Czołem.
Dzisiejsze testy dobiegły końca. W godzinach popołudniowych odwiedził mnie stary przyjaciel, Marcin Szlachta, z zawodu zajmujący się lutnictwem, wcześniej grający przez kilka lat w kapeli "Brain Connect" jako gitarzysta basowy i klawiszowiec (widać go na filmie YT z linku
https://www.youtube.com/watch?v=AGpCX9uEKdw ). Swoje instrumenty często stroi i prezentuje nabywcom w Filharmonii Śląskiej. Ma świetny słuch i doskonale zna brzmienia wszystkich instrumentów na żywo (Marcin sam też komponuje muzykę)... Posłuchaliśmy razem kilkunastu utworów jazzowych, rockowych oraz muzyki klasycznej i rozrywkowej, dochodząc do podobnych wniosków. Nie dostrzegliśmy najmniejszych nawet różnic w charakterze i brzmieniu dźwięku przy przełączaniu pojemności kondensatora C10 ze 120 pF na 840 pF. Identyczna sytuacja wystąpiła przy zmianie układu podłączenia rezystorów w stopniach mocy oraz przy przełączaniu wartości prądu spoczynkowego między 3 mA i 50 mA. Wzmacniacze Kolegi taipan 3 zapewniały wyjątkowo dobre i w warunkach domowych wystarczająco głośne brzmienie muzyki na wysokiej jakości zespołach głośnikowych, zarówno o module impedancji 8 Ω jak i 4 Ω, a przy tym niemal w ogóle nie wzrastała temperatura małego radiatora, odprowadzającego ciepło z tranzystorów końcowych (pozostawał ledwo letni; całkowita moc średnia, pobierana przez oba moduły z zasilacza 24 V wahała się między 2,7 a ok. 8 W). Marcin śmiał się nawet, że różnice widać wyraźnie na wykresach, ale są niewyczuwalne na słuch. Ponownie okazało się, że największy wpływ na brzmienie zestawu audio wywiera jakość przetworników elektroakustycznych oraz akustyka pomieszczenia odsłuchowego. Pod tym względem najgorzej wypadły wszystkie zestawy Tonsila (ZG25C, Altusy, Altony i Mildtony), wprowadzając wysokie zniekształcenia liniowe i nieliniowe, ze słyszalnymi wyraźnie rezonansami i "dziurami" w paśmie przenoszenia. Ich brzmienie było płaskie, bez szczegółów i detali, z dudniąco-buczącymi tonami niskimi (bez słyszalnego schodzenia przetworników w dolne rejestry), z piszczącymi i dającymi po uszach tonami średnimi oraz dziwnymi i nieprzyjemnymi tonami wysokimi, od których cierpła skóra i po chwili dostawało się bólu uszu. Oboje powtórzyliśmy nasze zdanie o tych zestawach, stwierdzając, że nadają się jedynie na imprezy, do wytwarzania głośnego łomotu. W domu dla przyjemności nie da się ich słuchać ani cicho, ani głośno... Bardzo dobrze pracowały stare małe kolumienki MBL-321 (o impedancji 4 Ω), a rewelacyjnie, z mnóstwem szczegółów, świetną stereofonią, doskonałymi tonami niskimi i pełnym pasmem grały studyjne monitory ADAM A8X.
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .