Strona 2 z 2

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: śr, 25 stycznia 2012, 21:46
autor: WLODZIMIERZ FURKA
Witam.
Do Polski przyjechałem w 1957r. z ostatnią repartiacją ,miałem wtedy 5 lat.
Po obozach przesiedleńczych w Medyce czekaliśmy na transport do Wrocławia.
Wyładowali nas na Dworcu Głownym.
Czekał na nas wujek.
Załadowali nasze bagaże na jakiś Gaz i jechaliśmy przez Wrocław.
Z siostrą o dwa lata starszą płakaliśmy na plandece.
We Lwowie nie było takich zniszczeń.
W 1959 dostaliśmy przydział na mieszkanie kwaterunkowe.
Nie było jeszcze tam licznika.
Mieszkaliśmy przy świeczkach.
Sąsiad miał Pionierka na prąd stały,chodziliśmy tam z siostrą słuchać słuchowisk dla dzieci.
Dopiero w roku 1960 miałem wtedy 8 lat,tato w tajemnicy włączył nasze radio VEF-akord na zmienne 220V.
Nie płaciliśmy jeszcze abonamentu.
I magia radia została mi do dzisiaj.
Przepraszam.
Włodzimierz

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: czw, 26 stycznia 2012, 11:12
autor: Tomek Janiszewski
STUDI pisze:
Tomek Janiszewski pisze: Miały one uzwojenia połączone fabrycznie w gwiazdę, i były istotnie przeznaczone do zasilania z sieci 3x280V. Zecydowana większośc z nich pozwałała się jednak łatwo przełączyć w trójkąt, na napięcie 3X220V, poprzez zdjęcie klapki zamykającej skrzynkę zaciskową i przestawienie zworek. Teraz wystarczyło tylko dobrać odpowiedni kondensator pracy dołączany do trzeciej końcówki nie podłączonej do sieci jednofazowej 220V - i już silnik działał. Tylko silniki dużej mocy, raczej te powyżej 2kW miały uzwojenia pracujące przy 3X380V przy połączeniu w trókąt;

