cirrostrato pisze: ↑czw, 13 kwietnia 2023, 17:15
Wszystko ma swój czas....na przełomie lat 50-60 moja Mama pracowała jako SPRZĄTACZKA (zawsze się wstydziła, że skończyła tylko przedwojenną czteroklasówkę, od dziecka sierota bez ojca /został zamordowany, mierniczy, parcelował majątki przed wojną/ ale głowę miała 6x9 lepszą niż wielu dzisiejszych ministrów) w Ministerstwie Rolnictwa, do środka często wchodziłem oknem (parter) od Wspólnej. Mając czas pisałem cokolwiek na maszynach,łaziłem gdzie się dało....w podziemiach MR był m.in skład odpadów, w boksach betonowych wielkości ciężarówki każdy leżała posegregowana osobno makulatura (np. stąd brałem książki Grypa szaleje w naprawie, Opowieść o prawdziwym człowieku itp...potem sprzedawałem tę makulaturę 1zł/kg i kupowałem w Składnicy Harcerskiej odległej o rzut beretem co potrzebowałem), drewno, złom ....i telefony, ilość nieprzebrana, wszystkie czarne, stan ,,gabinetowy''...,,studiując'' wtedy w podstawówce rozdawałem kolegom słuchawki i mikrofony wyszabrowane z tego badziewia.
Witam!
Ja też w pewnym etapie bawiłem się telefonami.
Ja obecnie mam 40 lat, moja Mama akurat wykształcenie wyższe, inżynier zootechnik.
Ale miała brata, 18 lat starszego, on miał taką samą pasję jak ja, był "dzieckiem wojny", trafił do szkoły z Volksdeutschami, mieszkał w Lidzbarku Welskim(warmińsko-mazurskie), ogólnie dziadkowie nie mogli "znieść jaja" i się przeprowadzali.
No i po wojnie, Babcia zapisała go do , jednej z ostatnich, prywatnej szkoły.
A ten, zamiast uczyć się, wprowadził się do "majstra radiotechnika", również u niego mieszkał w warsztacie, za pomoc miał darmową wiedzę.
Ale Babcia mu lanie sprawiła za ten wybryk

....szkoła była ważniejsza.
Potem osiadł w Warszawie(rodzina "słynna", Kobuszewskich, więc związana z Mazowszem), chodził po bazarach, kupował i sprzedawał różne rzeczy, nieraz po ryju dostał, Wolumen też znał jak własną kieszeń.
Zmarł kilka lat temu, w wieku 84 lat.
No i chyba stąd moje zamiłowanie do elektroniki w wydaniu retro i chomikowania(wuj ten zawalił gratami całe piętro 3 -piętrowego domu w Raszynie, córka miała potem spory problem z wywózką tego).
Ja jako dzieciak, od końca lat 80-tych już się interesowałem wszystkim, co w radiu lampowym czy TV cz-b "piszczy", która lampa od czego, co w środku kondensatora elektrolitycznego, transformatora czy głośnika się znajduje.
I rozbierałem, szły Kankany, Sarabandy, potem telewizory Ametyst, Fregata i Neptuny różnej maści, kineskopy rozbijane kamieniem, tłuczone lampy i rozwijane trafa i dławiki.
Potem zapragnąłem mieć lutownicę transformatorową, taką z ZDZ Łódź, 45/75W, którą wypatrzyłem w Składnicy Harcerskiej i bardzo chciałem mieć, co się stało....6 latek i lutownica, nie do pomyślenia obecnie, inne pokolenie.
I wtedy wylutowywałem setkami...rezystory, kondensatory i wszystko, co się dało, z płyt telewizorów i innego złomu.
Składałem czasem kity ale niechęć ojca sprawiała wówczas, że to był margines, nie miałem multimetru, bo to był kiedyś towar raczej luksusowy, a ja chciałem akurat ten cyfrowy, nie były tanie.
A po liceum zacząłem różne rzeczy dłubać, jednak w 2003 roku(to już 20 lat), dostałem komputer, pojawiła się inna gałąź wiedzy, informatyka, sieci komputerowe, Cisco CCNA(1 stopień) też mam, i Linux też, okradanie platform cyfrowych również i torrenty.
Ale radyjka cały czas naprawiałem, aż w pandemii Covid-19 pomyślałem, że lepiej wydać pieniądze na pasję, niż kupować pierdółki i jeździć co 2 tygodnie do Bydgoszczy czy Gdańska autobusem(odpowiednio 70 i 100km), zacząłem trochę tego i tego, renowację wraczków radioodbiorników i trochę programowania MCU i robotyki.
Były epizody grania całe noce w Euro Truck Simulator 2 czy inne, durne rzeczy ale nie podeszły mi zabawki ludzi, którzy urodzili się po 1985 roku,.
Czyli "każde pokolenie ma swój czas".
Dzisiejsze "pokolenie Z" nie będzie już znało "zabawek" i "rozrywek" swoich rodziców, pokolenia z lat 1976-1985, jest UE, dyrektywy takie, że nie można dać dzieciakowi lutownicy, pilnika, wiertarki, o pozwoleniu na lampowe układy nie ma mowy, nawet "niewinne" zegarki retro na NIXIE/VFD muszą być robione za zgodą rodziców i pod ścisłym nadzorem instruktora.....doszło do tego, że niejeden student wydziału elektroniki nie umie lutować i nie odróżnia tranzystora od tyrystora, umie tyle, ile wykuł na pamięć, są pasjonaci ale i innych rodziców mieli i również zapał do nauki od dziecka .
I dziś, ktoś przychodzi i mówi "zobacz co z tym starym TV, bo nikt nie potrafi naprawić", ja TV w kilka godzin uruchamiam, a to TV LCD z okolic 2005-2009 roku, na ogół zepsute zasilacze, czy pogrzebane ustawienia trybu serwisowego.
A równie dobrze można stać z petem w gębie i flaszką jabola czy piwa z Biedronki i zaczepiać ludzi.....niestety wielu moich kolegów tak skończyło, co roku idę na cmentarz i widzę, ilu odeszło przed 40-stką, niektórzy wcześniej, głównie chlanie i butapren.
Ja nie zapaliłem nigdy papierosa i nie wypiłem więcej niż 2 piwa 0,5L, uprawiam sport, choć zimą nie za bardzo biegać, morsuję wtedy.
Tylko sobie myślę: co będzie, gdy i moje pokolenie wymrze?
Ano nic nie będzie, będzie "sztuczna inteligencja" i roboty zamiast ludzi, ta AI nas w końcu zabije....kiedyś bardzo lubiłem czytać dzieła Stanisława Lema, który to właśnie przewidział, co się dzieje.