Lampy a ... nasze bezpieczenstwo.

Jeśli informacja nie pasuje do żadnego działu, a musisz się nią podzielić - zrób to tutaj.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd

Adrian
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 221
Rejestracja: ndz, 2 kwietnia 2006, 20:28

Lampy a ... nasze bezpieczenstwo.

Post autor: Adrian »

Nudny jak flaki z olejem temat BHP to staly element zyciorysu elektronika. I tego z dyplomem i tego samouka wypadek moze nie ominac, a smierc nie wybiera...

Jednakze nie o smiertelnych napieciach i nie o odczuwalnych pradach chcialem porozmawiac... Na ten temat powiedziano chyba wszystko, co mozna bylo powiedziec.

Moje pytanie do WAS, szanownia "lampowicze" jest nastepujace: jak bardzo niebezpieczne moga byc dla zdrowia czesci skladowe lamp ?

Mamy tam wszak tor, cez, bar i - o zgrozo - pary rteci, a nawet rtec w stanie plynnym.

Mam, prosze ja Was, gazotron. Co by sie stalo, gdyby mi pekl ? Jak duze ilosc rteci w nim sie znajduje (wszak widze, ze po zalaczeniu zarzenia jest jej tam sporo, osiada na sciankach) i czy moga mi zagrozic, jesli "rozpyla" sie w objetosci... powiedzmy pokoju ? Rtec wchlonieta przez organizm nie "rozlozy" sie w nim... Metale ciezkie lubia sie odkladac, gromadzic.

Zatem: czym grozi mi pekniecie gazotronu i - nie mniej wazne - co zrobic z juz zuzytym ? (po czym poznaje sie, ze gazotron sie zuzyl ? Spadek emisji ?) Gdzie go oddac ? Do jakiegos punktu utylizacji ? A moze zwyczajnie "bum" mlotkiem (na wolnym powietrzu) i skorupy do kosza ?

W koncu z rtecia z termometrow afery raczej nie bylo... Fakt, ze UE chce ich calkowitego wycofania, ale przez kilkadziesiat lat pekaly, upadaly, a rtec sie zbieralo na tekturke i .... A tutaj (w gazotronie) jest jej chyba mniej...

Inna rzecz - czesci skladowe lampy. Zalozmy, ze mam peknieta lampe (a mam pare takich). Maja "pajaczka" na szkle. Jeszcze nie utracily prozni (mocne sa !), ale to kwestia czasu. No i z takimi lampami trzeba cos zrobic. No wlasnie - co ? Znajomy "szaman" radzil, aby taka lampe wlozyc pod wode i pozwolic sie utlenic i ulotnic wszystkiemu, co "aktywne". Ja jednak wole zasiegnac rzetelnej opinii chemikow (panie Alku ?)

Reasumujac - lampy to nie tylko "WN" i wysoka temperatura. To takze chemikalia. Jak bardzo nam one zagrazaja i jak sobie z tym radzic ?
Alek

Post autor: Alek »

Gazotron rtęciowy to dziś już wielka rzadkość. W średniej wielkości gazotronie rtęci jest mniej niż w termometrze lekarskim.
W przypadku pęknięcia pracujacego gazotronu pary rtęci (a przynajmniej ich część) rozejdą się oczywiście po pomieszczeniu. W takich razach powinno pomóc dobre wietrzenie.
Takie pojedyncze zdarzenie nie naraża na przewlekłe zatrucie rtęcią.
Oczywiście ewentualne kropelki rtęci nalezy pozbierać do słoiczka i kulki rtęci najlepiej zalać wodą, co zapobiegnie ewentualnemu parowaniu rtęci.

Zużyte gazotrony powinny być utylizowane podobnie jak zużyte świetlówki.
Nie sądzę, by w świetlówkach zrezygnowano ze stosowania rtęci, podobnie jak i w neonach reklamowych. Rozumiem troskę UE o zdrowie ludzi. Śmiem jednak twierdzić, że zbicie termometru jest zjawiskiem o wiele rzadziej spotykanym niż zbicie rury jarzeniowej. Aż boję sie pomyśleć ile rtęci wskutek takich zdarzeń jest uwalniane. Jestem też ciekaw czym zastapią termometry laboratoryjne.

