Zabytkowe lampki choinkowe
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Klasyczny kilkuletni komplet z żarówkami 14V mam założony na miniaturową sztuczną choineczkę o wysokości ok. 25 cm. Ponieważ w tak bliskiej odległości lampek od siebie, całość dość znacznie się nagrzewała, dałem w szereg jakąś starą radziecką diodę. Świeci gdzieś na 2/3.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Jeśli te lampki mają wartość historyczną, to koniecznie trzeba je wpisać do rejestru zabytków ruchomych. Będą prawem chronione i nie będzie można ich zniszczyć przez dołączanie do nich czegokolwiek
. Podaj adres swój i konserwatora, a pomogę w formalnościach
.


-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4188
- Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Alku, czy żony i teściowe również pomagasz wpisać do....................?
- dark_one
- 375...499 postów
- Posty: 393
- Rejestracja: pn, 2 kwietnia 2007, 00:29
- Lokalizacja: Pasmo zabronione
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
I pewnie jeszcze jako nieruchomość.
Working class can kiss my arse, I got a foreman job at last!
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
A ja wciąż używam stareńkich - jeszcze przedwojennych - "osramek" świecowych, kupionych w II połowie lat czterdziestych ub. wieku przez śp. babkę - dosłownie od mojego niemowlęctwa
Mają ciekawie rozwiązany "zwieracz" podtrzymujący świecenie całego szeregu mimo spalenia czy przerwania włókien w poszczególnych bańkach.
Przestrzeń w części bańki ukrytej w cokole, tam, gdzie rurka pompowa - między doprowadzeniami do włókien - wypełniona jest czarną grubokrystaliczną substancją (grafit? SiC?), o rezystancji przypuszczalnie większej niż włókno.
Kryształki zmierzone omomierzem w spalonej żarówce nie wykazują żadnego przejścia niemniej zachowują się zupełnie jak warystor: pod napięciem - przy przerwanym obwodzie włókna w żarówce - zaczynają przewodzić prąd i pozostałe lampki nadal świecą (lecz nieco ciemniej).
Na zdjęciu oryginalna przedwojenna żarówka (po lewej) i jej wczesnopowojenny zamiennik (też już praktycznie niedostępny), przez jakis czas żarówki takie (sakramencko drogie
) były także do kupienia w ELFA.se - ale znikły.
Czasem pokazują się po kilka sztuk na Allegro - zwykle z rozparcelowanych kompletów.

Mają ciekawie rozwiązany "zwieracz" podtrzymujący świecenie całego szeregu mimo spalenia czy przerwania włókien w poszczególnych bańkach.
Przestrzeń w części bańki ukrytej w cokole, tam, gdzie rurka pompowa - między doprowadzeniami do włókien - wypełniona jest czarną grubokrystaliczną substancją (grafit? SiC?), o rezystancji przypuszczalnie większej niż włókno.
Kryształki zmierzone omomierzem w spalonej żarówce nie wykazują żadnego przejścia niemniej zachowują się zupełnie jak warystor: pod napięciem - przy przerwanym obwodzie włókna w żarówce - zaczynają przewodzić prąd i pozostałe lampki nadal świecą (lecz nieco ciemniej).
Na zdjęciu oryginalna przedwojenna żarówka (po lewej) i jej wczesnopowojenny zamiennik (też już praktycznie niedostępny), przez jakis czas żarówki takie (sakramencko drogie

Czasem pokazują się po kilka sztuk na Allegro - zwykle z rozparcelowanych kompletów.
- Załączniki
-
- Osram z ELFA.se
- Żarówka choinkowa 33-431-26 Osram.jpg (21.92 KiB) Przejrzano 2926 razy
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- Michał_B
- 1875...2499 postów
- Posty: 2308
- Rejestracja: ndz, 23 grudnia 2007, 20:35
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Witam!
Takich lampek "Świeczkowych" także mam 2 komplety w idealnym stanie. Bardzo pomysłowo wykonane są bakelitowe oprawki żarówek, oraz stalowa żabka.
Przydało by się zrobić zapas żarówek, ale pewnie trzeba będzie kupić komplet w złym stanie ze sprawnytm i żarówkami.
