No, to zawsze jest dylemat. Człowiek ma to do siebie że potrafi się zatracić w walce.... Nie na darmo w USA jest termin "przerestaurowany". Z jednej strony radio zapiera dech takie piękne, a z drugiej, cały klimat, patyna, dotyk palców na gałkach, zapachy - to wszystko zostało spłukane, wyczyszczone i spolerowane. Nie ma! A baza była taka ładna. Bez kornika, bez ubytków...Ukaniu pisze:Ogrom pracy. Dla mnie jednak dobry stary duch tego radia został zamordowany pastą polerską.
Dobrym sposobem na to jest wyczyścić, przetrzeć szmatką, naoliwić i uruchomić. Niech gra...Słowem - przeczekać ten okres burzy i naporu. I zauważyłem że jak tak stoi i gra to powoli "wrasta" w klimat mieszkania i już po pół roku myśl o takim "totalnym odnawianiu" nie wydaje się już aż tak atrakcyjna, a po roku jest wręcz niedorzeczna...
Wiem bo tak było z moim radiem Kvinta. (oczywiście nie porównuję wartości) ale też przyjemne radyjko... Wyczyściłem, raz drugi i... tak już zostało...

Pozdr!