Strona 1 z 2
Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 13:09
autor: fugasi
Ponieważ w dość bliskiej perspektywie będę zmuszony do zmierzenia się z wlutowaniem na płytkę drukowaną dość sporej ilości elementów SMD (na szczęście w rozmiarze 1206) a dysponuję zaledwie transformatorówką oraz najprostszą lutownicą 30W, zasilaną z 230V a nie ze stacji z komputerem w środku, proszę was o podzielenie się doświadczeniem z walki w podobnych warunkach.
Praktyczne porady - jak to się robi. Czy przyklejacie elementy jakimś klejem? Dlaczego mowa jest o jakichś specjalnych topnikach oraz pastach, dlaczego nie wystarczy kalafonia lub jej roztwór? Itepe itede!

Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 13:24
autor: Wojtek
fugasi pisze:Ponieważ w dość bliskiej perspektywie będę zmuszony do zmierzenia się z wlutowaniem na płytkę drukowaną dość sporej ilości elementów SMD (na szczęście w rozmiarze 1206) a dysponuję zaledwie transformatorówką oraz najprostszą lutownicą 30W, zasilaną z 230V a nie ze stacji z komputerem w środku, proszę was o podzielenie się doświadczeniem z walki w podobnych warunkach.
Praktyczne porady - jak to się robi. Czy przyklejacie elementy jakimś klejem? Dlaczego mowa jest o jakichś specjalnych topnikach oraz pastach, dlaczego nie wystarczy kalafonia lub jej roztwór? Itepe itede!

Jak tylko elementy 1206 to dasz rade bez topników, wystarczy normalny drut lutowniczy z topnikiem w srodku. Kleju nie trzeba jedynie pensetka zeby złapac to maleństwo

no i grocik taki sobie troche cieńszy zrob. Topniki w płynie lub w żelu sa potrzebne do lutowania scalaczków z wiekszym upakowaniem nózek coby nie pozalewac tego cyną.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 13:36
autor: fugasi
Te topniki powodują że roztopiona cyna jakoś inaczej się zachowuje niż w przypadku zastosowania kalafonii? Bo ich istnienie i stosowanie tłumaczę sobie na razie jedynie tym że w fabryce nikt codziennie przed rozpoczęciem zmiany nie będzie rozpuszczał kalafonii w potrząsając gorliwie butelką z denaturatem.

Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 13:39
autor: traxman
Większość topników SMD nie wymaga mycia płytki po lutowaniu. Jak nie popalcujesz płytki, to sam topnik z lutu wystarczy. Nie zapomnij jednak, ze niektóre scalaki są czułe na ładunki statyczne i łatwo je wykończyć lutując przypadkowa lutownica.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 14:06
autor: MalKontent
fugasi pisze:[...]rozpuszczał kalafonii w potrząsając gorliwie butelką z denaturatem.

Nie wiem skąd wziął się ten pokutujący od dziesięcioleci pomysł, żeby rozpuszczać kalafonię w spirytusie.
Maże się to niemiłosiernie, lepi do wszystkiego i nie wysycha całkowicie
nigdy.
Ja rozpuszczam w rozpuszczalniku Nitro, w acetonie albo toluenie - znacznie bardziej lotne i szybciej wysychają.
Kiedyś nawet pisałem o samodzielnym robieniu sprayu z tego; jak znowu będę robił to się pochwalę.
Pozdrawiam
Staszek
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 5 lutego 2010, 14:24
autor: fugasi
traxman pisze:Nie zapomnij jednak, ze niektóre scalaki są czułe na ładunki statyczne i łatwo je wykończyć lutując przypadkowa lutownica.
Faktycznie ale kiedy to przeczytałem, przyszła mi do głowy chyba genialna myśl: wszak mogę wyjąć na chwilę wtyczkę lutownicy z gniazda, nieprawdaż? Grot nie ostygnie mi w ciągu paru sekund. Przy lutowaniu dużej ilości takich wrażliwych elementów to udręka ale dla pojedyńczej sztuki czy dwóch...

Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 01:39
autor: george6
Do lutowania, zamiast topników używam płynu o nazwie "PLATO" - SF2, i cyny bez topników.....
A wracając do ładunków elektrostatycznych, to wskazane jest ( po wyłączeniu lutownicy z sieci )....uziemienie grotu , że o opaskach na ręce nie wspomnę......
Nie wiem , czy pamiętacie , ale pierwsze modele tranzystorów polowych miały specjalną zworę ...która zwierała wszystkie nóżki tranzystora, a usuwało się ją dopiero po wlutowaniu w układ....
Znalazłem w swoich zbiorach stary tranzystor KF521... który posiada specjalną sprężynkę zwierającą wszystkie nogi.....
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 09:17
autor: Wojtek
Polutować elementy smd w warunkach "domowych" mozna prawie każdą lutownicą jak się kto uprze. Ale jezeli palnuje sie od czasu do czasu jednak stosować elementy smd a szczególnie układy scalone to radziłbym jednak zaopatrzyć się w lutownicę z wymiennymi grotami i kupić sobie grot o nazwie "mini fala" genialna rzecz do takiego lutowania. Scalaczek lutuje sie jednym pinem lub po przekatnej drugim nawet nie trzeba zwracac uwagi czy nie powstaje zwarcie nastepnie trzeba zwilzyc topnikiem wszystkie piny i nabrać troche cyny na grot minifala i równomiernie przejechać po pinach efekt jest rewelacyjny i żadnych zwarć.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 09:26
autor: Vault_Dweller
Ja proponuję sprawić sobie choćby jakąś tanią stację. Swoją kupiłem na Allegro za trzy dychy z okładem, przy okazji nabyłem dodatkowe groty. Lutownica chyba 230V/40W, regulator tyrystorowy. Służy mi bezawaryjnie ładnych kilka miesięcy, jest wygodna w obsłudze i jedyne, co w niej wkurza, to generowanie masy zakłóceń - muszę wyłączać stację przy słuchaniu radia na AM.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 09:40
autor: AZ12
Vault_Dweller pisze:Jedyne, co w niej wkurza, to generowanie masy zakłóceń - muszę wyłączać stację przy słuchaniu radia na AM.
Ta stacja nie posiada filtru przeciwzakłóceniowego, więc nie powinna być w ogóle dopuszczona do sprzedaży. Ja nie używam stacji lutowniczej, tylko lutownicę oporową PJ-25 produkcji polskiej, jej zaletą jest uziemienie grota.
Do lutowania scalaków SMD można zrobić specjalny szeroki grot podgrzewający wszystkie punkty lutownicze jednocześnie z jednej strony.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 11:08
autor: fugasi
Wojtek pisze:radziłbym (...) kupić sobie grot o nazwie "mini fala" genialna rzecz do takiego lutowania.
A tak, w ramach rozpoznawania tematu obejrzałem parę filmików na youtube, wygląda takie lutowania cyrkowo. Jakim cudem wskutek przeciągania po szeregu nóżek cyna nie sklei ich wszystkich, no i ścieżek oczywiście, w jeden długi zwierający cynowy "smark"?
Vault_Dweller pisze:Ja proponuję sprawić sobie choćby jakąś tanią stację.
Nie wiem czy przy styczności z SMD raz na 2 lata w ilości 1 scalak i paręnaście rezystorów i kondensatorów warto się szarpnąć...