Powoli przeprowadzam renowacje naszych polskich- Wrocławskich lampek, także z bakelitu. Powoli oswajam sie z technologią malowania żarówek- umiem już malować 2 kolorowe żarówki.
Na dniach zmontuję komplet w całość- konieczne jest skrócenie przewodów oraz szerwgowo dam termistor 15V/0,3A w koszulce izolacyjnej(najlepszy byłby igielit, ale nie posiadam o tak dużej średnicy..)
Pozdrawiam
Takich lampek "Świeczkowych" także mam 2 komplety w idealnym stanie. Bardzo pomysłowo wykonane są bakelitowe oprawki żarówek, oraz stalowa żabka.
Przydało by się zrobić zapas żarówek, ale pewnie trzeba będzie kupić komplet w złym stanie ze sprawnytm i żarówkami.
Powoli przeprowadzam renowacje naszych polskich- Wrocławskich lampek, także z bakelitu. Powoli oswajam sie z technologią malowania żarówek- umiem już malować 2 kolorowe żarówki.
Na dniach zmontuję komplet w całość- konieczne jest skrócenie przewodów oraz szerwgowo dam termistor 15V/0,3A w koszulce izolacyjnej(najlepszy byłby igielit, ale nie posiadam o tak dużej średnicy..)
Pozdrawiam
Serdecznie zapraszam na moją stronę dotyczącą powojennych Polskich telefonów: http://telefony.elektroda.eu
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
No, tak, zapomniałem dodać, że zdobyłem drugi (bardzo podobny lecz nie osramowski) komplet lampek - mam więc żarówki (te także Osram!) na podmianę - niestety te zaokraglone a nie zaostrzone...[/quote]Michał_B pisze: Witam!
Takich lampek "Świeczkowych" także mam 2 komplety w idealnym stanie. Bardzo pomysłowo wykonane są bakelitowe oprawki żarówek, oraz stalowa żabka.
Przydało by się zrobić zapas żarówek, ale pewnie trzeba będzie kupić komplet w złym stanie ze sprawnytm i żarówkami.
A nie lepiej dostawić jedną czy dwie dodatkowe oprawki z żarówkami - jasność trochę zmaleje, ale za to poświecą niezawodnie Twoim wnukom... a termistor jest niepotrzebna "grzałką"... ale skoro chcesz koniecznie to albo odporniejszą od igielitu zieloną rurę termokurczliwą albo z bakelitu z otworkami.Michał_B pisze:Powoli przeprowadzam renowacje naszych polskich- Wrocławskich lampek, także z bakelitu. Powoli oswajam sie z technologią malowania żarówek- umiem już malować 2 kolorowe żarówki.
Na dniach zmontuję komplet w całość- konieczne jest skrócenie przewodów oraz szerwgowo dam termistor 15V/0,3A w koszulce izolacyjnej(najlepszy byłby igielit, ale nie posiadam o tak dużej średnicy..)
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- Michał_B
- 1875...2499 postów
- Posty: 2308
- Rejestracja: ndz, 23 grudnia 2007, 20:35
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Załączam zdjęcia lampek w oryginalnych pudełkach.
Na początek lampki "świeczkowe" Radial na żarówkach Osram.
Następnie Wrocławskie- na razie wersja "skromna". Żarówki "szyszkowe" malowane przezemnie na jeden z 4 kolorów.
Na początek lampki "świeczkowe" Radial na żarówkach Osram.
Następnie Wrocławskie- na razie wersja "skromna". Żarówki "szyszkowe" malowane przezemnie na jeden z 4 kolorów.
Serdecznie zapraszam na moją stronę dotyczącą powojennych Polskich telefonów: http://telefony.elektroda.eu
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
No proszę jaki klimacik z dzieciństwa.A jednak szkoda nieco akcji z zapalającymi się choinkami.Moja żona przeżyła 3 takie akcje a ja 2(tylko).
Se ne vrati pane Homolka!
Pozdrawiam T
Se ne vrati pane Homolka!
Pozdrawiam T
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Pora roku może nie ta, ale jest to dobry czas na przeglądy, naprawy i nowe pomysły. Na próbę dorobiłem sobie dwie żarówki, wzorując się na oryginałach.
