Strona 5 z 6

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: wt, 20 września 2011, 00:41
autor: OTLamp
Bardzo ciekawe jak potrafisz celowo wybiórczo ustosunkowywać się tylko do tego, co ci pasuje. Zazwyczaj zauważasz tylko nagłówki, a tym razem zupełnie nie zauważasz tytułu tego artykułu. Dotyczy on procesu aktywacji katody, a ten dokonywany jest tylko i wyłącznie w fabryce i nie dotyczy już lamp, które ją opuściły. Próba zastosowania dokładnego przepisu aktywacji (Barwicz podaje w swojej książce dokładne dane dla EL3 produkowanej w PWLR) dla lampy nieco zużytej kończy się jeszcze większym spadkiem emisji, natomiast przeprowadzenie trenowania w nieco inny sposób (większe przeciążenia, w krótszym czasie, w większej licznie etapów) bardzo często kończy się poprawą, nawet niemal kompletnie zdechłej lampy po nieudanym procesie powtórnej aktywacji wg producenta. Masz jakieś doświadczenia w tej kwestii? Przeprowadzałem takie procesy na co najmniej kilkudziesięciu lampach.
Podane załączniki miały udowodnić, że trenowanie i sezonowanie lamp w fabryce nie polega na grzaniu samym żarzeniem, jak uparcie twierdziłeś. W procesie formowania i aktywacji katody zachodzi parowanie tlenku baru (lampa dostaje w tych procesach nawet 2 razy większe napięcie żarzenia od znamionowego, np. podczas aktywacji termicznej katody), dlatego artykuł zwraca uwagę na ten aspekt i na konieczność czyszczenia elektrod przez bombardowanie elektronami.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: wt, 20 września 2011, 00:50
autor: _idu
OTLamp pisze:dlatego artykuł zwraca uwagę na ten aspekt i na konieczność czyszczenia elektrod przez bombardowanie elektronami.
A zaprzeczyłem gdziś temu w ostatnim poście? Jedynie zwrociłem uwagę na czas. A także na to że przy nikim napięciu nie ma znaczącego pogorszenia emisji comoże dawać przesłąnki że bez znapieć bezie podobnie (tego się obawiał Jasiu)
Nowo wyprodukowana lampa to jedno ale jak "trochę" oberwie iskrami to jak myślisz nie wyleci w rpzestrzeń międzylektrodową masa śmiecia w tym też bar?

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: wt, 20 września 2011, 00:52
autor: _idu
OTLamp pisze: że trenowanie i sezonowanie lamp w fabryce nie polega na grzaniu samym żarzeniem, jak uparcie twierdziłeś.
Pisałem gdzieś że w fabyce?

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: wt, 20 września 2011, 00:57
autor: OTLamp
Tak, pisałeś. Sorry, ale nie będę tracił czasu na ciągłe przypominanie ci, co pisałeś wcześniej.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 08:38
autor: _idu
OTLamp pisze:Tak, pisałeś. Sorry, ale nie będę tracił czasu na ciągłe przypominanie ci, co pisałeś wcześniej.
Jest zadnie - wygrzewano je w fabryce - ale jest tam wzmianka słowem że bez napięć?

Chcesz się czepiać szczegółów OK, to dlaczego cytując coś przy okazji zapomniałeś zauważyć pewnych informacji wynikających z wykresów na przedstawionych wykresach?
Bo z tegoż wykresu - Rys 11 - wynika że po zagazowaniu lampy jej chwilowym znacznym przeciążeniem próba wygrzewania z podanymi napięciami może wymagać dziesiątek godzin grzania anie kilkunastu minut bo po kilku godzinach lampa będzie wydawać na całkowicie ubitą (dwa rzędy wielkości mniejsza emisja).

Skąd ta Irytacja?

