Witam.
PiotrRDiablo, bardzo fajny układ. Zapewnia katodom bezpieczne powolne nagrzewanie i stałą temperaturę, niezależną od wahań napięcia w sieci elektrycznej...
Stabilizacja napięcia żarzenia nie jest żadną fanaberią, zważywszy na fakt dużych wahań i sporej tolerancji napięcia w sieci elektrycznej, jeśli oczywiście zależy nam na lampach.. Po podniesieniu napięcia do (teoretycznie) 230 V, początkowo ustalono tolerancję tego napięcia na -10...+8%, a obecnie mamy ujednolicony standard -10...+10%. Maksymalne napięcie w gniazdku może zatem osiągać 253 V, co w stosunku do starych 220 V stanowi przyrost aż o 15%!. Tak poważne zwiększenie napięcia grzejników lamp powoduje drastyczny spadek trwałości katod w tych lampach. Trwałość możne spaść nawet dziesięciokrotnie...
Nie wynika to tylko z moich doświadczeń. Pisali o tym autorzy wielu publikacji, jak np. profesor Jan Hennel w książce "Lampy elektronowe" (wydanie V poprawione, z roku 1973.):
Kolega OTLamp przytacza również bardzo ciekawe materiały na "Elektrodzie":
http://obrazki.elektroda.pl/1608861600_1385721200.jpg
http://obrazki.elektroda.pl/3282084500_1385721198.jpg
link do watka:
http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2689872-60.html
Katody bardzo niszczy nadmierna temperatura, a ta zależy od mocy doprowadzonej do grzejników. Wykonałem proste pomiary, które pokazały jak na na moc wydzielaną w grzejnikach lamp (ECC83 i 6N2P-EW) wpływa sposób zasilenia grzejników. Wyniki poniżej:

- Testowane lampy
Pomiar rezystancji pokazuje, że grzejniki obu lamp wykonane zostały z innych metali (stopów metali). Prąd udarowy, występujący podczas włączania "błyskającej" ECC83 może dochodzić do 2 A, a w 6N2P-EW jest zdecydowanie niższy, choć ta druga lampa ma większy (0,34 A) nominalny prąd żarzenia:
Również wahania mocy w grzejniku są zdecydowanie większe w ECC83 przy zmianach prądu żarzenia..
Analizując te wyniki łatwo dojść do wniosku, że zasilanie lamp stałym prądem, które przeznaczone są do zasilania stałym napięciem 6,3 V jest szkodliwe, gdyż prowadzi do większych rozbieżności między optymalną a rzeczywistą mocą traconą w grzejnikach. Najgorsze pod tym względem jest zasilanie żarzenia lamp napięciem stałym, niestabilizowanym, jedynie wyprostowanym i wyfiltrowanym, podanym przez dobrany rezystor..

Mostek prostowniczy obniża napięcie, "przesuwając" w dół jego poziom (przy "okazji" działa jak dioda Zenera..), a odpowiednio zsumowane wszystkie rezystancje (uzwojeń transformatora, dodanego rezystora i mostka) dodatkowo zwiększają wahania napięcia na lampach i to powyżej poziomu wahań napięcia występujących w sieci elektrycznej. Dzieje się tak ponieważ tworzony jest dzielnik rezystorowy, w którym grzejnik lampy działa jak termistor PTC, na którym maksymalnie zmienia się napięcie przy wahaniach prądu.. Niestety część Kolegów zaleca właśnie to rozwiązanie...
Pozdrawiam,
Romek