Nieliniowy pisze: ↑sob, 3 grudnia 2022, 06:35
A wiec po wielu eksperymentach, wychodzi na to ze wszystkie wejścia są właściwie liniowe. Górne piętro, z racji lustra prądowego, ma o wiele większe wzmocnienie niż dolne wejście.
Jeżeli dokładnie
2 razy znaczy
wiele... Dokładnie taki jest zysk na wzmocnieniu wynikający z samego zastosowanie lustra prądowego. Inne czynniki mogące wpłynąć na wzrost wzmocnienia - to różne wartości rezystorów emiterowych w obu piętrach, oraz zwiększenie impedancji obciążenia możliwe dzięki temu że lustro prądowe bierze na siebie rolę obciążenia dla składowej stałej.
Linearyzacja ma na celu zmniejszenie wzmocnienia do sensownych wartości, i oczywiście zmniejszenie zniekształceń. Jak wszystko pracuje w zakresie liniowym to jest o wiele mniej harmonicznych.
A także jest o wiele mniej produktów mieszania sygnału wejściowego i sygnału odniesienia, w tym także
jedynego produktu użytecznego:
sygnału o częstotliwości równej różnicy częstotliwości obu sygnałów. Detektor jest jednym z tych układów którego działanie opiera się właśnie na
nieliniowościach elementów wchodzących w jego skład (tranzystorów, diod, lamp) które to nieliniowości tak uparcie zwalczasz. Odnoszę wrażenie że z teorią jesteś zupełnie na bakier.
Filtr wyjściowy i tak wszystko tłumi, harmoniczne są w większości powyżej 455KHz. Wiec absolutna liniowość nie jest 100% konieczna
Mylisz się. Jeżeli dojdzie do przesterowania piętra na które doprowadzany jest sygnał demodulowany, to wśrod produktów pojawią się harmoniczne częstotliwości sygnału modulującego (np. obok sygnału zdemodulowanego 1kHz wystąpią jego harmoniczne 2kHz, 3kHz itp.) których filtr dolnoprzepustowy nie usunie. Tak więc trzeba wiedzieć gdzie nieliniowość jest niezbędna, a gdzie niepożądana,
ale jak musze tyle zbić wzmocnienie, to dlaczego nie...
A kto powiedział że musisz? Jedną z zalet detektora synchronicznego jest jego wysoka czułość: wystarcza mu praktycznie rzecz biorąc dowolnie słaby sygnał (o ile tylko uda się wytworzyć z niego synchronizowany sygnał odniesienia) podczas gdy detektor obwiedniowy wymaga dla zadowalającej czułości i liniowości przynajmniej kilku woltów.
Bez lustra prądowego pewnie nie trzeba było by redukować wzmocnienia, ale wtedy para pracuje bardzo nie symetrycznie i spada stosunek odfiltrowanego sygnału do nośnej.
Główną rolą lustra prądowego jest tutaj kompensacja sygnałów niepożądanych. Np. sygnału podawanego na dolne piętro. A w detektorze podwójnie zrównoważonym (np. na UL1102) kompensują się oba sygnały wejściowe, i żaden z nich nie pojawia się na wyjściu. Występują tam tylko produkty mieszania.
Symetria układu wydaje się poprawiać sprawność i jakość detekcji. Dlatego sygnał podawany jest push-pull z symetrycznego uzwojenia.
Przy tak niewielkich częstotliwościach symetryczne sterowanie górnego piętra (dla którego piętro dolne stanowi źródło prądowe) przynosi symboliczną tylko poprawę sytuacji.
Cewki L2, L3, L4, L5 to jeden transformator. Jak bym to miał robić to pewnie na rdzeniu toroidalnym.
A przecież można byłoby wykonać ten transformator jako jeden z selektywnych obwodów p.cz., na rdzeniu otwartym. Sens stosowania rdzeni toroidalnych pojawia się głównie w prostych odbiornikach krótkofalarskich, gdzie na detektor wchodzi sygnał w.cz. którego częstotliwość może zawierać się w bardzo szerokim zakresie, np. od 1,75MHz do 20MHz.
Uprościłem cały układ i za jednym zamachem pozbyłem się problemów z fazą.
Wykorzystanie dolnego piętra do generacji sygnału odniesienia niewątpliwie uprościło układ, ale kosztem pojawienia się dalszych niepożądanych produktów przemiany. Prąd kolektora w generatorze zawiera dużo więcej harmonicznych niż drgania w obwodzie rezonansowym (znów: na wykorzystaniu nieliniowości tranzystora opiera się stabilizacja amplitudy w takich prostych układach, niedasie zatem pozbyć się tej nieliniowości całkowicie). Innymi słowy: detektor staje się bardziej czuły nie tylko na sygnały o częstotliwości nośnej 455kHz ale i 910kHz, 1365kHz etc.
Jedyne nieeleganckie rozwiązanie to uzwojenie L5, koniczne do spranej synchronizacji. Bez niego zakres łapania nośnej jest wąski.
Żeby to było jedno tylko rozwiązanie
nieeleganckie...
Myślę teraz jak by tu prosto wydobyć stałą składową do ARW..
Radziłbym jednak najpierw przetestować układ z linearyzowanym piętrem dolnym na które doprowadzany jest sygnał demodulowanym, i nielinearyzowanym piętrem górnym na które wchodzi sygnał odniesienia. Nie zaszkodzi też przetestować w symulacji detektor podwójnie zrównoważony (w realu można spróbować wykorzystać pary scalone w rodzaju MAT-cośtam lub BCM847 i BCM857). Dopiero taki układ wykaże pełne zalety detektora synchronicznego, to co robisz obecnie jest
improwizacją zahaczającą jeszcze o epokę lamp. Trudno po takim czymś oczekiwać lepszych rezultatów niż po właściwie skonstruowanym detektorze obwiedniowym.
Jak widać na wykresie, jest obecna. Wyjściowy filtr RC jest troche na oko, trzeba by to policzyć albo osobno przesymulować pasmo.