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Podobne lampki jak te K12 zrobił sam w latach 50-tych czy 60-tych mój dziadek. Nawet podobnie to wyglądało w kartonie po butach, powpinane do jakiejś deseczki czy sklejki. Białe tulejki z klejonego papieru, do środka oprawki gwintowane i klamerki do mocowania, itp. Wszystko policzone na 220V, żarówki na 14V. U nas ten komplet wytrzymał gdzieś do 1987 roku. Żałuję, że wywaliłem - byłoby teraz co fotografować na forum.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
- taipan3
- 1250...1874 posty
- Posty: 1542
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Ja mam troszkę inny , bałwanki są ale hitem są latarenki , bardzo delikatnie się żarzą , pięknie wyglądają na choince. Chciałem dać zdjęcia, ale oprawki były już tak popękane że je wyrzuciłem a samych lampek nie mogę znaleźć.
Taki sam zestaw jak u MIchałaB
Taki sam zestaw jak u MIchałaB
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 3319
- Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Sądząc po obecnej pogodzie, Koledzy szykują się na przysłowiową "Gwiazdkę w Maju":-)
A bardziej AD REM: żaróweczki świecówki 14V3W zwykle wytrzymują w jedno-żarówkowym pionierze B
w zamian za rzadkie obecnie oryginalne 12V/0,225A.Tylko trzeba zrobić drobną modyfikacje mocowania,
bo są dłuższe.
A bardziej AD REM: żaróweczki świecówki 14V3W zwykle wytrzymują w jedno-żarówkowym pionierze B
w zamian za rzadkie obecnie oryginalne 12V/0,225A.Tylko trzeba zrobić drobną modyfikacje mocowania,
bo są dłuższe.
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Angielski powieściopisarz Charles Dickens spłacił swoje długi karciane, gdy wydał swoją słynną książkę pt."Opowieść wigilijna" w 1843 r. Głównego bohatera książki odwiedzają duchy: Duch Dawnych Świąt Bożego Narodzenia, Duch Obecnych Świąt i Duch Świąt przyszłych.
Moja opowieść wigilijna ukazuje się już po wigilii i jest bardziej historyczna niż obyczajowa czy moralizatorska, choć i takie elementy się w niej znajdą.
Choinka bożonarodzeniowa wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich i związana jest z kultem wiecznie zielonego drzewka. Bożonarodzeniowy zwyczaj przystrajania choinki wywodzi się z Alzacji. Początkowo za ozdoby służyły jabłka, pierniczki i ozdoby z papieru. Z czasem doszły świeczki i zimne ognie. Symbolizowały gwiazdy, a świeczka na czubku choinki- gwiazdę betlejemską. Te niewątpliwie dodające uroku światełka były niestety przyczyną niejednego pożaru. Próbowano różnych sposobów na zmniejszenie ryzyka zapalenia się choinki, na przykład poprzez wprowadzenie kloszy na świeczki i ich pewniejszego mocowania w postaci klipsów, ale niewiele to pomagało. Sytuację zmieniło dopiero wprowadzenie elektrycznych lampek choinkowych.
Lampki elektryczne wymyślił w 1882 r. Edward Johnson (wiceprezes Electric Light Company). W swoim apartamencie w Nowym Jorku zamontował na choince 80 światełek w kolorach flagi amerykańskiej. Lampki były wielkości orzecha włoskiego, a Johnson nakazał je dla siebie wyprodukować w firmie, w której pracował. Lampek nie opatentował, natomiast opatentował połączenie światełek w układzie szeregowym.
W 1895 r. Grover Cleveland – prezydent Stanów Zjednoczonych – przyozdobił elektrycznymi lampkami Biały Dom. Potem lampki zaczęły się rozpowszechniać wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych, ale kosztowały słono. Zestaw kosztował w 1900 r. 300 dolarów. Była to wówczas naprawdę duża suma. Istniała także możliwość wynajęcia zestawu choinkowego na czas świąt za sumę około 1000 zł w przeliczeniu na dzisiejsze nasze pieniądze. Była to więc atrakcja dla naprawdę zamożnych ludzi.W 1919 r. firma General Electric wprowadziła żarówki choinkowe w kształcie płomienia.
