skutków ubocznych to już tak zostanie, a jeśli tylko pojawi się cokolwiek niepokojącego to moc powróci do poprzedniego stanu. Tyle tylko że na czas eksperymentu moc przekaźnika zmniejszono :). Oczywiście momentalnie pojawiły się głosy że kury przestały jajka znosić a krowy nie chcą jeść. Niestety nie wiem jak sprawa się zakończyła ale konkluzja jest prosta - mitologie rosną u nas jak na drożdżach i bardzo ciężko je wyplenić z naszych głów.
Pozdrawiam

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: czw, 28 kwietnia 2011, 23:16
autor: zjawisko
Odnośnie promieniowania, to kiedyś w klatce obok mieszkał miłośnik CB radia, którego było słychać ze świetną głośnością w wyłączonym radiu.
I tu zaczyna się ostra jazda bez trzymanki - któryś z sąsiadów chciał być lepszy i stwierdził, że słyszy go w lodówce. :mrgreen:

Od BTSa przez którego kury nie nieso do głosu sąsiada zza kubka jogurtu daleko nie jest. :wink:

Choć fakt, stawianie takiego wynalazku na dachu bloku mieszkalnego za bardzo mi się nie podoba...

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: pt, 29 kwietnia 2011, 02:07
autor: qdlaczian
Atlantis pisze:...pobliskiego BTS-a jej dzieci nie chcą się uczyć....
Bo zamiast czytać podręczniki piszą sms-y :D

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: pt, 29 kwietnia 2011, 10:33
autor: Arturo
Bo niestety, tak to już u nas jest, że słowo, które padnie z ambony jest "święte" choćby była to nie wiadomo jaka durnota. Dodatkowo trwanie w tej ciemnocie jest dla tych ludzi powodem do jakiegoś chorego zadowolenia z siebie, dowodem na to, że są niemanipulowalni i dlatego lepsi, a
cała ta "nauka" i postęp techniczny to wymysł złego zachodu, który chce zniszczyć ich "polskość"
Takim to rzeczywiście najlepiej pozabierać BTS-y, niech im komórki pracujące na granicy zasięgu z maksymalną mocą gotują im oświecone mózgi (bo telefon to pewnie każdy ma)
Pozdrawiam i przepraszam za OT.

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: sob, 30 kwietnia 2011, 00:21
autor: kaem
zjawisko pisze:Odnośnie promieniowania, to kiedyś w klatce obok mieszkał miłośnik CB radia, którego było słychać ze świetną głośnością w wyłączonym radiu.
I tu zaczyna się ostra jazda bez trzymanki - któryś z sąsiadów chciał być lepszy i stwierdził, że słyszy go w lodówce. :mrgreen:
W Chwaszczynie w Centrum Nadawczym dla Gdańska, był kiedyś także nadajnik średniofalowy (1305 kHz). Podobno audycje słychać było w liczniku energii elektrycznej.

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: sob, 30 kwietnia 2011, 16:57
autor: Atlantis
Był jeszcze słynny mit o ludziach, którzy mieli odbierać audycje lokalnej stacji radiowej na plombę w zębie. ;)

Re: Na tropie hiostorii z 1927 roku.

: sob, 30 kwietnia 2011, 21:09
autor: kaem
Ale historia z Chwaszczyna raczej autentyczna.