Re: Najprostszy miernik lamp.
: czw, 4 maja 2017, 00:23
Chyba na pomoc nie mam co liczyć i muszę sam dojść do celu ...
Zestawiłem układ do zdejmowania charakterystyk - trzy woltomierze, miliamperomierz, stabilizowany regulowany zasilacz anodowy, zasilacz żarzenia i napięcia siatki pierwszej. Układ jest o tyle uproszczony, że założyłem Ua=Ug2, tak samo jak w opisywanym mierniku lamp. Zasilacz żarzenia daje prąd stały, więc wystarczył potencjometr żeby uzyskać też regulowane napięcie siatki pierwszej.
Wybrałem do pomiarów dwie lampy 6Ż1P-EW, jedną "najlepszą", drugą "taką sobie". Uprzedzając trochę, okazało się, że ta "taka sobie" prawie odpowiada parametrom z instrukcji miernika Elpo P-507, czyli Ua=Ug2=120V, Ug1=-1,5V, Ia=7,5mA S=5,2mA/V.
Pomiary wykonałem dla Ua=120V i Ug1 od zera do -2V co 0,1V.
Uzyskałem następujące wyniki : Fale są raczej wynikiem niedokładności pomiaru. Wykresy nie są oczywiście liniowe, ale dla pomiaru współczynnika wzmocnienia można je uznać za prawie liniowe i dla tej lampy nie robi większej różnicy, czy porównamy prąd anodowy dla napięcia siatki 0 i -1 czy też -1 i -2 wolty. dalej zaczyna się już jednak robić coraz bardziej nieliniowo, a dla -5 woltów prąd anodowy przestaje płynąć w ogóle. Pomierzyłem też zależność prądu anodowego od napięcia anodowego przy różnych napięciach siatki. Jak się można domyślać, czym niższe napięcie anodowe, tym bardziej nieliniowa zależność. Stąd wniosek, że pomiary przy napięciu kilkudziesięciu woltów można traktować tylko jako porównawcze, natomiast nie ma sensu ich przeliczać na rzeczywiste parametry.
Teraz zajmijmy się miernikiem lamp.
Poprawiłem błąd w układzie i teraz miliamperomierz mierzy wyłącznie prąd anodowy, druga siatka jest podłączona bezpośrednio do transformatora.
Podniosłem napięcie zasilania do 120V zmiennego. Miernik wyskalowany w miliamperach pokazuje wartości mocno zafałszowane. Po pierwsze, Prąd płynie tylko przez jeden półokres, po drugie jest zniekształcony. W tym konkretnie przypadku, aby uzyskać wartość prądu anodowego trzeba wskazanie miernika pomnożyć przez 2,16. W tej chwili nie mogę powiedzieć, czy dla wyższych napięć i innych lamp będzie tak samo, spodziewam się natomiast że współczynnik będzie trochę bliższy liczbie 2. Błąd pomiaru rzędu kilku procent jest oczywiście do przyjęcia, dużo ważniejsza jest powtarzalność wyników i w miarę liniowa charakterystyka.
Jak już wcześniej pisałem przyrząd wykonuje dwa pomiary prądu anodowego, przy napięciu siatki 0 i -1 wolt. Dzięki temu różnica pomiarów daje nam współczynnik wzmocnienia lampy w mA/V. Znając ten współczynnik możemy sobie wynik pomiaru prądu przeliczyć na inny punkt charakterystyki i porównać z danymi w katalogu.
Przykładowo, dla jednej z lamp otrzymałem wyniki 7,4 oraz 4,9. Po przemnożeniu przez współczynnik 2,16 daje to 16mA oraz 10,6 mA. Różnica wynosi 5,4 i jest to w przybliżeniu współczynnik wzmocnienia, Dla punktu odpowiadającego -1,5V napięcia na siatce pierwszej prąd anodowy powinien wynieść 16-(1,5*5,4)=7,9 lub 10,6-(0,5*5,4)=7,9 co oczywiście daje ten sam wynik. Z pomiarów na stanowisku do zdejmowania charakterystyk prądem stałym wynik wychodzi S=5,8mA/V i Ia=7,4mA. Różnica wielka nie jest, a przyczyny zapewne są dwie - miliamperomierz jest niedokładnie przeskalowany i na diodzie w układzie katody nie odkłada się idealnie jeden wolt. Gdyby jednak używać przyrządu tylko do oceny czy lampa trzyma katalogowe parametry i czy dwie lampy są podobne, to taka dokładność by wystarczyła. Podobne wyniki uzyskałem dla drugiej lampy, tylko wskazówka wyszła mi poza skalę, więc dokładne obliczenia nie są możliwe.
Na chwilę obecną potwierdzają się wszystkie moje przypuszczenia co do działania i użyteczności przyrządu.