W Europie elektryczne lampki choinkowe stały się modne na przełomie lat 20 i 30 XX wieku. Do Polski lampki choinkowe przywędrowały ze Śląska.
Po drugiej wojnie światowej produkcja żarówek i zestawów choinkowych była realizowana na kilka sposobów. Ponieważ przemysł oświetleniowy był uspołeczniony, prym wiodły Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych.
Lampki musiały być towarem upragnionym, skoro pracownice tego zakładu między innymi tak wspominały:
[...] Kradzieże u nas były normalnie. Były kontrole dla mężczyzn od Karolkowej jedna, a dla kobiet było wejście od Grzybowskiej. I co któraś: „pani do kontroli, pani do kontroli”. Trzeba było pójść tam na zaplecze. I się normalnie szło. Ale żeby uniknąć złapań, to panie sobie w koki zawijały lampy, w ****, za przeproszeniem, kładły.[...] A jak choinkowe wynosili...
-To ja pani powiem. Pierwszy raz wyszła produkcja lampek choinkowych, takie białe, specjalnie pokrywane luminoforem. Ja sobie myślę: „ Boże, tak by mi się takie lampki przydały”, ale kupić nie można. Wynieść? Nie bardzo. Idę do Władka, szefa. Ja mówię: „jak ja mogę te lampki...?”. On mówi: „co ty, jeszcze nie masz? Ja już mam dwa komplety w domu”. To brygadzista, ustawiacz tak powiedział. To ja sobie pokombinowałam, co tu zrobić, żeby te lampki wynieść. Zwykłą siatkę, włożyłam do torby. Na to kromki chleba, którego nie zjadłam. Tam poukładałam sobie lampki, na to wystawały dwie bułeczki. I tak sobie idę. Wyszłam z zakładu z kompletem lampek. To była moja jedyna kradzież, jak w Róży pracowałam. Ponieważ nie mogłam lampek kupić, to ukradłam.
-No i miałaś rację. A co? A dlaczego nie?
- Zwracaliśmy się, żeby nam udostępnili trochę tych lampek. Nie ma mowy. Produkcja nie.
Jeśli ktoś był tam na dole, to kradł mniej, jeśli wyżej, to kradł odpowiednio więcej. Wynoszono towary z magazynu, brali sobie to, co mogli. Dla takiego normalnego pracownika zawsze była kontrola, ale jak szedł pan kierownik z odpowiednim bagażem, to go się nie kontrolowało.
-Całe kartony wynosili.
-A ja wszystko kradłam. Co mi się napatoczyło. Wszystko.
-Wychodziłyśmy z roboty z drugiej zmiany, wynosiliśmy małe choinkowe lampy.
-Panowie wynosili też. Co kto mógł, jak mógł.[...]
W późniejszych latach (lata 60.) produkcją lampek choinkowych zajmowały się niektóre spółdzielnie pracy. Oto niektóre z nich: Spółdzielnia pracy "Przyjaźń", Spółdzielnia Inwalidów "Inwalida Wojenny", obecnie Millenium w upadłości, Spółdzielnia Inwalidów "Delam", Pabianickie Miejskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Terenowego, Rzemieślnicza Spółdzielnia "Metal" z Gdyni, Spółdzielnia Pracy "Gedania" w Gdańsku. Prócz lampek krajowych trafiały do sprzedaży także lampki zagraniczne, głównie z ZSRR.
Lata 90. przyniosły w Polsce pewną rewolucję lampkową. Powszechne stały się tanie małe lampki produkcji chińskiej. Ich jakość była nieraz wątpliwa, ale nie stanęło to na drodze do podboju przez nich rynku. Był to też gwóźdź do trumny większości wytwórców krajowych. XXI wiek przyniósł kolejną rewolucję w postaci lampek LED. Dzięki temu pojawiły się lampki dające rozmaite efekty świetlne, jakich nie można było uzyskać w zestawach z żarówkami. Te ostatnie mogły w zasadzie co najwyżej oferować migotanie lampek. W zestawach chińskich służyła do tego specjalna żaróweczka z bimetalem, który po nagrzaniu przerywał szeregowo włączone żarówki, aby po ostudzeniu znów zamknąć obwód. Zestawy oferowane przez wyżej wymienionych wytwórców nie oferowały nawet tego. Niektórzy przerabiali zestawy w ten sposób, że szeregowo włączali starter od świetlówek, co pozwalało na uzyskanie wymarzonego efektu mrugania lampek.