Żeeeee coooooooo? W gwiazdę na 3*380V / 3 *400V, w trójkąt na 3 * 220V / 3 * 230V. Pomyśl a będziesz wiedział czemu.
Coś napisałem nie tak? Być może napisałem nie całkiem zrozumiale; chodziło mi o to że taki polski silnik można było w stanie takim w jakim wyszedł z fabryki (tj połączony w gwiazdę) włączyć bezpośrednio do sieci trójfazowej o napięciach międzyfazowych 3X380V (obecnie 3X400V) inaczej mówiąc do sieci o napięciach fazowych 220V (dziś 230V), czyli takiej jaka była i jest powszechnie spotykana w Polsce. Gdy do dyspozycji jest tylko sieć jednofazowa o napięciu 230V - to włączenie dwóch dowolnych końcówek trójfazowego silnika między przewód fazowy a zerowy (a trzeciej przez kondensator połączony z jedną z tych końcówek) będzie oznaczało że silnik będzie pomiędzy poszczególnymi końcówkami miał po 230V a przecież powinien mieć po 400V. Po przełączeniu uzwojeń z gwiazdy na trójkąt stytuacja się unormuje, przy założeniu że kondensator jest dobrany idelanie.
U nas rzadkością są sieci trójfazowe 3 * 230V
Znaczy chciałeś powiedzieć, że u nas rzadkością są sieci trójfazowe o napięciach międzyfazowych 3 * 230V, tj o napięciach fazowych 3*133V (dawniej 3*127V) - co do tego zgoda. Podłączając do takiej sieci typowy polski silnik trójfazowy małej mocy należy go połączyć w trójkąt. Nomenklaturę stosuje się taką że sieci trójfazowe oznacza się napięciami międzyfazowymi (a więc typowe polskie mają 4*400V) a te które u nas są rzadkością - 3*230V). Stąd polskie trójfazowe silniki małej mocy miały na tabliczce znamionowej oznaczenia 230/400V lub wręcz explicite 230V Y/400V Δ.
Ale w wielu krajach w EU są bardziej rozpowszechnione do 3 * 400 V.
Może chodzi o większe bezpieczeństwo? W takim wypadku między fazą a ziemią mamy 133V zamiast 230V. Zawsze to choćby minimalnie większa szansa przeżycia w razie przypadkowego dotknięcia fazy.
Jak silnik tójfazowy podłączasz do falownika to obowiązkowo przełączasz go trójkąt.
Nie bardzo rozumiem z czego to może wynikać jak tylko nie z parametrów uzwojeń silnika oraz napięcia jakiego dostarcza falownik. Twierdzisz że po połączeniu w gwiazdę taki silnik w ogólr by nie pracował? Przeciwnie, połączenie w trójkąt bywa właściwsze od połączenia w gwiazdę. Tak jest w szczególności w przypadku trójfazowych prądnic synchronicznych. Napięcia na poszczególnych uzwojeniach każdej z faz zawierają pewien procent harmonicznych, w tym także trzeciej harmonicznej częstotliwości podstawowej. Przy połączeniu w gwiazdę (które można uważać za uogólnienie połączenia szeregowego) napięcia trzecich harmonicznych ulegają samokompensacji, dzięki czemu nie występują one między poszczególnymi końcówkami fazowymi. Gdyby zaś połączyć uzwojenia takiej prądnicy w trójkąt - powstałby zwarty obwód dla trzecich harmonicznych które też ulegałyby samokompensacji - ale z jednoczesną zamianą ich na ciepło w rezystancjach uzwojeń. Dlatego połączenia w trójkąt w tym przypadku się nie stosuje. Zapewne dotyczy to także trójfazowych silników synchronicznych.
Zęby było śmieszniej niektóre falowniki (np LSI) oferują jako opcję tryb dwufazowego sterowania silnikiem. Jak to działa to i zadziała z kondesatorem dającym przesunięcie fazowe.
Silnik trójfazowy włączony do sieci jednofazowej z kondensatorem przesuwającym fazę w sposób jaki opisałem wyżej będzie otrzymywał napięcia trójfazowe a nie dwufazowe. Na przykład przy połączeniu w trójkąt: jedno uzwojenie mamy włączone bezpośrednio między bieguny sieci, dwa pozostałe zaś są włączone szeregowo, z tym że jedno z nich jest zbocznikowane kondensatorem. W tym zbocznikowanym faza prądu będzie opóźniona w stosunku do pierwszego uzwojenia, w tym niezbocznikowanym - przyspieszona. Można włączyć silnik trójfazowy i w połączeniu dwufazowym: wtedy dwa uzwojenia łączy się szeregowo, a trzecie włącza się osobno przez kondensator, co jednak stosuje się rzadko.
Nie pisz bzdur bo ktoś jeszcze źle połączy i spali silnik.
Nie ma tak łatwo. Sześć końcówek silnika 230/400V jest rozmieszczonych tak że trudno założyć zworki w inny sposób niż należy. Jak zapomni się przyłączyć kondensatora - silnik nie ruszy sam i będzie buczał, ale nie spali się w jednej chwili jak żarówka na 110V włączona do sieci domowej. Jak kondensator będzie za mały - silnik nie osiągnie pełnej mocy, a już zwłaszcza odpowiedniego momentu rozruchowego. Jak za duży - będzie się grzał, ale spalić może się dopiero po dłuższym czasie. Ściślej mówiąc, znamionowe warunki pracy przy zasilaniu kondensatorowym silnika trójfazowego można osiągnąć tylko dla jednej wartości obciążenia mechanicznego (kondensator zoptymalizowany przy pracy na biegu jałowym nie będzie optymalny dla pracy z pełnym obciążeniem i odwrotnie), i to tylko pod warunkiem że cosinus fi takiego silnika jest odpowiedni. Jak jest za duży - wskazane byłoby go "popsuć" bocznikując dławikiem przeciwne uzwojenie niż te które jest zbocznikowane kondensatorem, jak za mały - zbocznikować kondensatorem (odpowiednio mniejszym) jeszcze i to trzecie uzwojenie. Wszystko to sprawia że silnika trójfazowego zasilanego z sieci jednofazowej nie jest wskazane obciążać pełną mocą. Ot i tyle.

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: czw, 26 stycznia 2012, 15:30
autor: _idu
Tomek Janiszewski pisze: Gdy do dyspozycji jest tylko sieć jednofazowa o napięciu 230V - to włączenie dwóch dowolnych końcówek trójfazowego silnika między przewód fazowy a zerowy (a trzeciej przez kondensator połączony z jedną z tych końcówek) będzie oznaczało że silnik będzie pomiędzy poszczególnymi końcówkami miał po 230V a przecież powinien mieć po 400V. Po przełączeniu uzwojeń z gwiazdy na trójkąt stytuacja się unormuje, przy założeniu że kondensator jest dobrany idelanie.
Silniki jednofazowe mają dwa uzwojenia. Pomijam dziadowskie zakłądy przezwajające silniki (podłacozne do falownika szybko się uszkadzają).
Tomek Janiszewski pisze: Może chodzi o większe bezpieczeństwo? W takim wypadku między fazą a ziemią mamy 133V zamiast 230V. Zawsze to choćby minimalnie większa szansa przeżycia w razie przypadkowego dotknięcia masy.
Raczej nie to. Maszyny są produkowane tak że miża je podłaćzyć do sieci 3*220V i 3*400V. Pinadto przejrzyj ofertę falowników Omrona. Są oferowane na 200V, 220V, 400V i 440V. Ciekawe czyż nie?
Jak silnik tójfazowy podłączasz do falownika to obowiązkowo przełączasz go trójkąt.
Nie bardzo rozumiem z czego to może wynikać jak tylko nie z parametrów uzwojeń silnika oraz napięcia jakiego dostarcza falownik. Twierdzisz że po połączeniu w gwiazdę taki silnik w ogólr by nie pracował? Przeciwnie, połączenie w trójkąt bywa właściwsze od połączenia w gwiazdę.
[/quote]
Prostujesz napięcie trójfazowe. Potem masz 6 tranzystorów kluczy w falowniku. Napięcie wyprostowane to jakieś w praktyce 550V. Podziel to przez 2. Już wiesz dlaczego?
Czasem dla zwiększenia mocy stosuje się syntetyzowany przez falownik przebieg bliższy trapezowi niż sinusoidzie. Daje to dość istotny wzrost napięcia skutecznego. Bo dla symulowanej sinusoidy daje radę uzyskać jakieś 82% napięcia skutecznego silnika. Żeby było fajniej to praktycznie każdy falownik może generować prąd trójfazowy od 0.5Hz do 400Hz (dla trybu wektorowego najczęściej ciut mniej - około 300Hz).

Obecnym standardem w Polsce oraz w wielu krajach są silniki łączone w gwiazdę dla 400V a dla 230V w trójkąt. Falowniki praktycznie odesłały w niebyt wszelki inne rozwiązania silników. Stąd niska cena silników asynchronicznych. Wrócę jeszcze do przezwajania silników - z racji ceny nowy silników nikt z rzemieślników nie zaimpregnuje prawidłowo uzwojeń silnika. Falownik dostarcza ciąg impulsów o częstotliwości od 1 do 15kHz. Wartość średnia tych impulsów odpowiada symulowanemu przebiegowi sinusoidy (a raczej czegoś pośredniego pomiędzy sinusoidą a przebiegiem trapezowym). Przezwojony silnik szybko doznaje przebić w uzwojeniu oraz ma duże wartości indukcyjności rozproszenia i prądu upływu do obudowy (falownik to mierzy i monitoruje). Pomijam oszczędności na drucie - przy małych obrotach silnika izolacja szybko się pali w przezwojonych silnikach. Przy zwalnianiu wstrzykuje się prąd stały do uzwojeń silnika albo stosuje rezystor hamujący.
Zapewne dotyczy to także trójfazowych silników synchronicznych.
Które to odeszły w niepamięć. Przy dokładnym pozycjonowaniu od wielu lat stosuje się już tylko silniki reluktancyjne.
Silnik trójfazowy włączony do sieci jednofazowej z kondensatorem przesuwającym fazę w sposób jaki opisałem wyżej będzie otrzymywał napięcia trójfazowe a nie dwufazowe. Na przykład przy połączeniu w trójkąt: jedno uzwojenie mamy włączone bezpośrednio między bieguny sieci, dwa pozostałe zaś są włączone szeregowo, z tym że jedno z nich jest zbocznikowane kondensatorem. W tym zbocznikowanym faza prądu będzie opóźniona w stosunku do pierwszego uzwojenia, w tym niezbocznikowanym - przyspieszona. Można włączyć silnik trójfazowy i w połączeniu dwufazowym: wtedy dwa uzwojenia łączy się szeregowo, a trzecie włącza się osobno przez kondensator, co jednak stosuje się rzadko.
Żadnych zalet z takiego dziadowania. Dobieraj termiki itd.... Chyba że klient ma problem z wydaniem więcej niż 20PLN.
Nie ma tak łatwo. Sześć końcówek silnika 230/400V jest rozmieszczonych tak że trudno założyć zworki w inny sposób niż należy. Jak zapomni się przyłączyć kondensatora - silnik nie ruszy sam i będzie buczał, ale nie spali się w jednej chwili jak żarówka na 110V włączona do sieci domowej.
Zanik jednej fazy i gdy był za duży termik to silnik dość szybko trafia do szafki ze złomem. Słabszy jeden styk w styczniku i silnik szlag trafia jeśli tylko jest założony termik. Wyłącznik silnikowy wykryje asymetrię prądów, termik podpięty do stycznika nie.

