Strona 5 z 6
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:10
autor: fugasi
traxman pisze:Zaginane można odlutować stacją z odsysaczem, podważając lekko końcówkę. To jak wy naprawiacie stare radia? Tam wyprowadzenia na oczkach zawinięte są prawie na supeł. (Ostatnia walka z Grundigiem Stereomeister, gdzie poświęcono naprawdę wiele czasu nad zawinięciem tych wyprowadzeń tak, aby trudno to było rozplątać, co najmniej po dwa zwoje. Po co oni to lutowali, nie wiem, bez lutowania na samym owijaniu pewnie trzymałoby się 100lat).
Uważam że jeśli współcześnie wymieniana jest jakaś część i nie robi się tych dwóch zwojów, tylko robi elegancki nowoczesny lut bezsupełkowy, to takie radio nie jest już w 100% autentyczne.
Technika montażu, tu - z dwoma zwojami, to też swoisty (pod)zabytek techniki, tu konkretnie coś nam mówi o technologii w dawnych zakładach Grundiga.

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:10
autor: traxman
Co do transformatorówki to włącz diodę w szereg z transformatorem, będzie brzęczeć, ale mocy będzie mniej.
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:12
autor: traxman
fugasi pisze:
Technika montażu, tu - z dwoma zwojami, to też swoisty (pod)zabytek techniki, tu konkretnie coś nam mówi o technologii w dawnych zakładach Grundiga.

No to do autentyczności musisz też dodać specyficzny zapach starego topnika, bez niego to ni to samo

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:24
autor: fugasi
Vault_Dweller pisze:Grzeję prostą, chińską stacją - znaczna poprawa w porównaniu z transformatorówką, przy której zmorą było zasyfianie się grota od węgla z rozłożonej kalafonii
Ten węgiel to chyba rezultat bardzo starodawnej techniki lutowania polegającej na wtykaniu gorącego grota w pudełko z zestaloną kalafonią (przy okazji stawia się niezłą zasłonę dymną).
Gdzieś tu na forum widziałem nawet niedawno fotę stołu z jakimś urządzeniem "na warstacie" gdzie obok widniało gęsto powpalane pudełko kalafonii.
Przy posługiwaniu się tinolem i ew. kalafonią rozpuszczoną w denaturacie troszkę sadzy pojawia się jedynie tam gdzie kończy się pobielony odcinek grota transformatorówki i to po dłuższej pracy. Zdecydowanie rzadziej muszę to obcierać niż grot lutownicy grzałkowej. I wystarczy do tego byle kawałek chusteczki higienicznej a nie zaraz specjalne urządzenie pod tytułem Nawilżona Wodą Gąbka Wiskozowa Do Stacji Lutowniczej o którym na przestrzeni rozwoju elektroniki świat nie słyszał.
Vault_Dweller pisze:ubytek miedzi i w końcu przepalanie się grota
Mi nigdy się nie przepalił. Zawsze jakoś w porę zauważam że końcówka zrobiła się cienka i jak osiąga mniej więcej połowę grubości to zakładam nowy grot. Wybitni fachowcy po prostu skręcają rozdzielone przepaleniem połówki - kombinerkami i jadą dalej.

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:39
autor: Marvel
fugasi pisze:ew. kalafonią rozpuszczoną w denaturacie
Mi się nie chciała rozpuścić, więc dałem sobie spokój. Nie mówiąc o tym, że miałem kłopot z odłupaniem kawałka kalafonii z pudełka. Doszedłem do wniosku, że ta kalafonia nie jest przeznaczona do rozpuszczania...
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:42
autor: jethrotull
fugasi pisze:
Ten węgiel to chyba rezultat bardzo starodawnej techniki lutowania polegającej na wtykaniu gorącego grota w pudełko z zestaloną kalafonią (przy okazji stawia się niezłą zasłonę dymną).
Gdzieś tu na forum widziałem nawet niedawno fotę stołu z jakimś urządzeniem "na warstacie" gdzie obok widniało gęsto powpalane pudełko kalafonii.
Hehe, ja tak robię