W tym miejscu mógłbym zakończyć moją wigilijną opowieść lampkową, ale muszę jeszcze wrócić do lampek z PRL-u. Z dzieciństwa pamiętam zestaw z witryny jednego ze sklepów w Wyszkowie. Był to zestaw, w którym niektóre żaróweczki miały postać grzybków, bałwanków i latarenek. Wtedy bardzo mi się podobał, ale w domu mieliśmy inne zestawy: jeden z kloszami w kształcie dzwoneczków z tradycyjnymi wręcz żaróweczkami w kształcie płomienia świecy oraz drugi, chyba z ZSRR z kloszami w kształcie szyszek i latarenek. Szukając informacji o tych lampkach w kształcie grzybków odkryłem, że robiła je co najmniej jedna ze spółdzielni. Siłą rzeczy trafiłem także na takie stare lampki, oferowane w licytacjach. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że lampki te kosztują bardzo słono, stając się rarytasem kolekcjonerskim za który trzeba zapłacić 400- 500 zł. Nawet pojedyncze żaróweczki, jeśli się trafiają, kosztują kilkadziesiąt złotych. W warunkach fabrycznych, bańki były dmuchane do formy. Nie mając formy, wydmuchuję je ręcznie, co powoduje, że każda bańka jest trochę inna. Z uwagi na fakt, że mam kilka tysięcy włókiem 13,5V/5W na takie napięcie są moje żarówki. Film opisujący proces wytwarzania można zobaczyć tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=bnUjZG0miGM&t=18s
Gotowe lampki zaś można zobaczyć na paru fotografiach, które załączam.
Moja opowieść wigilijna ukazuje się już po wigilii i jest bardziej historyczna niż obyczajowa czy moralizatorska, choć i takie elementy się w niej znajdą.
Choinka bożonarodzeniowa wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich i związana jest z kultem wiecznie zielonego drzewka. Bożonarodzeniowy zwyczaj przystrajania choinki wywodzi się z Alzacji. Początkowo za ozdoby służyły jabłka, pierniczki i ozdoby z papieru. Z czasem doszły świeczki i zimne ognie. Symbolizowały gwiazdy, a świeczka na czubku choinki- gwiazdę betlejemską. Te niewątpliwie dodające uroku światełka były niestety przyczyną niejednego pożaru. Próbowano różnych sposobów na zmniejszenie ryzyka zapalenia się choinki, na przykład poprzez wprowadzenie kloszy na świeczki i ich pewniejszego mocowania w postaci klipsów, ale niewiele to pomagało. Sytuację zmieniło dopiero wprowadzenie elektrycznych lampek choinkowych.
Lampki elektryczne wymyślił w 1882 r. Edward Johnson (wiceprezes Electric Light Company). W swoim apartamencie w Nowym Jorku zamontował na choince 80 światełek w kolorach flagi amerykańskiej. Lampki były wielkości orzecha włoskiego, a Johnson nakazał je dla siebie wyprodukować w firmie, w której pracował. Lampek nie opatentował, natomiast opatentował połączenie światełek w układzie szeregowym.
W 1895 r. Grover Cleveland – prezydent Stanów Zjednoczonych – przyozdobił elektrycznymi lampkami Biały Dom. Potem lampki zaczęły się rozpowszechniać wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych, ale kosztowały słono. Zestaw kosztował w 1900 r. 300 dolarów. Była to wówczas naprawdę duża suma. Istniała także możliwość wynajęcia zestawu choinkowego na czas świąt za sumę około 1000 zł w przeliczeniu na dzisiejsze nasze pieniądze. Była to więc atrakcja dla naprawdę zamożnych ludzi.W 1919 r. firma General Electric wprowadziła żarówki choinkowe w kształcie płomienia.
W Europie elektryczne lampki choinkowe stały się modne na przełomie lat 20 i 30 XX wieku. Do Polski lampki choinkowe przywędrowały ze Śląska.
Po drugiej wojnie światowej produkcja żarówek i zestawów choinkowych była realizowana na kilka sposobów. Ponieważ przemysł oświetleniowy był uspołeczniony, prym wiodły Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych.
Lampki musiały być towarem upragnionym, skoro pracownice tego zakładu między innymi tak wspominały:
[...] Kradzieże u nas były normalnie. Były kontrole dla mężczyzn od Karolkowej jedna, a dla kobiet było wejście od Grzybowskiej. I co któraś: „pani do kontroli, pani do kontroli”. Trzeba było pójść tam na zaplecze. I się normalnie szło. Ale żeby uniknąć złapań, to panie sobie w koki zawijały lampy, w ****, za przeproszeniem, kładły.[...] A jak choinkowe wynosili...
-To ja pani powiem. Pierwszy raz wyszła produkcja lampek choinkowych, takie białe, specjalnie pokrywane luminoforem. Ja sobie myślę: „ Boże, tak by mi się takie lampki przydały”, ale kupić nie można. Wynieść? Nie bardzo. Idę do Władka, szefa. Ja mówię: „jak ja mogę te lampki...?”. On mówi: „co ty, jeszcze nie masz? Ja już mam dwa komplety w domu”. To brygadzista, ustawiacz tak powiedział. To ja sobie pokombinowałam, co tu zrobić, żeby te lampki wynieść. Zwykłą siatkę, włożyłam do torby. Na to kromki chleba, którego nie zjadłam. Tam poukładałam sobie lampki, na to wystawały dwie bułeczki. I tak sobie idę. Wyszłam z zakładu z kompletem lampek. To była moja jedyna kradzież, jak w Róży pracowałam. Ponieważ nie mogłam lampek kupić, to ukradłam.
-No i miałaś rację. A co? A dlaczego nie?
- Zwracaliśmy się, żeby nam udostępnili trochę tych lampek. Nie ma mowy. Produkcja nie.
Jeśli ktoś był tam na dole, to kradł mniej, jeśli wyżej, to kradł odpowiednio więcej. Wynoszono towary z magazynu, brali sobie to, co mogli. Dla takiego normalnego pracownika zawsze była kontrola, ale jak szedł pan kierownik z odpowiednim bagażem, to go się nie kontrolowało.
-Całe kartony wynosili.
-A ja wszystko kradłam. Co mi się napatoczyło. Wszystko.
-Wychodziłyśmy z roboty z drugiej zmiany, wynosiliśmy małe choinkowe lampy.
-Panowie wynosili też. Co kto mógł, jak mógł.[...]
W późniejszych latach (lata 60.) produkcją lampek choinkowych zajmowały się niektóre spółdzielnie pracy. Oto niektóre z nich: Spółdzielnia pracy "Przyjaźń", Spółdzielnia Inwalidów "Inwalida Wojenny", obecnie Millenium w upadłości, Spółdzielnia Inwalidów "Delam", Pabianickie Miejskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Terenowego, Rzemieślnicza Spółdzielnia "Metal" z Gdyni, Spółdzielnia Pracy "Gedania" w Gdańsku. Prócz lampek krajowych trafiały do sprzedaży także lampki zagraniczne, głównie z ZSRR.
Lata 90. przyniosły w Polsce pewną rewolucję lampkową. Powszechne stały się tanie małe lampki produkcji chińskiej. Ich jakość była nieraz wątpliwa, ale nie stanęło to na drodze do podboju przez nich rynku. Był to też gwóźdź do trumny większości wytwórców krajowych. XXI wiek przyniósł kolejną rewolucję w postaci lampek LED. Dzięki temu pojawiły się lampki dające rozmaite efekty świetlne, jakich nie można było uzyskać w zestawach z żarówkami. Te ostatnie mogły w zasadzie co najwyżej oferować migotanie lampek. W zestawach chińskich służyła do tego specjalna żaróweczka z bimetalem, który po nagrzaniu przerywał szeregowo włączone żarówki, aby po ostudzeniu znów zamknąć obwód. Zestawy oferowane przez wyżej wymienionych wytwórców nie oferowały nawet tego. Niektórzy przerabiali zestawy w ten sposób, że szeregowo włączali starter od świetlówek, co pozwalało na uzyskanie wymarzonego efektu mrugania lampek.
