Witam szanowne grono, to mój pierwszy post na tym forum.
Piszę tak po trosze, żeby się pochwalić, a po trosze żeby spytać. Trafił mi w ręce radioodbiornik Beethoven II w stanie wizualnie doskonałym, radio jest niemal jak nowe, nawet politura ma jedynie jakieś minimalne otarcia na narożnikach, żadnych korników, plam, przebarwień - czytam od wczoraj różne fora, wątki poświęcone renowacji takich staruszków i micha mi się cieszy, bo ludzie kosztem wielogodzinnej pracy dochodzą do tego, co ja dostałem na starcie
Tyle chwalenia się, teraz konkrety: radio z widocznych bolączek dotyczących obudowy ma właściwie tylko dwie: wykruszony fragment klawisza i częściowo wytarte metalowe dekielki na gałkach. Moje pytania:
- czy ktoś ma pomysł, jak najlepiej wypełnić takie wykruszenie? Trochę nie mam czasu na chodzenie po giełdach starci i szukanie klawisza oryginalnego, jak kiedyś znajdę, to wymienię, póki co chciałbym ubytek wypełnić czymś dobranym kolorystycznie. Może ktoś ma sprawdzoną metodę doboru koloru i się podzieli?
- klawisze są dość mocno zmatowione (nie chodzi o mechaniczne zniszczenie, a chyba o wyblaknięcie czy coś takiego), czy to się da (i czy warto) odświeżyć? Na zdjęciach tego typu radioodbiorników po porządnych renowacjach widać, że te klawisze aż lśnią, jak uzyskać taki efekt? Photoshopem? Czy jest jakaś realna metoda?
- dekielki na gałkach już odrestaurowałem, wystarczyło je wypolerować, ale został złoty otok naokoło większych gałek. Typowa złota "farbka" z akcesoriów do decoupage wystarczy tutaj?
- politura ma jak pisałem jedynie lekkie przetarcia na krawędziach, szczerze mówiąc nie wiem, czy w ogóle się do niej dotykać, ale może jest jakiś prosty środek typu pasty woskowe do karoserii ukochanej beemwicy? Olej lniany?
Co do samej elektroniki - wygląda na oryginalną, nigdy nie modyfikowaną, radia jeszcze nie włączałem (tak..., wiem!), chcę się za to zabrać za jakiś czas dopiero, niestety nie wiem (i niestety nie mam szans spytać, chyba że ktoś dobrego spirytystę poleci), czy było sprawne, czy też zostało odstawione z powodu usterki. Zastanawia mnie tylko kwestia elektrolitów. Czy w ogóle jest sens liczyć na to, że będą sprawne, próbować je formować, czy szkoda czasu, od razu je otwierać i pchać do środka puszek współczesne zamienniki? Od wczoraj czytałem już sporo w temacie i szczerze mówiąc nadal nie wiem. Jedni stanowczo twierdzą, że warto ratować, inni równie stanowczo, że to nie ma sensu, że zwłaszcza te enerdowskie elektrolity są właściwie na pewno do wymiany.
Na zakończenie dwa zdjęcia:
