Strona 1 z 1
znalezione
: pn, 8 grudnia 2008, 21:38
autor: Alek
Chodzi o fakt, że wiele telewizorów, odbiorników radiowych, zwłaszcza starszych typów, najczęściej już bardzo wysłużonych wykazuje podczas pracy pewne usterki, charakteryzujące się wydobywanie się z czeluści aparatu różnych nieartykułowanych dźwięków jak; charczenie, buczenie, chrypienie, trzaskanie, piszczenie, piekielne grzmoty itp. Użytkownicy nie bacząc na przestrogi panów z ZURT-u nie dają wyżej wymienionych aparatów do naprawy w wyżej wymienionej instytucji, lecz stosują inną, wypróbowaną przez pokolenia metodę walenia pięścią w aparat. Lecz operacja ta aczkolwiek często skuteczna zmusza słuchającego (lub patrzącego) odbiorcę do wstania, przejścia kilku kroków do odbiornika, solidnego huknięcia oraz powrotu z wycieczki na miejsce. Chcąc usprawnić tę operację proponuję takie oto proste urządzenie (rysunek: na telewizorze stoi młot „przegubowy” z przywiązaną doń linką, która przez dwa bloczki prowadzi do ręki telewidza - szarpnięcie linki powoduje uniesienia młota…).
W ten sposób możemy skutecznie zlikwidować zakłócenia.
*************
W punkcie usługowym, w którym naprawia się urządzenia elektryczne, odbył się następujący dialog:
Ja: Przyniosłem uszkodzony prostownik do naprawy. Przy włączeniu do sieci kopci.
Rzemieślnik: Proszę przyjść za cztery dni.
Po czterech dniach:
Ja: No i co z moim prostownikiem?
Rzemieślnik: Ten prostownik jest uszkodzony. Przy włączeniu do sieci dymi. Płaci pan 200 zł.
Ja: Przecież nie został naprawiony!
Rzemieślnik: Naprawy nie możemy wykonać.
Ja: To za co te 200 zł.?
Rzemieślnik: Za stwierdzenie, że prostownik jest uszkodzony. Opłata jest zgodna z zarządzeniem i cennikiem.
Re: znalezione
: śr, 10 grudnia 2008, 10:15
autor: cirrostrato
http://www.wedlinydomowe.pl/articles.php?id=1583 Alku wybacz bo trochę temat obok ale tak smakowity,że podaję link:szczególnie paragraf 17/p.3.Takie technologie to dziś w każdym markecie dobrze znane i stosowane...
Re: znalezione
: śr, 10 grudnia 2008, 10:54
autor: efekt02
w telewizji szatana (TVN) byl ostatnio reportaz na ten temat

dobrze, ze ja kupuje jedynie w firmowym sklepie masarza - co prawda kolejka w sobote jak za czasow komuny i o 11 sklep juz jest pusty, ale jakos daje rade

Re: znalezione
: śr, 10 grudnia 2008, 14:13
autor: Vault_Dweller
Jak to dobrze, że ja jestem z tych, co mają inne upodobania. Żyję sobie na nabiale i zieleninie , rybą nie pogardzę, mięso jem rzadko, a wędlin w ogóle nie.
Re: znalezione
: czw, 11 grudnia 2008, 22:17
autor: kaem
Alek pisze:W ten sposób możemy skutecznie zlikwidować zakłócenia.
Kiedyś tą "technikę" zastosował sąsiad dla likwidacji zakłóceń w plastikowej wersji radia "Jubilat". Odbiornik zamilkł i nie wstał. Podobno poleciał transformator

Zresztą polecam znany pewno tu odcinek "Sąsiadów":
http://pl.youtube.com/watch?v=hwm6cdgXtBY (cholera, coraz trudniej znaleźć "ajetosów" niezepsutych przez różne Ivony i Agaty).
Re: znalezione
: czw, 11 grudnia 2008, 22:35
autor: megabit
Mam 3 kasety VHS

Coś świetnego

Re: znalezione
: czw, 11 grudnia 2008, 23:46
autor: kaem
Alek pisze:W punkcie usługowym, w którym naprawia się urządzenia elektryczne, odbył się następujący dialog:
Ja: Przyniosłem uszkodzony prostownik do naprawy. Przy włączeniu do sieci kopci.
Rzemieślnik: Proszę przyjść za cztery dni.
Po czterech dniach:
Ja: No i co z moim prostownikiem?
Rzemieślnik: Ten prostownik jest uszkodzony. Przy włączeniu do sieci dymi. Płaci pan 200 zł.
Ja: Przecież nie został naprawiony!
Rzemieślnik: Naprawy nie możemy wykonać.
Ja: To za co te 200 zł.?
Rzemieślnik: Za stwierdzenie, że prostownik jest uszkodzony. Opłata jest zgodna z zarządzeniem i cennikiem.
Krąży takie powiedzenie (pewno stare): "Ja wiem co z nim jest - jest zepsuty. I nawet wiem, co trzeba zrobić - trzeba naprawić".
Re: znalezione
: wt, 16 grudnia 2008, 15:42
autor: fugasi
Temat: znalezione
Vault_Dweller pisze:Żyję sobie na nabiale
... zgodnie z zaleceniami tow. Gomułki, który wykoncypował aby lud pracujący, w sytuacji braku mięsa (permanentnego), karmić twarogiem. Z pobudek czysto pragmatycznych zatem.
Vault_Dweller pisze: i zieleninie
Kalafior to też zielenina? Jest raczej biały... w każdym razie dawniej (z opowieści starszego pokolenia) w kalafiorach zawsze rezydowały gustujące w nim robaczki. Obecnie nic w nich nie rezyduje (co starsze pokolenie niezmiernie dziwi) więc możliwości są dwie: albo robaczkom kalafiory się nagle przejadły albo kalafiory są regularnie traktowane jakimiś jadami.
I tak obecnie jednym z najistotniejszych pytań jakie ludzkość może sobie zadać jest:
co tu jeść, żeby od tego nie umrzeć?
Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby własne gospodarstwo oparte na tradycyjnych metodach, z tym, że wegetarian (mieszkańców miast dowolnego wyznania żywieniowego pomijając) i tak to nie urządza - bo wszystko będzie z mięsem robaczków.
Jeżeli chodzi o mięsożerców grubszego kalibru i z wyboru to w którymś z numerów "Horyzontów Techniki" z lat 60-tych wydrukowano artykuł zatytułowany "Mięso - z węgla" zilustrowany nawet fotografią uzyskanego tą metodą kawałka steka czy innej węglowiny. Niestety, jak wiemy węgiel jest dziś bardzo be, wypada więc pomyśleć nad uzyskaniem mięsa z polecanych przez ekologów Słońca, wiatru, względnie rzeki. O ile mięso ze Słońca mogło by się nazywać znajomo i zgrabnie - słonina, z wiatru również - wietrowina (całkiem jak wieprzowina), to nazwa mięsa z rzeki - rzekowiny, budzi wręcz odstręczające skojarzenia.
Dlatego sceptycznie podchodzę do pomysłów ekologów.