Strona 2 z 2

Re: Ograniczenie dostępu do internetu!

: czw, 7 maja 2009, 13:59
autor: _idu
adamst_ pisze:
tszczesn pisze:
Naked_Raygun pisze:Jeżeli w jakiś sposób naruszam zasady obowiązujące na forum, proszę o ewentualne usunięcie postu!
Teoretycznie jest OT, ale we właściwym miejscu, a rzecz ważna, niech leży. A zresztą, nawet jak wprowadzą to i tak będzie to łatwe do obejścia :)
Chyba że providerzy postawią WebSense na routerach... aczkolwiek to by straszliwej mocy obliczeniowej wymagało...
Raczej zauktualizowanie tego dinozaura pod polskie warunki. On jest OK ale tylko dla USA i Kanady. W ogóle nie jest elastyczny jeśli chodzi o specyfikę kulturową. Dziwie się że to jeszcze gdzieś działa w Europie... Są nowocześniejsze oprogramowania. I co ciekawe przez inne podejście które oznacza rozproszenie mocy obliczeniowej - mowa o source forwarding.

Tu nie chodzi o piractwo. Ale o brutalna polityczną indoktrynację. Ograniczanie wolności słowa. Myślący obywatel jest zagrożeniem dla garstki bogaczy. Ot tyle. Masz kupować to co tobie każą, masz mysleć to co każą Tobie media (nie)zależne(od korporacji) inaczej pierdel i to na długie lata albo kara finansowa taka że do końca życia będziesz wegetował pod mostem. U nas już to wyraźnie się zaczyna.

Re: Ograniczenie dostępu do internetu!

: czw, 7 maja 2009, 22:01
autor: kaem
STUDI pisze:Tu nie chodzi o piractwo. Ale o brutalna polityczną indoktrynację. Ograniczanie wolności słowa. Myślący obywatel jest zagrożeniem dla garstki bogaczy. Ot tyle. Masz kupować to co tobie każą, masz mysleć to co każą Tobie media (nie)zależne(od korporacji) inaczej pierdel i to na długie lata albo kara finansowa taka że do końca życia będziesz wegetował pod mostem. U nas już to wyraźnie się zaczyna.
Można to podsumować krótko: "internet daliśmy ci MY (elita przemysłowo-finansowa), więc nie podskakuj. MY możemy ci go zabrać. Ciesz się z tego co masz na czołowych portalach".
Zapomnieli o jednym: tak naprawdę twórcami internetu są ci, którzy umieścili tam treści lub są autorami tych treści. Gdyby nie oni (czyli my, w odróżnieniu od "MY") to internet nie różniłby się specjalnie od "gazet lub czasopism" wielkich koncernów medialnych (kłania się Berlusconi - żałosny przypadek upolitycznienia mediów i umiedialnienia polityki) i telewizji tychże. Parafrazując Irona Idema: "internet to nie kupa drutów, internet to ludzie".
Owa garstka bogaczy nawet nie zastanawia się, ile razy w ciągu dnia, wchodząc do internetu, korzysta (legalnie, a jakże) z informacji (choćby o... starych radiach) zebranych i uporządkowanych przez ludzi ledwo lub niewiele powyżej tego "ledwo" ciągnących z kasą do pierwszego.