Strona 2 z 3
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 09:31
autor: Slawek_ps
^ToM^ pisze:Oryginalne groty Wellera mają ogromną trwałość i charakteryzują się tym, że mają grubą stopkę, gdzieś około 5 mm. Natomiast zamienniki innych firm do tych lutownic mają stopkę około 2 mm. Stąd znacznie niższa jej trwałość. Przy zakupie trzeba zwracać na grubość stopki, czyli tego elementu na którym wybita jest cyfra oznaczająca na jaką temp. jest wyprodukowany grot. Ja najczęściej używam grota z oznaczeniem 6 lub 7 co odpowiednio oznacza temperaturę grota 310 st C i 370 st C.
Pierwszą lutownicę Wellera dostałem od Szwajcarów w 1984 r. niestety została skradziona w 1986 i w tym samym roku dostałem następną, którą mam do dnia dzisiejszego, żeby przybliżyć trochę jak ciężko pracowała do 2007 r.
- pewnie nikt za bardzo nie uwierzy ale do 2007 naprawiałem nią jeszcze urządzenia lampowe (produkcja z lat 50-70) tej szacownej szwajcarskiej firmy (odginanie z dużą siłą rozlutowywanych końcówek rezystorów,l kondensatorów itp łączy)
- naprawiane urządzenia z lat 70-80 montaż przewlekany, płytki drukowane, zaginane elementy których końcówki również trzeba było prostować - czyli podnosić za pomocą lutownicy po rozgrzaniu lutu - do dnia dzisiejszego nie ma żadnego chybotania się części grzejnej.
- później było łatwiej - pojawił się montaż powierzchniowy i lutownica służyła do wlutowywania elementów (stare urządzenia lampowe oczywiście cały czas były naprawiane)
Poniżej zdjęcia tej lutownicy po tylu latach pracy.
Ciekawy jestem czy jakaś lutownica jest jej w stanie sprostać, dodam tylko, że zawsze używałem do czyszczenia grota oryginalnej gąbki (widoczna na zdjęciach - też do tej pory się trzyma) i też jak ToM używam grota nr 7, nawet po tylu latach pracy odkręca się bez problemu.
Pozdrawiam,
Sławek
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 10:51
autor: akordeonista
Mam taką samą opinię o lutownicach Wellera - przy normalnym użytkowaniu są niezniszczalne. Na zdjęciu Kolega Sławek pokazał lutownicę sieciową, która jest nieco cięższa od niskonapięciowej (24 V), za to jej grzałka ma większą moc - 60 W w porównaniu z 50 W drugiej.
Wersja sieciowa ma jedną istotną cechę (wadę?) - upadek lutownicy na twardą powierzchnię w stanie rozgrzanym najczęściej kończy się przerwaniem drutu w grzałce i koniecznością jej wymiany - nietanią! Najczęściej przyczyną takiego nieszczęścia jest dosyć sztywny przewód sieciowy - nigdy nie mogłem pojąć, po co zastosowano żyły o przekroju aż 1 mm2. Przy 60 W mocy, i to przerywanej? Dlatego w swoich (mam kilka lutownic

) sieciowych zastosowałem b. miękki przewód 3x0,75 mm2 produkcji radzieckiej. Kupiłem go dawno temu na Wolumenie, już nie pamiętam, po co i zamontowałem po latach do Wellerów.
Na zdjęciach widać także nieoryginalne wkładki w sprężynach stojaków - wytoczył mi je kolega z wałka PTFE, czyli po ludzku mówiąc teflonu, bo bakelitowe oryginały niestety zaczęły się degradować - ukruszone krawędzie, przysmażenia etc. Teflon kupiłem na warszawskim Targówku, za to od kolegi tokarza nasłuchałem się opinii o trudnościach toczenia "takiego g..." Niemniej wytoczył mi dwie takie wkładki, z różnymi otworami - średnica grzałki sieciowej jest nieco większa od 24 Voltowej.
Także sprężyny w stojakach, jak widać na zdjęciu są różnej długości. Na koniec dwie uwagi o gąbkach - też używam tylko oryginałów, choć 12 PLN za sztukę to sporo, a także przestrzegam mokrej zasady producenta: "Keep sponge wet!" . Gąbka na zdjęciu po lewej jest sucha! Po drugie - grot należy wycierać o brązową, ryflowaną warstwę naklejoną na żółtą gąbkę.
I już naprawdę na koniec - lutownice na zdjęciach mają ponad 30 lat! W.
PS. Jeśli kogoś interesuje, czemu bananki na przewodzie lutownicy nie mają obudów? Znane są wypadki wetknięcia ich do sieci, a skutek - wiadomo