Odnośnie innych chemikaliów w lampach elektronowych.
Cez spotykany jest w fotokomórkach i są to ilości rzędu miligramów. Podobnie rzecz ma się ze strontem i barem w lampach elektronowych. Ilosć baru w getterze jest rzędu 8-10mg. Myślę, że rdzeń katody nie zawiera nawet tyle baru. Toru jest też mało i w katodach torowanych wiekszość jest uwieziona w drucie katody 9tor stanowi ok 2% domieszkę w wolframie).
Związki tych pierwiastków nie są lotne i mogłyby jedynie zatruć użytkownika gdyby ten zdecydował się lampę ...spożyć (a raczej pewną ich ilość).
Ewentualne zbicie zużytej lampy i skierowanie systemu pod strumień wody spowoduje wypłukanie związków, które będą baardzo rozcieńczone.
_idu

Post autor: _idu »

Wiecęj szkodliwych substancji znajdziecie w innych podzspołąch elektronicznych. Najgorsze są gazowe opary - szkodliwe dla zdrowia a przy dłużdszmy kontakcie wręcz trujące - wydzielane przzez podzespoły elektroniczne podczas początkowej eskploatacji. - nie tylko substancje zemitowane z obudów podzespołów ale pozostałości topników i innych substancji uzywanych podczas lutowania SMD . Podejrzewa się je nawet o działanie rakotwórcze. Jest to znacząca ilośc szkodliwych, trujących substancji niż dziesiątkach lamp odbiorczych.

Wejdźcie do pomieszczenia gdzie śweżo zamontowano np. serwer to poczujecie silny zaduch typowy dla nowej "elektroniki". Po dwóch czy trzech godzinach spędzonych w takim pomieszczeniu jest się lekko oszołomionym.

Panele LCD oraz plazmowe też są pełne szkodliwych substancji i o nich się generalnie milczy.
Nie tylko metale cieżkie i ich związki są szkodliwe , niektóre produkty rozkładu substancji organicznych mogą byc nawet gorsze od strontu, baru czy toru.

Co do rtęci. Miejsce gfdzie rozlała sie rtęć zaleca sie posypać siarką Siarczek rtęci jest trudno lotny. Zalanie rtęci inną cieczą np. naftą nie eliminuje problemu - niemieszajęce się ze sobą ciecze parują niezależnie od siebie. Czyli rtęć przykryta sporą warstwą np. nafty prauje tak samo jakby była sama w naczyniu.

Inne metale. Otów lutowia bezołowiowe zawierają znaczne ilości róznych pierwiastków - a są to wieksze ilości niż te w lampach odbiorczych.

Ciekawe o lampy się boimy ale o powszechną współczesną elektronikę nie?
Alek

Post autor: Alek »

"Zalanie rtęci inną cieczą np. naftą nie eliminuje problemu - niemieszajęce się ze sobą ciecze parują niezależnie od siebie. Czyli rtęć przykryta sporą warstwą np. nafty prauje tak samo jakby była sama w naczyniu. "

Nie za bardzo rozumiem jak ta biedna rtęć ma parować spod warstwy wody czy nafty. Zresztą weź wodę i zalej cienką warstwą oleju. Jestem ciekaw, czy woda wyparuje :idea: :roll: :lol:
_idu

Post autor: _idu »

Alek pisze:"Zalanie rtęci inną cieczą np. naftą nie eliminuje problemu - niemieszajęce się ze sobą ciecze parują niezależnie od siebie. Czyli rtęć przykryta sporą warstwą np. nafty prauje tak samo jakby była sama w naczyniu. "

Nie za bardzo rozumiem jak ta biedna rtęć ma parować spod warstwy wody czy nafty. Zresztą weź wodę i zalej cienką warstwą oleju. Jestem ciekaw, czy woda wyparuje :idea: :roll: :lol:
Tak to niestety jest. Skladniki mieszaniny cieczy niemieszajacych sie ze soba paruja niezaleznie od siebie. Proponuje lekture dowolnego podrecznika chemii fizycznej - rownowagi fazowe.

Jesli mamy mieszanine cieczy - to preznosci par wynosza preznosc pary czstego skladnika pomnozona przez ulamek molowy stezenia skladnika w mieszaninie. Jesli ciecze sie nie mieszaja to nie mozna zastosowac tej zaleznosci. A kazda ciecz paruje wiec musi niezaleznie od siebie parowac.

A jak sie czasteczki przedostana do powietrza - a wszechobecna dyfuzja?

Przeciez jesli mamy pojednej stronie warstwy nafty oleju ciecz a po drugie powietrze nie majace par tejze cieczy to na skutek roznicy stezen musi zajsc dyfuzja prowadzaca do uzyskania rownowagi czyli stezena par w powietrzu rownym preznosci pray nasyconej (w przypadku mieszanin ulamka preznosci pary nasyconej).

Jesli jest sila napedowa - tj roznica stezen (analog napiecia w elektrotechnice) to przeplyna na drodze dyfuzji czasteczki (prad elektryczny - czyz nie?). Wspolczynnik dyfuzji bedzie analogiem rezystancji.

Nie mowimy nic o natezeniu strumienia przeplywu dyfunujacych czasteczek. Jesli poweirtrze jest nieruchome i jest o ograniczone pomieszczeniem to stezenie par rteci osiagnie te sama wartosc niezalenie czy rtec bedzie sama czy przykryta warstainnej cieczy.

W praktryce nawet jak sie ciecze nie mieszaja to i tak w dwoch fazach nie idealnie czystych skaldnikow. Tj woda z olejem mineralnym, - olej bedzie mial pewna mala ilosc wody a woda oleju. Czyli w przypakdu rteci zalanej nafta tylko w minimalnym stopniu (w zakresie bledu pomiarowego) zmiejszy sie preznosc par rteci.

Wracajac do dyfuzji. Rownanie rozniczkowe opisujace dyfuzje oznacza ze w chwili np. otwarcia butelki np. z rtecia - spowoduje ze pierwsze jej czasteczki juz sa nawet w nieskonczenie wielkiej odleglosci. (Czyli predkosc swiatla nie jest bariera dla materii). Inaczej mowiac w chwili poczatku dyfuzji w kazdym punkcie niezaleznie od odleglosci stezenie jest wieksze od zera.

Przepraszam za off-topic ale warto pokazac co sugeruja rownania podawane w podrecznikach.
Piroman1024
500...624 posty
500...624 posty
Posty: 611
Rejestracja: czw, 15 lipca 2004, 06:03
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Piroman1024 »

Witam.
Największym problemem elektroników jest chyba wchłanianie oparów ołowiu podczas lutowania, szczególnie przegrzaną lutownicą pistoletową.
Nigdy jednak nie słyszałem by elektronicy cierpieli na ołowicę jako chorobę zawodową(prędzej drukarze - kiedyś czcionki odlewano ze stopów ołowiu i antymonu).

P.S.
:arrow: STUDI
Przepraszam że się wtrącam ale równania równaniami, a życie życiem.
Proponuje doświadczenie:
Dwa słoiki(jednakowe o dużej średnicy najlepiej) w jednym 500ml wody w drugim 500ml wody + 2mm warstewka dowolnego oleju, poziomy cieczy zaznaczm pisakiem.
Zaczekaj miesiąc i przekonaj się o ile zmniejszy się poziom cieczy w obydwu słoikach.
W tym z olejem poziom cieczy prawie się nie zmniejszy.
Kiedyś miałem akumulator rtęciowo-ołowiowy z książki Sękowskiego zabezpieczony warstewką oleju i zmniejszało to parowanie diametralnie(zmniejszenie objętości wynikało chyba tylko na skutek ładowania - gazowanie).
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony śr, 15 listopada 2006, 16:02 przez Piroman1024, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mathematics is the language of nature"
_idu

Post autor: _idu »

Akurat elektronicy nie maj sie co obawiac.

Preznosc par olowiu jest niska. Ale dawni sewrisanci central TPSA chorowali na olowice - tyle ze przyczyna byla inna. Z racji siedzienia podczas prac na stolkach i zajetych rak oraz pfaktu niewygodne schodzenie i wdrapywania sie na wysokie stolki na drabinach - odpalano papierosy grotem lutownicy - tak jest to mozliwe - sam widzialem papieros odpalony od grota zwarciowki!!!.

Poniewaz to troche trwa to zaciaga sie do pluc bezposrednio opary z grota, plus resztki lutowania dostaja sie papierosa.

Podczas amatorskich prac z lutownica ilosc wychanego olowiu jest znikoma. mniejsza niz innych substacji nawet bardziej szkodliwych wchlanianych na codzien.
Alek

Post autor: Alek »

"Jesli mamy mieszanine cieczy - to preznosci par wynosza preznosc pary czstego skladnika pomnozona przez ulamek molowy stezenia skladnika w mieszaninie. Jesli ciecze sie nie mieszaja to nie mozna zastosowac tej zaleznosci. A kazda ciecz paruje wiec musi niezaleznie od siebie parowac."
Tak-prawo Raoulta.

