Strona 2 z 3

: ndz, 22 maja 2005, 17:08
autor: maciej_333
Też miałem takie sytuacje. Jednak ostatnio jak szedłem do szkoły widziałem stary TV przysmietniku. Nie był lampowy, ale i tak by się przydał. Gdy wracałem już grzebali przy nim złomiarze. Załapałem się na głośnik i fragmenty płyt z tego telewizora. Niewiele to, ale i tak warto było.

: ndz, 22 maja 2005, 20:16
autor: Snickerss
Ja się kiedyś przy śmietniku natknąłem na resztki Tatr, ale tak marne resztki, że nawet nie wziąłem.

: ndz, 22 maja 2005, 22:22
autor: Kierownik
Kurcze gdzie to widziałeś, ostatnio sam takie resztki właśnie tatry wyżuciłem ,obudowa juz była szajs ,bez wnętrzności .(poznań).

: ndz, 22 maja 2005, 23:17
autor: Snickerss
Kierownik niee, radyjko widziałem wracając ze szkoły w Łodzi.

: czw, 26 maja 2005, 09:09
autor: Deiwid
obowiązkowo raz w tygodniu musze zajść za złom, zawsze coś ciekawego znajle, nie tylko z lamp. Trafa głośnikowe itp
pozdro

Re: Misja na śmietnik

: śr, 16 kwietnia 2008, 14:10
autor: AZ12
Ostatnio znalazłem na śmietniku sprawną lampę Polam EL84 w dobrym stanie wizualnym.

Re: Misja na śmietnik

: śr, 16 kwietnia 2008, 14:50
autor: Marcin K.
Panowie teraz pracuję w pewnym supermarkecie (nie ważne jakim) i wiem jak to jest. Był sobie kabel (przedłużacz do kosiaki) pomarańczowy długości ok 50m, przecięty w połowie. Pytam: mogę sobie zabrać? I tak zepsuty! Odpowiedź: Nie nie nie! Patrzę kończąc zmianę, leży w kontenerze na śmieci...
Krew człowieka zalewa! Ludzie chcą wziąć krocie za złom lub wolą wywalić na śmietnik niż dać potrzebującemu.

Re: Misja na śmietnik

: śr, 16 kwietnia 2008, 15:54
autor: Michu
W markecie budowlanym wygląda to tak, że wszystko co uszkodzone i nie nadaje się na półki idzie w straty czyli do kontenera.
Nie ważne, że został fajny m2 pleksy. Zostało coś z niej wycięte więc to jest ścinek/odpad.
Krew mnie zalewała jak mi o tym opowiadał kolega (pracownik tego marketu).
Nie mógł nic z odpadków wsiąść sobie bo nie można tego sprzedać. A jak nie można, to nie ma paragonu i na wyjściu ochrona uznałaby to za kradzież.
:roll:

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 00:23
autor: jajacek
Witam!
W latach 1963-1965 ZURT prowadziłakcje "oddasz stare radio nowe kupisz taniej". potem te radia trafiały do szkół
na zajęcia techniczne.Byłem wtedy uczniem Technikum Elektronicznego w Żyrardowie. Setki a może itysiące cudownych
"staroci" zostało rozebranych na "kawałki". Próba uratowania czegokolwiek była traktowana jak kradzierz!!!!
Podobna akcja tylko z telewizorami odbyła się w latach 1970-1972? .Telewizory były niszczone w Górze Kalwari.
Pracowałem wtedy w ZURIcie.Ile starych KWN Rubensów Wisełek zostało "porąbanych"
jajacek

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 08:25
autor: cirrostrato
W tamtym czasie w Górze Kalwarii bywałem na złomie gdzie rozbijano RTV z akcji ,,nowe za stare",podobno były dwa takie miejsca w Górze .Wprawnemu pracownikowi ,,rozebranie'' Ametysta na kawałki za pomocą siekiery zajmowało ok. 30 sekund.Co do marketów to widać koledzy nie umiecie pogadać z personelem:chwila miłej pogawędki i często pada propozycja(zawsze ze strony sprzedawcy,młodego chłopaka) sprzedania towaru X za towar Y,podobny asortymentowo ale już nie cenowo.Na kasie dziewczyny ,,nie widzą" co sprzedają..Ale jak się ludziom płaci grosze to chcą dorobić(też grosze,propozycje finansowe są żenujące).Ale w marketach sprzedających rośliny NIGDY nie pozwolono mi kupić na jesieni za niższą cenę roślin ,,złomowanych" tylko zawsze szły do śmietnika na wewnętrznym zamkniętym terenie marketu.I co te rośliny winne..

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 09:43
autor: kaem
To całe niszczycielstwo ma głównie charakter psychologiczny: "nie próbuj nic 'legalnie załatwiać', bo legalnie to możesz dostać ale po zniszczeniu, a zniszczone to możesz nawet sobie nielegalnie ukraść, nam zwisa takie 'złodziejstwo' gdy już to rozwalimy".
Po prostu nie mogąc całkowicie opanować kradzieży, firmy wpadły kiedyś na pomysł, że najbardziej podatny na nadużycia kanał wycieku różnych rzeczy czyli poprzez fikcyjne zużycia, należy realnie poddać rozbijaniu przedmiotów dla samego rozbijania. Taka walka z nadużyciami po bandzie. Najprościej wszystko co niepotrzebne rozwalić, to nikt nie "załatwi" sobie "potrzebnego".
O ile jednak można to zrozumieć w przypadku firm chroniących swój majątek, o tyle podobne zabiegi co do utylizacji sprzętu oddawanego przez klientów sklepów czy z wystawek jest absurdalna.

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 15:54
autor: cirrostrato
..i dlatego do utylizatorni w Ożarowie absolutnie nie należy zachodzić bo się człowiek napatrzy,napali a i tak g.. załatwi ,bo wszystko jest rozbijane.Rozmowa (telefoniczna) z samą ,,górą" nic nie dała.

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 16:02
autor: painlust
widzę tę utylizatornie z pociagu jak jade do roboty. Większość to monitory komputerowe, ale kilka OTV (prawdopodobnie już epoka krzemu) też tam widziałem.

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 16:52
autor: Kazimierz
jajacek pisze: Podobna akcja tylko z telewizorami odbyła się w latach 1970-1972? .Telewizory były niszczone w Górze Kalwari.
... i na poligonie wojskowym koło Grudziądza. Przywieźli je na trzech ciężarówkach i wyrzucali jak leci. Następnie do akcji wkroczył/wjechał spychacz, taki stary "Staliniec" na gąsiennicach i po jakiejś godzinie wszystko było równo z gruntem. Aha, pilnowała tego Milicja Obywatelska.
pozdrawiam

Re: Misja na śmietnik

: czw, 17 kwietnia 2008, 19:50
autor: cirrostrato
Painlust,ja tam wlazłem na głupa,pochodziłem i po kilkunastu minutach jakiś mały czarnawy na mnie naskoczył:skąd,co tu robię ,kogo reprezentują(zawsze siebie),itd.Personel uszy po sobie,podobno trafiłem na największego kierowniczego sk...syna.Poprosiłem o coś np.wierzę Radmora(stało kilkanaście szt. różnych) a facet z uśmiechem na buźce osobiście na moich oczach rozwalił zabawkę młotem,potem mnie pogonił za bramę(stale otwarta).Z obudowami monitorów i innymi plastikami nie mają co robić(z innymi bebechami też),proponowałem podpalić i jak zacznie przygasać zadzwonić po straż.Zabawa w utylizację jest mocno dotowana i tu jest miodek, bez wsparcia zewnętrznego przedsięwzięcie nie ma sensu ekonomicznego.