.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 11:29
autor: Locutus
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 11:47
autor: gsmok
Ja osobiście stosuję gąbki. Nie przepadam za czyszczeniem za pomocą wiórków. Jedna z gąbek to oryginalne wyposażenie mojego starszego Wellera mającego ponad 25 lat. Zawsze korzystam z gąbki dopiero po jej nawilżeniu.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 13:15
autor: Slawek_ps
akordeonista pisze:Mam taką samą opinię o lutownicach Wellera - przy normalnym użytkowaniu są niezniszczalne. Na zdjęciu Kolega Sławek pokazał lutownicę sieciową, która jest nieco cięższa od niskonapięciowej (24 V), za to jej grzałka ma większą moc - 60 W w porównaniu z 50 W drugiej.
Wersja sieciowa ma jedną istotną cechę (wadę?) - upadek lutownicy na twardą powierzchnię w stanie rozgrzanym najczęściej kończy się przerwaniem drutu w grzałce i koniecznością jej wymiany - nietanią! Najczęściej przyczyną takiego nieszczęścia jest dosyć sztywny przewód sieciowy - nigdy nie mogłem pojąć, po co zastosowano żyły o przekroju aż 1 mm2.
Na koniec dwie uwagi o gąbkach - też używam tylko oryginałów, choć 12 PLN za sztukę to sporo, a także przestrzegam mokrej zasady producenta: "Keep sponge wet!" . Gąbka na zdjęciu po lewej jest sucha! Po drugie - grot należy wycierać o brązową, ryflowaną warstwę naklejoną na żółtą gąbkę.
I już naprawdę na koniec - lutownice na zdjęciach mają ponad 30 lat! W.
PS. Jeśli kogoś interesuje, czemu bananki na przewodzie lutownicy nie mają obudów? Znane są wypadki wetknięcia ich do sieci, a skutek - wiadomo

.
Potwierdzam wadę z przewodem sieciowym, ja otrzymałem tę lutownicę z wtyczką z trzema bolcami - chyba tylko Szwajcarzy mają takie wtyczki i natychmiast wymieniłem na trzymetrowy normalny miękki przewód.
Natomiast wadą 24V AC lutownicy są styki pracujące w układzie magnastatu (płynie przez nie znaczny prąd w porównaniu do wersji 230V) i tę wersję też przerobiłem na układ z triakiem (bez triaka padały po 10 latach przy używanej codziennie przez 8-10 godz.) , ma może troszkę mniejszą moc, ale tego się nie odczuwało, ale działa do dziś.
Obie wersje różnią się też wymiarami grota, w wersji 230 jest on dłuższy.
O tak przyziemnej sprawie jak namoczenie gąbki i używanie od strony ryflowanej zapomniałem napisać - czynność odruchowa przed każdym użyciem
Transformator zasilający do wersji 24V AC jest w takiej fajnej obudowie z dwoma gniazdami pod bananki z przewierconymi otworami w które się wkłada końce przewodu lutownicy i dokręca, swoją drogą przewód w wersji 24V jest krótki ok. 1m ale niesamowicie wykonany, jest w takiej powłoce lekko gumowej, podobnej do silikonu i także przez wiele lat używania nigdy się nie przełamał.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 15:45
autor: akordeonista
Slawek_ps pisze:
Natomiast wadą 24V AC lutownicy są styki pracujące w układzie magnastatu (płynie przez nie znaczny prąd w porównaniu do wersji 230V) i tę wersję też przerobiłem na układ z triakiem (bez triaka padały po 10 latach przy używanej codziennie przez 8-10 godz.) , ma może troszkę mniejszą moc, ale tego się nie odczuwało, ale działa do dziś.
Mnie się to nigdy nie zdarzyło przy zasilaniu wprost z transformatora, może lutownica pracowała z większymi przerwami...
Kiedyś natomiast spróbowałem ją zasilać stabilizowanym napięciem stałym, i tutaj ZONK! (Niedawno córka wyłożyła mi sens tego ni to słowa, ni to dźwięku