Wszystko to sprawia że silnika trójfazowego zasilanego z sieci jednofazowej nie jest wskazane obciążać pełną mocą. Ot i tyle.
Co przy niskiej cenie silników sprawia że gra nie warta świeczki. silnik pomyłkowo połączony w trójkąt o podłączony do 3 * 400V nie przeżywa kilkunastu minut.
Taki o mocy 1.5 - 2.2kW potrafi się nawet rozgrzać do ciemnoczerwnego kolorku.

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: czw, 26 stycznia 2012, 20:44
autor: geguś
Panowie. 3 minuty na wiki wystarczą by stwierdzić, że zaczynacie tu jakąś megalomanię nie związaną co gorsza z tematyką forum, a jeszcze gorzej jak się pisze coś i nie zna się definicji.

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: czw, 26 stycznia 2012, 23:25
autor: Tomek Janiszewski
STUDI pisze:Silniki jednofazowe mają dwa uzwojenia.
Na ogół tak, z uwagi na prostszą procedurę uzwajania. Istnieją jednak także silniki mające symetryczne trójfazowe uzwojenie, a mimo to fabrycznie przewidziane do zasilania z sieci jednofazowej, z kondensatorem pracy (patrz fotka).
Jednofazowy silnik z kondensatorem pracy wyposażony w uzwojenie trójfazowe. Można by go alternatywnie zasilać z sieci trófazowej 3X127V (220V napięcia międzyfazowego).
Jednofazowy silnik z kondensatorem pracy wyposażony w uzwojenie trójfazowe. Można by go alternatywnie zasilać z sieci trófazowej 3X127V (220V napięcia międzyfazowego).
Innym przykładem silnika przewidzianego do zasilania z sieci jednofazowej przez kondensator, który miał uzowjenie trójfazowe (i to przełączalne na dwie prędkości, w układzie Dahlandera, w czym kondensatorowe zasilanie z jednofazowej sieci w niczym ale to niczym nie przeszkadzało) byl SHS-36 (silnik histerezowy synchroniczny o 36 żłobkach stojana) stosowany w magnetofonie "Melodia" aby w tematyce Forum się 3mać.
Pomijam dziadowskie zakłądy przezwajające silniki (podłacozne do falownika szybko się uszkadzają)
Nie czaję co Poeta chciał powiedzieć? uszkadzają się dlatego że dziadowskie zakłady wyposażają je w trzy uzwojenia zamiast dwóch? A ja byłem przekonany że falowniki robi się w wersji trójfazowej...
Raczej nie to. Maszyny są produkowane tak że miża je podłaćzyć do sieci 3*220V i 3*400V. Pinadto przejrzyj ofertę falowników Omrona. Są oferowane na 200V, 220V, 400V i 440V. Ciekawe czyż nie?
No i o tym wszak pisałem, no nie? Że silniki mniejszej mocy budowane są tak aby można było je zasilać zarówno z sieci o napięciu międzyfazowym 3X220V przy połączeniu w trójkąt, lub 3X380V przy połaczeniu w gwiazdę. Tabliczkę znamionową typowego takiego silnika pokazałem na kolejnej fotce.
Tabliczka znamionowa silnika dostosowanego do zasilania z sieci 220/380V
Tabliczka znamionowa silnika dostosowanego do zasilania z sieci 220/380V
Ale co ma do tego fakt że produkuje się falowniki o tak wielkiej różnorodności napięć? Może gdzieś w jakiejś Korei czy innej Zambii takowe silniki się spotyka?
Prostujesz napięcie trójfazowe. Potem masz 6 tranzystorów kluczy w falowniku. Napięcie wyprostowane to jakieś w praktyce 550V. Podziel to przez 2. Już wiesz dlaczego?
A dlaczego akurat przez 2? Falownik trójfazowy wszak powinien składać się z trzech zespołów kluczy (dodatniego i ujemnego) zasilanym napięciem istotnie nieco mniejszym od szczytowego napięcia sieci, czyli 550V tak ja napisaleś - ale straty na kluczach są równie male jak na prostowniku. Więc tylko o te straty napięcie będzie mniejsze, na pewno nie aż dwukrotnie. Można oczywiście zastosować modulację PWM o max. wypelnieniu wyraźnie mniejszym od jedności, tak aby otrzymać równo 3X230V zamiast niecałych 3X400V i oczywiście przełączyć typowy silnik silnik na takie napięcie, a więc istotnie w trójkąt.
Czasem dla zwiększenia mocy stosuje się syntetyzowany przez falownik przebieg bliższy trapezowi niż sinusoidzie. Daje to dość istotny wzrost napięcia skutecznego. Bo dla symulowanej sinusoidy daje radę uzyskać jakieś 82% napięcia skutecznego silnika. Żeby było fajniej to praktycznie każdy falownik może generować prąd trójfazowy od 0.5Hz do 400Hz (dla trybu wektorowego najczęściej ciut mniej - około 300Hz).
Tyle że przy częstotliwości mniejszej od znamionowej należy niemal proporcjonalnie zmniejszać napięcie zasilające silnik (maleje przy tym w takim samym stosunku jego moc) a przy większej - teoretycznie napięcie powinno się proporcjonalnie zwiększać, a moc silnika powinna rosnąć. W praktyce jednak typowy silnik, na rdzeniach z grubych blach skonstruowany na znamionową częstotliwośc 50Hz nie pozwoli na znaczne zwiększenie napięcia wraz ze wzrostem częstotliwości.
Obecnym standardem w Polsce oraz w wielu krajach są silniki łączone w gwiazdę dla 400V a dla 230V w trójkąt.

