Co tam może być w środku?

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
AZ12 bzdury piszesz..... Gdyby tak było to ogniwa masowo by ludziom eksplodowały w tych ładowarkach.AZ12 pisze:Myślę, że będzie to sam prostownik z transformatorem lub samooscylujący zasilacz impulsowy. Takie ładowarki nie mają ograniczenia prądu ładowania, co może powodować przeładowanie. Jest to szkodliwe dla akumulatora z elektrolitem zasadowym, a takim właśnie jest akumulator NiMH.
Również wykonalem cały nakład prostych ładowarek do akumulatorków róznych rozmiarów, od 9-woltowych po R20. Montowalem je z obudowach wtyczkowych, nieraz po kilka w jednej (np. do dwóch akumulatorków 9V i jednego zstawu ogniw R6). Zastosowałem oczywiście transformator, a w każdym obwodzie ładowania znajdowało się tranzystorowe źródło prądowe. Ograniczenia napięcia nie przewidziałem, tym bardziej że to kiepskie kryterium pełnego naładowania dla akumulatorów zasadowych. Kończę ładowanie jakiś czas po tym gdy ladowane akumulatorki staną się lekko ciepłe.fugasi pisze:Megabit, ja już mam dobrą ładowarkę. Jest dobra, bo sam ją zrobiłem.
Ale tak sobie myślę czy w tych za 8 zł nie ma przypadkiem tylko transformatorka (o i le w ogóle), prostownika i rezystora ograniczającego prąd....
Oczywiście, szczególnie w przypadku akumulatorów NiMH. Dlatego to dość ryzykowna metoda ładowania. Rozsądnym kompromisem, o ile ładowanie przez kilkanaście godzin prądem 0,1C jest nie do przyjęcia wydaje się ładowanie prądem 0,2C z kontrolą temperatury zestawu akumulatoów (lub róznicy temperatur między akumulatorami a otoczeniem). po czym następuje obniżenie prądu ładowanie do 0.1 lub nawet do 0,05C, po to aby mieć pewność że wszystkie ogniwa naładowały się do pełna.z tą deltą V nie jest tak łatwo, tzn. czasami, przy niekomplikowanej charakterystyce ładowania (a bywa taka dość często!) trudno ją wykryć