Re: AVT 2928
: śr, 19 lutego 2020, 23:44
Tomku, wzmacniacz przedstawiłem, by uzmysłowić niektórym użytkownikom, że E88CC była również polecana do wzmacniaczy różnicowych w sprzęcie audio. Wzmacniacz ten jak się okazało był często stosowany w studiach radiowych i miał opinię bardzo udanego. Jest specyficzny ze względu na sposób sterowania (transformator sprzęgający na wejściu) i dwie pętle ujemnego sprzężenia zwrotnego (symetryczne; zupełnie jakby to były dwa niezależne wzmacniacze dla każdej z połówek sygnałuTomek Janiszewski pisze: ↑wt, 18 lutego 2020, 08:25Ale to nie ten przypadek. E84L nie są ani triodami, ani w ogóle lampami wymagającymi wysokich napięć sterujących. To po prostu EL84 o nieco powiększonej mocy admisyjnej.Romekd pisze: ↑pn, 17 lutego 2020, 14:56 Myślę jednak, że na pewnym, początkowym etapie rozwoju techniki lampowej, dławiki często były stosowane w obwodach anodowych lamp-driverów, gdyż pozwalały uzyskać wysoką amplitudę sygnału sterującego lampami mocy (początkowo w stopniach wyjściowych stosowano triody, a te wymagały właśnie wyższej niż pentody amplitudy sygnału na siatkach dla pełnego wysterowania), przy stosunkowo niskim poziomie zniekształceń THD i niższym napięciu anodowym.

Myślę, że bardzo znany w tamtym czasie instytut naukowy "Institut für Rundfunktechnik", przyłożył się i przeprowadził odpowiednie pomiary i badania, gdyż wzmacniacz ten był produkowany przez kilka lat, a produkcja ta nie była nakierowana na rynek konsumencki (dla audiofilówTomek Janiszewski pisze: ↑wt, 18 lutego 2020, 08:25Ze wskazaniem na nieco. Istotny dla wcześniejszych rozważań jest fakt że takie sprzężenie nie przyczynia się do wzrostu napięcia wymaganego do pełnego wysterowania lamp końcowych (w przeciwieństwie do konfiguracji UL lub Quad). Zwiększa się jedynie napięcie na wejściu lamp przeciwsobnego stopnia sterujacego, ale te napięcia i tak są małe zatem dowolna lampa w dowolnej konfiguracji takiego napięcia dostarczy, bez względu na to czy przeciwsobny stopień sterujący obciążony jest dławikami czy rezystorami.Romekd pisze: ↑pn, 17 lutego 2020, 14:56 Poza tym stopnie zawierające dławiki objęte są w tym wzmacniaczu pętlami NFB (ciekawe "symetryczne" sprzężenia z anod lamp wyjściowych, nie obejmujące jednak swym działaniem transformatora głośnikowego), które na pewno wyrównywało nieco charakterystykę przenoszenia.

No i znowu ci "wredni audiofile"...Tomek Janiszewski pisze: ↑wt, 18 lutego 2020, 08:25Dlaczego mnie to nie dziwi? Audiofilskie środowisko łyknie każdą bzdoorę jak młody pelikan cegłę. Skoro w innych wzmacniaczach tych dławików nie ma, znaczy to że wzmacniacz nawet zupełnie nieznanej firmy ale z dławikami musi być od nich lepszy, tym bardziej że jest droższy i cięższy. Tak samo środowisko zarówno audiofilskie jak i gitarowe wysoko ceni sobie dławiki w zasilaniu, ale... stopni sterujących i wstępnych. Brak dławika w zasilaniu stopnia mocy nie przeszkadza im nic ale to nic, mimo że właśnie tam jego stosowanie jest uzasadnione, i ze względu na możliwość znacznego obniżenia tętnień przy realnych pojemnościach filtru, i ze względu na osłabienie impulsów prądowych w elementach prostowniczych, szczególnie gdyby te pojemności były absurdalnie wielkie. Do zasilania zaś stopni napięciowych w zupełności wystarczy filtr RC, w razie potrzeby kilkuczłonowy. A przypadek wzmacniacza z tak absurdalnie rozwiązanym zasilaniem również znajdziemy w owej kopalni genialnych konstrukcji:
http://lilienthalengineering.com/wp-con ... vers.2.png