No i nie rozumiem do czrgo terzaz zmierzasz. Potwierdzasz to co pisałem na samym początku, a czemu Ty poprzednio zaprzeczyłeś?
Falowniki praktycznie odesłały w niebyt wszelki inne rozwiązania silników. Stąd niska cena silników asynchronicznych.

Widziałeś Ty kiedykolwiek silnik od środka? Bo dla mnie to jest oczywiste że prościej jest zalać pakiet blach rdzenia aluminium gdy chodiz o silnik asynchroniczny, niż żmudnie wyplatać rozetkę uzwojeń wirnika silnika komutatorowego, i potem jesxcze nawiercać rdzeń w celu jego wyważenia. Prostsza konstrukcja stojana w silniku komutarorowym tego nie rekompensuje. Do tego dochodzi koszt precyzyjnego komutatora i szczotkotrzymaczy, a nawet elemwntów przeciwzakłóceniowych, których silnik asynchroniczny nie potrzebuje. To stąd bierze się niska cena silników asynchronicznych (zawsze były one najtańsze) a nie z ich ropowszechnienia i wynalezienia falowników.
Wrócę jeszcze do przezwajania silników - z racji ceny nowy silników nikt z rzemieślników nie zaimpregnuje prawidłowo uzwojeń silnika.
Nie wiem skąd wracasz - ja o przezwajaniu silników nic nie pisałem.
Falownik dostarcza ciąg impulsów o częstotliwości od 1 do 15kHz. Wartość średnia tych impulsów odpowiada symulowanemu przebiegowi sinusoidy (a raczej czegoś pośredniego pomiędzy sinusoidą a przebiegiem trapezowym). Przezwojony silnik szybko doznaje przebić w uzwojeniu oraz ma duże wartości indukcyjności rozproszenia i prądu upływu do obudowy (falownik to mierzy i monitoruje). Pomijam oszczędności na drucie - przy małych obrotach silnika izolacja szybko się pali w przezwojonych silnikach.
To wynika już w pierwszym rzędzie z dodatkowych strat dielektrycznych w obecności przebiegui nośnego o częstotliwości wielokrotnie przewyższającej częstotliwość użyteczną.
Przy zwalnianiu wstrzykuje się prąd stały do uzwojeń silnika albo stosuje rezystor hamujący.
Prądem stałym owszrm hamuje się silniki asynchroniczne, przy czym moc mechaniczna wytraca się wówczas w formie ciepła w wirniku. Rezystor nie przyda się tu na nic, chyba że jako element ograniczający ów prąd stały w stojanie. Nie pełni wówczas roli rezystora hamującego, którą to rolę pełni natomiast w silnikach komutatorowych bądż synchronicznych, jeśli chce się je wykorzystać do hamowania.
Zapewne dotyczy to także trójfazowych silników synchronicznych.
Które to odeszły w niepamięć
Przy dokładnym pozycjonowaniu od wielu lat stosuje się już tylko silniki reluktancyjne.
.
Taaaak? A ja właśnie słyszalem że są one preferowane tam gdzie cjhodzi o dobrą sprawność oraz współczynnik mocy. Szczególnie cenne właściwości mają silniki synchroniczne z magneserm trwałym.
Żadnych zalet z takiego dziadowania. Dobieraj termiki itd.... Chyba że klient ma problem z wydaniem więcej niż 20PLN.
Dziadowanie nie dziadowanie - ale silnik trójfazowy można w ten sposób uruchomić. I raczej nie będzie gorszy od silnika wyłącznie jednofazowego, może tylko trochę droższy, uwzględniając już koszt kondensatora.
Zanik jednej fazy i gdy był za duży termik to silnik dość szybko trafia do szafki ze złomem. Słabszy jeden styk w styczniku i silnik szlag trafia jeśli tylko jest założony termik. Wyłącznik silnikowy wykryje asymetrię prądów, termik podpięty do stycznika nie.

Jak się pilnuje silnika osobiście to i bez termika się nie sfajczy. Mało to razy uruchamiało się szlifierkę w nieobecności jednej fazy czyli w istocie w warunkach zasilania jednofazowego)? Właczona wyłacznikiem buczała tylko i szlajała wte i wewte, ale jak się ją wczesniej zakręciło ręcznie w pożądanym kierunku i dopiero podało napięcie - wchodziła na normalne obroty o pracowała na oko całkiem normalnie. Nie grzała się szybko, i można było jej używać, conajwyżej nie dociskać za mocno aby nie utknęła.
Co przy niskiej cenie silników sprawia że gra nie warta świeczki. silnik pomyłkowo połączony w trójkąt o podłączony do 3 * 400V nie przeżywa kilkunastu minut.
Taki o mocy 1.5 - 2.2kW potrafi się nawet rozgrzać do ciemnoczerwnego kolorku.
Jak ktoś jest doopa i właczy do sieci trójfazowej silnik który wcześniej sam przełącył do pracy jednofazowej w trójkąt - to mu się sfajczy a może i rozżarzy...

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: pt, 27 stycznia 2012, 17:14
autor: _idu
Tomek Janiszewski pisze: Nie czaję co Poeta chciał powiedzieć? uszkadzają się dlatego że dziadowskie zakłady wyposażają je w trzy uzwojenia zamiast dwóch? A ja byłem przekonany że falowniki robi się w wersji trójfazowej...
Impregnacja uzwojenia. Żąden rzemieślnik złota rączka nie zrobi tego porządnie - nie będzie wtedy cenowo konkurencyjny z hurtownią nowiutkich silników.
Ale co ma do tego fakt że produkuje się falowniki o tak wielkiej różnorodności napięć? Może gdzieś w jakiejś Korei czy innej Zambii takowe silniki się spotyka?
Raczej dostępnych napięć w sieciach energetycznych. I raczej nie Zambia to wymusza.....

A dlaczego akurat przez 2? Falownik trójfazowy wszak powinien składać się z trzech zespołów kluczy (dodatniego i ujemnego) zasilanym napięciem istotnie nieco mniejszym od szczytowego napięcia sieci, czyli 550V tak ja napisaleś - ale straty na kluczach są równie male jak na prostowniku. Więc tylko o te straty napięcie będzie mniejsze, na pewno nie aż dwukrotnie.
550V - to pełna zmiana napięcia impulsów na wyjściu falownika. Ale gdy chcesz szerokością impulsów uzyskać np. sinusoidę to masz w najlepszym wypadku 275V napięcia szczytowego przy obciążeniu rezystancyjnym i pracy przy współczynnikach wypełnienia 0 i 1. Trochę mało aby mieć sinusoidę o napięciu skutecznym 230V. Do dyspozycji jest około 83% napięcia 230V dla sinusoidy. Aby skompensować spadek mocy stosuje się przebieg symulowanego prądu ze spłaszczonymi wierzchołkami sinusoid.
Tomek Janiszewski pisze: Tyle że przy częstotliwości mniejszej od znamionowej należy niemal proporcjonalnie zmniejszać napięcie zasilające silnik (maleje przy tym w takim samym stosunku jego moc) a przy większej - teoretycznie napięcie powinno się proporcjonalnie zwiększać, a moc silnika powinna rosnąć. W praktyce jednak typowy silnik, na rdzeniach z grubych blach skonstruowany na znamionową częstotliwośc 50Hz nie pozwoli na znaczne zwiększenie napięcia wraz ze wzrostem częstotliwości.
No i w inwerterach są układy regulacji napięcia stałego. Ale np.w falownikach Hitachi przy hamowaniu rezysorem trzeba je wyłączać. Nie dają sobie wtedy rady.
Co do małych obrotów - przy sterowaniu wektorowym utrzymywany jest moment obrotowy - fajnie to widać jak "skacze" symulowana częstotliwość gdy na wale silnika jest spora bezwładna masa.

