Romekd pisze: ↑wt, 20 grudnia 2022, 19:59
Zamiast bez końca pluć jadem na PMT, warto czasami poszperać w necie, by poszerzyć sobie horyzonty i odpuścić sobie pisanie w postach niesprawdzonych do końca informacji. Licencję na produkcje magnetofonów ZK-120 i ZK-120T zostały zakupione od firmy Grundig (kompletne urządzenia, wraz z elektroniką, z niewielkimi modyfikacjami). Poniżej schemat magnetofonu TK-120 de Luxe firmy Grundig (
https://www.radiomuseum.org/r/grundig_d ... tk120.html ), z elektroniką już na tranzystorach. Mamy ten sam sposób zasilania stopnia napięciowego (rezystor 1,8 kΩ/0,5 W /w polskiej wersji 1,5 kΩ/0,5 W/), taki sam brak sprzężenia typu bootstrap i niemal takie same wszystkie elementy (z niewielkimi wyjątkami) co w polskiej wersji, a napięcie na wyjściu wtórników z tranzystorami końcowymi AD161 i AD162 ustalone jest na 4,7 V, przy 14 V napięcia zasilania stopnia wyjściowego (w polskich wynosiło 6,5 V przy zasilaniu 22 V). Oczywiście schemat zawiera kilka błędów
No to
szacun dla PMT że na podstawie tak
skaszanionego schematu (wyjście końcówki mocy zwarte w trybie odczytu na masę, to tylko pierwszy z brzegu błąd) zdołała sklecić coś co w ogóle działało!

Ale kto jej kazał
gmerać w głównym uzwojeniu wtórnym silnikotransformatora? Zasilanie 14V było wręcz idealne na potrzeby końcówki mocy
na adetkach obciążonej głośnikiem 4 omy. Wtedy bezproblemowo można było ustawić na wyjściu połowę napięcia zasilania, i nie kłopotać się co zrobić z nadmiarem mocy wyjściowej. Zaś
adetki w tych warunkach (a konkretnie AD161 która przy 22V zasilania i 6,3V na wyjściu katowana była szczególnie dużą mocą i niejednokrotnie tego nie wytrzymywała ubijając zwykle przy okazji i tę drugą) cieszyłyby się dobrym zdrowiem. Co zaś do wersji na BD435/436 - w tym większym stopniu kompromituje ona PMT oraz tych co usiłują ją wybielać, jako że czasu na niezbędne poprawki było dosyć. W tym także na zastąpienie wtórnika na T6 (BC107) stopniem napięciowym na tranzystorze pnp, co dałoby wydatną redukcję zniekształceń generowanych przez sterowany ze źródła o niskiej impedancji nielinearyzowany stopień sterujący T7. W tamtych czasach nie było już wytłumaczenia że CEMI a może jeszcze TEWA produkuje tranzystory BC527 ale tranzystorów BC177 jeszcze nie produkuje, jak to było w czasach gdy pierwsze ZK140T (a także MK125) wdrażano dopiero do produkcji.
Nieudolna była tym razem PMT skoro skorzystała ze złych rozwiązań zamiast z dobrych. A jednak
przebłyski świadomości czasem jej się trafiały, skoro końcówki mocy takich odbiorników pochodzących z mniej więcej tej samej epoki jak Jubilat, Diana i Atena Stereo miały optymalną konfigurację jaką można było zastosować przy ograniczeniu liczby tranzystorów do czterech (tranzystory przeciwnych typów w stopniu wejściowym i sterującym oraz para komplementarna). Osobną jest rzeczą czy optymalnie dobrano punkty pracy oraz nominały elementów biernych celem uzyskania najlepszych możliwych parametrów zespołu. Jakoś dziwnie mi nie przeszkadza, gdyby miało się okazać że inspiracją dla w/w sprzętu było dziecinne sowieckie radyjko Zwiezdoćka. I nie zrobi na mnie najmniejszego wrażenia, jeśli zaraz ktoś
zmierniczy tę zabaweczkę na profesjonalnym sprzęcie pomiarowym i ogłosi na cały świat jak marne parametry ona ma.
zupełnie jak polskie schematy z tego okresu
No i kto teraz
pluje jadem na PMT?