). Okazało się, że jeden ze styków magnastatu iskrzy więcej, niż drugi. Ki diabeł? Dopiero po jakimś czasie przypomniałem sobie, że kiedyś w Instytucie Maszyn Matematycznych, w Zakładzie Doświadczalnym, gdzie pracowałem kilka lat, mieliśmy pracownię foto, w której fotografowane były matryce płytek drukowanych, wyklejane na arkuszach astralonu w skali 4:1 i fotograficznie zmniejszane do skali 1:1. Jako źródło światła stały tam cztery lampy łukowe, które początkowo zasilane były prądem stałym. Zmieniono to zasilanie na AC, bo jedna z elektrod, niestety nie pamiętam już która

spalała sie dwa razy szybciej. Może ktoś biegły np. w spawalnictwie wyjaśni przyczyny takiego zjawiska? Akordeonista - zupełnie nie spawacz

Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 16:00
autor: Ukaniu
Przy zasilaniu napięciem stałym filtrowanym nie występuje gaszenie łuku i magnastat wyzionie ducha szybko.
A jeśli chodzi o elektrody to przy napięciu stałym elektrony uderzają w dodatnią i ta będzie cieplejsza. Spawacz zna to doskonale.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 7 maja 2017, 16:07
autor: akordeonista
Dziękuję! Człowiek uczy się całe życie, a i tak coraz głupszy...

.
Re: Lutownice firmy Elwik
: pn, 8 maja 2017, 08:54
autor: Slawek_ps
akordeonista pisze:Dziękuję! Człowiek uczy się całe życie, a i tak coraz głupszy...

.
Witaj,
Tam zaraz głupszy - im więcej wie, zdaje sobie sprawę jak wie niewiele

ale tak jest w każdej dziedzinie życia, moja żona mówi mi, że mam coś zakurzone - ja jej na to - to nie jest kurz, to szlachetna patyna, natomiast na moje stwierdzenie po jeździe na rowerze czy aby nie jest spocona odpowiada - dama się nie poci - tylko błyszczy, ot i tyle.
Pozdrawiam,
Sławek
Re: Lutownice firmy Elwik
: pn, 8 maja 2017, 17:09
autor: TooL46_2
Ja mam ta Weller'ke i nie zamienilbym na nic innego...
https://www.amazon.com/Weller-50-Watt-D ... ref=sr_1_1 z zestawem grotow roznych rozmiarow i ksztaltow. Kiedy wyjezdzalem z Australii podarowalem mojemu koledze wersje 230V, analogowa; uprzednio korzystal z jakiejs chinskiej produkcji i za kazdym razem trzeba bylo wychodzic z jego warsztatu (dla bezpieczenstwa