Z resztą wywodów zgadzam się całkowicie, ale wniosek końcowy niestety nie jest trafny.
Nie bierzesz pod uwagę, że rozuszczalność rtęci w wodzie jest znikoma, praktycznie rzecz ujmując- żadna. Tym samym odparowuje woda, zasłaniając powierzchnię rtęci. Zatem woda skutecznie uniemożliwia parowanie rtęci. Dodatkowo słoiczek z warstwą wody jest jeszcze zakręcony...

Zresztą weźmy inny przykład z życia: nafta z wodą się nie mieszają. Do deszczomierzy wlewa się naftę jako warstwę chroniącą przed parowaniem wody. I jakoś to działa.
_idu

Post autor: _idu »

Alek pisze:Z resztą wywodów zgadzam się całkowicie, ale wniosek końcowy niestety nie jest trafny.
Nie bierzesz pod uwagę, że rozuszczalność rtęci w wodzie jest znikoma, praktycznie rzecz ujmując- żadna. Tym samym odparowuje woda, zasłaniając powierzchnię rtęci. Zatem woda skutecznie uniemożliwia parowanie rtęci. Dodatkowo słoiczek z warstwą wody jest jeszcze zakręcony...


Jak zakrecisz sloiczek to nasyci sie powietrze nad ciecza w tym sloiku - zreszta niezalazenie od tego czy jedna ciecz dwie nie mieszajace sie ze soba czy tez mieszanina cieczy. to oznacza ze proces prawoania zatrzyma sie (pomijamy zmiany temeptratury - wtedy preznosc pary nasyconej ulega zmianie)
Alek pisze: Zresztą weźmy inny przykład z życia: nafta z wodą się nie mieszają. Do deszczomierzy wlewa się naftę jako warstwę chroniącą przed parowaniem wody. I jakoś to działa.
Wyschnie, wierz mi. Zmniejszysz jedynie natezenie strumienia parujacej wody. Zreszta sprawdz doswiadczanie - jedno naczynie to zamkniety pojemnik a drugi woda plus ochronna warstwa. Mierz wysokosc slupa cieczy - pod warunkiem tej samej temperatury w chwili pomiaru.
szalony

Re: Lampy a ... nasze bezpieczenstwo.

Post autor: szalony »

Adrian pisze:Nudny jak flaki z olejem temat BHP to staly element zyciorysu elektronika. I tego z dyplomem i tego samouka wypadek moze nie ominac, a smierc nie wybiera...

Jednakze nie o smiertelnych napieciach i nie o odczuwalnych pradach chcialem porozmawiac... Na ten temat powiedziano chyba wszystko, co mozna bylo powiedziec.

Moje pytanie do WAS, szanownia "lampowicze" jest nastepujace: jak bardzo niebezpieczne moga byc dla zdrowia czesci skladowe lamp ?

Mamy tam wszak tor, cez, bar i - o zgrozo - pary rteci, a nawet rtec w stanie plynnym.

Mam, prosze ja Was, gazotron. Co by sie stalo, gdyby mi pekl ? Jak duze ilosc rteci w nim sie znajduje (wszak widze, ze po zalaczeniu zarzenia jest jej tam sporo, osiada na sciankach) i czy moga mi zagrozic, jesli "rozpyla" sie w objetosci... powiedzmy pokoju ? Rtec wchlonieta przez organizm nie "rozlozy" sie w nim... Metale ciezkie lubia sie odkladac, gromadzic.

Zatem: czym grozi mi pekniecie gazotronu i - nie mniej wazne - co zrobic z juz zuzytym ? (po czym poznaje sie, ze gazotron sie zuzyl ? Spadek emisji ?) Gdzie go oddac ? Do jakiegos punktu utylizacji ? A moze zwyczajnie "bum" mlotkiem (na wolnym powietrzu) i skorupy do kosza ?

W koncu z rtecia z termometrow afery raczej nie bylo... Fakt, ze UE chce ich calkowitego wycofania, ale przez kilkadziesiat lat pekaly, upadaly, a rtec sie zbieralo na tekturke i .... A tutaj (w gazotronie) jest jej chyba mniej...

Inna rzecz - czesci skladowe lampy. Zalozmy, ze mam peknieta lampe (a mam pare takich). Maja "pajaczka" na szkle. Jeszcze nie utracily prozni (mocne sa !), ale to kwestia czasu. No i z takimi lampami trzeba cos zrobic. No wlasnie - co ? Znajomy "szaman" radzil, aby taka lampe wlozyc pod wode i pozwolic sie utlenic i ulotnic wszystkiemu, co "aktywne". Ja jednak wole zasiegnac rzetelnej opinii chemikow (panie Alku ?)

