Awaria i takie różne...

Wzmacniacze gitarowe, efekty i inne zagadnienia "okołogitarowe".

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

o-----c

Awaria i takie różne...

Post autor: o-----c »

1.Niewidoczne uszkodzenie. Mesa Dual Rectifier. Wzmacniacz gra niby normalnie, ale nagle – dla użytkownika bez uchwytnej przyczyny – przestaje grać. Cisza jak makiem zasiał. Po wyłączeniu, ostygnięciu, poruszeniu, lekkim opukaniu, ponownym włączeniu, wzmacniacz gra „jakby nigdy nic”. Po wyjęciu wzmacniacza z obudowy i „postawieniu na oscyloskop” w zasadzie nic się nie dzieje. Generator>piec>oscyloskop=sygnał przechodzi. Na podstawie wzrokowej tylko oceny nie można powiedzieć niczego konkretnego. Próba opukiwania i poruszania różnych elementów i spiętych taśmami wiązek przewodów spowodowała przerwanie transmisji sygnału. Jednocześnie słychać stuk przekaźnika, gasną Led-y wskazujące kanał (a te zasilane są niskim napięciem) To pierwsza wskazówka, że obwód zasilacza niskiego napięcia szwankuje. Co się okazuje? W Dualu, podobnie jak w wielu innych wzmacniaczach, zastosowano najprostszy i jednocześnie najbardziej zawodny sposób łączenia przewodów z PCB. Są one po prostu wlutowane bezpośrednio w PCB. Nie są one w jakikolwiek sposób „buforowane” na okoliczność najzwyklejszego odłamywania się pod wpływem wibracji w miejscu, w którym plecionka przewodu „zwilżona” lutowiem, a więc sztywna, przechodzi w krótki, „goły” odcinek przewodu pomiędzy lutowiem a izolacją. Otóż jeden z takich przewodów, biegnący w wiązce wraz z kilkoma innymi, uległ odłamaniu. Ponieważ utrzymywany był dość sztywno przez sąsiednie przewody – znajdował się wewnątrz wiązki - nie było możliwości wzrokowej identyfikacji uszkodzenia, a co gorsza okresowo łączył i rozłączał obwód zasilania n.n. Identyczna sytuacja dotyczyła przewodu w innym miejscu PCB oraz przewodu przylutowanego do podstawki oktal lampy mocy. Jedyne co można było zrobić, to odizolować przewód na odcinku ok. 3-4mm i wlutować go w miejsce usuniętego, odłamanego „kikuta”. Ale raczej bez sensu bawić się z pozostałymi, na razie sprawnymi, jednak „gotowymi na wszystko” przewodami.........



2.Wzmacniacz się wzbudza. Ampeg 1002VL. Użytkownik po wymianie EL34 na KT88, miał nieodparte wrażenie, że wzmacniacz się wzbudza. Łączył fakt wymiany lamp z owymi wzbudzeniami, jednak jak się później okazało zupełnie bezpodstawnie. Powiem więcej, użytkował i grał na wzmacniaczu cały czas niesprawnym. Oscyloskop i generator ujawnił te oscylacje. Ale powstawały one głównie przy większych poziomach Gain-u i Volume-u na obydwu kanałach – Clean i Distortion, niezależnie od tego, czy gitara była podłączona, czy nie. Łatwo dało się zgrubnie zlokalizować źródło oscylacji – przedwzmacniacz – poprzez podłączenie oscyloskopu i generatora do samej końcówki mocy przez gniazdo Return pętli FX. Ale dlaczego? Ciekawa „wpadka” taaakiej firmy jaką jest Ampeg. Otóż chassis wykonane jest w tradycyjny sposób – stalowa, gięta blacha, pokryta dla estetyki, ale także dla zabezpieczenia przed korozją malowaniem proszkowym( tak na marginesie: dość lipnie). Ale to w sumie nic złego. Znacznie gorszą kwestią było tandetne zamocowanie do chassis wszystkich siedmiu, aluminiowych ekranów kubkowych lamp przedwzmacniacza za pomocą tzw. nitów zrywalnych. A te, jako nie będące w stanie zapewnić wystarczającej siły docisku, wraz z postępującym utlenianiem aluminium oraz korozją stalowego chassis doprowadziły do utraty kontaktu galwanicznego właśnie pomiędzy chassis a ekranami. Te z kolei stały się „antenami” – ich dotykanie nasilało zarówno typowy brum, jak i amplitudę oscylacji. Pomiar rezystancji pomiędzy kubkami a chassis wskazywał nieskończoność. Radą okazało się rozwiercenie i usunięcie wszystkich nitów, oczyszczenie dolnych powierzchni obejm kubków oraz okolicy wokół otworów chassis i zastosowanie śrub M3 z odpowiednimi podkładkami „zębatymi” zapewniającymi odpowiedni kontakt elektryczny. Jak ręką odjął. Precz z nitami zrywalnymi!


3. Wzmacniacz „pierdzi”. Vox AC30 Top Boost, Combo. W trakcie gry, głównie przy większych głośnościach, wzmacniacz przerywa, co właściciel „wdzięcznie” ujął: „pierdzi”. Objawy wskazują na sprawę natury mechanicznej. Tylko w którym miejscu? Wzmacniacz postawiony do góry nogami, podłączony do generatora i oscyloskopu działa prawidłowo. Stukanie w PCB, chassis i poszczególne lampy, faktycznie, powoduje opisane objawy. Jednak trudno wskazać konkretne miejsce/punkt ewentualnego uszkodzenia, który mógłby być ich powodem. Trudno też określić charakter uszkodzenia. „Zimny” lut? Odłamany przewód? Skorodowane styki złączy? A może coś innego? Mozolne „obmacywanie” ujawnia fakt, że dwie lampy – jedna ECC83 oraz jedna EL84 mogą być powodem „przerywanej” awarii. Tym bardziej, że w przypadku kołysania tą EL84 na boki, jej siatka ekranowa ulega rozżarzeniu do czerwoności. Gotcha! Lampa po wyjęciu z podstawki okazuje się mieć kilka nóżek dość mocno wygiętych na zewnątrz i w bok. To musiało spowodować „nietrafienie” tymi nóżkami (może nawet jedną) w styki podstawki noval (swoją drogą tandetne!). Tak więc nóżka, co najmniej od siatki sterującej EL84, zaledwie opierała się o jeden ze styków, miast znajdować się pomiędzy nimi dwoma. Prostowanie nóżek oraz „operacja” dość grubą igłą do szycia, polegająca na ostrożnym przygięciu styków wewnątrz podstawki spowodowała całkowite ustąpienie objawów. To samo ze wspomnianą ECC83. Ciekawe, kto był takim „siłaczem”?



4. Wzmacniacz „strzela”. Marshall, jakaś czterowejściowa jotceem-osiemsetka. Od pewnego czasu właściciel słyszy w głośnikach „strzały”, całkiem głośne. I trzasko-szumy. Dość mozolna identyfikacja przyczyn. Końcówka mocy bez zarzutu. Więc raczej coś w preampie. Na anodach poszczególnych stopni i katodzie wtórnika widać owe „strzały”. Poza tym pomiar napięć stałych na anodach ujawnia na jednej z nich praktyczny brak napięcia, na innej zaś wartość nieomal zbliżoną do pełnego napięcia zasilacza. Co jest? Te dziwne wartości Ua okazują się mieć za przyczynę uszkodzenie termiczne stukiloomowych rezystorów anodowych, przy czym ten pierwszy jest „przerwany” a na zasilanej anodzie napięcie ma wartość zaledwie 3-4 woltów. Pomiar rezystancji – wartość powyżej 20M(!). Ten drugi dla odmiany jest w zasadzie zwarty – rezystancja jakaś śmieszna, kilkaset omów. Napięcie prawie 380V(!).Jest jeszcze trzeci – ten dla odmiany „zwiększył” swą pierwotną wartość do circa 200k(!). Niezły cyrk. Co ciekawe, wzmacniacz jako tako grał!!! Jednak wymiana rezystorów, poza ustąpieniem trzasko-szumów (szum śrutowy głównie) nie zlikwidowała „strzałów” Dogłębne opukiwanie i poruszanie lampami ECC wskazuje na podstawkę pierwszej lampy jako przyczynę. Przelutowanie na próbę przewodów biegnących do podejrzanej podstawki na podstawkę nową, radykalnie poprawia sytuację – „strzały” znikają, jak ręką odjął. Dalsze oględziny ujawniają znaczną korozję styków tej podstawki. Nie pomógł spray, tylko wymiana.



5. "Dym i ogień w piecu". Niby naturalne? Nie do końca, bo piec, to Mesa DR, model z potencjometrem Mix w pętli FX. Wzmacniacz w wersji american - na 110VAC. Właściciel posiada odpowiednie trafo Tatarek. Jednak jakaś "zdolna bestia" przed koncertem podłącza wzmacniacz bezpośrednio do sieci 230VAC. I co? Sporo dymu i płomyki wydostające się m.in. przez puste gniazda lamp prostowniczych. Sekcja zwłok ukazuje co następuje. Całkowicie zwęglony i "rozdarty" na pół warystor MOV na 130V. Ten warystor w normalnych warunkach zabezpiecza m.in. transformator sieciowy przed przepięciami. W wersji na 230V jego napięcie robocze wynosi 275V. Co ciekawe, w wersji american znajduje się tuż za gniazdem sieciowym, a w wersji european - za wyłącznikiem Power. To, że trafo sieciowe nie doznało uszczerbku jest zasługą właśnie takiej lokalizacji. Warystor zadziałał jak swego rodzaju "bezpiecznik" - przez swoją eksplozję powstrzymał faceta podłączającego wzmacniacz przed dalszymi "manewrami". Skutki - zwęglona izolacja przewodów biegnących nad warystorem, grożąca nieoczekiwanym przebiciem (wiadomo - węgiel jest dobrym przewodnikiem). Znacznego stopnia okopcenie wnętrza wzmacniacza, w tym elementów elektronicznych.Nadpalenie płytki PCB zasilacza w miejscu gdzie wlutowany był warystor.



6. "Koleś przywalił w struny ale zapomniał podłączyć paczkę". Mesa 2:90 SimulClass. Jak wiadomo, jest to końcówka stereo, 2x90W. Po tym zajściu wzmacniacz "pali" bezpieczniki, choć "dym z niego nie idzie". Zwłoki trafiają na stół. Żeby było krócej - po starannych oględzinach i głębokiej zadumie ;-) tropy prowadzą do jednej ośmiu 6L6 produkcji Sovtek. Wyjęcie tej konkretnej lampy sprawia, że bezpiecznik nie ulega przepaleniu. Najdziwniejsze jest to, że pomiędzy nóżką anody (pin 3) i żarzenia (pin 2) istnieje "przejście" czyli zwarcie czyli zero omów. Dlaczego? Czyżby zwarcie elektrod wewnątrz bańki? Oglądanie lampy, jak i jako taka wiedza na temat jej konstrukcji raczej wykluczają zwarcie pomiędzy anodą i żarnikiem. Więc co? Logika podpowiada, że skoro facet "przyłoił" w struny bez obciążenia pieca głośnikami, to zapewne gdzieś przeskoczyła iskierka. Cokół lampy od zewnątrz nie wykazuje żadnego okopcenia lub śladów przeskoku łuku elektrycznego. Natomiast "na niucha" czuć spaleniznę. Wniosek - łuk zapalił się wewnątrz cokołu pomiędzy pinami 2 i 3. Rozwiercenie cokołu z boku, pomiędzy pinami. Otwór ma średnicę ok.6-7mm i pozwala zajrzeć do środka. Faktycznie widać "węgiel". Odpowiedni frez "kulkowy" na szybkoobrotowej frezarce załatwia sprawę. Reanimacja lampy i pełna jej sprawność. Naprawić lampę - prawda, że brzmi to dziwacznie? Wzmacniacz zagrał jak dawniej....



7. "Wzmacniacz sam się włącza i wyłącza". Tak naprawdę, wzmacniacz pracuje cały czas, a jedynie bez - tradycyjnie - uchwytnych przyczyn cichnie "do zera", nagle sam odzyskuje dźwięk. Marshall JCM900 SL-X. Problem w tym, że "postawiony na oscyloskop" pracuje bez zarzutu. Prawie tygodniowe męczenie, wszelkie możliwe pomiary, opukiwanie, uginanie, szukanie zimnych lutów nie wywołuje żadnych objawów. Nie ma się do czego przyczepić. Jedyny kiks, to "stwierdzenie palcem", że mały, okrągły mostek prostowniczy od zasilania żarzenia trzech pierwszych lamp przedwzmacniacza jest gorący. Zdrowo gorący. Tak ze 70st C. Nagle, w siódmym dniu(sic!) obserwacji następuje oczekiwany moment - wzmacniacz stopniowo cichnie, trwa to ok. 5 sekund. Wreeeszcieee wiiidać, że żarzenie tych lamp "siadło". Prosty wniosek - obwód żarzenia szwankuje. Ale jest to o tyle dziwne, że po ok. minucie ponownie żarzenie się pojawia - jakby nigdy nic! W przeciągu kolejnych paru godzin, celem obserwacji, awaria pojawia się kilkakrotnie (chyba ten wzmacniacz ulitował się nade mną). Wylutowanie mostka - okazuje się, że na zewnątrz jego wygląd jest bez zarzutu, jednak lekkie ściśnięcie powoduje, że ulega.........rozkruszeniu! Ciekawe, działał jak "automat". Tym bardziej dziwne, że nawet wtedy, gdy wyprostowane napięcie żarzenia zanikało, ten był nadal gorący. Możliwe, że przegrzana krzemowa struktura mostka nadal coś przewodziła. Nowy, nadmiarowy mostek rozwiązał problem..................I hope so.


Prosimy o kolejne wpisy ;-)
Awatar użytkownika
AnTech
375...499 postów
375...499 postów
Posty: 427
Rejestracja: pt, 5 grudnia 2008, 09:36
Lokalizacja: Kutno

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: AnTech »

Super wątek :D

Z tych co pamiętam:
1. Mesa DR 3 kanały.
Wzmacniacz nagle przestaje grać w zupełnie przypadkowym momencie. Powód niesprawności okazał się banalny - niepewny kontakt pierwszej lampy przedwzmacniacza z podstawką.

2. Rivera Fandango 212.
Przy próbie głośniejszego grania przepala się bezpiecznik anodowy. Wadliwa okazała się jedna z czterech lamp EL34. Statycznie w porządku, zawodziła przy pracy dynamicznej. problem w tym, która to lampa. Przepiąłem odczep transformatora głośnikowego z 16 na 8 Om aby dopasować obciążenie do pracy tylko z dwoma lampami w końcówce. Przekładając różne pary lamp znalazłem drogą eliminacji i wymiany przepalanych bezpieczników tę jedną uszkodzoną sztukę. Wstawiłem nową kwadrę, ustawiłem prąd anodowy, wzmacniacz gra bez zarzutu.

3. Ampeq SVT-6 Pro.
Wzmacniacz basowy z lampowym preampem. Nie działa jeden z filtrów parametrycznych. Po szczegółowych oględzinach płytki drukowanej mocowanej pionowo za płytą czołową okazało się że wyprowadzenia potencjometru regulacji wzmocnienia pasma zostały w fabryce zbyt płytko wciśnięte w otwory. Skręcenie płyty czołowej i płytki drukowanej spowodowało z czasem oderwanie punktów lutowniczych od płytki. Drobna korekta lutownicą i po sprawie.

4.Mesa VTwin.
Brak poprawnego przełączania kanałów CLEAN/BLUES-SOLO. Winowajcą okazał się tranzystor 2N6426 w układzie sterowania kluczami FET. Zastosowałem łatwiej dostępny BC517. Kilka uwag na temat tego preampu jest tutaj: viewtopic.php?f=19&t=15598

Poza tymi ostatnio więcej sprzętu tranzystorowego do serwisowania. Lampowe budowane od podstaw :wink:
µ Ω ± ÷ Π φ × Δ Θ Λ « » ≤ ≥
Σ Φ Ψ α β η
λ ω κ ² ³ ½ ¼ ¾ π
§ ° Γ √ ∞ ∫ ≈ ≠ ≡
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11113
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: painlust »

Po co szukałeś uszkodzonej lampy jeśli ostatecznie wymieniłeś całą kwadrę?
Awatar użytkownika
AnTech
375...499 postów
375...499 postów
Posty: 427
Rejestracja: pt, 5 grudnia 2008, 09:36
Lokalizacja: Kutno

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: AnTech »

Bo właściciel sprzętu (notabene dobry znajomy) jest człowiekiem wymagającym i wyczytał, dowiedział się, że należy wymieniać komplet lamp, a nie sztukować pojedyńczo :wink:
Te pozostałe, sprawne lampy leżą sobie teraz u niego w szufladzie. Może namówię go na jakiegoś 50-cio watowca :roll: :wink:
µ Ω ± ÷ Π φ × Δ Θ Λ « » ≤ ≥
Σ Φ Ψ α β η
λ ω κ ² ³ ½ ¼ ¾ π
§ ° Γ √ ∞ ∫ ≈ ≠ ≡
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11113
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: painlust »