W tym miejscu mógłbym zakończyć moją wigilijną opowieść lampkową, ale muszę jeszcze wrócić do lampek z PRL-u. Z dzieciństwa pamiętam zestaw z witryny jednego ze sklepów w Wyszkowie. Był to zestaw, w którym niektóre żaróweczki miały postać grzybków, bałwanków i latarenek. Wtedy bardzo mi się podobał, ale w domu mieliśmy inne zestawy: jeden z kloszami w kształcie dzwoneczków z tradycyjnymi wręcz żaróweczkami w kształcie płomienia świecy oraz drugi, chyba z ZSRR z kloszami w kształcie szyszek i latarenek. Szukając informacji o tych lampkach w kształcie grzybków odkryłem, że robiła je co najmniej jedna ze spółdzielni. Siłą rzeczy trafiłem także na takie stare lampki, oferowane w licytacjach. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że lampki te kosztują bardzo słono, stając się rarytasem kolekcjonerskim za który trzeba zapłacić 400- 500 zł. Nawet pojedyncze żaróweczki, jeśli się trafiają, kosztują kilkadziesiąt złotych. W warunkach fabrycznych, bańki były dmuchane do formy. Nie mając formy, wydmuchuję je ręcznie, co powoduje, że każda bańka jest trochę inna. Z uwagi na fakt, że mam kilka tysięcy włókiem 13,5V/5W na takie napięcie są moje żarówki. Film opisujący proces wytwarzania można zobaczyć tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=bnUjZG0miGM&t=18s
Gotowe lampki zaś można zobaczyć na paru fotografiach, które załączam.
Re: Zabytkowe lampki choinkowe
Mnie najbardziej w pamięć zapadły te chińskie lampki z lat '90 a to ze względu na ich częste awarie wynikające głównie z przepalania żarówek.
Nie wiem z czego to wynikało lub jak to wykonano, ale czasem jak przepalała się w nich żarówka to powodowała ona zwarcie więc po przepaleniu obwód nie był przerywany - pozostałe żarówki nadal świeciły.
Zazwyczaj jednak przepalenie żarówki przerywało obwód i wtedy szukałem miejsca przerwy.
Aby ułatwić sobie zadanie i nie sprawdzać po kolei wszystkich żarówek stosowałem śrubokręt z neonówką i w kilku miejscach sprawdzałem do którego momentu jest obecna faza - czyli zachowana jest ciągłość obwodu.
Żarówki z przerywaczem bimetalowym czasem zastępowałem zwykłymi by lampki świeciły ciągle a komplety łączyłem w szereg aby wydłużyć trwałość.
Zapasowe żarówki z przerywaczem bimetalowym wykorzystywałem też do innych celów np. w szeregu z przekaźnikiem jako prosty przerywacz lub w tylnej lampie rowerowej zasilanej z dynama jako pulsujące światło.
Poza tymi lampkami nie spotkałem się z żarówkami, w których realizowano pulsujące światło w ten sposób.
Nie wiem z czego to wynikało lub jak to wykonano, ale czasem jak przepalała się w nich żarówka to powodowała ona zwarcie więc po przepaleniu obwód nie był przerywany - pozostałe żarówki nadal świeciły.
Zazwyczaj jednak przepalenie żarówki przerywało obwód i wtedy szukałem miejsca przerwy.
Aby ułatwić sobie zadanie i nie sprawdzać po kolei wszystkich żarówek stosowałem śrubokręt z neonówką i w kilku miejscach sprawdzałem do którego momentu jest obecna faza - czyli zachowana jest ciągłość obwodu.
Żarówki z przerywaczem bimetalowym czasem zastępowałem zwykłymi by lampki świeciły ciągle a komplety łączyłem w szereg aby wydłużyć trwałość.
Zapasowe żarówki z przerywaczem bimetalowym wykorzystywałem też do innych celów np. w szeregu z przekaźnikiem jako prosty przerywacz lub w tylnej lampie rowerowej zasilanej z dynama jako pulsujące światło.
Poza tymi lampkami nie spotkałem się z żarówkami, w których realizowano pulsujące światło w ten sposób.