
elektro_nowy
Skoro ma być to rozwiązanie docelowe - ja bym dał opornik na pierwszym elektrolicie od strony prostownika (opierając się o twój schemat). Kwestia jeszcze w którym miejscu masz bezpiecznik. Jeśli bezpiecznik jest między prostownikiem a kondensatorami (albo między prostownikiem i masą) to możesz dać tak jak napisałem wyżej. Ale jeśli bezpiecznik jest np. między pierwszym i drugim kondensatorem to opornik rozładowujący powinien być zarówno przed jak i za bezpiecznikiem. To samo tyczy się wyłącznika Stand By.
Staram się na tym forum nie wypowiadać na tematy związane z bezpieczeństwem, ale skoro już się wypowiedziałem to zaznaczam, że jest to wypowiedź AMATORA - właśnie dlatego staram się nie dawać rad odnośnie bezpieczeństwa.

Marek.P
To jest dobre rozwiązanie, ale nie może być zastosowane jako jedyne. Układ (a nawet przekaźnik NC), który włącza opornik rozładowujący po wyłączeniu, jest z założenia bardziej awaryjny niż wlutowany na stałe opornik. A ten układ raczej nie ma prawa zawieść. Skoro ten układ nie powinien być stosowany jako jedyny to nie ma sensu stosowanie go, szczególnie w docelowej, zamkniętej konstrukcji. W przypadku rozwiązania tymczasowego - na czas dłubania we wzmacniaczu - lepszym rozwiązaniem byłaby dioda LED sygnalizująca czy napięcie w obwodzie zasilania spadło do bezpiecznego poziomu.

geguś
Na logikę laika niespecjalnie widzę analogię między energetyką i wzmacniaczem lampowym małej mocy.
Z drugiej strony nie sądzę żeby Olek był takim znowu laikiem, ale skoro tak mówisz...
Przez wiele lat naprawiania sprzętu nie przypominam sobie żebym trafił choć raz gdzieś rezystor rozładowujący w zasilaczu impulsowym. I nieważne czy było to badziewie chińskie, europejskie czy amerykańskie. Mało tego, przeglądając schematy fabrycznych konstrukcji wzmacniaczy lampowych, głównie gitarowych również bardzo często takiego rezystora brakuje. Zaznaczam - na schemacie, nie wiem, może w gotowych produktach taki rezystor jest.
geguś pisze:Szkoda tylko, że najpierw wartości rezystorów szeregowych znaczenia nie mają, a później jednak podajesz jakieś tam bliżej nieokreślone wartości. A jak podczas tego dłubania spali się jeden? I jak ma się rozładować kondensator?
Wybacz kolego, ale znów zarzucasz mi coś, na dodatek w formie, która nie bardzo mi się podoba. Podałem jakiego rzędu są to wartości i w tym przypadku uważam to za wystarczające. Jeśli dla ciebie to za mało to proszę:
Opornik rozładowujący ma najczęściej wartość 100k-390k, głownie zależy to od napięcia zasilania. Oporniki szeregowe mają najczęściej wartości 1k do 39k. Wartość całego łańcuszka nie przekracza 47k, więc mają one znikomy wpływ na czas rozładowywania kondensatorów.A należy nadmienić, że kondensatory filtrujące za rezystorami mają najczęściej mniejszą pojemność niż pierwszy i ew. drugi kondensator w filtrze. Jeśli zamiast pierwszego rezystora szeregowego jest dławik to przy rozładowywaniu kondensatorów znaczenie będzie miała jedynie jego rezystancja uzwojeń - kilkadziesiąt do kilkuset omów, a więc to mniej niż 1% wartości rezystora rozładowującego. Podane wartości rezystorów są najczęściej spotykane w różnych konstrukcjach, oczywiście mogą trafić się inne.
Żeby w czasie dłubania spalił się taki rezystor (a ściślej dostał przerwy) to musi wydzielić się na nim bardzo duża moc, pewnie przez jakieś zwarcie w układzie. Ta moc musi skądś popłynąć, więc pewnie popłynie m.i. z kondensatorów, rozładowując je. Więc problem "rozładowuje się" sam. Z drugiej strony - jeśli taki opornik dostanie przerwy to jak taki kondensator, który jest za nim, ma się naładować? Inną sprawą jest jakość zastosowanych rezystorów i przewymiarowanie ich mocy. Raczej należy stosować rezystory metalizowane, raczej nie należy stosować białych "cemenciaków" itp. ze względu na słabe znoszenie przez nie przeciążeń. Z oczywistych powodów nie wchodzą w grę również rezystory bezpiecznikowe.
geguś pisze:Sztuka projektowania to równowaga między zamierzonym celem a kosztem. Kombinuj.

Absolutnie się z tobą zgadzam w tej kwestii. Tylko jak się to ma do tematu dyskusji?
I jeszcze jedna kwestia - nie jestem twoim prezesem i nie interesuje mnie jak się do niego odzywasz. Nie jestem też wróżką, żeby się zastanawiać co mam brać do siebie a czego nie, szczególnie, gdy wypowiedź jest skierowana bezpośrednio do mnie. I nie ma tu żadnego znaczenia jaki jesteś.
Niestety, obserwując forum od pewnego czasu muszę się dobrze zastanawiać czy jest sens zadać pytanie, albo co gorsza się z kimś nie zgodzić.