Ostatnio dobierałem w pary EL86. Wyobraź sobie, że udało mi się dobrać dość egzotyczną parkę: EL86 i 6P43P... w dwóch punktach miały identyczne wskazania!!! Ciekawe jak to będzie grac :)
kudłata zmora
25...49 postów
25...49 postów
Posty: 43
Rejestracja: pt, 27 sierpnia 2004, 19:26

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: kudłata zmora »

Ad 1 . Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale czy chodzi mniej więcej o to że przewód powinien być przeciągnięty przez dodatkową dziurkę w PCB - coś jak tu na zdjęciu?? : Obrazek
Akurat się ostatnio zastanawiałem czy takie coś ma sens.

Fajny topic... jak będę w stanie doczytam resztę :D
bleeee...
Awatar użytkownika
Thereminator
6250...9374 posty
6250...9374 posty
Posty: 7359
Rejestracja: sob, 2 kwietnia 2005, 21:42
Lokalizacja: Nizina Wschodnioeuropejska

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: Thereminator »

Te otworki to niegłupi pomysł - jakby nie było giętki przewód po latach eksploatacji i transportu (wstrząsy) wzmacniacza może się ułamać w miejscu, gdzie kończy się pobielenie końcówki cyną (nasycona cyną końcówka jest sztywna i napręźenia kumulują sie we wspomnianym punkcie).
W teorii nie ma różnicy między praktyką a teorią. W praktyce jest.
Awatar użytkownika
megabit
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1836
Rejestracja: ndz, 10 września 2006, 15:33
Lokalizacja: Poznań

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: megabit »

1. Wzmacniacz MV3, milknący po 30 sekundach. Po otwarciu obudowy okazuje się, że anody obu EL84 świecą na czerwono. Po wymianie na 6P14P-EW wzmacniacz śmiga do dziś.

2. Marshall Valvestate #1 - dostał czymś solidnie w bok, ułamana gałka potencjometru i pęknięty jack wejściowy.

3. Marshall AVT - zimny lut przy TS'ie

4. Jakiś stary Eltron - wymiana tranzystorów z końcówki mocy.

5. Marshall Valvestate #2 - wymiana lampy przedwzmacniacza
Paweł
pgrzesko@gmail.com

µ Ω ± ÷ Π φ Δ Θ Λ Σ Φ Ψ α β ½ ¼ ¾ ∑ √ ∞ ∫ ≈ ≠
nerwus
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 142
Rejestracja: czw, 1 października 2009, 10:40
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: nerwus »

Miałem parę razy Valvestate 8100 na stole ale najlepszy był ten który do dzisiaj gra u nas w sali prób. Wyczaiłem na allegro uszkodzonego od złotówki, kupił go gitarzysta za 250. W środku masakra, wszystkie potencjometry praktycznie połamane, popalone rezystory, tranzystory i nawet ścieżki.
Popalone były tez i zenerki a koło nich zimne luty na rezystorach, i całe szczęście, Kupno M5201 to nie mały wydatek, jednak udało się sprzęt przywrócić do ładu, cena części to chyba tylko same potencjometry, reszta się znalazła na warsztacie.

Inny Valvestate 8100, trafił do mnie poprzez kumpla który go przyniósł od znajomego. Usterka polegała na tym że nie działał reverb i coś mu buczało przy gałce reverbu na max. Wszystko fajnie gdyby nie to że cała puszka z reverbem gdzieś znikła.

Valvestate 8240, pierdzi stuka, muli i traci moc hehehe. Po wyjęciu chassis zobaczyłem coś czego nigdy bym się nie spodziewał, na wejściu zaraz za gniazdem wymienionym na jakąś tandetę lutowaną chyba gwoździem znajdował się straszny pająk, jakieś szeregowe kondensatory z rezystorami jakieś wyszukane wartości polutowane również niezbyt ładnie. trochę oryginalnych elementów powyjmowanych, porobione jakieś dziwne sztuczki ale wszystko udało się do ładu doprowadzić.

Kilka, może nawet kilkanaście welwstejtów jeszcze miałem ale tu wszystko zazwyczaj standardowo, zimne luty, spalona końcówka, zepsute gniazda i potencjometry. Jakoś strasznie lubię te wzmacniacze i one też mnie lubią.