W następnej kolejności przeskaluję miliamperomierz na "rzeczywiste" miliampery i pomierzę kolejne lampy, także innego typu.
Zestawiłem układ do zdejmowania charakterystyk - trzy woltomierze, miliamperomierz, stabilizowany regulowany zasilacz anodowy, zasilacz żarzenia i napięcia siatki pierwszej. Układ jest o tyle uproszczony, że założyłem Ua=Ug2, tak samo jak w opisywanym mierniku lamp. Zasilacz żarzenia daje prąd stały, więc wystarczył potencjometr żeby uzyskać też regulowane napięcie siatki pierwszej.
Wybrałem do pomiarów dwie lampy 6Ż1P-EW, jedną "najlepszą", drugą "taką sobie". Uprzedzając trochę, okazało się, że ta "taka sobie" prawie odpowiada parametrom z instrukcji miernika Elpo P-507, czyli Ua=Ug2=120V, Ug1=-1,5V, Ia=7,5mA S=5,2mA/V.
Pomiary wykonałem dla Ua=120V i Ug1 od zera do -2V co 0,1V.
Uzyskałem następujące wyniki : Fale są raczej wynikiem niedokładności pomiaru. Wykresy nie są oczywiście liniowe, ale dla pomiaru współczynnika wzmocnienia można je uznać za prawie liniowe i dla tej lampy nie robi większej różnicy, czy porównamy prąd anodowy dla napięcia siatki 0 i -1 czy też -1 i -2 wolty. dalej zaczyna się już jednak robić coraz bardziej nieliniowo, a dla -5 woltów prąd anodowy przestaje płynąć w ogóle. Pomierzyłem też zależność prądu anodowego od napięcia anodowego przy różnych napięciach siatki. Jak się można domyślać, czym niższe napięcie anodowe, tym bardziej nieliniowa zależność. Stąd wniosek, że pomiary przy napięciu kilkudziesięciu woltów można traktować tylko jako porównawcze, natomiast nie ma sensu ich przeliczać na rzeczywiste parametry.
Teraz zajmijmy się miernikiem lamp.
Poprawiłem błąd w układzie i teraz miliamperomierz mierzy wyłącznie prąd anodowy, druga siatka jest podłączona bezpośrednio do transformatora.
Podniosłem napięcie zasilania do 120V zmiennego. Miernik wyskalowany w miliamperach pokazuje wartości mocno zafałszowane. Po pierwsze, Prąd płynie tylko przez jeden półokres, po drugie jest zniekształcony. W tym konkretnie przypadku, aby uzyskać wartość prądu anodowego trzeba wskazanie miernika pomnożyć przez 2,16. W tej chwili nie mogę powiedzieć, czy dla wyższych napięć i innych lamp będzie tak samo, spodziewam się natomiast że współczynnik będzie trochę bliższy liczbie 2. Błąd pomiaru rzędu kilku procent jest oczywiście do przyjęcia, dużo ważniejsza jest powtarzalność wyników i w miarę liniowa charakterystyka.
Jak już wcześniej pisałem przyrząd wykonuje dwa pomiary prądu anodowego, przy napięciu siatki 0 i -1 wolt. Dzięki temu różnica pomiarów daje nam współczynnik wzmocnienia lampy w mA/V. Znając ten współczynnik możemy sobie wynik pomiaru prądu przeliczyć na inny punkt charakterystyki i porównać z danymi w katalogu.
Przykładowo, dla jednej z lamp otrzymałem wyniki 7,4 oraz 4,9. Po przemnożeniu przez współczynnik 2,16 daje to 16mA oraz 10,6 mA. Różnica wynosi 5,4 i jest to w przybliżeniu współczynnik wzmocnienia, Dla punktu odpowiadającego -1,5V napięcia na siatce pierwszej prąd anodowy powinien wynieść 16-(1,5*5,4)=7,9 lub 10,6-(0,5*5,4)=7,9 co oczywiście daje ten sam wynik. Z pomiarów na stanowisku do zdejmowania charakterystyk prądem stałym wynik wychodzi S=5,8mA/V i Ia=7,4mA. Różnica wielka nie jest, a przyczyny zapewne są dwie - miliamperomierz jest niedokładnie przeskalowany i na diodzie w układzie katody nie odkłada się idealnie jeden wolt. Gdyby jednak używać przyrządu tylko do oceny czy lampa trzyma katalogowe parametry i czy dwie lampy są podobne, to taka dokładność by wystarczyła. Podobne wyniki uzyskałem dla drugiej lampy, tylko wskazówka wyszła mi poza skalę, więc dokładne obliczenia nie są możliwe.
Na chwilę obecną potwierdzają się wszystkie moje przypuszczenia co do działania i użyteczności przyrządu.
W następnej kolejności przeskaluję miliamperomierz na "rzeczywiste" miliampery i pomierzę kolejne lampy, także innego typu.