Kolejny krytykowany wzmacniacz PMT, stosowany w niemal wszystkich polskich magnetofonach.
Bardzo mnie ciekawi jakie
dojścia miał tfu!rca tego szmelcu, że nie tylko nie wyleciał z roboty następnego dnia po złożeniu propozycji aby wdrożyć go do seryjnej produkcji, ale jeszcze zdołał zaśmiecić niemal wszystkie polskie magnetofony, plus na dokładkę radio Safari 2.
Czy na pewno było to do końca nasze rozwiązanie? A może "zapożyczone" od firmy Sony z ich układu scalonego CX-024, z niewielkimi modyfikacjami, by nikt nie zarzucił nam, Polakom, kradzieży tego rozwiązania
Na miejscu twórców układu CX-024 nie tylko nie zarzuciłbym kradzieży owym "Polakom" (kto wie, może kształconym nawet już nie w Moskwie ale Korei Płn gdzie brakowało i brakuje literalnie wszystkiego, nie tylko tranzystorów?

) ale miałbym z nich niezłą
polewkę że bezmyślnie
zerżnęli strukturę archaicznego układu scalonego mając do dyspozycji pełnowartościowe dyskretne tranzystory komplementarne. Oczywiście, przy założeniu że istotnie
zerżnęli akurat z tego. Gdyby jednak ktoś się uparł taki zarzut postawić - ciekawe co PMT miałaby wówczas na swoje usprawiedliwienie. Że to jej własna, oryginalna konstrukcja którą niebawem zamierzają opatentować, bo tu wstawili rezystory emiterowe R54 i R65 i jeszcze extra R62, tam wcisnęli
kondensator wstydu C36, że zamiast pojedynczej diody wcisnęli do układu polaryzacji końcówki mocy
bapkę zawierającą w jednej obudowie dwa złącza pn plus parę oporników a nawet jeden kondensator, że dołożyli elektrolit indywidualnie filtrujący napięcie polaryzacji stopnia wejściowego? To byłby jeszcze lepszy
kabaret niż wygibasy czynione przez znaną firmę produkującą transformatory toroidalne, gdy usiłowała przebojem wejść na rynek wzmacniaczy oferując produkt zwany
Laura SE deluxe
które zdaniem specjalistów z końca lat 70. zapewniało doskonałą jakość dźwięku ze zniekształceniami THD na poziomie zaledwie 0,4%
Czym się tu właściwie
jarać skoro zniekształcenia na takim poziomie (o ile nie mniejsze)
zapewniały tuż pod progiem przesterowania produkowane przez CEMI układy scalone rodziny UL1401-UL1405? Przez przypadek - także wywodzą się one już oficjalnie, bo na mocy licencji z japońskich układów scalonych. A że te zniekształcenia są zupełnie
niestrawne wskutek bida-komplementarnej konfiguracji (rolę tranzystora pnp pełni... dioda!) i co gorsze dla małych sygnałów rosną do kilku % w związku z pracą stopnia mocy w klasie C- to insza inszość.
Słuchać hadko, ale przyrządy pokazują
co trzeba.
Jak na tym tle prezentują się zniekształcenia CX-204 - trudno mi się wypowiadać bo go nie sprawdzałem. Jeśli dosłownie potraktować przytoczony
uproszczony schemat, to pod tym ostatnim względem jest nie lepiej: i tu brakuje jednego napięcia złączowego do pojawienia się prądu spoczynkowego.
wiem, wiem, zaraz dowiemy się "rewelacji", że tranzystory PNP w układach scalonych miały mniejsze wzmocnienie niż NPN, więc różnica wzmocnień w obu gałęziach musiała być mniejsza...).