VOX bass 100, coś w tym stylu, jakaś strasznie stara ale strasznie dobra konstrukcja, piec basowy na 15" głośniku celestion. Kupiony za 200 na allegro jako uszkodzony bo traci moc. I jak to zazwyczaj bywa bo znajomy elektryk powiedział cośtam i że będzie droga naprawa dlatego gość sprzedaje. Po otrzymaniu pieca i sprawdzeniu wszystko ok, bez zarzutu, cud normalnie, na stukanie nie reaguje. No ok ale coś musi być nie tak. Po czasie się ujawniło i faktycznie przyciszał się i przestwał grać. Okazało się że wystarczyło w zasadzie włożyć i wyjąć wtyczkę w któreś gniazdo albo send albo return, nie pamiętam, styki były zaśniedziałe a pętla tam była szeregowa i z tąd te numery. Zastosowanie preparatu do styków załatwiło sprawę.

Laboga J.BO. śmierdzi i obudowa parzy ale jeszcze gra... . Anody zarumienione, spoczynkowy okrutnie przesadzony, cały kwartet poszedł do wymiany. Gość grał na wzmacniaczu dosyć długo zanim stwierdził że coś chyba jest nie tak :P.

Peavey classic 30, po dłuższym czasie słychać stuki, jakieś dziwne jakby szumy, strasznie nieregularnie się to dzieje, uszkodzona była jedna z lamp w końcówce EL84 sovtek, wymieniłem na JJ bardzo starannie dobrany kwartecik. Przerobiłem jeszcze układ biasu tak żeby można było prąd spoczynkowy regulować, ogólnie przeszedł on jeszcze kilka innych zabiegów. Klient zadowolony, satysfakcja jest i w ogóle fajnie :). Wcześniej naprawiałem mu Valvestate :).

Ciąg dalszy nastąpi jak znajdę "pamiętnik napraw".

Z ostatniej chwili, Fender BRX PR233, trzaski od pewnego momentu głośności, o raczej stałym poziomie, oscylogram z wyjścia pokazuje pojawiające się piki na dodatniej połówce sinusoidy. Ciekawe zjawisko. Na płytce końcówki mocy i zasilacza widać "ciepłe elementy", idąc tropem jednego natrafiłem na upalony lut wokół jednej nóżki kondensatora elektrolitycznego 4700/50V. Przelutowanie kondensatora i całej płytki przy okazji załatwiło sprawę. Elementy potencjalnie ciepłe po dłuższej pracy były letnie. No i OK, można oddawać ale myślę sobie pogram jeszcze chwilę na nim. W pewnym momencie parę razy pierdnęło i ucichło. Ponowne rzucenie okiem i jest, wgnieciony kondensator w torze sygnału. Wymiana i wszystko działa jak należy. Najwidoczniej zrobiło się ciepło, potem chwilowe ostygnięcie i już cyrki, przy lutowaniu czuć było trochę rybą ;).
nerwus
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 142
Rejestracja: czw, 1 października 2009, 10:40
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: nerwus »

Wzmacniacz pewnego polskiego konstruktora, nie powiem którego, nie chcę mu psuć opinii bo wiem że teraz robi o wiele lepsze wzmacniacze, ale usterka jest ciekawa. Środek wzmacniacza też.
Opis usterki: wzmacniacz czasem kopie. Klient oprócz grania na gitarze śpiewał więc przy bliskich kontaktach z mikrofonem czuł pewien dyskomfort ;).
Oprócz przebicia które o dziwo nie wyrządziło żadnych szkód była jeszcze sprawa śrubki m3 która dotykała do obudowy kondensatora w tym miejscu zdarta była izolacja na kondensatorze. Coś tam się złego działo, wymieniłem większość przewodów, poprawiłem niektóre luty, co więcej można było zrobić, miałem na to jeden wieczór bo następnego dnia gość grał koncert. Wzmacniacz gra do dziś.
Załączniki
IMG_0027.jpg
IMG_0023.jpg
whwp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1026
Rejestracja: sob, 26 stycznia 2008, 10:41
Lokalizacja: Sopot

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: whwp »

Sądząc po montażu i koszulkach izolacyjnych to chyba znam tego producenta. Niedaleko ode mnie kopiował Mesy. :mrgreen: Combo kopia Mark II B trafiło do mnie pół roku temu na przegląd.
Wojtek SQ2KRZ
Awatar użytkownika
Vault_Dweller
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2837
Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: Vault_Dweller »

