Usterka INCO IZS5/71

Wzmacniacze, zasilacze itd. Schematy, parametry, konstrukcje...

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

kyller
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 198
Rejestracja: ndz, 10 listopada 2013, 09:36
Lokalizacja: leeds UK

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: kyller »

Sprawdz tez jak wyglada polaczenie stykowe kondensatorow z ta plytka laminatu
U mnie brak poprawnego polaczenia (ogniwo miedz-aluminium "wygryzlo" miedz z laminatu) skutkowal cudami w postaci wlaczonego zabezpieczenia i palacego sie rezystora
Awatar użytkownika
^ToM^
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 877
Rejestracja: sob, 3 stycznia 2009, 22:41
Lokalizacja: Śląsk od zawsze:)

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: ^ToM^ »

lamposz pisze: czw, 26 lipca 2018, 10:44 Trochę się pogubiłem , ale jeśli ma Kolega do IZS5/71 to genialnie . Kolega Romekd już się zadeklarował , że prześle od Z-5001
Problem jest taki, że się mi nie dołączyło. Plik ma tylko 4 MB i nie da się go wrzucić na Triodę, gdyż wyrzuca mi, że jest za duży. Ten sam co ja mam jest też na elektrodzie. Możesz sobie ściągnąć jak masz tam konto.

Pzdr!
Kreślę się z głębokim poważaniem
Best regards/Mit freundlichen Gruessen/Salutations/mejores saludos
Marek 1974
100...124 posty
100...124 posty
Posty: 105
Rejestracja: pt, 27 lutego 2015, 22:42
Lokalizacja: PWA

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: Marek 1974 »

lamposz pisze: czw, 26 lipca 2018, 18:04 Jest postęp 8) .
Po drodze napatoczyła mi się termokurczka, w której jak się później okazało był rezystor zupełnie spalony , z przerwą. Analizowałem schemat parę razy i nie doszedłem do tego jaką ma wartość, bo go po prostu tam nie ma.
Ten spalony rezystor pełnił zapewne rolę bezpiecznika. Takie rozwiązania spotyka się czasami w elektronice. Ma to uzasadnienie, bo wg schematu cały zasilacz ma tylko jeden główny bezpiecznik od strony sieci, gdy tymczasem uzwojenia napięć pomocniczych żadnych zabezpieczeń nie posiadają.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: Romekd »

Witam.
Trochę czasu minęło, więc z ciekawości zapytam. Czy udało się naprawić zasilacz i co w końcu było przyczyną braku stabilizacji napięcia oraz niewłaściwego działania ogranicznika maksymalnego prądu wyjściowego?

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: kubafant »

Witam,
Proszę wybaczyć odmrażanie tematu :lol: ale chciałbym przestrzec posiadaczy znakomitych IZSów przed usterką, która może się nagle pojawić i krwi napsuć. Spotkało mnie to dzisiaj, więc opiszę.

IZSik chodzi sobie elegancko od pół godzinki, a tu nagle dobiega mnie warkot transformatora (jak ze spawarki) i za sekundę urządzenie zgasło (bezpiecznik sieciowy). Najgorsze przeczucia, wiadomo - transformator. Sprawdzoną metodą, podłączam urządzenie przez żarówkę do sieci i dokonuję oględzin. Z punktu widzenia żarówki - zwarcie "na krótko". Przy przełączaniu napięć zauważam, że w chwilach, kiedy przełącznik znajduje się między pozycjami, żarówka przygasa. Znaczy, zwarcie ustępuje. Sprawdzam - nie na wszystkich pozycjach. Oddycham z ulgą, gdyż zwarcie w transformatorze można wykluczyć. Zerkam w schemat i już widzę, które obwody są rozłączane w tych nazwijmy to śródpozycjach. Sprawdzenie diod w zasilaczu wykazuje ich pełną sprawność, natomiast sam mostek jako całość stanowi zwarcie. W obie strony. Cóż to nagle dostrzegam? Spod obfitych wiązek wyziera mdławo-złocisty korpus papierzaka! Takiego trochę nowszego co prawda, papierzaka-żywiczniaka, ale zawsze!
Wylutowuję z niemałym trudem (dostęp jest absolutnie zerowy, nasz delikwentas siedzi pod łączówką z wyprowadzeniami transformatora, nie można jej zdemontować, a jedynie poluzować i z uwagą za pomocą drobnej lutownicy odlutować kondensator), można by też wyciąć, ale to nie w moim stylu. Sprawdzam ponownie - dead short, w granicach 0,5 oma. Dla spokoju wylutowuję od razu sąsiedniego badziewiaka (są dwa, na schemacie C4 i C6) i zastępuję kondensatorem foliowym typu KSE na 1000 V.

Warto sprawdzić, co tam siedzi i w razie gdyby był to papierzak - wymienić. W czasie pracy znajduje się na nim wysokie napięcie przemienne z transformatora, a straty dielektryczne w takim kondensatorze są na pewno znaczne. Dziwne, że w urządzeniu profesjonalnym z 71 roku znajdują się takie kwiatki. Moje kondensatory były z 68. Czyżby zostały w magazynie i był prykaz, żeby wykorzystać zalegające części?

____________

Mam jeszcze pytanie do innych posiadaczy IZS-ów. Czy u Was dobrze działa wskaźnik prądu? U mnie jest z nim problem. Nie mogę go wyzerować i ustawić. Korekta zera na jednym zakresie powoduje jego przesunięcie na pozostałych. Do czego służy potencjometr R56? Czy dobrze myślę, że chodzi o skompensowanie jakiegoś dodatkowego prądu (płynącego przez nastawny dzielnik? przez R144?), aby nie był wskazywany przez ustrój?

Pozdrawiam,
Jakub

Schemat: https://www.fonar.com.pl/audio/fotki/iz ... zs5_71.gif
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 916
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: zjawisko »

Ciesz się, że nie musiałeś wietrzyć pokoju i zbierać anielskiego włosia i to bynajmniej nie spod choinki. Radziecki kondensator w obwodzie sieci malowniczo mi się kiedyś zagotował a następnie rozpruł przyozdabiając całą płytkę srebrnym konfetti i konfektem smołopodobnym. Gratuluję ekipie która do tego akurat zasilacza wepchnęła taki badziew.

Bliźniaczy zasilacz niskonapięciowy ZTR1/71 30V/10A (a w zasadzie cała rodzina mutacji: dzielonym stopniem mocy na wiaderku TG72, na importowanych za ciężki hajs hamerykańskich 2N3055 (1972-1973 rok), wspomagana tyrystorami wersja 20A) ma zbliżony obwód kompensacji wskaźnika działający poza najwyższym zakresem. Też pamiętam coś mi tam nie działało do końca jak powinno.

Serwisówka do ZTR1/71 odmiana na 2N3055 podaje:
"Weźmij garść substancyji wiadomej, dodaj do wrzoncy kadzi tyj łonyj zebranej o pełni miesiąca i uczyń z nimi co uczynić się powinno. Podaj niemocnemu a zdrów będzie. A na dnie kadzi znańdziesz trochę aurum przy okazyji."

Żartuję, nic nie podaje. Brednie o istnieniu kompensacji, co jest oczywiste. Działającej poza najwyższym zakresem, co jest oczywiste. Ale autorzy słowem nie zająkują się jak to ustawić. Ustawić - łatwo powiedzieć - ale tak żeby możliwie najmniej kłamało na każdym zakresie?

Jeszcze lepszy jest zasilacz (bodaj pierwszy krajowy zasilacz tranzystorowy stricte laboratoryjny z płynną i dokładną regulacją napięcie-prąd i wskazaniem który parametr jest aktualnie ograniczany) P-313 (30V/1A) i P-314 (60V/0,5A) prod. szczecińskiego Meratronika, opracowany pod koniec lat 60. Tam jest kompensowane wszystko co tylko się da. Łącznie z kompensacją termiczną (poprzez dostrojenie prądu) diod Zenera o współczynniku termicznym bliskim 0 pracujących jako wzorce. Rzecz jasna dokumentacja słowem nie zająkuje się co do kolejności i parametrów strojenia.

A sam zasilacz ciekawy. Bo np P-313 (1973) ma elektronikę zrobioną na ASY37 wymieszanych z małymi SFT (najwidoczniej miały lepsze parametry od ASY) a w końcówce upchnięto cztery ADP672, które pracują parami szeregowo. Dwa liniowo, a pozostałe dwa... jako klucz bocznikujący sporej mocy rezystory redukcyjne włączone w szereg z tymi dwoma pierwszymi. :wink:
Rzecz jasna projektanci kolejny raz musieli wymiksować się z prób użycia BF506. W rzeczywistości użyto (tu powinno być "nieporównywalnie lepiej") działających BFP519. Za to zamiast DMG na jednej z płyt nośnych jak gdyby nigdy nic radośnie wisi sobie kwartet BYP680-300R ze świeżo uruchomionej produkcji (kod daty 6 - 1973). :D
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: kubafant »

Kolegi posty są dla tego forum jak rodzynki w cieście :D

Zadziwiające jest dla mnie, że w skądinąd porządnie zaprojektowanych i wykonanych konstrukcjach (jakość zbudowania mojego IZSa jest naprawdę powalająca) trafiają się takie buble. Przecież oni musieli być tego świadomi.

