Perhydrol to wyjątkowe świństwo W kontakcie ze skórą pozostawia długo się utrzymujące, białe i silnie piekące plamy. Jak po przypaleniu lutownicą. Stężony kwas solny (36%) jest o wiele bardziej przyjazny (a przydaje się do zmywania powierzchni świeżo wytrawionych płytek drukowanych przed ich pobielaniem). Jeśli tylko kontakt nasyconej nim szmatki ze skórą palców nie trwa zbyt długo, i umyje się potem ręce, szczególnie z użyciem mydła lub innych łagodnie alkalicznych substancji (np. sody oczyszczonej) - nie będzie żadnych negatywnych następstw. Tymczasem po krótkotrwałym nawet kontakcie z perhydrolem woda już nie pomaga. Ale po co nam właściwie perhydrol? Zdaje się niektórzy stosują go w roli dopalacza wspomagającego przepracowane roztwory trawiące.
Dobry wieczór.
W zamierzchłych czasach mieszanką kwasu solnego z perhydrolem przepięknie trawiło się płytki.Im więcej perhydrolu tym szybciej się trawiło.
abohdziewicz pisze: ↑wt, 10 maja 2022, 21:58
Dobry wieczór.
W zamierzchłych czasach mieszanką kwasu solnego z perhydrolem przepięknie trawiło się płytki.Im więcej perhydrolu tym szybciej się trawiło.
Już jakiś czas temu opisywałem na czym takie trawienie polega, jaka w nim jest rola perhydrolu i dlaczego niezbędny jest on tylko w pierwszym etapie, choć wcale nie musi być stężony: https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 03#p358103
Dodam jeszcze że ten proces, odkryty przeze mnie chyba jeszcze w minonym wieku (ściślej mówiąc - odkrycie polegało na wymyśleniu metody regeneracji roztworu trawiącego tak aby nie było żadnych odpadów a jedynie, i to ewentualnie - produkt uboczny) stosuję z powodzeniem do dziś. Chlorku żelaza ani innych służących do tego samego celu wynalazków - nie używam.
Kiedyś był taki klej AK20, coś podobnego do bardzo gęstego lakieru nitro. Podobnie wygląda jak lepiszcze w starych głośnikach. Ale czy to jest dokładnie to samo to nie wiem.