Co do zmiany napięcia. Dla sterowanie skalarnego dla prostego obciążenie silnika przyjmuje się stałą wartość ilorazu U/f. Ale to odpada np. w przypadku windy, wentylatora odśrodkowego .... Stosowane wtedy są inne zależności U i f. Co innego w wektorowych (prawdziwie wektorowych a nie wektorowych jedynie wg bełkotu marketingowego). W wektorowych jest pomiar chwilowym wartości wektorów napięcia i natężenia na wyjściu falownika.
Oznacza to jedno to skalarnego inwertera można podłączyć więcej niż jeden silnik do wektorowego tylko jeden.
Tomek Janiszewski pisze: To stąd bierze się niska cena silników asynchronicznych (zawsze były one najtańsze) a nie z ich rozpowszechnienia i wynalezienia falowników.
Nie tylko. Producenci mogą zmniejszyć koszty dzięki zmniejszeniu asortymentu. Porównaj ceny silników asynchronicznych tak sprzed 15 lat a obecnie.
Przy zwalnianiu wstrzykuje się prąd stały do uzwojeń silnika albo stosuje rezystor hamujący.
Prądem stałym owszrm hamuje się silniki asynchroniczne, przy czym moc mechaniczna wytraca się wówczas w formie ciepła w wirniku. Rezystor nie przyda się tu na nic, chyba że jako element ograniczający ów prąd stały w stojanie. Nie pełni wówczas roli rezystora hamującego, którą to rolę pełni natomiast w silnikach komutatorowych bądż synchronicznych, jeśli chce się je wykorzystać do hamowania.
[/quote]
Ależ oczywiście że stosuje rezystor hamujący dla szybkiego wyhamowania silnika. Wtedy układ falownika prostuje wytwarzany prąd trójfazowy i uzyskana energię traci się w postaci ciepła w tymże rezystorze. Silnik pracuje wtedy jak samochodowy alternator. Nawet bez tego rezystora podczas zwalniania napięcie obwodu pośredniego (napięcie stałe ) rośnie. Do podejrzenia w działającym inwerterze.

Wirówka, średnica bębna jakieś 2,5m, wysokość 0.5m, moc silnika 5.5kW, czas swobodnego wybiegu - od 45 minut do godziny. Hamowanie inwerterem bez rezystora - jakieś 240 sekund do zatrzymania. Z rezystorem 1000W bezproblemowo zatrzymuje się w ciągu 45 - 50 sekund. Zamiast ciepła wydzielanego w mechanicznym hamulcu mamy na ścianie porządną grzałkę...
Taaaak? A ja właśnie słyszalem że są one preferowane tam gdzie cjhodzi o dobrą sprawność oraz współczynnik mocy. Szczególnie cenne właściwości mają silniki synchroniczne z magneserm trwałym.
Silniki krokowe i reluktancyjne jako napęd to powszechne rozwiązanie i to w maszynach sprzed kilkunastu lat. Ale klasycznego synchronicznego nie udało mi się spotkać. Sterowniki takich silników są tańsze i prostsze od układów falownikowych.
Dziadowanie nie dziadowanie - ale silnik trójfazowy można w ten sposób uruchomić. I raczej nie będzie gorszy od silnika wyłącznie jednofazowego, może tylko trochę droższy, uwzględniając już koszt kondensatora.
Przecież w typowo jednofazowym tenże kondesator już jest.
Jak się pilnuje silnika osobiście to i bez termika się nie sfajczy. Mało to razy uruchamiało się szlifierkę w nieobecności jednej fazy czyli w istocie w warunkach zasilania jednofazowego)? Właczona wyłacznikiem buczała tylko i szlajała wte i wewte, ale jak się ją wczesniej zakręciło ręcznie w pożądanym kierunku i dopiero podało napięcie - wchodziła na normalne obroty o pracowała na oko całkiem normalnie. Nie grzała się szybko, i można było jej używać, conajwyżej nie dociskać za mocno aby nie utknęła.
Przy każdej maszynie musiałbyś postawić pilnowacza. Taka specyfika pracy z kobietami. Za pracę babami powinien być dodatek za szkodliwe warunki pracy ;). Babie nie przetłumaczysz że jak cos jest nie tak to stop naprawa i dopiero dalej. Byle się jeszcze jako tako kręciło dopiero jak kompletnie stanie to jest litania co jest nie tak - jak daje radę robić to wsio zawsze jest OK. Specyfika pracy z kobietami.

