
A potem - za każdym razem, raz po raz nie wychodzi.
Jakiś czynnik, który początkowo przez przypadek zaistniał w pierwszych próbach, później zostaje pominięty (a ma on istotny wpływ na powodzenie akcji).
I teraz zaczyna się najbardziej żmudna część eksperymentu - trzeba znaleźć i wyodrębnić ten czynnik - co zajmuje dziesiątki prób, wymaga dużej cierpliwości, odporności psychicznej i ciągłego kombinowania pt. "co to mogło być?"

Ale jak to znajdziesz - to już za każdym razem będzie Ci się udawać

Co do politury - mógłbym spróbować poeksperymentować u siebie, ale gdzie w Warszawie kupić takową politurę?

Może jakiś inny impregnat byłby równie skuteczny?
Najgorzej, że zapaprze się całe prowadzenie (i naciąg drutu - u mnie są to takie dwa małe talerzyki przez które przechodzi drut).
Lepiej było by jakby "coś malowało" samą cewkę, ewentualnie drut, ale tuż przed jego nawinięciem na cewkę.
W sumie, to może nadchodzi czas aby spróbować trochę udoskonalić moją nawijarkę. Zakupiłem kilka płyt grubej plexy (10mm) - przydało by się wymienić niektóre fragmenty wsporników (albo je sprytnie podeprzeć), bo na niektóre z nich działają tak duże siły, że plexa wygina się (i to wzdłuż poprzecznej osi), co na pewno nie sprzyja dokładności posuwu drutu.
Najlepiej byłoby odlać z żeliwa

Mosiężne pręty (fi 4mm) dobrze byłoby wymienić na stalowe, hartowane, bo też się "lubią wyginać" - minimalnie, ale zawsze.
Podobnie jeszcze kilka innych elementów, które są zbyt delikatne i dobre były do sprawdzenia działania, ale docelowo warto by je wykonać w udoskonalonej wersji.
Tylko jak tu się napierw sklonować?