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 11:46
autor: traxman
Do rozpuszczania sluży kalafonia sproszkowana, a najlepszym rozpuszczalnikiem jest Aknosan - taki preparat na syfy. Z drugiej strony lepiej kupić topnik do smd za parę złotych i mieć spokój.
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 12:08
autor: fugasi
Marvel pisze:
Mi się nie chciała rozpuścić, więc dałem sobie spokój. Nie mówiąc o tym, że miałem kłopot z odłupaniem kawałka kalafonii z pudełka. Doszedłem do wniosku, że ta kalafonia nie jest przeznaczona do rozpuszczania...
Łupania kalafonii w pudełkach a la pasta o butów dokonuję za pomocą małego wkrętaka, wwiercając się nim wgłąb i podważając jak dźwignią. Pęka w postaci grubych łusek. A do rozpuszczenia potrzebne jest intensywne mieszanie. Ja jestem osobą bardzo cierpliwą i potrafię zajadle trząść buteleczką nawet 15 minut.
jethrotull pisze:Hehe, ja tak robię
Nie, to był jakiś nowy forumowicz.

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 12:22
autor: jethrotull
Chodziło o to że ja też tak robię.
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 12:58
autor: fugasi
No to obaj nie róbcie tak więcej.

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 13:16
autor: OTLamp
traxman pisze: To jak wy naprawiacie stare radia? Tam wyprowadzenia na oczkach zawinięte są prawie na supeł.
A to już zależy od producenta*, niektórzy nie zawijali, ale fakt faktem, że odsysacz jest praktycznie obowiązkowy.
*Np. Philips przez pewien okres nie stosował płytek z łączówkami stosując połączenia w powietrzu za pośrednictwem sprężynek z drutu nasadzanych na wyprowadzenia i zalewanych potem cyną. Upierdliwość tej metody polega na tym, że czasem na jednym wyprowadzeniu jest kilka takich sprężynek, w które wchodzi po kilka wyprowadzeń innych elementów, a jednocześnie nie sposób przewidzieć, ile tych sprężynek jest na jednym wyprowadzeniu i na którym. Jednocześnie zbyt intensywne grzanie i szarpanie kończy się oderwaniem kołpaków od oporników.
PS. Najgorsze to są chyba amerykańskie, nie dość że po co najmniej 2 zwoje, to jeszcze strasznie grubachne i sztywne druty.
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 14:38
autor: szalony
Co do kalafonii to w spirytusie rozpuszcza się powoli i opornie, ale się rozpuści. Powinien to być czysty spirytus (a najlepiej chemiczny 99%). Nieco lepiej rozpuszcza się w toluenie, ale ten jak wiadomo jest dość mocno szkodliwy.
Miedź na grot ma jedną wadę ze rozpuszcza się w stopionej cynie
Zależy jaką temperaturę ma grot.
Do temp. topnienia cyny (232, a stop lutowniczy topi się całkowicie w 183) jak widać miedź w zasadzie nie rozpuszcza się w cynie. Natomiast już w np. 400 stopniach jak widzimy nie ma problemu z rozpuszczeniem miedzi w ciekłej cynie. Zresztą nawet przy niższych temperaturach grot ulega stopniowym zmianom ze względu na dyfuzję na powierzchni.
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 14:45
autor: traxman
No i to jest piękne wyjaśnienie, dlaczego zużywa się w skandalicznie szybkim tempie groty, które pracują w zbyt wysokiej temperaturze (pomijając jakość lutu, w którym juz dawno nie ma topnika).
Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 16:43
autor: KaKa
Przez Unię w nowej cynie nie ma topnika od nowości
Osobiście polecam patent z autotransformatorem, choć trzeba uważać z podwyższaniem napięcia

. No i jakiś ludzki czujnik temperatury by się przydał

Re: Cynowanie
: czw, 23 kwietnia 2009, 17:24
autor: fugasi
KaKa pisze:Przez Unię w nowej cynie nie ma topnika od nowości
A to dlaczego? Wyprostowali już wszystkie banany i wzięli się za kalafonię? Szkodliwa jak ołów chyba nie jest?