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: sob, 28 stycznia 2012, 10:48
autor: Jasiu
Czołem.
Tomku i Studi, bardzo lubię Wasze dyskusje, ale "w temacie". Tu mocno przegięliście, to wątek so sieci energetycznej AC/DC, a nie "co mi się na temat silników wydaje"...

Natomiast sama "wojna prądów" (bo tak to kiedyś nazywano) była bardzo ciekawa. Firma Edisona jako pierwsza zaczęła budować instalacje - prądu stałego. Użyteczność prądu zmiennego stała się jasna pod koniec XIX wieku i zarówno w USA jak i w Europie doszło do ostrej walki pomiędzy firmami promującymi AC i DC (a głównie pomiądzy Edisonem a Westinghousem i Teslą). Był i czarny PR, Edison wynalazł krzesło elektryczne i utrzymywał, że prąd przemienny właśnie do tego nadaje się najlepiej...

W 1891 na wystawie we Frankfurcie stało się jasne, że DC przegrywa i firmy Edisona wkrótce również przeszły na AC. Instalacje prądu stałego żyły jednak nadspodziewanie długo. Z dużych miast jako ostatni wyłączył DC Sztokholm (zdaje się, że w 1970). Jeszcze na przełomie wieków XX i XXI było w USA parę tysięcy odbiorców prądu stałego, a firmy energetyczne taki prąd dostarczały. Jakieś zabytkowe windy we wieżowcach i podobne rzeczy. W USA zaprzestano dostarczania DC do odbiorców w 2007 (oczywiście gdzie trzeba było, postawiono odpowiednie prostowniki).

Do roku 1978 była czynna na Politechnice Gdańskiej (w Audytorium Maximum) rozsuwana ściana zasilana z instalacji DC. Na korytarzu zainstalowano przetwornicę maszynową, były też wielkie akumulatory. Sama sieć DC (110V) była rozprowadzona po całym Instytucie Fizyki (Gmach Główny, wybudowany w 1904). Przestała działać w latach 70, po pożarze w akumulatorowni. Pozostawiono ją jedynie w samym Audytorium Maximum (teraz są tam zamontowane prostowniki).

Pozdrawiam,
Jasiu

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: sob, 28 stycznia 2012, 21:37
autor: Tomek Janiszewski
Własnie tak dziś rano gdy swojego Pionierka właczyłem - pomyślałem sobie że fajnie byłoby mieć do niego zasilacz (a choćby i na tranzystorach) zdolny dostarczyć wszystkich napięć AC i DC do jakich dostosowany był Pionier. Aby porównać jak gra w każdym przypadku... :wink:

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: pn, 30 stycznia 2012, 12:23
autor: _idu
Jasiu pisze: Natomiast sama "wojna prądów" (bo tak to kiedyś nazywano) była bardzo ciekawa.
Nie tylko prądów, gaz skutecznie hamował elektryfikację w pierwszej połowie XXw.
Wtedy głównym zastosowaniem elektryczności w mieszkaniach było oświetlenie i co ciekawe na tym polu gaz jako medium do oświetlenie nie chciał oddać pola.
W moim mieście w śródmieściu oświetlenie gazowe było czymś powszechnym. Elektryczność ze znacznym opóźnieniem wyparła oświetlenie gazowe i chyba wg mnie dopiero po pojawieniu sie innych odbiorników elektryczności w mieszkaniach niż tylko oświetlenie. (również oświetlenie ulic - gazowe miało się dobrze przez długi czas...).
Normą był rury gazowe doczepione do sufitu prowadzące na jego środek do miejsca gdzie był zawieszony stosowny żyrandol.
Rury nie likwidowano mimo przejścia na elektryczność dopiero w latach 80-tych najemcy usuwali ślady instalacji gazowej do oświetlenia.
Ta niechęć do elektryczność i trzymanie się gazu jako źródła światła to nie tylko nasza specjalność bo zdaje się że to dość powszechne zjawisko było w USA.

Re: Prąd stały w sieci energetycznej

: pn, 30 stycznia 2012, 18:26
autor: Jasiu
Czołem.
Artykuł w NY Times o zaprzestaniu dostarczania energii DC w 2007:
http://cityroom.blogs.nytimes.com/2007/ ... as-edison/
Pozdrawiam,
Jasiu