Poniżej schemat amplitunera SANSUI 500. .
https://www.hifiengine.com/manual_libra ... /500.shtml
Oraz fragment schematu wzmacniacza Pioneer SM83 .
https://www.radiomuseum.org/r/pioneer_sm_83sm8.html
Niestety nasze krajowe wzmacniacze z tamtego okresu, przy tych pięknych japońskich urządzeniach wyglądały jak tandetne garażowe prostowniki do ładowania akumulatora ( https://www.fonar.com.pl/audio/fotki/am ... 0_wr75.htm )... -
Za to nasze "sprzęty" miały tak lubiane przez Ciebie dławiki w zasilaczu anodowym, których dla odmiany w ogóle nie było w wymienionych przeze mnie sprzętach produkcji japońskiej... Nic Ci to nie daje do myślenia? W obu japońskich urządzeniach znajdują się również nielubiane przez innego Kolegę z naszego Forum powielacze napięcia w układzie Delona, które tenże Kolega nazywa oszukanymi...

Profesjonalnych urządzeń z takimi dławikami, jako obciążeniami lamp, widywałem dość sporo, więc nie wiem dlaczego dla Ciebie stanowią one tak wielkie zaskoczenie. Elektronika na świecie rozwijała się często w w sposób dość "pokrętny"...Tomek Janiszewski pisze: ↑wt, 18 lutego 2020, 08:25 Dławiki międzystopniowe okazują się natomiast nieodzowne we wzmacniaczach pracujących z prądami siatki, tj. w klasie AB2. Ale w pierwszej kolejności w obwodach siatek lamp końcowych, w anodach lamp sterujących już niekoniecznie. Chodzi o zapobieżenie przemieszczania się punktu pracy lamp końcowych w kierunku klasy C wskutek ładowania pojemności sprzęgających impulsami prądu siatki. Polaryzacja siatek za pośrednictwem małooporowych dławików zapobiega powyższemu. Oczywiście, gdy zarazem zastosuje się dławiki w anodach lamp sterujących, to łatwiej jest wówczas dostarczyć odpowiednio dużej mocy do wysterowania lamp końcowych (a ta w obecności prądów siatkowych bywa spora), dlatego też zwykle się je stosuje. Nie znaczy to bynajmniej że potrzebne są aż 4 dławiki, i tak celowe okazuje się nawinięcie dławików zarówno anodowych, jak i siatkowych na wspólnych rdzeniach. Wówczas składowe stałe prądów anodowych i siatkowych ulegają kompensacji i zbędna staje się szczelina powietrzna, w konsekwencji potrzeba mniej zwojów. Gdyby uznać że na przedstawionym schemacie nie ma błędu - to z takim przypadkiem nie mamy do czynienia, kreska łącząca oba dławiki nie jest wspólnym rdzeniem lecz wyprowadzeniami ekranów połączonymi z masą. Tak więc kolejny babol audiofilskiej firmy. Wreszcie, możliwe jest również nawinięcie wszystkich 4 uzwojeń na wspólnym rdzeniu. Niepotrzebne okazują się wówczas pojemności sprzęgające, lepiej jednak i w takim wypadku je zastosować, dla wyeliminowania negatywnego wpływu indukcyjności rozproszenia. Oczywiście, liczba zwojów w każdym uzwojeniu musi być wówczas identyczna, a fazy na uzwojeniach anodowym i siatkowym - zgodne.
W świetle powyższego (jak również nonsensownego tutaj odwracacza fazy ze sprzężeniem katodowym - układ z dzielonym obciażeniem bez trudu wysterowałby pentodowy stopień sterujacy oferując lepszą symetrię i dwukrotnie większe wzmocnienie) ową tajemniczą firmę IRT zaszufladkowałbym mniej więcej tam gdzie krajową Toroidy.pl, z jej sztandarowym dziełem Laura SE deluxe. No może mimo wszystko jednak troszkę wyżej.

Są również w mikrofonowym przedwzmacniaczu firmy Siemens, który opracowała..., no proszę... "audiofilska" firma IRT (Institut für Rundfunktechnik)...

https://www.radiomuseum.org/r/siemens_6 ... 9_v77.html
Niestety nie jestem zarejestrowany na stronie Radiomuseum, więc nie mogę powiększyć miniaturki zamieszczonego na stronie schematu, jednak idę o zakład, że dławik ten na pewno znajduje się w obwodzie anodowym lampy wyjściowej tego przedwzmacniacza.
Pozdrawiam
Romek