Jakich znowu rewelacji??? Pierwsze tranzystory boczne pnp w układach scalonych miały betę pomiędzy 2 i 5, przynajmniej tak traktuje skryptowe wydanie znanej książki Kulki i Nadachowskiego z przełomu lat 60/70. Takie chwyty techniczne jak wprowadzanie do ich struktur dodatkowych złącz p-n wytwarzających stałe pole elektryczne w bazie (co radykalnie podnosiło zarówno betę jak i fT) były pieśnią dalszej przyszłości. Nie spodziewałbym się jednak aby w CX 024 zdążyły one znaleźć zastosowanie, skoro i tranzystor T2 nie podołałby samodzielnie w roli stopnia sterującego i musiał być wspomagany wtórnikiem na tranzystorze npn (T3). Zatem przy założeniu że T5 i T6 są identyczne - wzmocnienie dla dodatniej ujemnej połówki sygnału jest kilkakrotnie większe niż dla ujemnej. Ale to
kilkakrotnie, a nie blisko
stukrotnie jak w pakowanych do magnetofonów
wydalinach PMT!

Tak jeszcze dla przypomnienia: w zdecydowanie już nowocześniejszych UL1481 zastosowano normalny układ quasi-komplementarny, i tam parametry tranzystora pnp musiały już by zdecydowanie lepsze, skoro zniekształcenia typu
prostownikowego właściwe zarówno UL1405 jak i
bida-komplementarnemu chłamowi na elementach dyskretnych nie wystąpiły. Owszem pewna asymetria była widoczna, ale bez ostrych załamań, przy czym wraz z obniżaniem wysterowania zniekształcenia szybko malały, tak jak powinno być:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 64#p357264
Poniżej budowa wewnętrzna najwyższej jakości (jak na drugą połowę lat 70.) wzmacniacza audio firmy SONY.
CX204.jpg
Nigdzie nie znalazłem aplikacji w jakiej pracował ten układ,
Dlaczego mnie to nie dziwi? Mnie samemu nie udało się w necie znaleźć jakiejkolwiek wzmianki o nim,
nawet na Radiomuseum.
ale mogła ona wyglądać np. tak jak na schemacie poniżej.
CX204_2.jpg
Czy czegoś ona nie przypomina?
Owszem. Mnie coś przypomina - skan przytoczony wcześniej. Niech zgadnę: pochodzi on z Radioamatora i krótkofalowca a może już Radioelektronika - dobrze zapamiętałem? Najpewniej zatrudnieni w redakcji "specjaliści" obudzili się pod koniec lat 70-tych i wygrzebali coś co najpewniej powstało grube 10 lat wcześniej a o czym obecnie świat już dawno zapomniał. To pod koniec lat 70-tych nie było zdecydowanie lepszych układów scalonych? Choćby i TDA2020 którego schemat wyglądał już najzupełniej normalnie a parametry miał nieporównanie lepsze, poczynając od mocy wyjściowej, poprzez zniekształcenia a kończąc na sprawności energetycznej która dla CX 204 jest wyjątkowo nędzna (6V strat!). To ostatnie nie powinno dziwić gdy się spojrzy na zaproponowaną wyżej aplikację: traci się napięcie zasilające nie tylko na owym wtórniku T4 wspomagającym niewydolny prądowo i wzmocnieniowo boczny tranzystor pnp T3, ale jeszcze i na filtrowaniu napięcia zasilającego dla dwóch pierwszych tranzystorów. A taka filtracja jest konieczna, bo osobnej końcówki umożliwiającej filtrację samego tylko napięcia polaryzacji bazy T1 nie przewidziano.
Nieustanne krytykowanie konstruktorów, inżynierów z lat 70. za to, że nie stosowali rozwiązań popularnych w latach 80. uważam za absurdalne, szczególnie gdy robi się to kilkadziesiąt lat po tamtym okresie...
A to wspomniane wcześniej radia, od Jubilata aż po Atenę Stereo to dopiero w latach 80-tych powstały?

Pod koniec zaś lat 70-tych, gdy samemu dopiero co wyzwoliłem się z
okowów świadomości nałożonych mi przez
Niespotykanie Skromnego Człowieka od
Nowoczesnej Zabawy w Elektronikę dla Wszystkich, to mimo że oczywiście nie byłem jeszcze wtedy inżynierem - nawet
w pale mi się nie mieściło aby można było popełnić takiego knota jak się to udało ówczesnej PMT. Ponieważ w porę udało mi się
naumieć, a niechby i na przykładzie poczciwego
Koliberka - że tranzystory w układach przeciwsobnych powinny mieć możliwie zbliżone parametry. Ale PMT postanowiła ten kanon podeptać.