Reasumujac - lampy to nie tylko "WN" i wysoka temperatura. To takze chemikalia. Jak bardzo nam one zagrazaja i jak sobie z tym radzic ?
Generalnie rtec, ktora opadnie na jakies przedmioty zwlaszcza porowate lub ,metalowe, a robi to w postaci drobniutkich kulek (nieco inaczej jest z dzialaniem na metale) jest dosc ciezko dokladnie usunac. Moga do tego sluzyc jakies specjalistyczne srodki, np "Pochsorb-Rtec", a metoda "chalupnicza" jest zasypywanie siarka, HgS nie jest az tak szkodliwy. Mimo wszystko, lepiej gazotronu nie rozbic ;) Rteci jest tam "nieco" wiecej niz w swietlowce, tak na oko. Kiedys glosne byly sprawy ludzi, ktorym zalatwila zycie praca w POLAM-ie (w Pogwizdowie, kolo Rzeszowa). Organizmy asymiluja rtec do b. trujacej dimetylorteci ( H3C-Hg-CH3), i generalnie jest ona trudno usuwalna. Ja mam gdzies przelaczniki rteciowe, sporo rteci jest tez w ignitronach.

PS. Moj Dziadek opowiadal mi kiedys o metodzie "regeneracji" stalowki, z czasow Jego mlodosci. Nalezalo rozbic termometr, i (palcem) natrzec stalowke rtecia - od razu wracala piekna powierzchnia (rtec rozpuszcza zloto, tworzac amalgamat). Mimo wszystko - nie polecam tej metody ;)

Co do cezu, toru, i baru, to ilosci sa chyba bardzo nieznaczne. Cez sam w sobie nie jest toksyczny, o ile nie mowi sie o promieniotworczym izotopie. Tor znajdziejsz tez w Koszulkach Auera (do lampy, ale gazowej ;)) Poloz taka koszulke na papierze fotograficznym, w ciemnosci, na noc, i wywolaj. Ja nie probowalem, ale promieniowanie powinno zadymic papier.
Ostatnio zmieniony śr, 15 listopada 2006, 16:13 przez szalony, łącznie zmieniany 1 raz.
Alek

Post autor: Alek »

Ja nie twierdzę, że nie wyparuje. Skutecznie jednak zmniejsza parowanie. Zaś w przypadku układu woda-rtęć praktycznie zatrzymuje parowanie.
_idu

Post autor: _idu »

Piroman1024 pisze: P.S.
:arrow: STUDI
Przepraszam że się wtrącam ale równania równaniami, a życie życiem.
Proponuje doświadczenie:
Dwa słoiki(jednakowe o dużej średnicy najlepiej) w jednym 500ml wody w drugim 500ml wody + 2mm warstewka dowolnego oleju, poziomy cieczy zaznaczm pisakiem.
Zaczekaj miesiąc i przekonaj się o ile zmniejszy się poziom cieczy w obydwu słoikach.
W tym z olejem poziom cieczy prawie się nie zmniejszy.
Kiedyś miałem akumulator rtęciowo-ołowiowy z książki Sękowskiego zabezpieczony warstewką oleju i zmniejszało to parowanie diametralnie(zmniejszenie objętości wynikało chyba tylko na skutek ładowania - gazowanie).
Pozdrawiam.

Zmniejszysz natezenie parowania. Ale nie zmienisz faktu do jakiego stezenia par dojdzie jesli powietrze jest nieruchome o ograniczonej objetosci.

A moze uzyc analoga elektrycznego. Masz idealny kondesator naladowany do 100v. Podlaczasz opornik 200 omów. Owszem szbko sie rozladuje. A jak podlaczysz oprniki 1500Momow. Tez rozladujesz.
Piroman1024
500...624 posty
500...624 posty
Posty: 611
Rejestracja: czw, 15 lipca 2004, 06:03
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Piroman1024 »

Poddaje się Twoje argumenty mnie przekonały :)
"Mathematics is the language of nature"
szalony

Post autor: szalony »

No, Koledzy, bo zabijecie Adriana ta chemia fizyczna :wink:
Alek

Post autor: Alek »

Studi, żadne pomieszczenie nie jest szczelne. Rozważamy praktyczną a nie idealną sytuację, w której zmniejszamy (praktycznie rzecz ujmując zatrzymujemy) parowanie rtęci.
W zamkniętym słoiku pod jego pokrywką i nad powierzchnią wody może rzeczywiście kiedyś tam doczekasz pary nasyconej rtęci 10^-3 Tr w 20 stopniach.
ODPOWIEDZ