). Teraz lutuje az mu sie uszy trzesa

Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 14 maja 2017, 07:45
autor: painlust
Ja mam Elwika z regulacją w kolbie i na 24V od wielu lat . Do zasilania mam oddzielny transformator. Wiele lat temu odlutował mi się przewód zasilający w kolbie ale naprawiłem i chodzi do tej pory. Osłona przewodu zasilającego to tragedia. U mnie wygląda jak gumowa koszulka naciągnięta na dwa luźne druciki. Koszulka ta już pękła mi w jednym miejscu. Może fabryka to poprawiła. Nie stać mnie wtedy było na nic profi więc jak się nie ma co sie lubi to się lubi co się ma. Lutownice kupiłem za namową brata który tego samego modelu używa do tej pory tak jak i ja. Kolegi żona używała Elwika do wykonywania witraży i dawał rade... więc nie są to złe lutownice ale raczej do amatorskiej zabawy. Nie wyobrażam sobie pracy ciągłej 8h przez 5dni w tygodniu. Z grotami oryginalnymi nie miałem (poza wypaleniem oczywiście) żadnych problemów.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 14 maja 2017, 09:59
autor: Andrew
W pracy używam od kilku miesięcy stacji firmy JBC. Poprzednio lutowałem wellerem, ta JBC jest o klasę lepsza - pomimo mniejszej mocy (50W), o wiele lepiej radzi sobie z większymi obszarami miedzi na PCB, a to z powodu, że tu grot otula grzałkę, a u wellera jest tylko czołowy kontakt z grzałką, co utrudnia znacząco przewodzenie ciepła. Stacja Weller'a, jakiej używałem, miała 80W. Poza tym przy JBC błyskawicznie i łatwo wymienia się grot jednym ruchem, ponieważ wymienia się cały zestaw grot+grzałka+czujka temperatury, co niestety podnosi cenę grota.
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 14 maja 2017, 21:29
autor: Slawek_ps
Andrew pisze:W pracy używam od kilku miesięcy stacji firmy JBC. Poprzednio lutowałem wellerem, ta JBC jest o klasę lepsza - pomimo mniejszej mocy (50W), o wiele lepiej radzi sobie z większymi obszarami miedzi na PCB, a to z powodu, że tu grot otula grzałkę, a u wellera jest tylko czołowy kontakt z grzałką, co utrudnia znacząco przewodzenie ciepła.
Nie zgadzam Się z Tobą, nie wiem jaką Ty masz Wellerkę, ale te których ja używałem (zdjęcia powyżej w tym wątku), absolutnie nie mają przekazywania ciepła czołowo, ponad połowa długości grota jest otulona grzałką, czołowo grot, a właściwie sam magnes dotyka tylko systemu magnastat, lutownica jest gotowa do lutowania po upływie ok 40 sekund od momentu włączenia i doskonale sobie radzi z dużymi powierzchniami, testem dla mojej lutownicy była wymiana kondensatorów w przetwornicy na MB do PC, jeśli ktoś wymieniał te kondensatory może powiedzieć jakim to jest wyzwaniem, po wymianie na nowe kondensatory nie było widać, że zostały wymienione.
Pzdrawiam,
Sławek
Re: Lutownice firmy Elwik
: ndz, 14 maja 2017, 23:51
autor: brys
Slawek_ps pisze: testem dla mojej lutownicy była wymiana kondensatorów w przetwornicy na MB do PC, jeśli ktoś wymieniał te kondensatory może powiedzieć jakim to jest wyzwaniem
Wymieniałem kiedyś. Samo wyjęcie nie stanowiło większego problemu. Trzeba było tylko uważać, żeby nie wyjąć przelotki razem z kondensatorem. Bardzo trudno było oczyścić otwór z cyny. Skończyło się tym, że ja z jednej strony grzałem lutownicą, a kolega z drugiej odciągał rozlutownicą (obie Weller). Udało się.
Dla mnie największym testem było lutowanie dużych cewek do przetwornic, które montowałem w poprzedniej pracy. DCU4 firmy AMBM jakby ktoś chciał zobaczyć. Przylutowanie jednej to nie problem, ale całej partii kilkadziesiąt sztuk już tak. Weller z grubym grotem "9" nie nadążał się dogrzewać. Czasem kombinowałem na dwie lutownice - co drugą cewkę zmiana kolby - albo dwiema naraz. Różne akrobacje tam odchodziły, bo ze względu na RoHS nie można było tego lutować ołowiówką.
Re: Lutownice firmy Elwik
: wt, 16 maja 2017, 19:38
autor: Andrew
Nie pamiętam już typu, ale posiadała elektroniczną regulację temperatury (czujka), grot niestety stykał się tylko czołowo z grzałką... Kosztuje taka ok. 1500 w TME.
Ta JBC, którą lutuję w pracy, kosztuje ok. 2500 tamże. Szkoda tylko, że bardzo drogie groty - ale coś za coś, to cena za błyskawiczną wymianę grota bez wyłączania stacji. Nagrzewa się ok 5-6 sekund.