Nie wiem naprawdę co ich natchnęło do tej kompensacji w miliamperomierzu. Przecież można to było zrobić o wiele lepiej, prościej i taniej. A nawet zupełnie już w szkolny sposób przenieść amperomierz na wyjście - godząc się z minimalnie gorszą (o zmienny spadek na boczniku - rzędu 0,06 V) dokładnością ustawienia napięcia.

Albo na sposób wyrafinowany (w końcu Polska Myśl Techniczna to nie w kij dmuchał! :lol:), wiedząc, że przez dzielnik musi płynąć stały prąd, puścić przez bocznik prąd o tej samej wartości, lecz przeciwnym znaku. Wystarczyłby do tego jeden tranzystor! A może i nawet dałoby się obejść bez elementów aktywnych.

Tymczasem zastanawiam się jak, hipotetycznie, mogła wyglądać procedura ustawiania tego cuda, obmyślona przez tuzów PMT ;) Ma Kolega jakieś pomysły? Od razu uprzedzę, że ustawienie na najczulszym zakresie (co się samo narzuca) nie daje dobrych rezultatów :evil:

Pozdrawiam!
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 916
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: Usterka INCO IZS5/71

Post autor: zjawisko »

kubafant pisze: ndz, 3 maja 2020, 21:53 Kolegi posty są dla tego forum jak rodzynki w cieście :D
Może dlatego ja te rodzynki z ciast zawsze wydłubuję soczyście bluzgając po co one tam... :lol:
kubafant pisze: ndz, 3 maja 2020, 21:53 Zadziwiające jest dla mnie, że w skądinąd porządnie zaprojektowanych i wykonanych konstrukcjach (jakość zbudowania mojego IZSa jest naprawdę powalająca) trafiają się takie buble. Przecież oni musieli być tego świadomi.
Dawali co było. Myślisz, że te 40-50 lat temu ktoś myślał, że będą świry używające takich sprzętów? Miało działać w jakimś instytucie, miało zostać wymienione na nowszy model powiedzmy po 10 latach i miało zostać zezłomowane. 10 lat taki papierzak przetrwał bez problemu, więc osochozi?
kubafant pisze: ndz, 3 maja 2020, 21:53 Nie wiem naprawdę co ich natchnęło do tej kompensacji w miliamperomierzu. Przecież można to było zrobić o wiele lepiej, prościej i taniej. A nawet zupełnie już w szkolny sposób przenieść amperomierz na wyjście - godząc się z minimalnie gorszą (o zmienny spadek na boczniku - rzędu 0,06 V) dokładnością ustawienia napięcia.
Dupadupadupa. To jest sprzęt nieco lepszej klasy, tu nie ma miejsca na szkolne błędy. Ja ten obwód kompensacji całkowicie popieram, ale niech - do kroćset tranzystorów BF506 o becie większej od 20 - oni piszą w papierach jak to poprawnie nastawić! Żeby każdy tępak (jak ja) mógł sobie siąść, ustawić, używać. Ze świadomością, że jest ustawione dobrze. Bez wielogodzinnej analizy co poeta miał na myśli.
kubafant pisze: ndz, 3 maja 2020, 21:53 Albo na sposób wyrafinowany (w końcu Polska Myśl Techniczna to nie w kij dmuchał! :lol:), wiedząc, że przez dzielnik musi płynąć stały prąd, puścić przez bocznik prąd o tej samej wartości, lecz przeciwnym znaku. Wystarczyłby do tego jeden tranzystor! A może i nawet dałoby się obejść bez elementów aktywnych.
To jeszcze były czasy liczenia każdego półprzewodnika. Zresztą... jak znam życie to właśnie tam znaleziono by miejsce dla (panie, wybacz mi że się tak nad nimi dzisiaj pastwię!) BF506, którego wybrano by spośród całego worka. Ten jeden by tam zadziałał.
kubafant pisze: ndz, 3 maja 2020, 21:53 Tymczasem zastanawiam się jak, hipotetycznie, mogła wyglądać procedura ustawiania tego cuda, obmyślona przez tuzów PMT ;) Ma Kolega jakieś pomysły? Od razu uprzedzę, że ustawienie na najczulszym zakresie (co się samo narzuca) nie daje dobrych rezultatów :evil:
Przyznam bez bicia, że ile razy siadam nad (rozgrzebanymi od 2 lat) ZTR i P-313 a właściwie ich schematami i zaczynam analizować kolejność i wartości nastaw kalibracji to zaczyna się robić nerwowo.
Domyślam się sensu, zasady działania i wymaganej kolejności strojenia ale nie mam w zwyczaju grzebać bo mi się wydaje. Na zasadzie dokręcania luźnych śrubek w filtrach p.cz.
Sam liczę na tęższe umysły świecące przy mojej tępocie jak ten kaganek oświaty. Próbowałem pamiętam kiedyś na najniższym zakresie, to i tak pokazywało głupoty.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
ODPOWIEDZ