Strona 2 z 2

Re: Music Angel 300B - ustawienie punktu pracy.

: wt, 7 października 2014, 16:45
autor: jacekk
Ta DCC90 znalazła się tam chyba tylko dlatego że reszta lamp również jest bezpośrednio żarzona i tak komuś pasowało. Patrząc na schemat i to jakie lampy tam są mam wrażenie że ktoś w poniedziałek na kacu (tęgim, po wódce z ryżu zapewne ;) ) wymyślił taki układ. Chyba że to czysty chłyt materkindody nastawiony na tzw. złotouchych którzy słyną z irracjonalnych rozwiązań połączonych z jakąś tajemną odmianą magii.

Re: Music Angel 300B - ustawienie punktu pracy.

: śr, 8 października 2014, 00:13
autor: tszczesn
Proszę wszystkie strony o powstrzymanie się od osobistych wycieczek, bo inaczej będę zmuszony wątek umieścić w koszu.

Re: Music Angel 300B - ustawienie punktu pracy.

: śr, 8 października 2014, 11:17
autor: Tomek Janiszewski
peff pisze:Owszem , tak jak mówisz , powiedzmy , że jakaś tam baza do sporządzenia nowego układu by była , teraz tylko pytanie w jak dużym stopniu trzeba by w nim podłubać , żeby przywrócić temu urządzeniu cechy wzmacniacza z prawdziwego zdarzenia. Zastanawiałem się nawet nad tym , żeby zrezygnować z 2A3 jako sterujacych i zastosować zamiast nich np. 6SN7 lub 6H8C (z racji tego , że przeglądałem schematy innych konstrukcji na 300B i wiele z nich w stopniu sterującym ma te właśnie lampy , czyli na zdrowy rozsądek - takie zestawienie będzie raczej okej)
Na 'bazę elementową" zanadto bym nie liczył. Jak zauważył kyller - nawet do transformatorów głośnikowych trzeba by się odnosić z dużą rezerwą, aby mimo przebudowy nie okazało się nagle że wzmacniacz gra nareszcie wyraźnie głośniej od ECL86 z TG2,5, ale gorzej przenosi basy. Bezpośrednio żarzona lampa końcowa 300B pasuje do techniki Hi-Fi jak wół do karety (jej właściwe miejsce - to sprzęt Retro, o miernych parametrach odsłuchowych, zbudowany wyłącznie na pamiątkę metod po jakie sięgało się w czasach gdy tylko takie lampy końcowe były do dyspozycji, wtedy jednak nie ma miejsca na jakiekolwiek półprzewodnikowe diody prostownicze w żarzeniu i napięciu anodowym), użycie zaś lamp żarzonych pośrednio napięciem 6,3V może sprawić kłopoty z dostosowaniem się do istniejących uzwojeń żarzenia, niezależnie od tego czy zachowa się prostowanie i filtrację napięć żarzenia, czy też (co byłoby najbardziej racjonalne) wywali się je w diabły.
Lampy 6H8C stosowało się w tego rodzaju konstrukcjach wyłącznie dlatego że ich oktalowe bakelitowe cokoły lepiej komponują się z równie obskurnymi cokołami lamp 300B niż całoszklane nowalowe bańki lamp ECC82 (które mają parametry całkiem zbliżone do tych pierwszych, poza dwukrotnie mniejszym zapotrzebowaniem na moc żarzenia), a już zwłaszcza z lampami heptalowymi takimi jak 3A5/DCC90. Jedne i drugie mogą być stosowane wyłącznie wtedy gdy stopień końcowy pracuje bez prądu siatki (co wprawdzie zmniejszy zniekształcenia, obniży jednak możliwą do uzyskania moc) Dla pracy z prądem siatki wymagana jest lampa sterująca o znacznej mocy, i obowiązkowo dławik upływowy w stopniu końcowym.
A co Panowie powiedzą o modyfikacjach Łukasz Fikusa? Warto się zainteresować tematem?
Chodzi oczywiście o ten schemat: http://lampizator.eu/AMPLIFIERS/CHINA/3 ... matics.jpg ? Mam być szczery? No to rzygać mi się chce gdy widzę takie odwracanie kota ogonem. Miejsce układu SRPP jest w stopniu końcowym a dopiero potem ewentualnie także w sterującym! Przynajmniej transformator wyjściowy można by zastosować nieporównanie mniejszy, bo bez szczeliny powietrznej w rdzeniu. Kombinacja: SRPP w stopniu sterującym, SE w stopniu mocy - to tak jakby chcieć zwiększyć moc wyjściową scalonego wzmacniacza mocy, np. UL1498, poprzez dołożenie na wyjściu pojedynczego tranzystora 2N3055 w układzie wtórnika emiterowego, obciążonego głośnikiem włączonym na chama w obwód emitera :evil: To co, dalej rzeźbimy w klocku?
Co robić , jak żyć ?:)
Nalezałoby raczej zapytać: Panie konstruktorze, jak rzyć? - po ręcznym wymierzeniu sprawiedliwości tfu!rcy tego barachła.