szalony pisze:Skoro już przy tym jesteśmy, pozwolę sobie zapytać, gdyż nie było mnie na świecie w czasach świetności zestawu "junyj chimik" - do jakich doświadczeń był tam przewidziany żelazocyjanek/żelazicyjanek ? Pamięta może ktoś ?
Spróbuję nadwyrężyć pamięć i odpowiedzieć na Twoje pytanie, choć nie będzie to proste

O ile pomne, to w skład zestawu wchodziły oba te "niebezpieczne związki"

Żelazicyjanek potasu ( pod postacią czerwonego proszku ) i żelazocyjanek ( proszek żółty ? )

Z tego co mi się kołacze w pamięci, rozprowadzane przez CSH ( Centralna Składnice Harcerska ),
zestawy "Junyj Chimik", podobnie jak inne produkty z CCCP, były udostępniane w nader atrakcyjnej cenie

Toteż wielu traktowało je, jako źródło zaopatrzenia w cenne surowce...
Tak przynajmniej czyniłem ja i kilku moich kolegów

Co do doświadczeń, jakie proponowała kilkudziesięcio stronicowa książeczka, dołączona do zestawu, niewiele mogę powiedzieć

Pamiętam natomiast, że wielu z tych odczynników używałem do bardzo niebezpiecznych doświadczeń

Cytrynian sodowy bodaj ( nie pamiętam już teraz dokładnie ), posłużył mi jako jeden ze składników w procesie oksydowania ( czernienia ) na zimno luf, dwulufowej broni palnej
( Konkretnie dubeltówki ojca, który jest myśliwym )

Żelazicyjanek zaś stosowałem w jeszcze bardziej niebezpiecznym doświadczeniu... Naruszającym podówczas
nie tyle moje osobiste bezpieczeństwo, co wręcz -
Bezpieczeństwo Państwa
O czym uświadamiała słynna podówczas ustawa " O kontroli widowisk itd..."

O ile pamiętam, ta cyjanotypia niespecjalnie mi wychodziła

Zostałem jednak "doceniony" rozmową z funkcjonariuszem w stopniu porucznika...
I "zaszantażowany" informacją, że jeśli nie zaprzestanę działalności poligraficznej, mój rodzic straci prawo do
posiadania broni palnej i nie będę miał czego oksydować
