Czołem.
daris pisze:Romku, gdzie można zobaczyć Twoje konstrukcje ?
Nie sądzę, by ich pokazanie było rzeczą właściwą, szczególnie z "biznesowego" punktu widzenia. Pomyśl, jak odebraliby to audiofile, główni nabywcy sprzętu Hi-End? Czy sprzęt wymyślony przez człowieka, który nie słyszy, przez co nie odróżnia rodzaju "dielektryka" w kondensatorach, dla którego te kondensatory i audiofilskie rezystory nie "grają", a mają jedynie jakieś tam mało znaczące dla audiofila "techniczne parametry", który posługuje się kalkulatorem i programami projektowymi, a nie tylko własnym słuchem, mógłby ich zdaniem być naprawdę dobry i wart zakupu?

Poza tym większość zaprojektowanych przeze mnie wzmacniaczy i sprzętów stanowiły urządzenia pomiarowe, laboratoryjne, eksperymentalne, które stworzone zostały w pojedynczych egzemplarzach na konkretne zamówienie kilku zakładów i instytutów w Polsce i za granicą. Być może zetkniesz się z niektórymi naszymi urządzeniami, robiąc np. specjalistyczne badania lekarskie.
Przeczytałem (niestety, gdyż okazało się to zupełną stratą czasu) wątki poświęcone kondensatorom Miflexu na "Audiostereo". Kompletne zero merytorycznych informacji, sama audiofilska "poezja", czyli najgorszy rodzaj science fiction (kompletnie bez science

), brednie jakich mało.
Mały przykład ze strony 10. (
http://www.audiostereo.pl/miflex-kpcu-0 ... e__st__270 ):
"U mnie Miflexy mają na wyjściu daca ponad 100 godzin grania,są to niezłe kondy ale troszeczkę brak im wyrafinowania w górze i na średnicy,nie są tak gładkie jak q capy ,są i owszem mocno otwarte ale słychać,że krawędzie dżwięków są lekko poszarpane,miałem nadzieję ,że w miarę wygrzewania się wygładzą.Za to bas bardzo mi się w nich podoba jest głębszy i mocniejszy jak w q capach.Być morze wymagają bardzo długiego bycia pod prądem ,podobnie jak v capy z 400 godzin. "
Kondensatory i "bycie pod prądem", dobre, nie?
Przypomniało mi się jak kilkanaście lat temu tłumaczyłem jednemu audiofilowi, że spiralnie nacięta warstwa rezystywna opornika, sprężyna śrubowa, czy zwinięty drucik topikowy bezpiecznika nie zmieniają kierunku swojej "skrętności" po odwróceniu elementu o 180°. Rozumie to już dziecko z "zerówki", ale nie audiofil... Audiofile stworzyli kiedyś teorię, że po zastosowaniu dwóch równolegle połączonych identycznych rezystorów (o dwukrotnie większej rezystancji), połączonych "przeciwsobnie", czyli gdy jeden z nich zostanie obrócony o 180° względem drugiego, daje spektakularną poprawę dźwięku we wszystkich możliwych aspektach. Ich zdaniem dzieje się tak ponieważ rezystor ma spiralne nacięcie warstwy oporowej ("zawirowuje" sygnał; wiadomo, że najlepiej zachowują się proste tory sygnałowe...

) i połączenie dwóch daje wygładzenie dźwięku, gdyż jeden opornik przy takim ustawieniu jest "lewoskrętny", a drugi "prawoskrętny", więc "skrętności" się wzajemnie niwelują. Gdy powiedziałem, że to bzdura, bo odwrócenie rezystora nie zmienia kierunku nacięcia, stwierdzili, że nie mam o tym bladego pojęcia, gdyż oni robili poważne odsłuchy i to ewidentnie słychać...
Na zdjęciu poniżej "prawoskrętny" bezpiecznik i sprężyna, oraz "lewoskrętny" rezystor:
Upieranie się audiofilów przy swoim, to jak kłócenie się, że nakrętkę da się zakręcić na śrubie tylko jedną stroną, gdyż z drugiej gwint jest odwrotny... Od tamtej dyskusji minęło kilkanaście lat, a tu znowu pojawia się rewelacyjna informacja o audiofilskich bezpiecznikach (dostępna na stronie:
http://audiolife.pl/verictum-technologia-x/ ). Poniżej krótki jej fragment:
Być może na taką ocenę ma wpływ sygnatura brzmieniowa systemu ARC, w którym każdy gram ciepła jest na wagę złota, tym niemniej wydaje mi się, iż w większości aspektów X–Fuse jest co najmniej tak samo dobry; o ile nie lepszy; niż dotychczasowa referencja czyli HiFi Tuning Supreme, a w aspektach związanych z odtworzeniem barwy i subiektywnie definiowaną muzykalnością góruje nad nim w sposób zdecydowany. Jak dla mnie kolejny BEST BUY.
Zalety:
+ bardzo ciepła i nasycona barwa
+ ciemne tło
+ znakomita gładkość dźwięku
+ dopieszczony, ciepły wokal o wielu odcieniach
+ naturalna, wolna od szklistości barwa fortepianu
+ duża spójność dźwięku
+ więcej wybrzmień np perkusji przy słabszym ataku
+ emocje płynące ze słuchania muzyki
Wady:
– słabszy atak perkusji, ale lepsze wybrzmienia pudła
– pewien brak rozdzielczości
– ograniczona szerokość sceny na tylnych planach
Z czysto audiofilskiej ciekawości oraz wewnętrznego imperatywu rzetelności wobec czytelników dokonałem także sesji odsłuchowej przy ustawieniu lewoskrętnym. Dało ono dźwięk bardziej dynamiczny i rozdzielczy ale odczuwalnie mniej gładki. W tym sensie brzmienie było bardziej neutralne, ale pozbawione znacznej części magii cechującej ustawienie prawoskrętne. W tym ustawieniu dało się odczuć większy niż w przypadku odwrotnego połączenia poziom zabrudzeń i granulacji na średnicy. Oceniłem, iż w moim systemie zdecydowanie lepiej sprawdza się ułożenie prawoskrętne.
Zalety:
+ lepszy atak, ostrzejsze uderzenie a mniejszy pogłos np skóry bębna czy pudła gitary
+ większa niż w ustawieniu prawoskrętnym dynamika; zarówno w skali makro jak i mikro
Czy z niektórymi audiofilami można w ogóle rozmawiać w sposób merytoryczny? Przecież teksty w tych ich audiofilskich "komiksach" są często napisane jak dla ludzi sprawnych intelektualnie inaczej...
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .