To że ustawiłeś 20mA nie znaczy wcale że tyle samo będzie po dłuższym graniu z mocą zbliżoną do maksymalnej, oczywiście bez przesterowania. Brakuje tutaj kontroli prądu spoczynkowego tranzystorów Q7 i Q8 (dość mocno się grzejących, nawet jeśli obudowa na radiatorze wydaje sie tylko letnia, to jednak rezystancja termiczna niewielkiej obudowy TO-126 jest niepomijalna) przez znacznie mniej się nagrzewające Q5 i Q6. A zrealizować taką kontrolę było tak prosto: wystarczyło poprawnie włączyć tranzystory końcowe...
Wzmacniacz jak się spali, to GDN nie odczuje tego
Pewnie, że nie, odczuje za to Twoja kieszeń, i nerwy

Gorzej gdy dotknie to kogoś kto wział Twój układ za poprawny i powielił elementarny błąd
przez kondensator NIE PŁYNIE PRĄD STAŁY, zresztą ten kondensator jest na 50V a napięcie tu jest maksymalnie 26V, od tego nie przebije.....
Ano się nie przebije, tylko po co stosować
grzmota aż na 50V skoro tutaj w zupełności wystarczyłby na 16V? No chyba że się nie jest pewnym co do niezawodności swojego dzieła
stare Polkaty z zasilane pojedynczym napięciem nie paliły kolumn, problem za to był w symetrycznie zasilanej, wadliwej końcówce mocy amplitunerów ZRK AT9100/9015
Czy dobrze zrozumiałem? Wadliwość amplitunera AT9100 polegała na zastosowaniu symetrycznego zasilania a nie na tym że
układ był gówniany, elementy wyżyłowane
Jak zatem określić Twój układ skoro uznałeś za stosowne zabezpieczać głośniki przy użyciu przewymiarowanego kondensatora zamiast w ogóle go pominąć stosując symetryczne zasilanie? Stosuje się je nieprzypadkowo w sprzęcie wyższej klasy, bowiem ma wiele zalet: stosowanie kondensatora o bardzo dużej pojemności (tak aby nawet na dolnym krańcu pasma uniknąć zauważalnych przesunięć fazy) byłoby niepraktyczne z uwagi na jego gabaryty (a już zwłaszcza gdy ma przeszło trzykrotnie większe napięcie dopuszczalnie niż potrzeba) i eliminuje się pasożytniczą oporność (ESR) w szereg z głośnikiem która może być nawet nieliniowa dokładając zniekształcenia. I jeszcze jedno, nad czym przeszedłeś do porządku dziennego. Niechaj zgadnę: jest mocny
puk w głośnikach gdy włączasz zasilanie, prawda? Jest to zresztą jeszcze jeden z powodów dla którego unika się stosowania kondensatora wyjściowego o wiele za dużego niż potrzeba. Z Twoim (2200uF) i głośnikiem 4 omy masz dolną częstotliwość pasma na 20Hz, a dalsze jej zmniejszanie jest z powyższych powodów już niewskazane. Przy symetrycznym zasilaniu i
poprawnym układzie wzmacniacza można tego
puku uniknąć bez stosowania dużych kosztownych przekaźników odłączających obciążenie i wystarczy wówczas zabezpieczyć samo wejście za pomocą kontaktronu lub JFETa. Właściwie jedyną zaletą sprzężenia głośnika przez kondensator jest możliwość pracy z pojedynczym źródłem zasilania, i tam gdzie jest to istotne (np. przy zasilaniu z baterii) jest ono jak najbardziej godne polecenia, i powszechnie stosowane.
a zabezpieczeń przed DC nie było(zresztą seryjnie to chyba w żadnym polskim wzmacniaczu i amplitunerze nie było, poza Radmorem 5412 i późniejszymi WS 502/504/704 już na STK).
Również ich nie stosuję, mam bowiem zaufanie do swoich konstrukcji. I jakoś dotąd żadnego głośnika nie spaliłem. Stosuję natomiast tranzystorowe zabezpieczenie pzwar (reagujące na impedancję obciążenia) którego zabrakło zarówno w AT9100 jak i Twoim wzmacniaczu. Przy asymetrycznym zasilaniu (kolejna jego wada!) trudno jest zresztą zrealizować układ reagujący na impedancję obciążenia, zwykle poprzestaje się na ograniczniku prądowym, mniej skutecznie chroniącym tranzystory końcowe za to wprowadzającym zniekształcenia nieliniowe jeszcze przed progiem zadziałania (przykład: Fonomaster 76:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic ... #gallery-1 ).
Tu się prawie nic nie grzeje, na obciążeniu 4 omy i graniu na przesterze udało mi się nagrzać te blaszki do 40 stopni...
Bo też i moc
doopy nie urywa, że dostosuje się do Twojego stylu wypowiedzi. W wyidealizowanym przypadku (brak jakichkolwiek strat napięcia) uzyskałoby się na 4 omach 18W. Ale po uwzględnieniu strat na rezystorach emiterowych R18 i R19 oraz napięcia nasycenia komplementarnej końcówki mocy zostaje już tylko 12W. Jeśli zaś napięcie zasilające jest niestabilizowane, to pod obciążeniem spada ono wyraźnie, i niech no tylko spadnie do 22V, to moc wyjściowa wyniesie zaledwie 10W, i to przy założeniu że nie rozjedzie się symetria rozkładu napięć na tranzystorach mocy o co łatwo gdy brak jest zarówno stopnia różnicowego jak i jakichkolwiek zabiegów służących poprawie zrównoważenia w stopniu pojedynczym przy zmieniającym się napięciu zasilającym (np. diody Zenera w szereg z R2). Jest z czego triumfować?
nikt normalny nie gra na co dzień na przesterze czy pełnej mocy, tylko idiota tak robi- to był test.
A może tylko
idiota robi wzmacniacze o tak małej mocy, że pokusa grania na granicy przesteru staje się niedparta?

(znów muszę dostosować się do Twojego jak to sam w pierwszym poście ująłeś
CHAMSTWA)
Układ ten też szumi, ale nie tak, jak na przykład TDA 2003 czy coś podobnej jakości.
A więc jednak szumi, tymczasem wcześniej pisałeś
Zaskakuje mnie w moim układzie całkowity brak szumów własnych układu, LM4766T bardziej szumi...
A kto wie, może prezentowany układ szumiałby jeszcze mniej, gdyby zastosować
właściwy tranzystor w stopniu wejściowym? BC327 którym się tak przechwalałeś - to w istocie BC313 w plastiku, a więc tranzystor
średniej mocy o dopuszczalnym prądzie bliskim 1A. Jakoś nic mi nie wiadomo o stosowaniu tych elementów we wstępnych wysokoczułych i niskoszumnych wzmacniaczach gramofonowych, mikrofonowych czy wzmacniaczach odczytu w magnetofonach. Przy napięciu zasilającym 24V kiedy to na stopień wstępny przypada mniej niż 12V można tu było zastosować dowolny niskoszumny tranzystor pnp małej mocy (z oznaczeniem zakończonym cyfrą "9" np. BC179, BC159, BC309, BC559, albo jeszcze nieco mniej szumiący BC560 względnie BC415). Przy wyższym napięciu zasilającym (ponad 40V lub 2 x 20V) z tych najmniej szumiących pozostałby do dyspozycji już tylko BC416, ale nawet tradycyjne "siódemki" (BC177, BC557 etc.) rokuja lepsze wyniki niż BC327.
Szumy są porównywalne z oryginalnymi układami STK(nie GML, bo to jest szmelc kompletny).
No to trzeba było jeszcze pochwalić się porównaniem z UL1490-98. Te to dopiero szumią, zwłaszcza sterowane z wysokiej impedancji!
W fabrycznych wzmacniaczach szumi często przedwzmacniacz o jakości tego z polskich wzmacniaczy czy PRL-owskie pomysły typu uA741 czy jakieś dziadostwo na kiepskich tranzystorach.
Więc jaki jest sens odwoływania się do takich
patologii Polskiej Myśli Technicznej?
To nie jest do robienia hałasu jak na imprezie w stylu pamiętnej dla wielu, Love Parade
A tam to nie byłaby potrzebna przede wszystkim oprawa świetlna w sześciu kolorach z lekka okrojonej tęczy?
Wzmacniacz ten posłuży być może w stereofonicznym gramofonie na bazie mechanizmu Duala z lat 70-tych, takie przerośnięte Bambino w wersji stereo HiFi lub jako wzmacniacz do komputera...
A więc zdecydowanie przy zasilaniu sieciowym, i chyba nie z komputera. Wystarczyłoby zastosować transformator sieciowy dostarczający symetrycznych napięć wtórnych (np. dwukarkasowy na rdzeniu zwijanym TS40-
cośtam) aby uzyskać dwa napięcia zasilające co z powodów wskazanych wyżej byłoby bardzo praktyczne. Chyba nie przewidujesz używania tego sprzętu w samochodzie względnie na jachcie?
zintegrowane układy Realtek HD Audio i tak syf dają na wyjściu, jest kilka układów, których da się słuchać ale tych nie znajdziesz w marketowych laptopach czy najtańszych płytach głównych.
No a do tego sprzętu którego zamierzasz używać zrobiłeś wzmacniacz wprawdzie niezupełnie najtańszy, ale wcale nie lepszy od tych które można było zrobić wyraźnie taniej
A z radia FM czy (o zgrozo!) DAB+, to masz taki krystaliczny dźwięk?
Nie, to jest syf taki jak mp3 albo i gorszy, jeszcze pasmo obcięte do 15kHz a w przypadku DAB+ to jest SIECZKA
Nie używam DAB+ i życzyłbym sobie nigdy nie być zmuszonym do jego używania. Wobec sygnału UKF FM zastrzeżeń nie mam, także dlatego że mój słuch ma już mocno obcięte pasmo, jak to w tym wieku bywa.
Co do zasilania stabilizowanego, to był taki odbiornik Duet Stereo, który miał końcówki na UL1481, zasilane napięciem stabilizowanym.
Niekiedy miewa to sens, w szczególności gdy chce się wycisnąć z układu scalonego pełną moc jakiej może dostarczyć bez narażania go na zniszczenie w następstwie podwyższonego napięcia zasilania przy braku sygnału, względnie w obecności sygnału nieciągłego (np muzyki rockowej) gdy moc średnia jest niewielka mimo dużej mocy szczytowej.
Tu też można stabilizować.... KD502, BC211 lub zamiennik do sterowania, zenerka i rezystor....tylko po co marnować energię(która i tak jest droga).
Zawsze gdzieś ta energia się traci. Jak nie w stabilizatorze, to w końcówce mocy otrzymującej niepotrzebnie wysokie napięcie zasilania (a jak obniżyć napięcie niestabilizowane - to obniży się moc wyjściowa przy sygnale ciągłym). Gdyby za priorytet przyjąć koszt energii - należałoby zastosować stabilizator impulsowy a najlepiej... końcówkę w klasie D. Widać jednak tak nie jest, skoro daleko nie wszędzie końcówki w klasie D się stosuje.