Pamiętam jak kolega przeciął się kiedyś kawałkiem szkła za świetlówki i rana długo nie chciała się goić. Wtedy to właśnie usłyszałem o dużej toksyczności niektórych typów luminoforów (zawierały trujące związki kadmu). Wątpię jednak by problemy po kontakcie z tymi luminoforami utrzymywały się dłużej. Nie znam składu chemicznego luminoforów współcześnie stosowanych w lampach energooszczędnych. Być może zredukowano poziom toksyczności.
Z rtęcią jest inaczej, gdyż z tego co mi wiadomo, jej szkodliwość jest trudna do przewidzenia. Pomimo, że określono dopuszczalne dawki rtęci dla człowieka, nie znane są dokładne granice tolerancji na różne następcze skutki długotrwałego działania stężeń o mniejszym natężeniu. Wiadomo jednak, że ok 10% pochłoniętej dawki kumuluje się w mózgu i z czasem uszkadzając go wywołuje przeróżne objawy psychiczne (bezsenność, upośledzenie wzroku i słuchu, nerwowość, zagubienie, chwiejność emocjonalną, osłabienie pamięci, pogorszenie koordynacji ruchów, drżenie kończyn i ociężałość umysłową). Rtęć niszczy też nerki. Niestety skutki szkodliwego działania rtęci są trwałe, a ponadto niektóre związki rtęci po dostaniu się do organizmu człowieka mogą po latach stać się przyczyną zmian o charakterze nowotworowym. Dlatego na rtęć lepiej uważać.
Pozdrawiam,
Romek