Ja w owym czasie jednak nie miałem kawałka blachy a i wizja gięcia jej powodowała moje zniechęcenie. Postanowiłem zrobić to jak nasi dziadkowie: kupiłem w Carrefour dość dużą deskę do krojenia za 2,50 (akurat była wyprzedaż). I na tej właśnie desce zacząłem budować wszystkie próbne układy. Rezultaty są takie, że jeszcze nigdy nie miałem problemu z przydźwiękiem. Aż się dziwię, ale wychodzi na to, że z tym chassis jakoby koniecznym to może przesada? Stosuję je oczywiście ale dopiero jako rozwiązanie finalne.
Jedyne co stosuję to rygorystyczne trzymanie się reguł prowadzenia masy (szyna, gwiazda), przewodów żarzenia, ustawienia transformatorów.
Zaznaczam jednak że nie brałem się nigdy za gitarowce a zwłaszcza hi-gain.
Chyba z samej ciekawości spróbuję kiedyś jakiegoś sklecić, albo może jakiś wzmacniacz do mikrofonu żeby przekonać się czy bez blachy jednak nie ujadę.