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 09:16
autor: OTLamp
STUDI pisze: Jest zadnie - wygrzewano je w fabryce - ale jest tam wzmianka słowem że bez napięć?
Po co się dalej pogrążasz? Przecież to oczywiste, że chodziło ci o grzanie bez napięć. W przeciwnym wypadku po co byś to pisał? Żeby mnie przekonać do czegoś, do czego jestem od początku przekonany? Gdzie tu logika?
STUDI pisze: Chcesz się czepiać szczegółów OK, to dlaczego cytując coś przy okazji zapomniałeś zauważyć pewnych informacji wynikających z wykresów na przedstawionych wykresach?
Bo z tegoż wykresu - Rys 11 - wynika że po zagazowaniu lampy jej chwilowym znacznym przeciążeniem próba wygrzewania z podanymi napięciami może wymagać dziesiątek godzin grzania anie kilkunastu minut bo po kilku godzinach lampa będzie wydawać na całkowicie ubitą (dwa rzędy wielkości mniejsza emisja).
Dlaczego ja mam się odnosić do tego co ty chcesz, skoro ty nie odniosłeś się do żadnego z tych fragmentów, które ja zaznaczyłem? Jedyną twoją reakcją było "wróćmy do rys 11". Chwytasz się w panice tego rysunku jak tonący brzytwy. Zupełnie nie zauważasz, że w tych diodach dokonano tuż przed pomiarem procesu aktywacji termicznej katody, czyli mówiac wprost znacznie je przeżarzono. Potem czyszczono elektrody przez bombardowanie elektronami przy napięciu bagatela 8V więc nie dziwi, że trzeba było do poprawy kilkudziesięciu godzin. Wniosek wynikajacy z tego doświadczenia zaznaczony jest na czerwono - grzanie W FABRYCE!!!, powtarzam, W FABRYCE!!!, odbywa się przy załączonych napięciach na elektrody, a nie samym żarzeniem. W normalnym procesie technologicznym przy produkcji lamp, procesy te wyglądają jak na rys.13 i 14. Jeszcze raz to napiszę - są normalnym etapem produkcji lamp w FABRYCE i nie dotyczą użytkownika lamp, które ją upuściły.
Co innego w lampie znacznie przepracowanej, tam owszem, anoda może być zatruta tlenkiem baru z katody*, ale jeszcze bardziej zatruta będzie siatka, a wynikająca z tego emisja z tejże uniemożliwi poprawną pracę takiej lampy. W tym przypadku grzanie samym żarzeniem zupełnie nie pomoże, a jeszcze pogorszy sprawę (dalsze parowanie tlenku baru z katody). W praktyce jednak niemal wszystkie lampy posiadajace niedopuszczalny prąd emisyjny z siatki, mają bardzo dobrą emisję z katody, co pozwala wyciągnąć wniosek, że prędzej występuje emisja z siatki, która uniemożliwia pracę lampy niż zatrucie anody wywołujace spadek emisji katody.

*ale nie musi, bo podczas normalnej pracy na bieżąco w pewnym stopniu ma miejsce czyszczenie elektrod przez bombardowanie elektronami.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 12:18
autor: Waldemar D.
Ale bicie piany... W XIX wieku był taki styl uprawiania nauki, że badacz przesiadywał całymi dniami w bibliotekach i dokonywał odkryć... Nawiasem mówiąc ten kanon obowiązuje przy powstawaniu większości prac dyplomowych różnego szczebla do dziś.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 13:16
autor: OTLamp
Waldemar D. pisze:Ale bicie piany...
Najłatwiej tak nazwać coś, czego się nie rozumie. Wolę już takie "bicie piany" niż ględzenie o "czwórnikach impedancji" i różnych "grzebieniach harmonicznych" lamp tego samego typu różnych producentów. Nie masz nic konkretnego do powiedzenia, to się nie udzielaj.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 14:25
autor: _idu
OTLamp pisze: *ale nie musi, bo podczas normalnej pracy na bieżąco w pewnym stopniu ma miejsce czyszczenie elektrod przez bombardowanie elektronami.
Ale jak nada mamy w niej iskry zanim wyłączymy zasilanie to chyba raczej nie miała szansy się oczyścić.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 14:49
autor: OTLamp
STUDI pisze: Ale jak nada mamy w niej iskry zanim wyłączymy zasilanie to chyba raczej nie miała szansy się oczyścić.
Jak się uprawia taką amatorszczyznę to się potem gdyba, czy miała szansę czy nie. Mnie pytasz czy miała? A skąd mam wiedzieć skoro niczego nie zmierzyłeś, oprócz czasu? Ja mierzę główne parametry w podanych wcześniej warunkach (z ograniczeniem prądu), nie grzeję bezmyślnie samym żarzeniem, nie wtykam bezmyślnie od razu do wzmacniacza. Żadnych iskier więc nie mam. I to od początku doradzam tu innym. Ty radzisz wetknąć do wzmacniacza, a jak wariuje, czyli między innymi iskrzy, to grzać samym żarzeniem, niech sobie tlenek baru paruje z katody. Widzisz pewną sprzeczność?

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 15:09
autor: Waldemar D.
OTLamp pisze:Nie masz nic konkretnego do powiedzenia, to się nie udzielaj.
...a Ty masz? Już siedem lat wypominasz mi ten grzebień harmonicznych (choć to znany sposób analizy). To jakaś patologia! Ty jak Rusek - na każdą krytykę odpowiadasz "a u was murzynów biją" . Teoretyzujesz na sto tematów... spójrz kiedyś na siebie z lekkiego dystansu. Przez grzeczność wielu nie powie Ci tego w oczy ale jesteś nieprawdopodobnie niesympatycznym i zarozumiałym partnerem w dyskusji, z ego jak Himalaje. I to na tyle. Ja się wyłączam, jedźcie z koksem dalej... powodzenia. Przepraszam innych kolegów za o.t.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 16:01
autor: OTLamp
Waldemar D. pisze:...a Ty masz?
Owszem, konkrety padły tutaj wielokrotnie.
Waldemar D. pisze: Już siedem lat wypominasz mi ten grzebień harmonicznych (choć to znany sposób analizy). To jakaś patologia!
Widocznie przez 7 lat niczego konkretnego nie napisałeś. Tamto było konkretne, choć głupie. Potem wykasowałeś te śmieszne wpisy i odtąd stałeś się wielkim wielbicielem nauki, wielka przemiana złotouchego.

Waldemar D. pisze: Przez grzeczność wielu nie powie Ci tego w oczy ale jesteś nieprawdopodobnie niesympatycznym i zarozumiałym partnerem w dyskusji, z ego jak Himalaje.
To nie jest kącik wzajemnej adoracji, gdzie klika się ikonkę "lubię to", lub "dodaj do ulubionych". Dlaczego miałbym udawać i być sympatycznym np. dla ciebie, kiedy celowo wtrącasz się w dyskusję tylko po to, żeby ją rozmydlić, skoro dodatkowo zwyczajnie cię nie trawię i mam ku temu wyraźne powody?
Waldemar D. pisze: I to na tyle. Ja się wyłączam, jedźcie z koksem dalej...
Po co się w ogóle włączałeś?

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 18:12
autor: _idu
OTLamp pisze:Ty radzisz wetknąć do wzmacniacza,
No ale ktoś zupełnie inny (cytat z pierwszego postu tego wątki) stwierdził że lepiej wsadzić ją od razu do wzmacniacza i przez te 30 minut sobie słuchać muzyki.
Potem wyszedł problem 30 i więcej godzin (poprzedzone słowamie nawet niekiedy więcej a to nie to samo co zawsze i co najmniej.
Tylko tyle. W fabryce tak kombinowano aby proces starzenia po aktywacja trwał jak najkrócej czyli był najmniej kosztowny. To zrozumiałe.

W wysoką powtarzalność radzieckiej produkcji nie wierzę - nie przekonasz mnie ze jest inaczej. Tam po prostu czasem ktoś sobie poszedł na fajkę a linia zapychała dalej - jako przykład w produkowanych ich motocyklach (zrzyna z niemieckich BMW nie zmieniana praktycznie przez 50 lat poza innymi kluczami by innych kluczy używać) np. nie było zamontowanych tłoków w kilku kolejnych egzemplarzach tylko dlatego że osoba pracująca na taśmie odeszła od niej. Inny robił swoje i nikt nie wnikał że brak np. tłoków - zakładano cylinder, głowicę, silnik był, sztuka się liczyła do realizacji planu... Ileś sztuk wyprodukowanych później brakowało czegoś innego itd. Uroki gospodarki planowej (w korporacjach jest dokładnie tak samo - ja wydasz więcej niż zaplanowałeś źle jak mnie jeszcze gorzej).
Wracając do lamp. Mija nieubłagalnie czas od zakończenia produkcji. Coraz częściej wśród NOS'ów pojawiać się będą wadliwe partie lamp jako "pełnosprawne" lamy. Te najlepsze to już wybrano, sprzedano może i wyeksploatowano.... Cena rośnie więc pokusa sprzedaży z niepełnowartościowych partii coraz większa (popyt jest a podaż słabnie). Jak piałem gdy były w produkcji i leżały w dużych ilościach w sklepie za rogiem to OK, coś nie tak, do kosza albo z "mordą" do sprzedawcy i po problemie. Padły szybko - jest gwarancja. Dziś jest nieco inaczej.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 18:27
autor: _idu
OTLamp pisze: a tym razem zupełnie nie zauważasz tytułu tego artykułu. Dotyczy on procesu aktywacji katody, a ten dokonywany jest tylko i wyłącznie w fabryce i nie dotyczy już lamp, które ją opuściły. Próba zastosowania dokładnego przepisu aktywacji
Czy jest w tym tekście tam gdzieś zdanie że po aktywacji i starzeniu osadzający się tlenek baru już nie będzie szkodził katodzie?

Co ma tytuł do zaobserwowania faktu znacznego spadku emisji na skutek zatrucia tlenkiem baru?

Później upierasz się że na skutek przeciążenia to osadzi się tylko na siatce. Tez tylko gdybanie. A jeśli nawet to ta siatka będzie odpowiednikiem anody w tej diodzie użytej do eksperymentu będącego podstawą do Rys 11. Aby wyczyścić ją z tego nalotu trzeba przyłożyć dodatnie napięcie na siatkę. I co? mamy dokładnie to samo co w eksperymencie .... Czemu upierasz się że to będzie coś innego? Lampa, parujące cząsteczki wyczują ze lampa opuściła już fabrykę? Zarzucasz mi jedno OK, ale nagle dziwnie reagując tylko na zwrócenie uwagi na jeden wykres próbujesz też coś bardzo wyrywkowo wstawiać jako kontrargumenty, a toż że w tytule nazwano aktywacja więc nie ma mowy o czym innym niż aktywacja w fabryce.
Powiedz mi jedno jeśli jakieś sustancje napylone na elektrody, które mogą zatruwać katodę wkrótce po jej aktywowaniu to inaczej będą na nią oddziaływać przed i po opuszczeniu fabryki? No z Twojego zdanie tak dokładnie wynika.

Re: Wstępne wygrzewanie lamp - argumenty za i przeciw

: śr, 21 września 2011, 19:09
autor: OTLamp
STUDI pisze: Czy jest w tym tekście tam gdzieś zdanie że po aktywacji i starzeniu osadzający się tlenek baru już nie będzie szkodził katodzie?
Nie ma, i co z tego? Przecież to co ty polecasz (grzanie samym żarzeniem) jeszcze sprzyja osadzaniu tegoż tlenku. Zaprzeczasz więc sam sobie, z jednej strony boisz się konsekwencji zatrucia anody, a sam polecasz ją zatruwać.
STUDI pisze: Co ma tytuł do zaobserwowania faktu znacznego spadku emisji na skutek zatrucia tlenkiem baru?
Ma dużo. Określa sytuację, w jakiej może dojść do zatrucia anody tlenkiem baru. Sytuację, która ma miejsce tylko w fabryce. Chyba nikt normalnie nie podaje dwukrotnego napięcia żarzenia?
STUDI pisze: Później upierasz się że na skutek przeciążenia to osadzi się tylko na siatce. Tez tylko gdybanie.
Nie gdybanie, i nie tylko na skutek przeciążenia. Od pewnego czasu każdej lampie, którą badam mierzę prąd emisyjny siatki sterującej. Gdyby zatruwanie siatki i anody następowało z taką samą intensywnością, lampy mające znaczną emisję z siatki miałyby jednocześnie kiepską emisję z katody. Tymczasem wszystkie lampy, w których stwierdziłem emisję z siatki, miały doskonałą emisję z katody, często parametry przewyższały nawet katalogowe, co jeszcze bardziej zaostrzało wpływ emisji z siatki (im większe nachylenie tym większe przesunięcie punktu pracy wywołane przez prąd emisyjny płynący przez opornik upływowy siatki). Dlaczego siatka jest bardziej narożona? Dlatego, że w normalnym układzie ma ujemny potencjał, nie jest więc naturalnie czyszczona przez bombardowanie elektronowe jak inne elektrody.
Wielokrotnie dokonywałem czyszczenia siatki przez jej wyżarzenie prądem emisyjnym. Pierwsze próby opisywałem tutaj jakiś czas temu na przykładzie pentod HP4101 Tungsrama i E446 Philipsa. Proces jest dość upierdliwy właśnie dlatego, że lampy wykazujęce emisję z siatki mają doskonałą emisję z katody. Chcąc uodpornić katodę na zatrucie, należy podnieść napiecie żarzenia, ale wtedy emisja jeszcze wzrośnie i do rozgrzania siatki będzie potrzebny bardzo duży prąd. Problem ten dotyczy zwłaszcza lamp mocy. Bywały takie lampy, w których musiałem grzać siatkę sterującą przy napięciu żarzenia 3V (znamionowe 4V), bo już przy 4V prąd przekraczał 300mA. Widoczna jest wtedy niebiesko zielona jonizacja (zielona ze zjonizowanych atomów baru, niebieska z innych gazów). Po włączeniu w normalnych warunkach płynął prąd jonowy siatki, który często wręcz "w oczach" spadał, niemal tak, jak na załączonych wcześniej obrazkach. Czasami zatruciu ulegała katoda, ale odtrucie w tych przypadkach trwało najczęściej kilkadziesiąt sekund (maksymalnie kilka minut). Polegało na podwyższeniu napięcia żarzenia do wartości około 1,5*Użn w jakimś typowym punkcie pracy i obserwacji prądu anodowego. Oczywiście prąd wtedy zaczyna szybko rosnąć, potem nieco wolniej (szybki wzrost wynika pewnie ze zwiększenia emisji wywołanego wzrostem temperatury, powolny może świadczyć o odtruwaniu katody). Jeśli osiągał wartości mogące spowodować przekroczenie Pamax, zwiększałem ujemne napięcie na siatce sterującej. Gdy prąd przestawał rosnąć, zmniejszałem Uż do wartości znamionowej. Zdziwiłbyś się, jakie czasem bywały rezultaty, np. trzykrotny wzrost emisji i nachylenia, w kilkadziesiąt sekund...


STUDI pisze: A jeśli nawet to ta siatka będzie odpowiednikiem anody w tej diodzie użytej do eksperymentu będącego podstawą do
Nie, siatka będzie zawsze bardziej krytyczna, bo nie chodzi o same psucie emisji katody, tylko o emisję z powierzchni tej siatki. To drugie jest wybitnie upierdliwe, to pierwsze praktycznie nie występuje.

STUDI pisze: Powiedz mi jedno jeśli jakieś sustancje napylone na elektrody, które moga zartuwać katodę wkrotce po jej aktywowaniu to inaczej będą na nią oddziaływać przed i po opuszczeniu fabryki?
Po opuszczeniu fabryki nie katuje się lamp procesem aktywacji. Pytam jeszcze raz, czy normalnie użytkując lampę, żarzysz ją dwukrotnie większym napięciem od znamionowego?