Mallroy?
Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
o-----c

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: o-----c »

- na moje oko - nie.
nerwus
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 142
Rejestracja: czw, 1 października 2009, 10:40
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: nerwus »

Nie trafione, poważnie mówię, nie chce robić antyreklamy, ale gość ma teraz CE na swoje wyroby więc na pewno poprawił się pod względem montażu. Zresztą sam certyfikat o tym świadczy że jest dobrze a nawet bardzo dobrze. Gość kopiował mesy, głównie DR ale może nie wiem wszystkiego i nie wiem co jeszcze kopiował, w tym egzemplarzu sieciowe i głośnikowe to toroidy.
Ale mimo wszystko powiem że brzmiało to nieźle jak na takie wykonanie, problemów z przydźwiękiem jakichś większych nie zauważyłem.
Same zdjęcia są zrobione jakieś niecałe dwa lata temu, a sama główka pewnie drugie tyle wcześniej.
Awatar użytkownika
Marvel
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3899
Rejestracja: pn, 28 stycznia 2008, 12:37
Lokalizacja: Zamość

Re: Awaria i takie różne...

Post autor: Marvel »

Ja będę oryginalny i napiszę o własnej głupocie. :oops: (Rozumiem, że kolegów wzmacniacze się nigdy nie psują. :P )

Wzmacniacz wczoraj uruchomiony od pierwszego strzału, 2x6P3S-E, sztywny bias, montaż point-to-point, zasilacz na płytce. Po ustwieniu biasu trochę pograłem i ponieważ wszystko było OK, to wypiąłem gitarę i "wygrzewałem" wzmacniacz przez kilka godzin. Dzisiaj zawiozłem do kolegi, żeby się pochwalić. A tu od razu po włączeniu wzmacniacz zaczął charczeć przy uderzaniu w struny. Kolejny obciach. :oops: (poprzedni był kiedy w studiu Bajmu w Lublinie strzelił mi elektrolit i upaprał kolumnę Marshalla estradową).

Jak wzmacniacz charczy, to się wymienia lampy preampu zazwyczaj tym bardziej, że włożyłem pierwsze z brzegu. Wymiana lamp nie pomogła, więc trzeba było wyjąć chassis i zobaczyć, co w środku. Na szczęście wczoraj, kiedy wzmacniacz był sprawny, spisałem sobie wszystkie napięcia. Po pomierzeniu okazało się, że z grubsza jest tak, jak wczoraj (napięcia anodowe na preampie były trochę niższe albo wyższe, bo włożyłem lampy z inną emisją).

Kolejny test to wpięcie gitary do otwartego wzmacniacza. No i dostałem oświecenia. Dosłownego niestety. :( Z jednej podstawki lampy mocy zaczęło błyskać na niebiesko w takt walenia w struny... Reszta historii widoczna na foto.

Na pierwszy rzut oka końcówka mocy jak nowa - żadnych oznak awarii. Jednak po odgięciu rezystora siatki drugiej widać okopcenie. Po bliższym przyjrzeniu widać nawet wypaloną izolację przewodu. Przyczyny mogły być dwie. Albo przypaliłem izolację przewodu, kiedy lutowałem rezystor do nóżki lampy, do której on dotykał (przewód zasilający G2 a nóżka to anoda) albo na nóżce anody był zimny lut, który się nagrzewał i stopił izolację przewodu dotykającego. Albo i trzecia przyczyna: za słaba izolacja przewodu (300/500V). Chociaż różnica potencjałów jest tam niewielka...

Nauczki na przyszłość:
- przewody nie powinny dotykać izolacją sąsiednich nóżek lamp mocy, szczególnie przy EL34 pracujących do góry nogami, ale przy innych też,
- stosować przewody w izolacji silikonowej albo nakładać dodatkowo koszulki olejowe,
- wygrzewać i ogrywać wzmacniacz przed oddaniem nowemu właścicielowi (miał iść prosto na koncert, ale powiedziałem, żeby coś pożyczył; chyba miałem przeczucie)
- wrócić do budowy pięciowatowców :mrgreen:
Załączniki
aw1.jpg
aw2.jpg
aw3.jpg
aw4.jpg
Pozdr, Marcin
The secret to creativity is knowing how to hide your sources. - Albert Einstein
marvelamps.com
ODPOWIEDZ