Czy w tych tanich stacjach lutownica jest napewno zasilana z niskiego napięcia czy to może zwyczajna grzałka na 230V a w "stacji" siedzi typowy układ na tyrystorze podłączony wprost do sieci? Masz do tej lutownicy ową sławną minifalę?
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 12:51
autor: Ukaniu
fugasi pisze:[qJakim cudem wskutek przeciągania po szeregu nóżek cyna nie sklei ich wszystkich, no i ścieżek oczywiście, w jeden długi zwierający cynowy "smark"?
Właściwa temperatura grotu i kalafonia - własciowści cyny powodują (napięcie powierzchniowe itd - nie wiem dokładnie), że zachowuje się tak jak na przykładzie, lutowanie stonogi to nie jest jakikolwiek problem, cynę zlweającą ostatnie 2-3 nogi odsysamy za pomocą taśmy do zasysania lutu albo odizolowanej świeżej rozczapierzonej miotełki z linki elektrycznej zamoconej w kalafonii .
Lutowanie SMD transformatorem w ilosci wiekszej niż dwie sztuki - kara za grzechy!
W produkcji ręcznej monterzy mają swoje sztuczki - np. zwilżają po jednym padzie SMD na całej płytce. Kładą element - lutują z jednej strony. Rozkładają wszystkie - potem jadą drugie strony, czy resztę nóg na całej płytce.
Podczas lutowania większej ilości należy zachować ostrożność i dbać o przedmuchiwanie albo odsysanie par, organizm nie lubi ołowiu i toksyn z topników.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: sob, 6 lutego 2010, 13:31
autor: Thereminator
george6 pisze:(...)
Nie wiem , czy pamiętacie , ale pierwsze modele tranzystorów polowych miały specjalną zworę ...która zwierała wszystkie nóżki tranzystora, a usuwało się ją dopiero po wlutowaniu w układ....
Znalazłem w swoich zbiorach stary tranzystor KF521... który posiada specjalną sprężynkę zwierającą wszystkie nogi.....
Jakieś 15 lat temu popełniłem tremolo wg schematu z Młodego Technika, zawierajace ten tranzystor. Nigdzie nie znalazłem danych katalogowych i opisu wyprowadzeń, więc lutowałem na chybił - trafił i o dziwo wytrzymał kilkukrotne przelutowywanie.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: czw, 11 lutego 2010, 23:37
autor: nerwus
Ja płytki w smd maluje rozpuszczona kalafonią "strefowo". To znaczy po kilka cm2, trochę susze i przyklejam elementy, i potem kolejne, scalaki zazwyczaj łapię jedną nogą, czasami tylko z jedne strony czasami z dwóch, potem jak mam cynowane ścieżki to wszystko myje spirytusem albo po prostu maluje cała płytkę kalafonią.
Ostatnimi czasy wszystkie układy nie lampowe robię w smd, polubiłem zabawę w siała baba mak hehehe, szczególnie jak muszę użyć elementów 0603. Nie siedzę przy komputerze całymi dniami więc wzrok mam jeszcze ok. Ale za jakiś czas przydałaby się lampa z lupą.
Do lutowania mam oporówkę wellera, w środku bimetal i sama sobie temperaturę dobiera, zasilana z 24V, trochę za duża histereza, raz szybko roztopi cynę a innym razem nie. Mam na szczęście jeszcze oporówkę wraz ze stacją hot air, regulacja temperatury co do jednego stopnia, odciągacz parów, ful wypas

.
Re: Lutowanie SMD pogrzebaczem - porady praktyczne
: pt, 12 lutego 2010, 20:41
autor: Furman Zenobiusz
Ja lutuję SMD zwykłą lutownicą, tylko przed lutowaniem zaostrzam/wyrównuję grot.
Najpierw zawsze leciutko kalafonią lub innym topnikiem smaruję (już na ciepło) punkty lutownicze. Następnie to samo robię z lutowanym elementem, po czym na punkty lutownicze nanoszę z kolei minimalną ilość jakiegoś stopu lutowniczego dobrej jakości (w zasadzie to standardowej jakości - gorsze nie nadają się, są takie które nie chcą łatwo złapać).
W tym momencie pęsetą z naciągniętymi koszulkami termokurczliwymi biorę element, przykładam na miejsce, przyciskam z jednej strony i podgrzewam jeden z punktów. Element wsiada na swoje miejsce i po bólu.
Ze scalakami jest też bardzo łatwo - wystarczy złapać jedną ze skrajnych nóżek i wycentrować scalaczek, po czym wyczyścić lutownicę i przejechać po wszystkich nóżkach. Jeśli pod spodem pola lutownicze są pocynowane i lut minimalnie 'wystaje', to elegancko powinno złapać, bez sklejania się sąsiednich nóżek.
Do lutowania najdrobniejszych elementów SMD warto zaopatrzeć się w dobre źródło światła i dużą lupę na jakimś statywie - naprawdę przyspiesza to prace i nie męczy wzroku - nie trzeba wytrzeszczać oczu starając się ustawiać małe elementy w miarę precyzyjnie.