TELEWIZOREK52 pisze:Załóżmy że zalecany prąd ładowania dla danego akumulatorka wynosi 10mA. Dobieramy żarówkę która ograniczy nam max. prąd ładowania np. do 5mA. Oczywiście wydłuży nam się czas ładowania co chyba wyjdzie akumulatorkom na zdrowie. Czy się mylę??
Żaróweczka też w pewnym zakresie stabilizuje wartość prądu. Gdy napięcie na akumulatorze rośnie a na żarówce spada, zmniejsza się temperatura włókna żarówki, przez co jego oporność maleje, przeciwdziałając w pewnym stopniu zmniejszaniu się prądu (oczywiście prąd spada, ale wolniej). Sposób z szeregową żarówką stosowałem przez wiele lat w młodości, polecając go również innym kolegom, chcącym zrobić prosty i skuteczny zasilacz do ładowania samochodowych i motocyklowych akumulatorów kwasowych. W przypadku tych akumulatorów ładowanie mniejszym prądem z późniejszym niewielkim przeładowywaniem akumulatora nie niosło szkodliwych dla akumulatora skutków.. Rozłożoną na tlen i wodór (w wyniku elektrolizy) i ulotnioną wodę dało się łatwo uzupełnić dolewając destylowanej. Niestety z akumulatorkami kadmowo-niklowymi i niklowo-metalowo-wodorkowymi nie jest już tak łatwo. Ich przeładowywanie, choćby nawet małym prądem, powoduje ich szybkie niszczenie, objawiające się wzrostem rezystancji wewnętrznej, spadkiem pojemności i zwiększaniem się szkodliwej upływności, wywołującej szybsze samorozładowywanie się akumulatora. Tych uszkodzeń niestety nie da się już naprawić

. Jeszcze bardziej niebezpieczne jest ładowanie ciągłym prądem (przez żaróweczkę) akumulatorków litowo-jonowych i litowo-polimerowych, gdyż w ich przypadku przekroczenie napięcia 4,2..4,3 V na ogniwo prawie zawsze kończy się eksplozją akumulatora. Dlatego ładowanie ich z szeregowo włączoną żarówką, to już wyjątkowe igranie z losem..
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .